wtorek, 16 lipca 2013

ROZDZIAŁ 3.

Do  państwa Tomlinsonów nie było daleko od dziadków. Nawet szybko dojechaliśmy, w jakąś godzinę byliśmy na miejscu. Gdy tata zaparkował na podjeździe, wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do drzwi wejściowych. Dom państwa Tomlinsonów był duży, żółty z czarnym dachem. Przed nim w małym ogródku znajdowało się mnóstwo kwiatów. Ja zbytnio nie znam się na kwiatach, ale jestem pewna, że były tam róże,a ja uwielbiam róże i od razu je rozpoznałam. Ręce mi się trzęsły, denerwowałam się jak nigdy. Zaraz miałam zobaczyć chłopaka, którego nie widziałam przez 11 lat. Ciekawa jestem czy się zmienił, czy spoważniał, czy dorósł, czy nadal jest taki dziecinny jak kiedyś, ciekawa jestem tego, czy nadal uwielbia marchewki. Pamiętam, jak byliśmy młodsi to Louis zawsze podkradał pani Jay marchewki, która kupowała je na sałatkę do obiadu i jedliśmy je po kryjomu w ogrodzie za drzewami, a ile przy tym było śmiechu.
Nim się spostrzegłam staliśmy przed wejściem. Jeszcze bardziej się zestresowałam, gdy mama nacisnęła guzik dzwonka. Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcającego się zamka i ujrzeliśmy panią Jay. Wysoka brunetka z niebieskimi oczami, takimi samymi jak Louis.
- Dzień dobry Jay. - powiedziała mama i od razu przytuliła ją.
- Witajcie, jak miło was widzieć. - tym razem pani Jay zaczęła nas przytulać do siebie, najpierw tatę, potem mnie. - Wchodźcie do środka, nie będziemy przecież tak stać w progu.
Weszliśmy do domu i od razu zauważyłam ogromną przestrzeń tam panującą. Wnętrze widać, że jest dopracowane w każdym calu. Nic nie ma prawa być nie na miejscu. Zaraz jak weszliśmy do domu, pani Jay poprowadziła nas do salonu. Ściany były koloru pomarańczowego, co bardzo ładnie komponowało się z meblami oraz dodatkami znajdującymi się w nim.
- Ale się u ciebie pozmieniało, odkąd ostatni raz tutaj byłam. - powiedziała mama z zachwytem.
- Trochę musieliśmy odświeżyć ściany, bo przy dzieciach to nie da się utrzymać idealnie czystych ścian. - zaśmiała się pani Jay.
- No tak, wiem. Skądś to znam, co nie Jo? - zapytała mama, a ja pokiwałam głową, na znak,  że zgadzam się z mamą.
- To ja może was oprowadzę po domu, co wy na to?  - zapytała pani domu.
- A wiesz, że bardzo chętnie? Ciekawa jestem czy u góry również coś pozmienialiście. - powiedziała z mama i wszyscy udaliśmy się na górę za panią Tomlinson.
Dom, był średniej wielkości. Z zewnątrz wydawał się mniejszy, ale gdy weszło się do środka i zobaczyło ogromną przestrzeń to od razu zmieniało się zdanie, że ten dom jest mały.
 Gdy weszliśmy na górę skierowaliśmy się na prawo do pokoju, tak mi się zdaje córek państwa Tomlinson, a mianowicie Daisy i Phoebe. Mają one po 8 lat, o ile się dobrze orientuje. Jak ostatni raz tu byłam (to było 11 lat temu) to ich jeszcze na świecie nie było, ale mama mi mówiła, że Jay urodziła, a Louis ma dwie nowe siostrzyczki. Pamiętam, że bardzo mu zazdrościłam rodzeństwa, bo sama chciałam je mieć. Pamiętam, że bardzo chciałam wtedy jechać do nich i je zobaczyć, ale moja mama jakoś nie wiem, czy nie chciała jechać, czy nie mogła, nie wiem. Ale tak oto  po ośmiu latach wreszcie je poznam. Nim się spostrzegłam staliśmy pod różowym drzwiami do pokoju dziewczynek. Gdy je zobaczyłam, myślałam, że widzę podwójnie, one są identyczne, normalnie takie same.
- Dziewczynki przywitajcie się ładnie z naszymi gośćmi. - powiedziała do swoich córek pani Jay.
- Dzień dobry. - odpowiedziały jednocześnie.
- Dzień dobry. - powiedzieli moi rodzice.
- Cześć dziewczynki. - powiedziałam do nich i pomachałam im, a te mi odmachały i się uśmiechnęły.
- Ale one są już duże i podobne do ciebie.- powiedziała moja mama. - Pamiętam jak przysyłałaś mi zdjęcia, jak były takie maleńkie, jak mój Max. - pani Jay zaśmiała się cicho, po czym dodała.
- Tak, dziewczyny rosną jak na drożdżach.
Porozmawialiśmy trochę z dziewczynkami. Dowiedziałam się, że chodzą do szkoły. Lubią rysować i śpiewać, umieją także czytać i pisać. Chyba bardzo polubiły Maxa, a Max je, bo gdy tata postawił go na podłodze, to ten od razu podszedł do nich i wziął je za ręce. Poprowadził do pudełka z zabawkami i pokazał na jakiś samochodzik, który mu się spodobał, a dziewczynki go wyjęły i zaczęły się z nim bawić. Postanowiliśmy, że zostawimy Małego z dziewczynkami, niech się trochę pobawią, a my będziemy dalej "zwiedzać" dom. Następnym, że tak to nazwę "przystankiem" był pokój dwóch kolejnych córek pani Jay -  Felicity i Lottie. Gdy weszliśmy do ich pokoju, to zaskoczyło mnie ogromne lustro na całej szerokości ściany, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Dopiero po krótkim wyjaśnieniu Lottie dowiedziałam się, że za tę ścianę można rozsuwać, a za nią znajduje się pokój jej siostry. No nie powiem zamurowało mnie to, nie wiedziałam, że istnieje takie coś. Również porozmawialiśmy trochę z dziewczynkami. Dowiedziałam się, że Lottie ma 13, a Felicitie 11 lat. Dziewczynki są do siebie podobne, z jedną różnicą, mianowicie starsza jest blondynką, a młodsza brunetką. Obie uwielbiają modę, śpiewać i malować. Kolejnym pokojem do obejrzenia przez nas była sypialnia pani Jay i pana Marka. Jasny, przytulny i ciepły pokój. Moim rodzicom bardzo się spodobał, a mama powiedziała, że może ich nowa sypialnia będzie miała taki sam kolor jak państwa Tomlinsonów. Nie wiedziałam o co mojej mamie może chodzić, dopiero jak zobaczyłam minę taty, jak popatrzył w tym momencie na mamę, to wiedziałam, że coś kombinują, ale nie chcą mi powiedzieć. Pomyślałam, że może będziemy robić jakiś mały remont czy coś w tym stylu, nie wiem o co może chodzić, później się mamy spytam co miała na myśli.
- A teraz ostatnia część naszej wycieczki, to znaczy pokój Louisa.- powiedziała pani Jay z ekscytacją w głosie.
Gdy usłyszałam to imię moje ręce od razu zaczęły się pocić, a w gardle zaschło. To było zdenerwowanie? Myślę, że tak, zdecydowanie tak. Bałam się, cholernie się bałam. Byłam ciekawa jak on teraz wygląda, czy nadal ma długie włosy z grzywką zaczesaną na bok. Te pytania siedziały w mojej głowie, dopóki drzwi nie zostały otwarte i go nie zobaczyłam.

_________________________________________________________________________________
Długo mnie tu nie było, wiem. Ale już jestem i rozdział też jest. Jak myślicie co będzie dalej? Jaka będzie reakcja Louisa, gdy zobaczy Jo? Piszcie w komentarzach, bo jestem ciekawa.
Jeszcze jedna sprawa:


    CZYTASZ=KOMENTUJESZ



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz