Rano obudziłam się i od razu przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Nawet uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Znowu doszło między mną, a Louisem do intymnej sytuacji, a najlepsze jest to że nie wstydziłam się tego i bardzo mi się to podobało. Chciałam mu powiedzieć, że jestem gotowa aby to zrobić, ale niestety nie dał mi dojść do słowa. Już dawno sama przed sobą przyznałam, że jestem zdecydowana, ale Louisowi jeszcze ani słowem nie wspomniałam o mojej decyzji. Może jak będziemy sami, w domku na plaży to w końcu mu powiem i wreszcie do tego dojdzie.
Dzisiaj jest czwartek, co oznacza tylko jedno - jutro wyjeżdżamy! Moi rodzice na początku nie byli zadowoleni, gdy im o tym powiedziałam, ale w końcu po kilku rozmowach, prośbach i zapewnieniach, że nie zrobię nic głupiego zgodzili się. Oni nie wiedzieli co ja planuję na nasz wyjazd, ale cicho, lepiej żeby nie wiedzieli. Umówiłam się wczoraj wieczorem z mamą, że pojedziemy do sklepu aby kupić mi kilka najpotrzebniejszych rzeczy na wyjazd. Strój kąpielowy, jakieś krótkie spodenki, koszulki oraz jakąś nową bieliznę, no taką bardziej ciekawą i przyjazną dla oka, skoro ma dojść do czegoś więcej między nami, to muszę się postarać aby wszystko było idealnie. Mam nadzieję, że będę mogła ją sama wybrać i mama nie będzie miała jakichś obiekcji, że jej się to nie podoba oraz pozwoli mi ją kupić.
Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka, wzięłam wczoraj przygotowane ubrania i poszłam do łazienki. Założyłam dżinsowe rurki, a do tego niebieską bluzkę. Wymalowałam rzęsy, umyłam zęby, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam jeszcze na chwilę do pokoju po torebkę i telefon, który mrugał oznaczając że ktoś chciał się ze mną skontaktować. Odblokowałam klawiaturę i przeczytałam smsa, od najlepszego chłopaka na świecie.
Lou: Dzień dobry słońce. Jakie masz plany na dzisiaj?
Uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam to jak mnie nazwał, szybko odpisałam.
Jo: Jadę z mamą na zakupy. A Ty?
Po chwili dostałam odpowiedź.
Lou: Myślałem, że się dziś spotkamy, do której będziecie na tych zakupach ?
Jo: Znając moją mamę to cały dzień.
Lou: Szkoda, bo chciałbym cię dzisiaj zobaczyć :(
Ja też chciałabym cię zobaczyć, pomyślałam po czym szybko odpisałam.
Jo: Od jutra masz mnie całą dla siebie, przez 3 dni.
Lou: Już się nie mogę doczekać.
- Jo!!! - zawołała mama z dołu.
- Idę. - odkrzyknęłam i pobiegłam w stronę schodów, a następnie zeszłam na dół. Mama stała gotowa w kuchni i popijała resztkę kawy z kubka. Tata z Maxem jeszcze śpią na górze, a niech sobie śpią. Należy im się to.
- Chodź. - nakazała mama i wyszłyśmy z domu, wcześniej ubrałam białe conversy do kostek.
Postanowiłyśmy, że pojedziemy moim garbusem, bo jak powiedziała mi mama jeszcze nim nie jechała, a bardzo by chciała. Więc wręczyłam jej kluczyki i pozwoliłam prowadzić. Przez całą drogę do galerii przegadałyśmy, śmiałyśmy się z różnych sytuacji i nas samych. Opowiedziałam mamie wczorajszą sytuację z baru. Mama oczywiście rozumiała moją zazdrość o Louisa, ale nie musiałam aż tak bardzo naskakiwać na biedną dziewczynę. Może mama ma trochę racji, ale nikt nie będzie podrywać mojego chłopaka a zwłaszcza w mojej obecności, bez przesady.
Na miejsce dojechałyśmy w niecałą godzinę. Wysiadłam z auta i poszłam razem z mamą do galerii handlowej. Ostatni raz byłam tutaj przed wyjazdem do Polski. Właśnie Polska, ciekawe jak babcia się miewa, będę musiała do niej zadzwonić i zapytać się co u niej słychać oraz jak się czuje. Mam nadzieję, że dobrze i Łukasz nic jej nie zrobił.
- Jo. - powiedziała mama i chwyciła mnie za rękę po czym wciągnęła do sklepu. - Patrz jaka śliczna sukienka. - wskazała na czarną sukienkę do samej ziemi, zawiązywaną na karku, wiszącą w gablocie sklepowej. - Może bym ją sobie kupiła co myślisz? - zapytała.
- A po co ci taka sukienka? - tym razem ja zapytałam. Na prawdę czasem nie rozumiem mojej mamy, kupuje masę ubrań, w których praktycznie w ogóle nie chodzi, a i tak narzeka że nie ma się w co ubrać. Ja zawsze wychodzę z założenia, że najlepiej kupować takie ciuchy, w których się będzie na pewno chodzić i posłużą nam na lata. A nie kupować nie wiadomo ile, których się ani razu nie będzie miało na sobie, a tylko niepotrzebnie zajmują miejsce w szafie.
- Jo, gdzie ty żyjesz. Dziadkowie mają rocznice ślubu w przyszłą sobotę. - wyjaśniła mama. Faktycznie, zapomniałam. Miałam być wtedy w Polsce, więc jakoś mi to z głowy wyleciało. Czyli ja też potrzebuję czegoś w miarę eleganckiego na tę uroczystość.
- Przepraszam zapomniałam. - odpowiedziałam. - A sukienka jest śliczna, przymierzaj. - nakazałam mamie, a sama poszłam poszukać czegoś dla siebie. Niestety niczego co by mi się podobało nie znalazłam, aż do momentu w którym dostrzegłam na manekinie piękną granatową sukienkę z grubymi ramiączkami, sięgającą do kolana oraz z czarnym paskiem wokół bioder. Szybko ruszyłam do ekspedientki, aby zapytać czy mają może mój rozmiar.
- Przepraszam, czy jest może rozmiar 38 tej sukienki na manekinie? - zapytałam i wskazałam ręką w tamtą stronę.
- Już sprawdzę, proszę za mną. - powiedziała z uśmiechem i ruszyła, a ja za nią.
- Niestety już nie mamy tych sukienek, a ostatnia to ta na manekinie. - odpowiedziała, wcześniej sprawdzając.
- A jaki to rozmiar? - zapytałam zrezygnowanym głosem, bo znając moje szczęście to już jej nie będzie.
- 38. - odpowiedziała ekspedientka, a ja od razu uśmiechnęłam się na te słowa i już miałam podskoczyć ze szczęścia w miejscu, ale się powstrzymałam. Kobieta wręczyła mi sukienkę, a ja podziękowałam jej i udałam się do przymierzalni. Obok była moja mama, która przymierzała swoją czarną sukienkę. Po chwili, gdy ja zdążyłam założyć swoją, mama zawołała mnie, abym pomogła jej zapiąć zamek.
- Jo, wyglądasz świetnie. - skomplementowała mnie, gdy tylko weszłam do niej.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i skupiłam się, aby zapiąć zamek. Gdy to zrobiłam stanęłam obok mamy, aby się nam dokładniej przyjrzeć. Jesteśmy prawie tego samego wzrostu i można powiedzieć, że wyglądamy identycznie. Takie same włosy, oczy i ogólnie budowa ciała. Babcia mi często powtarza, że wyglądam jak mama za czasów młodości.
- Ślicznie ci w tej sukience. - powiedziała mama i przytuliła mnie do swojego boku.
- Tobie też. - odpowiedziałam.
- To co kupujemy? - zapytała mama, a ja kiwnęłam głową. Wróciłam do swojej przymierzalni i już miałam ściągać sukienkę, gdy wpadłam na genialny pomysł. Wyjęłam z torebki telefon i włączyłam aparat. Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wysłałam mmsa Louisowi. Jestem ciekawa co on myśli o tej sukience. Gdy zakładałam spodnie telefon zaczął mi dzwonić, na ekranie dostrzegłam napis Louis. Uśmiechnęłam się i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Wyglądasz bosko w tej kiecce. - powiedział Lou na wstępie.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i zaczerwieniłam się. Siadłam na krześle a, telefon włożyłam w miejsce między szyją, a ramieniem. - Co robisz? - zapytałam.
- Leże w łóżku i myślę o tobie. - odpowiedział bez zająknięcia. Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam, po czym stęknęłam, gdy próbowałam wcisnąć na nogę jednego buta.
- Jo co ty tam tak stękasz i sapiesz? - zapytał chłopak. - A właściwie co ty robisz? - dodał nie dając mi dojść do słowa, a ja wyobraziłam sobie jak chłopak siada na łóżku ze zdezorientowaną miną i nie wiadomo co sobie wyobraża.
- Ubieram buty, które są strasznie ciasne. - wyjaśniłam i wreszcie mi się udało wciągnąć go na stopę.
- Aaa bo już się przestraszyłem, że coś ci jest. - odpowiedział, a ja w myślach zobaczyłam jak wypuszcza z siebie powietrze i oddycha z ulgą.
- Lou nic mi nie jest. Jestem w sklepie z mamą. - powiedziałam i znowu siłowałam się z drugim butem. Ostatni raz mam je na sobie, przysięgam, za każdym razem gdy chcę je włożyć muszę się nieźle nagimnastykować. Czasem jak je ubieram boję się, że sobie nogę skręcę, bo tak muszę nią wywijać aby ubrać to cholerstwo.
- Wiem, pisałaś mi przecież smsa. Poza tym twoje nogi zabójczo wyglądają w tej sukience. Mam nadzieję, że ją kupujesz. - powiedział chłopak, a ja wyobraziłam sobie jak jego oczy się zaświecają.
- No właśnie zastanawiam się czy ją brać. Dlatego postanowiłam, że wyślę ci zdjęcie i ty zadecydujesz. - wyjaśniłam, wzięłam torebkę z ziemi, odsunęłam zasłonkę i wyszłam z przymierzalni.
- No pewnie że bierz. W ogóle co to za pytanie, czy masz ją kupować. Leży idealnie i opina cię w takich miejscach, że ach.
- Louis. - prawie, że krzyknęłam. - Uspokój się. - nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się cicho chichrać.
- Taka prawda, kochanie. A z jakiej to okazji? - zapytał.
- Moi dziadkowie mają w przyszłą sobotę rocznicę ślubu i mama nalegała, abyśmy coś kupiły. Pójdziesz ze mną? - tym razem to ja go zapytałam, ale i tak wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- Pytanie, oczywiście że pójdę. Jakbym mógł przegapić taką okazję i do tego ciebie w tej sukience. Będę cię miał obok siebie i będę mógł cię dotykać gdzie tylko będę chciał. Jo czy życie nie jest wspaniałe ? - zapytał, a ja musiałam przewrócić oczami.
- Uspokój się ty erotomanie jeden. Tobie tylko jedno w głowie. - powiedziałam zabawnym tonem i ruszyłam na poszukiwania mamy.
- Ja ci dam erotomana. A ty nie jesteś lepsza. Po tym co wczoraj pokazałaś, to ja chcę więcej. - ostatnie zdanie wyszeptał do słuchawki. Więcej? Czy ja myślę o tym co on w tym momencie? - Ale oczywiście poczekam ile tylko będziesz chciała. - dodał i przerwał tok moich myśli.
- Wiem i za to cię kocham Lou. - powiedziałam, bo teraz już upewniłam się, że jemu naprawdę na mnie zależy i chce to ze mną zrobić. Ale już nie będziesz musiał długo na to czekać, pomyślałam.
- To miłych zakupów i do zobaczenia jutro rano. Już się nie mogę doczekać. - powiedział.
- Do zobaczenie jutro. Kocham cię. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Louis chce ode mnie więcej. Więcej to znaczy, że chce abyśmy to zrobili. Ja też tego chcę i wiem że właśnie nadszedł na to czas. Jutro wyjeżdżamy co znaczy, że przeżyję swój pierwszy raz albo jutro albo pojutrze. Strasznie się boję, ale wiem ze damy radę i będzie to piękne przeżycie i dla mnie i dla Louisa, chłopaka którego kocham nad życie.
Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni i przeczesałam wzrokiem cały sklep. Mamę znalazłam przy półkach z bielizną. Pomyślałam, że to ten czas aby kupić sobie coś stosownego i pasującego do sukienki, ale też na jutrzejszy wyjazd i noc.
- Jak myślisz ten będzie pasował do sukienki? - zapytała mama pokazując mi czarny, zwykły stanik.
- Będzie idealny. - odpowiedziałam z uśmiechem i zaczęłam szukać czegoś dla siebie. Cały czas czułam na sobie wzrok mamy podniosłam głowę i popatrzyłam na nią.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytałam z uśmiechem.
- Pierwszy raz od jakiegoś czasu widzę cie taką szczęśliwą. - odpowiedziała.
- To chyba dobrze, co nie? - zapytałam i wróciłam do poszukiwań.
- Bardzo dobrze. Myślę, że to dzięki Louisowi jesteś taka szczęśliwa i cały czas się uśmiechasz. - stwierdziła mama i podeszła bliżej mnie.
- Też tak myślę. Wiesz mamuś dzięki niemu mój świat zmienił się na lepsze, dzięki niemu wiem że jestem kochana. - powiedziałam. - Oczywiście wiem też, że wy razem z tatą mnie kochacie i Max również, ale to jak rodzina, a Lou kocha mnie taką jaka jestem i nikt go do tego nie zmusza. - dodałam, gdy mama chciała się wtrącić.
- Właśnie widać to po was obojgu. To jak on na ciebie patrzy, tak kiedyś twój tata patrzył na mnie. No oczywiście nadal tak jest, ale chyba jakoś mniej. - mama zasmuciła się.
- No co ty, patrzy na ciebie z miłością i widać że naprawdę cię kocha. Z resztą jak można nie kochać takiej kobiety jak ty. Świetnie gotujesz, co dla mężczyzn jest bardzo ważne, świetnie wyglądasz mimo, że jesteś po dwóch ciążach i co tu dużo gadać jesteś idealna.
- Boże Jo, jak dobrze że ja cię mam. Zawsze potrafisz mnie podnieść na duchu. - powiedziała mama ze łzami w oczach.
- Mamuś nie płacz, błagam. Zawsze będę przy tobie, jesteś moją ukochaną mamusią, pamiętaj o tym. - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie. Nie chciałam aby jeszcze bardziej mi się tutaj rozkleiła.
- Wiem i pamiętam. I jestem tak strasznie dumna z siebie, że wychowałam taką wspaniałą córkę. - wychlipała. Czy może być jeszcze gorzej? Akurat w sklepie naszło ją na wypłakiwanie mi się w rękaw.
- Mamo uspokój się i dokończmy nasze zakupy ok ? - poprosiłam, a mama kiwnęłam głową na znak że się zgadza. Ucieszyłam się z tego powodu. Mama wytarła mokre oczy i policzki chusteczką, którą wyjęła z torebki, a następnie wróciłyśmy do oglądania staników i innych rzeczy tego typu. Mama w miarę się uspokoiła i myślę, że nawet dobrze zrobił jej ten płacz, bo tak jakby zauważyłam ulgę na jej twarzy i szerszy uśmiech. Kocham ją bardzo mocno, ale jak robi mi takie sceny w miejscach publicznych to mam ochotę normalnie zrobić jej coś. Oczywiście teraz żartuję.
- Mamo, co myślisz o tym? - zapytałam pokazując jej czerwony stanik, który cały był obszyty koronką. Myślę, że Louisowi by się spodobał, a co najważniejsze nie mógłby oderwać wzroku.
- Eee Jo, nie za bardzo no wiesz. - powiedziała mama i podeszła bliżej mnie.
- Jaki? Seksowny? To chciałaś powiedzieć? - zapytałam z uśmiechem, ale i trochę irytacją w głosie.
- Tak. Ja wiem, że jesteś dorosła, ale ...
- Jakie ale? - weszłam mamie w zdanie. - Ja nie mam 5 lat mamo, po za tym ja będę w tym chodzić, nie ty. - wiem że za bardzo na nią naskoczyłam, ale nie może traktować mnie jak małą dziewczynkę.
- Oczywiście wiem, że jesteś dorosła, ale żeby od razu kupować taką wyzywającą bieliznę. To nie w twoim typie Jo. - wyjaśniła mama, a ja poparzyłam na nią krzywo i naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony mama ma rację, że to nie w moim typie, a z drugiej strony jestem na nią wkurzona za to, że nie potrafi tego zrozumieć.
- Ale mi się podoba i go kupię. - postanowiłam i odeszłam od półek. Chyba miałyśmy już wszystko, więc mogłyśmy udać się do kasy, aby zapłacić za zakupy.
- Jo posłuchaj. - mama zatrzymała mnie w połowie drogi do kasy. Odwróciłam się do niej twarzą i czekałam, aż coś powie. - Możemy porozmawiać? Jak kobieta z kobietą? - zapytała po chwili, gdy wpatrywałyśmy się w siebie.
- Oczywiście, ale sklep z odzieżą to chyba nie jest najlepsze miejsce na takie rozmowy. - stwierdziłam, a mama mi przytaknęła, po czym powiedziała.
- Zapłaćmy i chodźmy do kawiarni. - przytaknęłam na jej słowa i ruszyłyśmy w stronę kas.
W kawiarni zamówiłyśmy po kawie i szarlotce.
- Jo posłuchaj. Wiem, że jesteś dorosła, masz chłopaka, którego bardzo kochasz. A jutro razem wyjeżdżacie na trzy dni. Ale wiem, też co może się między wami tam wydarzyć. - powiedziała mama, gdy siedziałyśmy z jakieś dziesięć minut w kawiarni i żadna z nas się nie odzywała. Ja nie chciałam poruszać tego tematu, a bardzo dobrze wiedziałam o co mamie chodzi. Dlatego czekałam, aż zacznie rozmowę.
- Co masz na myśli? - zapytałam i upiłam łyk gorącej kawy. Mama popatrzyła na mnie z miną typu: A jak myślisz?
- Jo bardzo cię proszę uważajcie na siebie.
- Ale co ma nam się tam stać? - zapytałam. Wiedziałam co mamie chodzi po głowie, ale też chciałam aby powiedziała to na głos.
- Zabezpieczcie się. - szepnęła pochylając się nad stołem, a na moich policzkach wyrósł ogromny rumieniec.
- Mamo, nie jesteśmy dziećmi. - odpowiedziałam i zrobiłam duży łyk kawy, która na nieszczęście sparzyła mi język.
- Wiem, ale przez przypadek możecie je mieć. Więc proszę cię uważajcie na siebie.
- Mamo, masz do mnie zaufanie prawda? Po za tym skąd możesz wiedzieć, że między nami do czegoś dojdzie? - zapytałam.
- Oczywiście, że mam i nigdy mnie nie zawiodłaś. A skąd wiem? Jo, nie jestem głupia i widzę jak się ostatnio zachowujesz. Jesteś strasznie nerwowa, a do tego ta bielizna. - odpowiedziała mama i zjadła kawałek ciastka. Ja straciłam apetyt, ledwo co dopiję kawę, ale ciastka raczej nie zjem. - Po za tym myślę, że jesteście jeszcze za młodzi na takie rzeczy. - dodała.
- Jestem nerwowa, przez sprawę z Joshem. A jeśli chodzi ci o bieliznę, to po prostu spodobała mi się i dlatego chciałam ją kupić. - wyjaśniłam o wieku nic nie wspomniałam. Może i jestem za młoda na to, ale jestem gotowa psychicznie i fizycznie, więc nie widzę przeciwwskazań.
- Wiem, Josh to przeszłość i denerwujesz się przez niego, to zrozumiałe. Ale zatrzymali go i nie ma powodów do stresu. - powiedziała mama. Kurde dobra jest wszystko zauważa i wie co się ze mną dzieje.
- Skończmy temat Josha, dobrze? - poprosiłam. - Mogłybyśmy już jechać do domu? Muszę się jeszcze spakować. - powiedziałam.
- Oczywiście i przepraszam, że znowu poruszyłam temat chłopaka. - odpowiedziała mama i razem wstałyśmy od stolika. Zabrałyśmy swoje zakupy i ruszyłyśmy na parking podziemny, gdzie stał mój garbus.
W drodze powrotnej cały czas zastanawiałam się nad rozmową z mamą. Może i ma rację, że jestem za młoda na tak radykalny krok. Ja myślę, że właśnie dorosłam do tego. Po za tym Louis jest tym jedynym, z którym chciałabym to zrobić. Kiedyś myślałam, że będzie to Josh, ale ten związek okazał się klapą, po za tym opierał się na samych kłamstwach. A z Louisem jest inaczej, to jego kocham naprawdę, a on mnie i to przy nim jestem szczęśliwa, bo to on daje mi do tego powody, aby być szczęśliwą i kochaną.
_________________________________________________________________________________
Ja wiem, że ten rozdział mi nie wyszedł. No dobra do połowy jestem z niego zadowolona, a druga połowa to masakra, ale nie mówmy o tym :)
Prosiłam Was kiedyś, że jak macie jakieś pytania do mnie to abyście je zadawali na ASKU. Ale widzę, że niektórzy chyba nie zrozumieli tego, więc proszę jeszcze raz. Masz jakieś pytanie, zapraszam na aska. Z miłą chęcią na nie odpowiem :)
Oczywiście, jak za każdym razem dziękuję Wam za komentarze. I teraz tak się zastanawiam dlaczego niektórzy z Was myśleli, że "coś" będzie się działo w tym rozdziale ? Wiem, że poprzedni skończyłam w bardzo ciekawym momencie, ale gdy go pisałam nie wiedziałam, że wywoła u Was takie przypuszczenia :) Ale spokojnie, już niedługo będzie się działo, obiecuję :)
10 osób zagłosowało w ankiecie, że czyta i komentuje więc liczę na 10 komentarzy. Ale jeśli pojawi się więcej to się oczywiście nie pogniewam :)
Więc do następnego i życzę miłego weekendu oraz miłych ferii tym którzy już je zaczęli, a tym którzy wracają do szkoły życzę miłych lekcji oraz żebyście nie zasnęli :)
I jeszcze jedno, jak Wam się podoba nowy teledysk naszych wariatów ? Powiem Wam szczerze, że myślałam iż oni naprawdę dorośli, gdy wyszedł teledysk do SOML. Ale teraz stwierdzam, że się myliłam. Oni są serio rąbnięci, ale po nich można się wszystkiego spodziewać więc mnie już nic nie zdziwi :)
Do następnego :)
Dzisiaj jest czwartek, co oznacza tylko jedno - jutro wyjeżdżamy! Moi rodzice na początku nie byli zadowoleni, gdy im o tym powiedziałam, ale w końcu po kilku rozmowach, prośbach i zapewnieniach, że nie zrobię nic głupiego zgodzili się. Oni nie wiedzieli co ja planuję na nasz wyjazd, ale cicho, lepiej żeby nie wiedzieli. Umówiłam się wczoraj wieczorem z mamą, że pojedziemy do sklepu aby kupić mi kilka najpotrzebniejszych rzeczy na wyjazd. Strój kąpielowy, jakieś krótkie spodenki, koszulki oraz jakąś nową bieliznę, no taką bardziej ciekawą i przyjazną dla oka, skoro ma dojść do czegoś więcej między nami, to muszę się postarać aby wszystko było idealnie. Mam nadzieję, że będę mogła ją sama wybrać i mama nie będzie miała jakichś obiekcji, że jej się to nie podoba oraz pozwoli mi ją kupić.
Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka, wzięłam wczoraj przygotowane ubrania i poszłam do łazienki. Założyłam dżinsowe rurki, a do tego niebieską bluzkę. Wymalowałam rzęsy, umyłam zęby, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam jeszcze na chwilę do pokoju po torebkę i telefon, który mrugał oznaczając że ktoś chciał się ze mną skontaktować. Odblokowałam klawiaturę i przeczytałam smsa, od najlepszego chłopaka na świecie.
Lou: Dzień dobry słońce. Jakie masz plany na dzisiaj?
Uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam to jak mnie nazwał, szybko odpisałam.
Jo: Jadę z mamą na zakupy. A Ty?
Po chwili dostałam odpowiedź.
Lou: Myślałem, że się dziś spotkamy, do której będziecie na tych zakupach ?
Jo: Znając moją mamę to cały dzień.
Lou: Szkoda, bo chciałbym cię dzisiaj zobaczyć :(
Ja też chciałabym cię zobaczyć, pomyślałam po czym szybko odpisałam.
Jo: Od jutra masz mnie całą dla siebie, przez 3 dni.
Lou: Już się nie mogę doczekać.
- Jo!!! - zawołała mama z dołu.
- Idę. - odkrzyknęłam i pobiegłam w stronę schodów, a następnie zeszłam na dół. Mama stała gotowa w kuchni i popijała resztkę kawy z kubka. Tata z Maxem jeszcze śpią na górze, a niech sobie śpią. Należy im się to.
- Chodź. - nakazała mama i wyszłyśmy z domu, wcześniej ubrałam białe conversy do kostek.
Postanowiłyśmy, że pojedziemy moim garbusem, bo jak powiedziała mi mama jeszcze nim nie jechała, a bardzo by chciała. Więc wręczyłam jej kluczyki i pozwoliłam prowadzić. Przez całą drogę do galerii przegadałyśmy, śmiałyśmy się z różnych sytuacji i nas samych. Opowiedziałam mamie wczorajszą sytuację z baru. Mama oczywiście rozumiała moją zazdrość o Louisa, ale nie musiałam aż tak bardzo naskakiwać na biedną dziewczynę. Może mama ma trochę racji, ale nikt nie będzie podrywać mojego chłopaka a zwłaszcza w mojej obecności, bez przesady.
Na miejsce dojechałyśmy w niecałą godzinę. Wysiadłam z auta i poszłam razem z mamą do galerii handlowej. Ostatni raz byłam tutaj przed wyjazdem do Polski. Właśnie Polska, ciekawe jak babcia się miewa, będę musiała do niej zadzwonić i zapytać się co u niej słychać oraz jak się czuje. Mam nadzieję, że dobrze i Łukasz nic jej nie zrobił.
- Jo. - powiedziała mama i chwyciła mnie za rękę po czym wciągnęła do sklepu. - Patrz jaka śliczna sukienka. - wskazała na czarną sukienkę do samej ziemi, zawiązywaną na karku, wiszącą w gablocie sklepowej. - Może bym ją sobie kupiła co myślisz? - zapytała.
- A po co ci taka sukienka? - tym razem ja zapytałam. Na prawdę czasem nie rozumiem mojej mamy, kupuje masę ubrań, w których praktycznie w ogóle nie chodzi, a i tak narzeka że nie ma się w co ubrać. Ja zawsze wychodzę z założenia, że najlepiej kupować takie ciuchy, w których się będzie na pewno chodzić i posłużą nam na lata. A nie kupować nie wiadomo ile, których się ani razu nie będzie miało na sobie, a tylko niepotrzebnie zajmują miejsce w szafie.
- Jo, gdzie ty żyjesz. Dziadkowie mają rocznice ślubu w przyszłą sobotę. - wyjaśniła mama. Faktycznie, zapomniałam. Miałam być wtedy w Polsce, więc jakoś mi to z głowy wyleciało. Czyli ja też potrzebuję czegoś w miarę eleganckiego na tę uroczystość.
- Przepraszam zapomniałam. - odpowiedziałam. - A sukienka jest śliczna, przymierzaj. - nakazałam mamie, a sama poszłam poszukać czegoś dla siebie. Niestety niczego co by mi się podobało nie znalazłam, aż do momentu w którym dostrzegłam na manekinie piękną granatową sukienkę z grubymi ramiączkami, sięgającą do kolana oraz z czarnym paskiem wokół bioder. Szybko ruszyłam do ekspedientki, aby zapytać czy mają może mój rozmiar.
- Przepraszam, czy jest może rozmiar 38 tej sukienki na manekinie? - zapytałam i wskazałam ręką w tamtą stronę.
- Już sprawdzę, proszę za mną. - powiedziała z uśmiechem i ruszyła, a ja za nią.
- Niestety już nie mamy tych sukienek, a ostatnia to ta na manekinie. - odpowiedziała, wcześniej sprawdzając.
- A jaki to rozmiar? - zapytałam zrezygnowanym głosem, bo znając moje szczęście to już jej nie będzie.
- 38. - odpowiedziała ekspedientka, a ja od razu uśmiechnęłam się na te słowa i już miałam podskoczyć ze szczęścia w miejscu, ale się powstrzymałam. Kobieta wręczyła mi sukienkę, a ja podziękowałam jej i udałam się do przymierzalni. Obok była moja mama, która przymierzała swoją czarną sukienkę. Po chwili, gdy ja zdążyłam założyć swoją, mama zawołała mnie, abym pomogła jej zapiąć zamek.
- Jo, wyglądasz świetnie. - skomplementowała mnie, gdy tylko weszłam do niej.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i skupiłam się, aby zapiąć zamek. Gdy to zrobiłam stanęłam obok mamy, aby się nam dokładniej przyjrzeć. Jesteśmy prawie tego samego wzrostu i można powiedzieć, że wyglądamy identycznie. Takie same włosy, oczy i ogólnie budowa ciała. Babcia mi często powtarza, że wyglądam jak mama za czasów młodości.
- Ślicznie ci w tej sukience. - powiedziała mama i przytuliła mnie do swojego boku.
- Tobie też. - odpowiedziałam.
- To co kupujemy? - zapytała mama, a ja kiwnęłam głową. Wróciłam do swojej przymierzalni i już miałam ściągać sukienkę, gdy wpadłam na genialny pomysł. Wyjęłam z torebki telefon i włączyłam aparat. Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wysłałam mmsa Louisowi. Jestem ciekawa co on myśli o tej sukience. Gdy zakładałam spodnie telefon zaczął mi dzwonić, na ekranie dostrzegłam napis Louis. Uśmiechnęłam się i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Wyglądasz bosko w tej kiecce. - powiedział Lou na wstępie.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i zaczerwieniłam się. Siadłam na krześle a, telefon włożyłam w miejsce między szyją, a ramieniem. - Co robisz? - zapytałam.
- Leże w łóżku i myślę o tobie. - odpowiedział bez zająknięcia. Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam, po czym stęknęłam, gdy próbowałam wcisnąć na nogę jednego buta.
- Jo co ty tam tak stękasz i sapiesz? - zapytał chłopak. - A właściwie co ty robisz? - dodał nie dając mi dojść do słowa, a ja wyobraziłam sobie jak chłopak siada na łóżku ze zdezorientowaną miną i nie wiadomo co sobie wyobraża.
- Ubieram buty, które są strasznie ciasne. - wyjaśniłam i wreszcie mi się udało wciągnąć go na stopę.
- Aaa bo już się przestraszyłem, że coś ci jest. - odpowiedział, a ja w myślach zobaczyłam jak wypuszcza z siebie powietrze i oddycha z ulgą.
- Lou nic mi nie jest. Jestem w sklepie z mamą. - powiedziałam i znowu siłowałam się z drugim butem. Ostatni raz mam je na sobie, przysięgam, za każdym razem gdy chcę je włożyć muszę się nieźle nagimnastykować. Czasem jak je ubieram boję się, że sobie nogę skręcę, bo tak muszę nią wywijać aby ubrać to cholerstwo.
- Wiem, pisałaś mi przecież smsa. Poza tym twoje nogi zabójczo wyglądają w tej sukience. Mam nadzieję, że ją kupujesz. - powiedział chłopak, a ja wyobraziłam sobie jak jego oczy się zaświecają.
- No właśnie zastanawiam się czy ją brać. Dlatego postanowiłam, że wyślę ci zdjęcie i ty zadecydujesz. - wyjaśniłam, wzięłam torebkę z ziemi, odsunęłam zasłonkę i wyszłam z przymierzalni.
- No pewnie że bierz. W ogóle co to za pytanie, czy masz ją kupować. Leży idealnie i opina cię w takich miejscach, że ach.
- Louis. - prawie, że krzyknęłam. - Uspokój się. - nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się cicho chichrać.
- Taka prawda, kochanie. A z jakiej to okazji? - zapytał.
- Moi dziadkowie mają w przyszłą sobotę rocznicę ślubu i mama nalegała, abyśmy coś kupiły. Pójdziesz ze mną? - tym razem to ja go zapytałam, ale i tak wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- Pytanie, oczywiście że pójdę. Jakbym mógł przegapić taką okazję i do tego ciebie w tej sukience. Będę cię miał obok siebie i będę mógł cię dotykać gdzie tylko będę chciał. Jo czy życie nie jest wspaniałe ? - zapytał, a ja musiałam przewrócić oczami.
- Uspokój się ty erotomanie jeden. Tobie tylko jedno w głowie. - powiedziałam zabawnym tonem i ruszyłam na poszukiwania mamy.
- Ja ci dam erotomana. A ty nie jesteś lepsza. Po tym co wczoraj pokazałaś, to ja chcę więcej. - ostatnie zdanie wyszeptał do słuchawki. Więcej? Czy ja myślę o tym co on w tym momencie? - Ale oczywiście poczekam ile tylko będziesz chciała. - dodał i przerwał tok moich myśli.
- Wiem i za to cię kocham Lou. - powiedziałam, bo teraz już upewniłam się, że jemu naprawdę na mnie zależy i chce to ze mną zrobić. Ale już nie będziesz musiał długo na to czekać, pomyślałam.
- To miłych zakupów i do zobaczenia jutro rano. Już się nie mogę doczekać. - powiedział.
- Do zobaczenie jutro. Kocham cię. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Louis chce ode mnie więcej. Więcej to znaczy, że chce abyśmy to zrobili. Ja też tego chcę i wiem że właśnie nadszedł na to czas. Jutro wyjeżdżamy co znaczy, że przeżyję swój pierwszy raz albo jutro albo pojutrze. Strasznie się boję, ale wiem ze damy radę i będzie to piękne przeżycie i dla mnie i dla Louisa, chłopaka którego kocham nad życie.
Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni i przeczesałam wzrokiem cały sklep. Mamę znalazłam przy półkach z bielizną. Pomyślałam, że to ten czas aby kupić sobie coś stosownego i pasującego do sukienki, ale też na jutrzejszy wyjazd i noc.
- Jak myślisz ten będzie pasował do sukienki? - zapytała mama pokazując mi czarny, zwykły stanik.
- Będzie idealny. - odpowiedziałam z uśmiechem i zaczęłam szukać czegoś dla siebie. Cały czas czułam na sobie wzrok mamy podniosłam głowę i popatrzyłam na nią.
- Co się tak na mnie patrzysz? - zapytałam z uśmiechem.
- Pierwszy raz od jakiegoś czasu widzę cie taką szczęśliwą. - odpowiedziała.
- To chyba dobrze, co nie? - zapytałam i wróciłam do poszukiwań.
- Bardzo dobrze. Myślę, że to dzięki Louisowi jesteś taka szczęśliwa i cały czas się uśmiechasz. - stwierdziła mama i podeszła bliżej mnie.
- Też tak myślę. Wiesz mamuś dzięki niemu mój świat zmienił się na lepsze, dzięki niemu wiem że jestem kochana. - powiedziałam. - Oczywiście wiem też, że wy razem z tatą mnie kochacie i Max również, ale to jak rodzina, a Lou kocha mnie taką jaka jestem i nikt go do tego nie zmusza. - dodałam, gdy mama chciała się wtrącić.
- Właśnie widać to po was obojgu. To jak on na ciebie patrzy, tak kiedyś twój tata patrzył na mnie. No oczywiście nadal tak jest, ale chyba jakoś mniej. - mama zasmuciła się.
- No co ty, patrzy na ciebie z miłością i widać że naprawdę cię kocha. Z resztą jak można nie kochać takiej kobiety jak ty. Świetnie gotujesz, co dla mężczyzn jest bardzo ważne, świetnie wyglądasz mimo, że jesteś po dwóch ciążach i co tu dużo gadać jesteś idealna.
- Boże Jo, jak dobrze że ja cię mam. Zawsze potrafisz mnie podnieść na duchu. - powiedziała mama ze łzami w oczach.
- Mamuś nie płacz, błagam. Zawsze będę przy tobie, jesteś moją ukochaną mamusią, pamiętaj o tym. - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie. Nie chciałam aby jeszcze bardziej mi się tutaj rozkleiła.
- Wiem i pamiętam. I jestem tak strasznie dumna z siebie, że wychowałam taką wspaniałą córkę. - wychlipała. Czy może być jeszcze gorzej? Akurat w sklepie naszło ją na wypłakiwanie mi się w rękaw.
- Mamo uspokój się i dokończmy nasze zakupy ok ? - poprosiłam, a mama kiwnęłam głową na znak że się zgadza. Ucieszyłam się z tego powodu. Mama wytarła mokre oczy i policzki chusteczką, którą wyjęła z torebki, a następnie wróciłyśmy do oglądania staników i innych rzeczy tego typu. Mama w miarę się uspokoiła i myślę, że nawet dobrze zrobił jej ten płacz, bo tak jakby zauważyłam ulgę na jej twarzy i szerszy uśmiech. Kocham ją bardzo mocno, ale jak robi mi takie sceny w miejscach publicznych to mam ochotę normalnie zrobić jej coś. Oczywiście teraz żartuję.
- Mamo, co myślisz o tym? - zapytałam pokazując jej czerwony stanik, który cały był obszyty koronką. Myślę, że Louisowi by się spodobał, a co najważniejsze nie mógłby oderwać wzroku.
- Eee Jo, nie za bardzo no wiesz. - powiedziała mama i podeszła bliżej mnie.
- Jaki? Seksowny? To chciałaś powiedzieć? - zapytałam z uśmiechem, ale i trochę irytacją w głosie.
- Tak. Ja wiem, że jesteś dorosła, ale ...
- Jakie ale? - weszłam mamie w zdanie. - Ja nie mam 5 lat mamo, po za tym ja będę w tym chodzić, nie ty. - wiem że za bardzo na nią naskoczyłam, ale nie może traktować mnie jak małą dziewczynkę.
- Oczywiście wiem, że jesteś dorosła, ale żeby od razu kupować taką wyzywającą bieliznę. To nie w twoim typie Jo. - wyjaśniła mama, a ja poparzyłam na nią krzywo i naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony mama ma rację, że to nie w moim typie, a z drugiej strony jestem na nią wkurzona za to, że nie potrafi tego zrozumieć.
- Ale mi się podoba i go kupię. - postanowiłam i odeszłam od półek. Chyba miałyśmy już wszystko, więc mogłyśmy udać się do kasy, aby zapłacić za zakupy.
- Jo posłuchaj. - mama zatrzymała mnie w połowie drogi do kasy. Odwróciłam się do niej twarzą i czekałam, aż coś powie. - Możemy porozmawiać? Jak kobieta z kobietą? - zapytała po chwili, gdy wpatrywałyśmy się w siebie.
- Oczywiście, ale sklep z odzieżą to chyba nie jest najlepsze miejsce na takie rozmowy. - stwierdziłam, a mama mi przytaknęła, po czym powiedziała.
- Zapłaćmy i chodźmy do kawiarni. - przytaknęłam na jej słowa i ruszyłyśmy w stronę kas.
W kawiarni zamówiłyśmy po kawie i szarlotce.
- Jo posłuchaj. Wiem, że jesteś dorosła, masz chłopaka, którego bardzo kochasz. A jutro razem wyjeżdżacie na trzy dni. Ale wiem, też co może się między wami tam wydarzyć. - powiedziała mama, gdy siedziałyśmy z jakieś dziesięć minut w kawiarni i żadna z nas się nie odzywała. Ja nie chciałam poruszać tego tematu, a bardzo dobrze wiedziałam o co mamie chodzi. Dlatego czekałam, aż zacznie rozmowę.
- Co masz na myśli? - zapytałam i upiłam łyk gorącej kawy. Mama popatrzyła na mnie z miną typu: A jak myślisz?
- Jo bardzo cię proszę uważajcie na siebie.
- Ale co ma nam się tam stać? - zapytałam. Wiedziałam co mamie chodzi po głowie, ale też chciałam aby powiedziała to na głos.
- Zabezpieczcie się. - szepnęła pochylając się nad stołem, a na moich policzkach wyrósł ogromny rumieniec.
- Mamo, nie jesteśmy dziećmi. - odpowiedziałam i zrobiłam duży łyk kawy, która na nieszczęście sparzyła mi język.
- Wiem, ale przez przypadek możecie je mieć. Więc proszę cię uważajcie na siebie.
- Mamo, masz do mnie zaufanie prawda? Po za tym skąd możesz wiedzieć, że między nami do czegoś dojdzie? - zapytałam.
- Oczywiście, że mam i nigdy mnie nie zawiodłaś. A skąd wiem? Jo, nie jestem głupia i widzę jak się ostatnio zachowujesz. Jesteś strasznie nerwowa, a do tego ta bielizna. - odpowiedziała mama i zjadła kawałek ciastka. Ja straciłam apetyt, ledwo co dopiję kawę, ale ciastka raczej nie zjem. - Po za tym myślę, że jesteście jeszcze za młodzi na takie rzeczy. - dodała.
- Jestem nerwowa, przez sprawę z Joshem. A jeśli chodzi ci o bieliznę, to po prostu spodobała mi się i dlatego chciałam ją kupić. - wyjaśniłam o wieku nic nie wspomniałam. Może i jestem za młoda na to, ale jestem gotowa psychicznie i fizycznie, więc nie widzę przeciwwskazań.
- Wiem, Josh to przeszłość i denerwujesz się przez niego, to zrozumiałe. Ale zatrzymali go i nie ma powodów do stresu. - powiedziała mama. Kurde dobra jest wszystko zauważa i wie co się ze mną dzieje.
- Skończmy temat Josha, dobrze? - poprosiłam. - Mogłybyśmy już jechać do domu? Muszę się jeszcze spakować. - powiedziałam.
- Oczywiście i przepraszam, że znowu poruszyłam temat chłopaka. - odpowiedziała mama i razem wstałyśmy od stolika. Zabrałyśmy swoje zakupy i ruszyłyśmy na parking podziemny, gdzie stał mój garbus.
W drodze powrotnej cały czas zastanawiałam się nad rozmową z mamą. Może i ma rację, że jestem za młoda na tak radykalny krok. Ja myślę, że właśnie dorosłam do tego. Po za tym Louis jest tym jedynym, z którym chciałabym to zrobić. Kiedyś myślałam, że będzie to Josh, ale ten związek okazał się klapą, po za tym opierał się na samych kłamstwach. A z Louisem jest inaczej, to jego kocham naprawdę, a on mnie i to przy nim jestem szczęśliwa, bo to on daje mi do tego powody, aby być szczęśliwą i kochaną.
_________________________________________________________________________________
Ja wiem, że ten rozdział mi nie wyszedł. No dobra do połowy jestem z niego zadowolona, a druga połowa to masakra, ale nie mówmy o tym :)
Prosiłam Was kiedyś, że jak macie jakieś pytania do mnie to abyście je zadawali na ASKU. Ale widzę, że niektórzy chyba nie zrozumieli tego, więc proszę jeszcze raz. Masz jakieś pytanie, zapraszam na aska. Z miłą chęcią na nie odpowiem :)
Oczywiście, jak za każdym razem dziękuję Wam za komentarze. I teraz tak się zastanawiam dlaczego niektórzy z Was myśleli, że "coś" będzie się działo w tym rozdziale ? Wiem, że poprzedni skończyłam w bardzo ciekawym momencie, ale gdy go pisałam nie wiedziałam, że wywoła u Was takie przypuszczenia :) Ale spokojnie, już niedługo będzie się działo, obiecuję :)
10 osób zagłosowało w ankiecie, że czyta i komentuje więc liczę na 10 komentarzy. Ale jeśli pojawi się więcej to się oczywiście nie pogniewam :)
Więc do następnego i życzę miłego weekendu oraz miłych ferii tym którzy już je zaczęli, a tym którzy wracają do szkoły życzę miłych lekcji oraz żebyście nie zasnęli :)
I jeszcze jedno, jak Wam się podoba nowy teledysk naszych wariatów ? Powiem Wam szczerze, że myślałam iż oni naprawdę dorośli, gdy wyszedł teledysk do SOML. Ale teraz stwierdzam, że się myliłam. Oni są serio rąbnięci, ale po nich można się wszystkiego spodziewać więc mnie już nic nie zdziwi :)
Do następnego :)
Co do rozdziału jest megaa, jak zawsze. Rozbawiła mnie ta rozmowa z Lou. Haha xd okeej, czekam nn i juz dzisaj zapraszam cie na nowy rozdział na moim blogu
OdpowiedzUsuń~~Verii
Wiem, że to oklepane pisać, że rozdział jest super, boski itp. ale nie wiem jak to inaczej powiedzieć ;) Oczywiście czekam na next <3
OdpowiedzUsuńDopiero wczoraj zaczelam czytac twojego bloga i nie moglam sie powtrzymac i oderwac od chociaz jednego rozdzialu. Co chwile bylo tylko " dobra to juz ostatni na dzisiaj" a potem " dobra jeszcze tylko jeden i koniec" i tak w kolko! :) Strasznie podoba mi sie twoj styl pisania i w ogole cale to opowiadanie. Jest wyjatkowe i cudowne :) i przepraszam za to ze nie komentowalam wczesniejszych rozdzialow, ale jak skonczylam czytac jeden to nie moglam myslec o niczym innym jak tylko przeczytac kolejny i kolejny! ;) ale za to od teraz bede komentowac kazdy twoj wpis =] ~ Wika
OdpowiedzUsuńWitam wśród czytelników :) I dziękuję za komentarz :)
Usuńsuper :)
OdpowiedzUsuńSuper^.^
OdpowiedzUsuńBoski :) ale czy mógłby mi się nie podobać?
OdpowiedzUsuńCo do teledysku... Widziałam, widziałam i potwierdzam oni są rąbnięci i to tak zdrowo hahaha ale przecież za to ich kochamy, no nie?
@claudialech
super<3
OdpowiedzUsuńrozdział wyszedł cudownie, więc nie masz się czym martwić. czekam NN
OdpowiedzUsuńhuhuhu widzę, że cisza przed burzą, już nie mogę się doczekać ich wypadu do Brighton ;> pozdrowionka!
OdpowiedzUsuń