poniedziałek, 9 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 112.

- Co powiesz na łyżwy? - zapytał mnie Harry, gdy siedzieliśmy u mnie w pokoju i oglądaliśmy jakiś głupi i nudny dokument o zwierzętach, który chłopak przyniósł na płycie. Nigdy mnie coś takiego nie interesowało, a wręcz nudziło. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię, a w dodatku z Harrym. Na jego miejscu powinien być Louis. Właśnie Louis. Nie widziałam go od tego tragicznego dnia, w którym tak mocno się pokłóciliśmy.
Gdy wymawiałam te słowa, nie zdawałam sobie sprawy że ta cała sytuacja i całe to zdarzenie aż tak mną wstrząsną. Kocham go, oczywiście że go kocham, ale to co powiedział o mnie i o Harrym mocno mnie zdenerwowało, a nawet poczułam obrzydzenie do Louisa. Nie spodziewałam się, że takie słowa mogą mu przejść przez gardło, ani że może coś takiego do mnie powiedzieć. Cóż każdy człowiek się zmienia, ale żeby aż tak?!
Żeby mój kochany i jedyny Lou, aż tak bardzo się zmienił i mówił mi takie okropne i nieprzyjemne rzeczy?!
- Słyszałaś mnie Jo? - tok moich myśli przerwał Harry patrząc wciąż na mnie, gdy rozmyślałam o Louisie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana odwracając głowę w jego stronę.
- Pytałem co sądzisz o tym dokumencie. Dobry jest co nie? - zapytał. Widziałam jaki był podekscytowany jakże bardzo interesującym, przynajmniej dla niego dokumentem o głupich i beznadziejnych zwierzętach.
- Dla mnie nie jest dobry, bo ja nie lubię oglądać takich rzeczy Harry. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie widziałam sensu go okłamywać.
- Myślałem, że ci się spodobał. - odpowiedział smutno.
- Jakby mi się podobał to bym z chęcią go oglądała, a nie myślała o...
- O Louisie, prawda? - przerwał moją wypowiedź.
- Tak, o Louisie. - potwierdziłam. - Nie widziałeś jego twarzy, gdy wsiadał do auta. - dodałam przypominając sobie jego widok.
- Nie musiałem widzieć, bo mnie to nie obchodzi. - odpowiedział, a mi się zrobiło smutno. Nie takiej odpowiedzi z jego strony się spodziewałam. Oczywiście nie sądziłam, że będzie mi współczuł, ale miałam małą nadzieje, że jednak jakoś pomoże mi uporać się z całym bólem, po stracie chłopaka.
- Wiem, że on cie nie obchodzi Harry, ale...
- Żadnego ale Jo. Louis to skończony temat. - oznajmił chłopak pogłaśniając dźwięk w laptopie.
- Nie dla mnie. - powiedziałam zamykając z prędkością światła klapkę od komputera, a głowa Harry'ego momentalnie została odwrócona w moją stronę.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał wskazując palcem na komputer.
- Bo musimy pogadać. - oznajmiłam. Chłopak usiadł w wygodnej pozycji, czyli wyprostował nogi i założył dłonie na piersiach i czekał, aż zacznę mówić. Tak mi się przynajmniej wydawało.
- Nie mamy o czym gadać. No chyba, że o nas rzecz jasna. - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Wstałam i stanęłam na przeciwko niego i podobnie jak on założyłam dłonie na piersiach.
- Harry nie ma żadnych nas. Kiedy to do ciebie dotrze? - zapytałam.
- Jak to nie ma? A ten pocałunek? A nawet dwa pocałunki? - zapytał opuszczając dłonie i kładąc je wokoło siebie na łóżku.
- To były nic nie znaczące pocałunki. Po prostu potrzebowałam tego, a akurat ty byłeś blisko i...
- Wykorzystałaś mnie. - szepnął znowu przerywając mi moją wypowiedź.
- Nie, nie wykorzystałam cię. Nawet o czymś takim nie pomyślałam. - skłamałam. Oczywiście, że go wykorzystałam. Chciałam poczuć choć przez chwile czyjś dotyk na sobie, a że akurat Harry był blisko to tak jakoś wyszło.
- Kłamiesz, widzę że kłamiesz. - powiedział podnosząc głowę i patrząc wprost w moje oczy.
- Nie kłamię Harry. Po prosty przepraszam cię, okej? - zapytałam mając nadzieję, że chłopak jednak przyjmie moje przeprosiny i będziemy mogli znowu być przyjaciółmi, a nie czymś więcej.
- Myślałem, że jak teraz nie jesteś już z Louisem możemy być razem tak naprawdę. - powiedział całkowicie ignorując moje przeprosiny.
- To by nie wyszło Harry. - szepnęłam siadając na krześle stojącym obok biurka. Czułam, że jak będę stać to zemdleję, a to jest za poważna rozmowa abym stracić całkiem świadomość i ot tak sobie zemdleć.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał poważnym tonem, z którego wywnioskować można było że chłopak ma już dość tej bezsensownej konwersacji ze mną.
- Bo ja nic do ciebie nie czuję. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a Harry cały się spiął słysząc te słowa. - Przepraszam jeśli dałam ci mylne znaki, ale taka jest prawda Harry. - dodałam nieco ciszej spuszczając głowę i zamykając oczy.
Słyszałam tylko skrzypnięcie łóżka i kroki w stronę drzwi, a za chwilę lekkie trzaśnięcie nimi.
- Cholera jasna. - powiedziałam tylko i opadłam na oparcie fotela. Nie przypuszczałabym, że tak właśnie zakończy się nasza przyjaźń.
Nigdy bym nie przypuszczała, że Harry może coś do mnie poczuć. Dawałam mu mylne znaki, a on przyjął je i pomyślał że coś może się między nami zrodzić, coś poważnego i coś trwałego.
- Jo coś się stało, że Harry wypadł z domu jak torpeda? - zapytała mama wchodząc ostrożnie do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Uklęknęła przede mną na jednym kolanie i złapała moje dłonie w swoje lekko je ściskając dając mi tym gestem trochę chęci do powiedzenia jej prawdy.
Patrząc w łagodne i zatroskane oczy mojej rodzicielki, pomyślałam że najwyższy czas, aby opowiedzieć jej o wszystkim.
- Muszę ci coś powiedzieć mamuś. - powiedziałam cicho, a mama tylko kiwnęła głową dając mi znać, że zgadza się i zamienia się w słuch.


Perspektywa Louisa

Nie mogę znaleźć sobie miejsca od kilku dni. Potrafię nie spać, nie jeść, nie pić. Moja mama bardzo się o mnie martwi i zastanawia co się ze mną dzieje, ale ja jej tego nie powiem. Nie ma opcji, abym opowiedział jej co stało się ze mną i Jo. Nie chcę jeszcze bardziej jej denerwować i tak ma dość innych problemów na głowie, więc nie będę jej jeszcze dokładał moich.
- Louis dlaczego nic nie zjadłeś? - zapytała, gdy reszta domowników wstała już od stołu, a tylko ja zostałem w jadalni i dłubałem w nietkniętym daniu.
- Nie jestem głodny mamo. - odpowiedziałem odsuwając od siebie talerz i kładąc łokcie na stole, a następnie podpierając na złączonych dłoniach głowę.
- Od trzech dni nic nie zjadłeś i nikniesz w oczach. Synu powiedz mi co ci jest? Co cię trapi? Masz jakieś problemy? - zapytała odsuwając krzesło stojące obok mnie i siadając na nim, a następnie łapiąc moje dłonie w swoje i lekko je ściskając dając mi trochę otuchy i ciepła z jej strony.
- Mamo wszystko jest okej. Po prostu nie jestem głodny i tyle. - odpowiedziałem patrząc na kobietę i posyłając jej wymuszony i zarazem najlepszy uśmiech na jaki było mnie dzisiaj stać.
- Kłamiesz Louis. Znam cię na tyle dobrze, żeby rozpoznać kiedy mnie okłamujesz kochanie. - odpowiedziała. Kurde dobra jest, no w końcu to moja mama, ona wie o mnie wszystko. A raczej nie wie nic co się dzieje w moim życiu i co ja w środku przeżywam.
- Dobra okłamałem cię. Świat mi się wali, ale nie chcę o tym gadać. Mogę już iść? - zapytałem mając nadzieję, że jej odpowiedź będzie twierdząca, ale otrzymałem tylko milczenie z jej strony.
- Nie rozumiem jak to świat ci się wali? Co chcesz mi przez to powiedzieć? - zapytała. Rozumiałem, że nie bardzo wie co się takiego dzieje, bo przecież skąd.
- Po prostu wszystko jest bezsensu. Życie jest bezsensu, miłość jest bezsensu, ogólnie wszystko jest do dupy. - wyjaśniłem, a mama skrzywiła się na ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowo.
- Może nie jest tak źle, co? - zapytała uśmiechając się lekko, a ja pokręciłem tylko głową dając jej do zrozumienia, że wcale tak nie jest, a moje życie w jednej sekundzie zaczęło się walić.
- Jest mamo. Jo mnie zdradziła i to na moich oczach. - powiedziałem, a mama zrobiła wielkie oczy, a do mnie dotarło że ciut za dużo powiedziałem. A raczej powiedziałem wszystko co mnie gryzło od kilku dni.
- Jak to cie zdradziła? Z kim? - zapytała, a ja pokręciłem głową nie chcąc już o tym mówić i tak za dużo się wygadałem.
- Dobra to może ja już pójdę do swojego pokoju, co? - zapytałem wstając, ale mama jednym ruchem zatrzymała mnie w miejscu i nakazała wyjaśnić o co chodzi z Jo.
- Nie chcę o tym mówić. - oznajmiłem spuszczając głowę w dół.
- Albo ty mi powiesz, albo ja zadzwonię do Jo i nakaże jej, aby sama mi wszystko wyjaśniła. Masz wybór. - powiedziała, a mnie aż ciarki przeszły od jej wściekłego tonu. Zastanawiałem się przez chwilę czy nie byłoby lepiej, aby mama zadzwoniła do Jo, ale pomyślałem że jednak nie i będzie lepiej gdy to ja jej wszystko opowiem.
- Pamiętasz ten wypadek Jo? - zacząłem, a mama skinęła głową w zrozumieniu. - To zanim Jo wsiadała do samochodu przyłapała mnie na całowaniu się z koleżanką ze studiów. - dodałem cały czas patrząc na twarz mamy i przyglądając się jej z zaciekawieniem.
- Ale mówiłeś, że to ona cie zdradziła. - wtrąciła mama, a ja przytaknąłem.
- Tak, tak było, ale później. Chcę ci opowiedzieć wszystko od początku. - wyjaśniłem, a mama kiwnęła głową, na znak że rozumie.
- Więc Jo przyłapała mnie na całowaniu się z Abby, tą koleżanką, a następnie wsiadła do samochodu i miała wypadek. Wiem, że to wszystko przeze mnie, bo nie powinna wsiadać do auta w takim stanie. I to przeze mnie straciła dziecko. - powiedziałem załamany.
- Nie przez ciebie. Po prostu uderzenie było takie duże, że dziecko nie miało szans na przeżycie, a w dodatku zatrzymanie akcji serca Jo to spotęgowało, więc to nie była twoja wina synu. - powiedziała mama uspokajająco masując lekko moje plecy, aby mnie nieco uspokoić.
- To była moja wina mamo, to przeze mnie wsiadła do tego auta i się rozbiła. - odpowiedziałem i czułem jak w kącikach moich oczu zbierają się nieproszone łzy, które wcale nie miały prawa tutaj gościć.
- Nie obarczaj się winą kochanie. To był wypadek, tylko wypadek i to nie była twoja wina, rozumiesz? - powiedziała, ale ja i tak wiedziałem co innego, w końcu byłem przy tym. Po chwili mama zapytała.
- Co było dalej?
- Jo leżała w szpitalu, potem święta i ich pobyt tutaj. Wiesz jaki byłem szczęśliwy widząc ją tutaj? - zapytałem spoglądając na mamę, która uśmiechała się do mnie.
- Widziałam. Uśmiech nie schodził ci z ust. I chyba dobrym posunięciem było usadzenie was obok siebie, co nie? - zapytała, a ja kiwnąłem głową zgadzając się z jej słowami.
- Tak, dziękuję ci. Gdyby nie to, wiem że te święta i moje urodziny nie byłyby takie wspaniałe. - odpowiedziałem, a mama uśmiechnęła się do mnie szczerze i szeroko.
- Ale nadal nie powiedziałeś mi kiedy Jo cię zdradziła. - zachęcała mama, gdy ja rozmyślałem o tym jakby tutaj przeprosić Jo za wszystkie krzywdy jej wyrządzone.
- Pamiętasz jak pojechałem do niej kilka dni temu? - zapytałem, a mama kiwnęła głową. Oczywiście, że pamiętała. Nawet życzyła mi szczęścia, które i tak się na nic nie przydało.
- Wtedy ją przyłapałem na zdradzie. Widziałem jak całuje się ze swoim kolegą ze uczelni. - wyjaśniłem.
Bolało mnie to, gdy sobie o tym przypomniałem. Często też analizowałem tą sytuację i zachowanie Jo i nie rozumiałem dlaczego to zrobiła i w dodatku z Harrym. Zawsze mi powtarzała, gdy byłem zazdrosny o niego, że to tylko kolega ze studiów. Cóż kolega okazał się dobrym pocieszycielem, pomyślałem.
- Kochanie myślę, że powinniście ze sobą porozmawiać. - powiedziała moja mama po chwili zastanowienia.
- Próbowałem chciałem, ale ona woli innego. - szepnąłem czując jak do moich oczu znowu napływają łzy.
- Za szybko się poddałeś Louis. Jeśli naprawdę kochasz Jo to powinieneś o nią walczyć, a nie poddawać się na początku. - oznajmiła mama.
- Oczywiście, że ją kocham. Po prostu gdy zobaczyłem ją z innym pomyślałem wtedy, że ona już mnie nie chce i mnie nie kocha.
- Kocha cię. Ja to wiem. - powiedziała mama wstając od stołu.
- Myślę, że powinniście spotkać się i na spokojnie wszystko obgadać. I albo rozjedziecie się już na zawsze, albo wybaczycie sobie swoje błędy i zaczniecie od początku. - dodała całując mnie w czoło i znikając za drzwiami jadalni.
Mama miała rację, muszę coś zrobić. Tylko czy Jo będzie chciała się ze mną spotkać? Mam nadzieję, bo jak nie to będzie ze mną źle.

***

- I jak, dzwoniłeś do Jo? - zapytała mama wchodząc do mojego pokoju z kubkiem znad, którego unosiła się para. Leżałem w poprzek mojego łóżka z  nogami uniesionymi w górę i opartymi o ścianę. Dziwna pozycja, ale uwielbiałem tak leżeć.
- Jeszcze nie, boję się że nie będzie chciała ze mną rozmawiać. - powiedziałam wstając i odbierając od mamy ciepły kubek z kakaem w środku.
- Dziękuję. - powiedziałem tylko i upiłem łyk ciepłego napoju, który zawsze mnie uspokajał.
- Spróbuj, i tak nic nie tracisz. - odpowiedziała mama wstając z łózka i trzymając dłonie za sobą wyszła z pokoju.
- Jutro. - szepnąłem do siebie i odstawiając już pusty kubek po napoju i zakopując się w pościeli. - Jutro. - powtórzyłem zamykając oczy i zasypiając spokojnie od kilku dni.

Perspektywa Jo

Opowiadając mamie całą tą skomplikowaną historię czułam jak kamień spadł mi z serca. Mama oczywiście trochę nakrzyczała na mnie, ale też rozumiała dlaczego tak postąpiłam odrzucając "zaloty" Harry'ego.
Dla mnie to kolega, dobry kolega który pomógł mi się pozbierać po wypadku i nadrobić zaległości na uczelni. Jestem mu bardzo wdzięczna za to, ale jednak chyba dałam mu jakieś błędne znaki co do tego że moglibyśmy być razem.
Zwierzyłam się mamie, bo wiedziałam że ona najbardziej mnie zrozumie i jakoś doradzi co w tej sytuacji zrobić. Powiedziała, że powinnam spotkać się z Louisem i na spokojnie z nim porozmawiać. Wiem, że powinnam, ale mówienie o tym, a zrobienie tego wydawało się trudniejsze do zrobienia. Co prawda nie powinnam się bać, czy obawiać czegoż ze strony chłopaka, bo wiedziałam, a raczej domyślałam się że on czuje się tak samo jak ja.
Wiem też, że nie powinnam całować się z Harrym. A teraz dzięki mojemu głupiemu wyskokowi mam dwóch chłopaków na sumieniu.
Jednego, którego mocno kocham i z którym muszę się pogodzić. A drugiego któremu wydaje się że mnie lubi bardziej niż powinien.
Boję się, że moje odtrącenie Harry'ego może mieć negatywny wpływ na naszą dalszą i potencjalną przyjaźń. O ile jeszcze taka istnieje.
Leżąc w ciemnym pokoju na łóżku i patrząc w sufit  rozmyślałam nad swoim życiem, dopóki coś jasnego nie przykuło mojej uwagi.
Sięgnęłam dłonią na podłogę w celu podniesienia z niej telefonu. Jasny ekran mnie oślepił, ale po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do jasnego światła. Odblokowałam więc klawiaturę i nacisnęłam małą, białą kopertę w rogu ekranu. I wtedy moim oczom ukazał się sms. W dodatku od Louisa.
O Boże dostałam smsa od Louisa. Nie wierzę!

Lou: Chciałabyś pójść ze mną jutro na łyżwy?

Louis chce iść ze mną na łyżwy? Przecież on nie umie na nich jeździć.
I co ja mam mu odpisać? Chcę? Nie chcę? Bardzo chcę, ale czy dam rade?
Dobra raz kozie śmierć, pomyślałam wystukując odpowiedź.

Jo: Pewnie.

Po chwili usłyszałam znajome piknięcie. Przysunęłam sobie telefon przed twarz i z uśmiechem na ustach odczytałam wiadomość.

Lou: Jutro o 12 obok lodowiska.

Jo: Będę na pewno. Musimy pogadać.

Lou: Koniecznie. Dobranoc.

Jo: Dobranoc.

Miałam ochotę napisać, że go kocham ale byłoby to za wiele. Przynajmniej na tym etapie.
Zadowolona i z ogromnym uśmiechem na ustach odłożyłam telefon na poprzednie miejsce i myśląc o jutrzejszym dniu i o tym, że jednak Louis zdecydował się ze mną spotkać zasnęłam śniąc o niebieskich i zielonych oczach na zmianę.

_________________________________________________________________________________
No to jest kolejny!
I co myślicie o tym? 
Czy jednak Jo przebaczy Louisowi, a Louis Jo?  A może będzie jakaś akcja z Harrym? 
Aż sama boję się pomyśleć co to będzie się działo :)

Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. 
Uwierzcie mi, że dzięki Waszym słowo mam mnóstwo motywacji i z uśmiechem na ustach i ze świadomością, że mam dla kogo pisać zasiadam do komputera.
Nawet nie wiecie jakie to fajne uczucie wiedzieć, że ktoś chce czytać moje opowiadanie :)
Dziękuję jeszcze raz i do następnego :)

19 komentarzy:


  1. Akcja z Harrym !!!!!!!!!
    Błagam :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę akcje z Harrym !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej !!!!

    Może nie piszę często komentarzy ale uwierz mi że czytam opowiadanie regularnie.......
    Ale chcę cię poprosić aby Jo była z Harrym.
    Żeby była jakaś akcja między nimi ;)

    Pewnie napiszesz o tym że się pogodzą Jo i Louis.......
    Ale tyle osób cię prosi o Jo i Harryego.....
    BŁAGAM !!!!

    /Luiza

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej a to nie Louis powinnien przebaczyc Jo xd sama juz nie wiem ^^ Rozdział jest takii trochę dołujacy, Louis jest smutny , Jo tez ;) Czekam na kolejny pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że jo i harry sie pokłucili......
    Ja chciałam żeby byli razem....
    Zeby miedzy jo a harrym byla jakaś akcja - chemia... Błagam Cię.....

    /Angel

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja z Harrym ??????
    Oczywiście !!!!!!
    Ale akcja czyli ze miłość !!!!
    poprzednie komentarze mówią że chcą akcji z harrym ale akcji ze MIŁOŚCI

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja z Harrym

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział :) :) :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja wole zeby Jo była z Louisem. I chyba anonimy co piszą po kilka kom sie na mn troche wkurzą, ale mają pecha :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jo ma być z Louisem bo po to szukałam odpowiadania o Louisie żeby sobie poczytać o Louisie w roli głównej ;> a tak poza tym to słodkie zakończenie ;D ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jo ma być z Louisem ;D i wgl super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę że Jo przebaczy Louisowi i będą razem 😃

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, co mam myśleć, nie mam nawet pojęcia co może dalej się dziać

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  14. Jo i Lou. Tak samo jak Maja Bielacka szukałam opowiadania o Lou w roli głównej i jak znalazłam to teraz pojawia się Harry. A pozatym to Jo i Lou są tacy słodcy. Proszę niech będą razem. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech Jo , Louis i Harry stworzą trójkąt :) :) :) :) :) :) :D :D :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Okaże się, że Louis i Harry będę gejami bo zmienią orientację. Jaka to by była piękna para…
    Mama Lou jest mądra i pomocna. Czytam i nie przestane
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  17. Niech Jo , Louis i Harry stworzą trójkąt :) :) :) :) :) :) :D :D :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jo i Lou maja byc razem i koniec.kropka.Harry sie nie liczy :/

    OdpowiedzUsuń
  19. Harry i jo .
    Błagam !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń