piątek, 10 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 53.

Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Jeżeli to się nazywa kac, to ja już więcej nie piję, przysięgam. Usiadłam na łóżku i na początku zastanawiałam się, gdzie ja właściwie jestem. Rozejrzałam się po pokoju i po chwili dotarło do mnie, że jestem w domu, moim kochanym domu. Uśmiechnęłam się na tę myśl, ale zaraz potem mina mi zrzedła, gdy zobaczyłam jaki mam syf w pokoju. Trzeba będzie posprzątać, pomyślałam. Louis dzisiaj ma do mnie przyjechać, więc posprzątanie w pokoju jest dzisiaj na pierwszym miejscu listy do rzeczy do zrobienia. Ale najpierw muszę się ogarnąć. Próbując zbytnio nie ruszać głową, aby ból się nie nasilał zeszłam z łóżka, założyłam krótkie dresowe spodenki, aby nie świecić gołym tyłkiem przed resztą rodzinki i chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Już na schodach było słychać Maxa głośno się śmiejącego. Kiedy weszłam do kuchni doznałam szoku. Na jednym ze stołków barowych siedział Louis. W czarnych, krótkich spodenkach i białej bluzce idealnie opinającej jego wyćwiczone mięśnie bawił się z moim bratem. Stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co mam zrobić, dopiero krzyk Maxa wołającego moje imię przywołał mnie na ziemię, a Lou odwrócił głowę w moją stronę i gdy mnie zobaczył na jego pięknych ustach pojawił się promienny uśmiech, a następnie zjechał wzrokiem w górę i w dół mojego ciała i wtedy jego uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że ja stoję przed nim prawie naga. Mam na sobie jego koszulkę, która sięga mi do połowy ud. Włosy pewnie stoją mi we wszystkie strony świata, a do tego pewnie mam rozmazany makijaż, którego wczoraj nie udało mi się zmyć, bo nie oszukujmy się, nie dałam rady. Lou zszedł z krzesła i podszedł do mnie pewnym krokiem złapał za talię i pocałował długo i namiętnie. Cieszę się, że Max tego nie widział, bo schowaliśmy się za ścianą.
- Smaczny z ciebie kąsek. - stwierdził, gdy się od siebie oderwaliśmy. Ja jak na zawołanie zaczerwieniłam się i przytuliłam do jego torsu, aby nie widział moich wypieków.
- Przestań. - szepnęłam.
- Jakie przestań, gdyby nie twoi rodzice i brat siedzący za ścianą pewnie bym się na ciebie rzucił. - odpowiedział, a ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - Żartuję. - dodał, gdy zobaczył moją przerażoną minę. Nie chodzi o to, że nie chciałabym tego zrobić, bardzo bym chciała, ale się po prostu boję. Boję się, że gdy to zrobimy coś się między nami zepsuje i już nie będzie tak słodko i niewinnie, a Louis nie będzie mnie już chciał. Wiem, że on nie jest z tych chłopaków którzy pragną od dziewczyny tylko jednego, sam powiedział mi że poczeka na mnie i nie będzie mnie do niczego zmuszał, ani naciskał. A ten jego komentarz to był tylko żart.
- Wiem, że żartujesz. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - A tak w ogóle to dzień dobry.
- Dzień dobry skarbie. - odpowiedział i wziął mnie za rękę, po czym poprowadził do kuchni.
- Nasz śpioch się wreszcie obudził. - oznajmił tata wychylając głowę zza gazety.
- Dzień dobry. - powiedziałam i usiadłam na stołku obok Louisa. - Cześć szkrabie. - dodałam i poczochrałam Maxowi czuprynę, ten się tylko do mnie uśmiechnął i wrócił do zabawy samochodzikami.
- Jak się spało? - zapytała mama kładąc przede mną szklankę z wodą i dwie tabletki przeciwbólowe.
- Nawet dobrze, ale tak mnie głowa boli, że nie mogę wytrzymać. - powiedziałam i łyknęłam pigułki, następnie popijając dużą ilością wody.
- Zaraz zjesz śniadanie to lepiej się poczujesz. - oznajmiła mama i wróciła do przygotowywania śniadania. W między czasie tata śmiał się ze mnie, że tak wczoraj zabalowałam. A ja nie byłam lepsza odgryzłam mu się tym, że najwcześniej z naszej trójki padł. Lou, gdy usłyszał mój komentarz parsknął śmiechem, mama tak samo, a tata spiorunował mnie wzrokiem i wrócił do czytania gazety. W między czasie, gdy ja jadłam pyszną jajecznicę Lou opowiadał mi to jak wrócili do domu, a dziewczynki nie dawały mu spokoju, bo chciały się z nim ciągle bawić. Ja natomiast opowiedziałam mu jak moja rodzinka zareagowała na mój przyjazd. Ominęłam fragment o tym, że dostałam się na studia, ale chyba coś wczoraj wypaplałam, gdy rozmawialiśmy przez telefon, więc raczej już wie. Ale o wspólnym zamieszkaniu nic nie powiedziałam, więc może tym go chociaż zaskoczę.
Po zjedzonym śniadaniu zostawiłam Louisa w rękach mojej rodzinki i sama pobiegłam na górę, aby się ogarnąć i trochę posprzątać pokój. Wbiegłam do środka i z torby wyjęłam swoją kosmetyczkę oraz czyste ubrania. Dzień dzisiaj jest w miarę słoneczny, ale nie aż tak bardzo ciepły, tak to właśnie uroki Wielkiej Brytanii. Postawiłam więc na granatowe spodnie, w których podwinęłam nogawki do kostek i białą bluzkę z jakimś napisem na przodzie. Szybko wbiegłam do łazienki, na szczęście głowa już mnie tak nie boli i co najlepsze mogę się spokojnie schylać. Umyłam włosy i całe ciało. Następnie wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone, bo ułożyły mi się w ładne fale. Umyłam zęby i na rzęsy nałożyłam tusz, a na usta błyszczyk. Tak "odpicowana", jak to mówi mój tata, wyszłam z łazienki i wpadłam do mojego pokoju. Szybko posprzątałam, pościeliłam łóżko, brudne ciuchy zaniosłam do łazienki, a te w miarę czyste i te w których nie miałam okazji chodzić w Polsce włożyłam do szafy. Ubrałam jeszcze białe conversy na nogi i mogłam schodzić na dół. Mam nadzieję, że moja rodzinka nic nie zrobiła Louisowi. Schodząc na dół zauważyłam, że wszyscy siedzą w salonie, a moja mama jest zafascynowana Louisem, także nie potrafi od niego oczu odkleić. Dziwię się jeszcze, że tata na to nie zareagował i nie wygłosił jakiegoś głupiego komentarza. Stanęłam obok mamy i przyglądałam się jak Lou przekomarza się z moim bratem. Raz go łaskotał, raz śmiali się bardzo głośno. Kiedy Lou mnie zobaczył jak mu się przyglądam wciągnął głośno powietrze i wstał z fotela. Podszedł do mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego. Pochylił się i pocałował w policzek, po czym szepnął na ucho.
- Ślicznie wyglądasz, ale wolę poprzedni zestaw. - ja jak na zawołanie zaczerwieniłam się, a gdy chłopak to zobaczył pogładził mnie po policzku i złapał za dłoń.
- To my będziemy szli. - oznajmiłam moim rodzicom.
- Gdzie ? - zapytał tata, ten to zawsze dociekliwy.
- Na spacer. - odpowiedział za mnie Louis i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Zdążyłam tylko pomachać Maxowi, który z dużym zamachem machał w naszą stronę. Rodzicom posłałam tylko pytające wzruszenie ramionami i nim się spostrzegłam byliśmy już na zewnątrz.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam, gdy Lou odpalił silnik samochodu. - Mieliśmy iść na spacer.
- Niespodzianka. - odpowiedział z ukrywanym śmiechem.
- Lou, wiesz że nie lubię niespodzianek. Powiedz mi. - poprosiłam.
- Nie, zapnij pasy. - nakazał.
- Nie, powiedz mi. - nie ustępowałam.
- Nie. Zapnij pasy, bo jedziemy. - nakazał bardziej stanowczym głosem.
- Nie zapnę dopóki mi nie powiesz, gdzie jedziemy. - fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Chłopak był nieźle wkurzony na mnie, widziałam to. Z kamienną twarzą, zaciągnął hamulec ręczny, wysiadł z samochodu i przeszedł na moją stronę. Otworzył drzwi od strony pasażera, nachylił się nade mną i zapiął mi pasy. On to potrafi być nieustępliwy. Ja nadal siedziałam ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i patrzyłam za okno. Kiedy Lou wrócił na swoje miejsce, zapiął obowiązkowe pasy, wrzucił pierwszy bieg i ruszyliśmy przed siebie. Prawie przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Dopiero, gdy w radiu puścili mojego ukochanego Olly'ego uniosłam rękę w stronę radia, aby dać głośniej. Lou w tym samym momencie pomyślał o tym co ja i nasze palce na moment się dotknęły. Chłopak pozwolił mi przekręcić pokrętło od radia i w samochodzie rozbrzmiał bajeczny głos Olly'ego. Zawsze, gdy go słucham serce mi się raduje i na moich ustach pojawia się uśmiech od ucha do ucha. Podciągnęłam nogi pod brodę i przez całą piosenkę śpiewałam sobie cicho tekst piosenki oraz patrzyłam za okno. Ciekawa jestem gdzie ten wariat mnie wiezie.
- Gniewasz się na mnie jeszcze ? - zapytał Lou, gdy piosenka dobiegła końca. Popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym: A jak ci się wydaje.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Przestań, przecież nic się nie stało. - powiedział i chciał ująć moja dłoń w swoją, ale w miarę szybko ją od siebie odepchnęłam.
- Jak możesz mówić, że nic się nie stało? - zapytałam prawie krzycząc. - Po pierwsze oszukałeś moich rodziców, że idziemy na spacer. Po drugie kazałeś mi zapiąć pasy, a gdy sama tego nie zrobiłam ty to za mnie zrobiłeś. Nie mam pięciu lat, abyś musiał za mnie wszystko robić. A po trzecie nie powiedziałeś mi gdzie jedziemy. I jak ja mam się na ciebie nie złościć, co? - wyjaśniłam i znowu popatrzyłam za okno.
- To widzę, że jesteś nieźle na mnie zła. - odpowiedział chyba z lekkim rozbawieniem w głosie. Jak może go to śmieszyć? Ja tu próbuję się na niego gniewać, a on się ze mnie śmieje.
- Zła jak osa. - oznajmiłam.
- No dobra przepraszam, nie chciałem cię rozzłościć. Chciałem tylko abyśmy spędzili ze sobą trochę czasu i uczcili twoje dostanie się na studia. - powiedział, a mi odjęło mowę. Czyli to prawda, wygadałam mu się wczoraj.
- No dobra, rozumiem to. Ale nadal jestem na ciebie zła za to, że nie powiedziałeś mi gdzie jedziemy.
- Niespodzianka. - odpowiedział. - Ale już nie długo się dowiesz, bo jesteśmy na miejscu. - dodał, po czym zaparkował na parkingu przy wybrzeżu, z którego było widać plaże i morze. A niech mnie, to faktycznie bardzo miła niespodzianka pomyślałam i wysiadłam z auta.

________________________________________________________________________________
Tak jak obiecałam jest rozdział. I tym razem nie zawiedliście mnie. W sumie 6 komentarzy to nie jest tak dużo, więc co? Podwyższamy poprzeczkę? Może być 8? Jest Was mnóstwo, więc myślę że dacie radę :)
Następny będzie pewnie po weekendzie. Planuję dodać we wtorek, bo w czwartek będę mieć dla Was niespodziankę z pewnej okazji i muszę się przygotować :) Ale więcej napiszę Wam we wtorek :)
Po prawej stronie jest ankieta. I mam prośbę. Każdy kto czyta to opowiadanie mógłby w niej zagłosować? Z góry dziękuję.
Miłego weekendu kochani :)

9 komentarzy:

  1. Super rozdział. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm....plaża może coś będzie XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejj, jak mogłaś przerwac w takim momecie? Mega! Czekam nn! Szybkoooo!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to plaża! Jestem ciekawa czy na te studia zamieszkają razem. No ale przed nimi jeszcze wakacje w czasie których na 100% coś ciekawego się wydarzy. No to do następnego ;)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego Jo nie lubi niespodzianek? :) hahaha

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tego bloga. Jesteś naprawdę genialna. Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na następny <3
    Jestem ciekawa co się będzie dziać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na studiach muszą zamieszkać razem inaczej być nie może ;) + pojechali na plażę to może coś będzie :D
    /Karolina

    OdpowiedzUsuń