środa, 14 maja 2014

ROZDZIAŁ 99.

Obudziłam się cała zesztywniała, tak to jest jak się śpi w dwójkę na małym, pojedynczym łóżku.
Louis oplatał moje ciało niczym bluszcz. Głowę miał położoną na mojej klatce piersiowej, jedną rękę przewieszoną przez moją talię, a nogi splątane z moimi. Nie dziwię się czemu czułam się, jak sardynka w puszcze.
Próbowałam jeszcze przez chwilę zamknąć oczy, aby zasnąć choć na moment, ale to nie było takie proste, z przygniatającym mnie Louisem. Postanowiłam więc leżeć nieruchomo, aby chociaż chłopak mógł sobie dłużej pospać, bo mu się to należy po całym tygodniu mordęgi na uczelni i treningach.
Wróciłam myślami do wczorajszego dnia. Nie spodziewałabym się po tacie takiej przemiany. Zawsze uważałam, że lubi Louisa i się z nim dogaduje, ale wczoraj przeszedł samego siebie. Byłam taka zła na niego, taka wkurzona jak nigdy.
Tata zawsze był moim bohaterem, moim autorytetem, więc było to dla mnie zadziwiające że tak się zachował i tak mnie potraktował.
Też nie dziwię mu się, bo chce dla mnie jak najlepiej i chce abym była szczęśliwa. Ale prawda jest taka, że ja jestem bardzo szczęśliwa, gdy obok mnie jest Louis. A życia bez niego sobie nie wyobrażam.
Lou wczoraj wieczorem, gdy oboje leżeliśmy w łóżku powiedział mi, że jego mama od początku była za nami. Nie zdziwiłam się, bo przecież Louis jest jej jedynym synem, a ona chce dla niego jak najlepiej. W sumie moi rodzice też mają mnie, jako jedyną córkę, więc powinni postąpić jak pani Jay. I na początku byli niezadowoleni, ale później zmienili zdanie, za co jestem im dozgonnie wdzięczna i kocham ich nad życie.
- Cześć. - powiedział Louis cmokając mnie w policzek i jednocześnie wyrywając z głębokiej zadumy.
- Dzień dobry. Jak się spało? - zapytałam uśmiechając się szeroko do chłopaka, gdy ten oparł głowę na rozłożonej dłoni, a łokieć położył na poduszce i przyglądał mi się z góry.
- Bardzo dobrze. - odpowiedział i nachylił się nade mną, a jego usta wylądowały na moich. Zamknęłam oczy i jęknęłam w uznaniu, a Lou uśmiechnął się przygryzając moją dolną wargę.
- Hola! - odsunęłam go od siebie, a na jego ustach zagościł ogromny uśmiech od ucha do ucha.
- Hola. - powtórzył moje słowa. Jego oczy błyszczały szczęściem, widziałam małe, jasne iskierki wypełniające jego niebieskie tęczówki, które zabawnie błyszczały.
- Wariat. - odpowiedziałam i próbowałam zepchnąć go z łóżka, ale był za ciężki żebym dała mu radę sama.
- Głupol. - powiedział łapiąc moje dłonie i ustawiając je nad moją głową.
- Ej no to nie fair. - poddałam się, bo i tak nie miałam z nim żadnych szans. W dodatku trzymał moje dłonie, więc nie miałam jak się ruszyć, ani go odepchnąć. Więc spróbowałam wykonać jakiś ruch nogami.
- Ej, ej, ej nawet się nie waż. - powiedział umieszczając oba swoje kolana po obu stronach moich ud.
- Louis, to nie jest śmieszne. Puśćże mnie. - wyjęczałam, ale chłopak pokręcił głową i zniżył swoją głowę całując mnie. Zaczynając od ust, a kończąc na szyi. Jęczałam, a moje ciało całe się skręcało przez jego jakże intymny dotyk.
- Lou. - wyjęczałam jeszcze raz błagalnie.
- Tak? - zapytał podnosząc głowę i patrząc na mnie z bezczelnym uśmieszkiem na tych jego ustach.
- Puść mnie. - poprosiłam wydymając dolną wargę i trzepocząc rzęsami. Chłopak nachylił się i pocałował mnie w usta i jednocześnie puszczając moje nadgarstki.
Uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak tylko potrafiłam, a Louis widząc mój gest odwzajemnił go, a ja wykorzystałam chwile jego nieuwagi i popchnęłam go z całej siły, także wylądował obok mnie.
- Ej, co jest? - zapytał zdezorientowany i z szeroko otwartymi ustami.
Uśmiechnęłam się do niego raz jeszcze i łapiąc jego nadgarstki ułożyłam je nad jego głową.
- I co teraz powiesz, Tomo? - zapytałam śmiejąc się.
- No nie wiem, a co chcesz usłyszeć? - odpowiedział pytająco.
- Hmm, no nie wiem coś miłego. - powiedziałam, a mój uśmiech coraz bardziej się powiększał. Louis przez chwilę patrzył mi w oczy, jakby chciał coś z nich wyczytać. Po chwili odezwał się.
- Kocham cię.
- Aww ja też cię kocham. - odpowiedziałam pewnie, ale nie upłynęły dwie sekundy, a leżałam pod nim skręcając się ze śmiechu. Jedną ręką trzymał moje dwie dłonie, a drugą łaskotał mnie po brzuchu.
- Przestań. - wysyczałam między napadami śmiechu, a  Louis momentalnie przestał i przyglądał mi się bardzo uważnie. Po chwili nachylił się i złożył na mych ustach lekki jak piórko pocałunek, w ogóle nie w jego zwyczaju, a potem położył się obok mnie i kładąc głowę na mojej klatce piersiowej objął mnie ramieniem i wtulił się we mnie.

***

- O której wyjeżdżacie? - zapytała moja mama, gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie i zajadaliśmy się przepysznym tortem twórczości pani Jay. Popatrzyłam na Louisa, a ten odpowiedział.
- Około osiemnastej. Nie za późno, nie za wcześnie. - uśmiechnął się do mojej mamy i wrócił do rozmowy z naszymi ojcami.
Podoba mi się to jak razem sobie rozmawiają, śmieją się, przekomarzają.
Wiedziałam, że dogadają się. Popatrzyłam na tatę, a on w tym samym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnął się posyłając buziaka w moją stronę. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej do niego.
Jak dobrze, że jednak zmienił zdanie. Nie wiem jakby wyglądało moje dalsze życie ze świadomością, że jestem skłócona z ojcem. Naprawdę sobie tego nie mogę wyobrazić. Zawsze byłam z nim w dobrych kontaktach i jak sobie tylko pomyślę, że miałabym tak z dnia na dzień je przerwać to...
Nie, to nie mogłoby być możliwe. Skoro tata tak bardo mnie kocha, to musiał zrozumieć i zaakceptować moją decyzję. Tak musiało być. Koniec kropka.
- Jo? - jakiś głos z prawej strony mnie zawołał. Odwróciłam głowę i zobaczyłam siostrę Louisa - Lottie, która patrzyła na mnie i trzymała w dłoni mój telefon.
- Ktoś do ciebie dzwoni. - powiedziała spoglądając na ekran telefonu. - Jakiś Harry. - dodała, a mój wzrok od razu powędrował do Louisa. Widziałam jak zaciska szczękę, a jego oczy zwężają się diametralnie.
Szybko wstałam i odbierając od dziewczyny telefon zniknęłam w kuchni.
- Cześć Harry. - przywitałam się z chłopakiem po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć Jo. Jesteś w Londynie? - zapytał, a ja mogłam sobie wyobrazić jak uśmiecha się, a w jego policzkach pojawiają się słodkie dołeczki. Stop! Przestań o nim myśleć w taki sposób, masz narzeczonego. Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
- Nie, jestem w Doncaster, u rodziców. - odpowiedziałam i usłyszałam jak Harry głośno wzdycha. ale postanowiłam puścić to mimo uszu i nawet nie skomentować.
- Szkoda, bo mam coś dla ciebie. - powiedział czym mnie bardzo zainteresował. Ja z ogółu jestem ciekawską istota, która musi wiedzieć wszystko.
- Co takiego? - zapytałam przygryzając wnętrze policzka i kołysając się na piętach.
- A chcesz wiedzieć? - zapytał.
- Harry, nie bądź taki. - wyjęczałam podchodząc do okna.
- No dobra ostatecznie mogę ci powiedzieć. - przekomarzał się ze mną, ja to wiem.
- Gadaj. - nakazałam odwracając się i zobaczyłam Louisa opierającego się o framugę drzwi i przyglądającemu się mi uważnie. Z jego twarzy nic nie dało się odczytać. Widziałam, że był zły, za to że rozmawiam z Harrym, ale skoro chłopak zadzwonił do mnie w niedzielne popołudnie to musiał mieć jakąś ważną sprawę, prawda?
- A tak bardzo się bałaś. - Harry dokończył zdanie, a mi zrobiło się wstyd, bo nie słuchałam go od początku.
- Przepraszam Harry, czy mógłbyś powtórzyć? - poprosiłam zamykając oczy i pocierając czoło.
- Co ty taka rozkojarzona jesteś Jo? Dobrze spałaś? - zapytał z troską słyszalną w głosie.
- Tak, bardzo dobrze spałam - odpowiedziałam spoglądając na Louisa spod przymrużonych oczu. A ten, gdy to usłyszał uśmiechnął się lekko do mnie i podszedł bliżej przyciągając mnie w swoja stronę i kładąc obie dłonie na moich biodrach.
- To świetnie. - powiedział Harry. - Mówiłem, że profesor sprawdził nasze kolokwia i napisałaś najlepiej z całej grupy. - dodał, a ja otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia.
- Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie i podniosłam głowę, aby spojrzeć na Louisa.
- Naprawdę, naprawdę. - potwierdził Harry, a ja aż podskoczyłam z radości. - Wczoraj próbowałem się do ciebie dodzwonić, ale cały czas byłaś poza zasięgiem. - dodał.
- Och to możliwe, bo tu często nie ma zasięgu. - wyjaśniłam. Przez cały czas się uśmiechałam jak głupia.
- A nie masz tam laptopa? - zapytał.
- Nie, nie brałam go. Nie był mi potrzebny, więc pomyślałam po co go zabierać ze sobą. - powiedziałam.
- To w takim razie rozumiem dlaczego nie widziałaś wyników na stronie internetowej. Ale cieszę się, że to ja ci o tym powiedziałem.
- Dziękuję Harry. A tobie jak poszło? - całkiem zapomniałam, żeby się go o to zapytać przez moją radość.
- Dwa punkty mniej niż ty. - powiedział.
- No to gratuluje. - odpowiedziałam.
- A kiedy wracasz? - zapytał.
- Dziś wracam. - odpowiedziałam. Nie chciałam mu wspominać, że jestem tutaj z Louisem, a zwłaszcza u jego rodziców, bo po co? Tak, Harry to mój kolega, ale nie muszę mu się ze wszystkiego zwierzać.
- Super, może się spotkamy? - zapytał, a moje oczy od razu powędrowały do oczu Louisa. Chyba to słyszał, bo jego mina mówiła wszystko - otwarte szeroko oczy, usta zaciśnięte w cienką linię, nie podobało mu się to.
- Ja będę wieczorem w Londynie, więc chyba odpada. - powiedziałam obserwując wkurzonego Louisa.
- To szkoda, ale widzimy się jutro na uczelni, prawda? - moja odmowa chyba nie wpłynęła na niego, aż tak bardzo, bo nie wydawał się smutny z tego powodu.
- Oczywiście. - odpowiedziałam pewnie.
- To do jutra Jo. - powiedział i się rozłączył.
- Do jutra Harry. - powiedziałam tylko do słuchawki, choć i tak wiedziałam że Harry'ego już nie ma po drugiej stronie.
- Czego on chciał? - zapytał Lou, gdy chowałam telefon do tylnej kieszeni spodni.
- Przekazać mi, że zdałam kolokwium najlepiej z całej grupy. - wyjaśniłam wyswobadzając się z jego uścisku i przechodząc obok niego. Chciałam pochwalić się rodzicom jak dobrze mi poszło.
- Serio? - zapytał Louis chwytając w ostatnim momencie moje ramię i przyciągając mnie do siebie.
- Tak. - odpowiedziałam kiwając głową.
- Gratuluję. Mówiłem, że dobrze ci pójdzie. - pochwalił mnie Lou, a ja by mu się odwdzięczyć stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek, a następnie szybko uciekłam z kuchni i jakby nigdy nic usiadłam obok mamy na kanapie.
Za chwilę Louis do nas dołączył z ogromnym uśmiechem na twarzy i usiadł obok mnie.
- Kochanie kto to dzwonił? - zapytała moja mama.
- Kolega ze studiów. - odpowiedziałam. - Przekazał mi, że zdałam najlepiej kolokwium z całej grupy.  -dodałam, a mama klasnęła w dłonie uśmiechając się szeroko i tuląc mnie do siebie.
- Gratulacje. -  powiedział tata siedzący naprzeciwko mnie.
Mama chwyciła moją dłoń w swoje dwie i trzymała dopóki Max nie wskoczył na moje kolana domagając się jakiejś uwagi z mojej strony.
Od wczoraj jest jakiś dziwny, jakby smutny że nie ma mnie z nim w domu, że nie bawię się z nim, że nie widzi mnie codziennie. Mnie też jest z tego powodu smutno, ale cóż takie życie studenta.

***

- Jedźcie powoli. - oznajmił nam tata, gdy razem z Louisem staliśmy już obok samochodu.
- Oczywiście. - odpowiedział Lou ściskając dłoń mojego ojca i podchodząc do reszty rodziny stojącej na chodniku.
- Pamiętaj Jo, że zawsze możesz się do nas zwrócić o pomoc. W każdej sytuacji. - zapewnił mnie tata, a następnie ucałował w policzek i mocno do siebie przytulił.
- Dziękuję tatku. - odpowiedziałam ledwo powstrzymując się od łez.
- Kocham jak mówisz do mnie tatku. Przypominają mi się czasy jak byłaś malutka. - powiedział, widziałam że miał zaszklone oczy.
- Oj tatku. - powiedziałam i już nie wytrzymałam, a moich oczu poleciały wielkie łzy, które tata szybko otarł swoimi kciukami.
- Nie płacz maleńka. Zawsze możesz do mnie zadzwonić, kiedy tylko będziesz chciała. - zapewnił i przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja oparłam głowę na jego klace piersiowej.
Jak dobrze jest mieć ojca, który wie czego ci trzeba. Jest zawsze gdy go potrzebujesz, gdy masz jakiś problem - on zawsze ci pomoże, jest przy tobie. A teraz mam zapewnienie, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji. I niedługo taka sytuacja nadejdzie...


_____________________________________________________________________________
I znowu takie beznadziejne zakończenie rozdziału, co ta autorka wyrabia? Hahaha :) 
Chciałabym ten rozdział dedykować pewnej osobie, która była moją motywacją w pisaniu tego rozdziału (ona wie o kogo chodzi) 
Dzięki za wszystko :)
Chciałabym również przedstawić drugi zwiastun mojego opowiadania. Przyznam, że sama go zrobiłam więc przepraszam za jakieś niedogodności, ale pierwszy raz miałam do czynienia z tym programem :)
Myślę, że dzięki niemu dowiecie się co nieco o ... 
A z resztą, sami się przekonajcie :)




Napiszcie mi co sądzicie i o rozdziale i o zwiastunie.
To już 99 rozdział, nadal w to nie wierzę. 
Do następnego :)

7 komentarzy:

  1. Zwiastun spoko :) :) i rozdział też :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oww :) ja chcę wiedzieć co to za sytuacja. Aaaaaaa! Już 99, jak to szybko zleciało :)

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze cuudo. Pamiętam jak czytałam 1 rozdział a tu juz 99. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! ;)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next , rozdział super , a co do zwiastun to jest cudo

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski!
    Oj Louis, Louis… kiedy ty się chłopie ogarniesz i zapamiętasz, że Jo jest cała twoja? Chociaż TAK dużo o Harrym ostatnio i myślę, że nie bez powodu.
    Od wtorku nie będę mogła komentować bo wyjeżdżam na tydzień.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tu dużo się rozpisywać... po prostu boski <3 i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń