czwartek, 8 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 10.

Nie wiedziałam co robię, to była spontaniczna decyzja, podjęta pod wpływem chwili. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychaliśmy. Popatrzyłam na Louisa niepewnie, nadal miał zamknięte oczy i ... uśmiechał się? Tak! Uśmiechał się. Kąciki moich ust również się uniosły.
- Przepraszam Lou. - powiedziałam po chwili, gdy chłopak w końcu otworzył oczy.
- Za co? Za to, że mnie pocałowałaś?- zapytał, a ja kiwnęłam głową na znak zgody. - Nie masz za co mnie przepraszać. Chciałem to wcześniej zrobić między innymi na placu zabaw, ale niestety nam brutalnie przerwano. - uśmiechnął się po czym uniósł mój podbródek w górę i odwrócił w swoją stronę. Popatrzył na mnie i pocałował w policzek. Zamknęłam na ten moment oczy i myślałam o tym co się przed chwilą stało. Pocałowałam swojego najlepszego przyjaciela. Jestem w szoku, że to zrobiłam. Nigdy nie byłam odważna w tych sprawach. Nawet jak byłam w związku z Joshem. To on zawsze inicjował nasze pocałunki, może dlatego, że to był mój pierwszy chłopak, a ja nie miałam żadnego doświadczenia w tych sprawach. Tok moich wspomnień przerwał Louis, który stał obok otwartych drzwi od strony kierowcy i podawał mi rękę, aby pomóc mi wyjść. Podałam mu rękę, wysiadłam i podziękowałam. Podeszliśmy do bagażnika, wyjęliśmy zakupy i udaliśmy się do domu.
Lou przepuścił mnie w drzwiach, a ja cicho podziękowałam. Skierowaliśmy się do kuchni, nikogo tam nie zastaliśmy. Zostawiliśmy zakupy na blacie i poszliśmy do ogrodu, pomyśleliśmy, że może tam będą wszyscy siedzieć, oczywiście nie myliliśmy się. Głowy naszych rodziców zostały skierowane w naszą stronę. My tylko się uśmiechnęliśmy i ruszyliśmy do nich. Ja usiadłam koło mojej mamy, a Louis koło swojego taty i naprzeciwko mnie, nie mogłam oderwać od niego swojego wzroku, cały czas przypominało mi się jak się całowaliśmy kilka minut temu.
- Kupiliście wszystkie produkty z listy? - zapytała pani Jay i jednocześnie wyrwała mnie z głębokiego zamyślenia o miękkich ustach Louisa.
- Tak, oczywiście że tak. Ta lista była dość długa, a miało być tylko kilka produktów. - powiedziałam, ciekawa jestem jaka będzie jej reakcja.
- Tak, wiem ale pomyślałam, że skoro tak dawno się nie widzieliście i tak dobrze czujecie się w swoim towarzystwie, to dlaczego nie chcielibyście spędzić trochę więcej czasu ze sobą. - powiedziała i puściła mi oczko, ja momentalnie się zaczerwieniłam. Moja mama bardzo dobrze wiedziała, co pani Jay miała na myśli, bo szturchnęła mnie lekko w ramię. Jestem pewna, że musiała jej powiedzieć o naszej ostatniej rozmowie na temat Lou.
- Dobra, to wy tu sobie rozmawiajcie, a ja pójdę przygotowywać obiad. - wstała od stołu i ruszyła w stronę wejścia do domu.
- Jay, czekaj pomogę ci. - powiedziała moja mama, po czym wstała, pocałowała mnie w czoło i również zniknęła w domu.
Popatrzyłam na Louisa, a on na mnie.
- No co? - zapytałam zirytowana.
- Nic, lubię jak się czerwienisz, wyglądasz wtedy tak słodko i niewinnie. - chwycił moją dłoń i lekko ścisnął. Szybko wyrwałam ja z jego uścisku i skinęłam głową w stronę naszych ojców, którzy siedzieli blisko nas i mogli to wszystko widzieć. Całe szczęście nie patrzyli na nasze małe czułości, byli tak pochłonięci rozmową, że nawet tego nie zauważyli. Mój tata nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy. Jestem pewna, że usłyszałabym mały wykład na temat stosunków damsko-męskich, a tego bym raczej nie chciała. Chichrałabym się tylko niepotrzebnie, a tata denerwował, że zamiast mnie uczyć to musi mnie uciszać. W końcu i tak by się poddał i wygonił z pokoju.
Louis postanowił przesiąść się koło mnie, na miejsce gdzie wcześniej siedziała moja mama.
- Skoro, nie chcesz, aby twój tata widział nasze czułości, to postanowiłem przesiąść się koło ciebie. - powiedział tak cicho, że ledwo słyszalnie. Dotknął mojego kolana i lekko je ścisnął. Szybko wstałam, stół trochę się poruszył, ale na szczęście nic poważnego się nie stało.
- Jo, wszystko w porządku? - zapytał tata.
- Tak, ja umm muszę do ubikacji, przepraszam. - odpowiedziałam i prawie pobiegłam do łazienki, nawet nie popatrzyłam się za siebie, chciałam jak najszybciej zostać sama.
Wreszcie znalazłam się w upragnionym pomieszczeniu. Zamknęłam drzwi na klucz, usiadłam na podłodze i zaczęłam tak strasznie płakać. Ja naprawdę nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje i dlaczego go pocałowałam. A teraz Louis myśli, że ja coś do niego czuję, no nie ukrywam, bo tak jest, ale myślę, że on chce czegoś więcej, na przykład związku. O nie, na pewno nie teraz, nie po tym co stało się zaledwie cztery miesiące temu, ja nie jestem na to jeszcze gotowa, nie pozbierałam się po tym wszystkim. Muszę z Louisem porozmawiać i wyjaśnić pewne rzeczy.
Wstałam z tej zimnej podłogi, podeszłam do lustra i zobaczyłam swoje odbicie. Rozmazany tusz, lekko zaczerwienione oczy. Przemyłam twarz zimną, wręcz lodowatą wodą. Chciałam się jakoś na tę rozmowę przygotować, wiem że to będzie trudne. Wytarłam twarz ręcznikiem, wyszłam z łazienki i udałam się do mojego pokoju, aby doprowadzić się normalnego stanu, myślę że Louis jakby mnie zobaczył w takim stanie mógłby się przestraszyć. Szybko zrobiłam nowy make up i mogłam ruszyć na dół. Wychodząc  pokoju usłyszałam śmiechy dochodzące z pokoju dziewczynek, pewnie bawią się z Maxem, pomyślałam i udałam się jeszcze na chwilę do kuchni. Zobaczyłam mamę i panią Jay siedzące przy stole i żywo o czymś rozmawiające.
- Przepraszam, o której mniej więcej będzie obiad? - zapytałam, a pani Jay podskoczyła, przestraszyła się, bo siedziała tyłem do wejścia i mnie nie zauważyła.
- O której będzie obiad? Myślę, że tak za jakąś godzinę.
- Dziękuję i przepraszam, że panią przestraszyłam. - powiedziałam wychodząc z kuchni. Pani Jay tylko się uśmiechnęła do mnie i powróciła do rozmowy z moją mamą. Godzina powinna mi spokojnie wystarczyć, na wyjaśnienie wszystkiego.
Powoli kierowałam się do ogrodu, będąc już blisko stanęłam i wzięłam głęboki wdech i weszłam. Louis od razu mnie zauważył. Podeszłam do niego i szepnęłam na ucho.
- Masz ochotę na spacer?
- Z przyjemnością. - odpowiedział, wstał z ławki i udaliśmy się do wyjścia.

________________________________________________________________________________
Hejkaaaa! To znowu j ! Mam dla Was niespodziankę w postaci nowego rozdziału, cieszycie się? Jestem ciekawa Waszej reakcji :)
Co będzie dalej? Jak myślicie co Jo ma do powiedzenia Louisowi ? Piszcie w komentarzach swoje pomysły.


2 komentarze:

  1. Ten rozdział jest PER-FECT heh :D Ja chce żeby ona była z Louisem :/ oni muszą być razem bo idealnie do siebie pasują. Sama się boje tej ich rozmowy. A co jeśli Lou się na nią obrazi? Albo on zacznie go unikać? Tego bym nie przeżyła :'( Ale ty mi tego nie zrobisz prawda? Oni będą razem i będą szczęśliwi ze sobą.
    proszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział bo czekam z niecierpliwością :) kocham cię za to że to piszesz i twierdze że masz ogromny talent.
    Życzę ci weny na kolejne rozdziały i pozdrawiam. :)

    ps. Zapraszam do mnie http://twojeoczykluczemdomojegoserca.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!. :)

    No oczywiście , że zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem kochana. :p
    Huhuhu......co tu się dzieje!. Jo zaszalała!. Hehe. Mam nadzieję , że to co dziewczyna powie Lou nie zrani go , ale coś mi się wydaje , że chłopak będzie zdołowany . Oj Jo, Jo. :)
    Jeeej!. Kocham te mamy normalnie!. Hehe, są świetne. Ciągle bawią się w swatanie swoich dzieci. Jak nie jedna to druga coś wykombinuje. ^_^
    Nie no , pewnie Jo chce powiedzieć Lou , że nie jest jeszcze gotowa na związek, że zakochała się w nim , ale nie chce niszczyć ich przyjaźni i takie tam. Tak myślę. ^_^
    A teraz trochę pomarudzę. :p
    Nie wiem czemu , ale wydaje mi się , że pasowałoby dodać jakiś nowych bohaterów , bo tak jakoś mało ich jest w tym opowiadaniu. Ah..ale to tylko moja sugestia, nie żeby coś. :)
    Dobra , to tyle jojczenia.
    Tak czy siak jeśli chodzi o rozdział to tak jak poprzednie jest świetny!. Hehe....znowu się powtarzam - no ale taka prawda. Piszesz cudne rozdziały. Kocham twoją swobodę w tekstach!. No i oczywiście zgadzam się z Klaudią- masz talent dziewczyno!. Tylko trzeba go po prostu szlifować i nie marnować.

    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny, Oleńka.

    OdpowiedzUsuń