Perspektywa Louisa
Abby.
Co ona do jasnej cholery tutaj robi? Nie myślałem, że Stan ją zna.
Jo była tak spięta, gdy ją tylko zobaczyła, że myślałem że zaraz zażąda abyśmy poszli stąd bo nie chce być w jej pobliżu.
Ale moja Jo jest silna i odważna i da sobie radę, a ja będę cały czas przy niej aby ją wspierać. Nawet na moment jej nie spuszczę z oka, aby przypadkiem coś jej się nie stało.
Po chwili, która dla mnie trwała wieki Jo pociągnęła mnie w stronę kanapy, na której siedzieli już Elliot z Marcie, swoją dziewczyną. Usiedliśmy obok nich, a ja od razu objąłem Jo ramieniem, aby pokazać innym że mam piękną i atrakcyjną dziewczynę przy swoim boku. Jo była lekko zmieszana moim nagłym gestem, ale po chwili przysunęła się bliżej mnie i położyła swoją dłoń na moim udzie rozluźniając się.
Widziałem jak Abby nam się przygląda. Mimo, że była zajęta rozmową z jakąś dziewczyną, to kątem oka obserwowała nas. Było to trochę niekomfortowe, bo nie czułem się za dobrze mając świadomość iż ktoś się na mnie gapi.
- Coś do picia? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Stana stojącego obok nas z butelką czystej. Czy on zwariował? W środku tygodnia pić?
- Miałam nie pić, ale. - powiedziała Jo uśmiechając się sztucznie do Stana.
- I to mi się podoba. - zachwycony Stan klasnął w dłonie.
- Lou? - zwrócił się do mnie.
- Ja podziękuję. Wolę zatrzymać trzeźwość umysłu.
- Ej, nie rób mi tego. - zajęczał Stan, a Jo parsknęła śmiechem.
- Serio, dzięki. Dziś nie piję. - odpowiedziałem przyciągając moją dziewczynę bliżej siebie.
- Dobra, skoro tak chcesz. - odpowiedział Stan oddalając się w stronę kuchni.
- Jesteś pewna, że chcesz pić? - zapytałem Jo po chwili. - Jutro masz zajęcia. - dodałem, aby uzasadnić swoją wypowiedź.
- Wiem, ale jak się dziś nie wyluzuję to będzie kiepsko. - odpowiedziała wskazując palcem w stronę Abby, która śmiała się z czegoś. Pewnie jakiegoś dennego żartu innych kolesi.
- Proszę bardzo, drink dla szanownej pani. - powiedział żartobliwie Stan wręczając Jo szklankę z żółtą cieczą. Dziewczyna tylko się zaśmiała i odebrała od niego naczynie.
- Dziękuję drogiemu panu. - powiedziała puszczając oczko w stronę Stana, który tylko posłał jej buziaka i zniknął między ludźmi.
- Czy ty flirtujesz z moim przyjacielem? - zapytałem lekko oburzony. Ale to tak w żartach. Chciałem rozładować napiętą atmosferę, to wszystko. A wiedziałem, że Jo sobie żartuje w stosunku do Stana, więc nie miałem się o co martwić.
- Z naszym przyjacielem kochany. - odpowiedziała głaszcząc mnie po policzku. A ja wtuliłem go w jej dłoń zamykając na chwilę oczy.
Dwie godziny później impreza rozkręciła się na dobre. Dziewczyny zaczęły tańczyć na stole, musiały być już nieźle upite. Nigdy nie zrozumiem po co ktoś pije. Na drugi dzień głowa tylko boli i czuje się suchość w ustach. Nie ogarniam niektórych rzeczy na tym świecie. Większość facetów zgromadzonych w pokoju obserwowali jak dziewczyny poruszają się na stołach. Ja sam bałem się, że zaraz te stoły się złamią, ale na szczęście nikt nie ucierpiał, dopóki tam byliśmy.
- Lou? - moją uwagę zwróciła Jo klepiąca mnie po ramieniu.
- Tak skarbie? - odwróciłem głowę w jej stronę przyglądając się jej z troską wymalowaną na twarzy.
- Muszę do toalety. - powiedziała. Wypiła już chyba ze trzy szklanki wódki z sokiem. Myślałem, że dziś nie będzie pić. Zawsze była nastawiona negatywnie do picia, a teraz proszę. Ale wiem, że to wina Abby, siedzącej teraz na kolanach jakiegoś kolesia. Chyba kolegi Stana z wydziału, bo był nieźle wysportowany.
- Chodź. - powiedziałem wstając i podając jej swoją dłoń, aby przypadkiem się gdzieś nie potknęła i czegoś sobie nie złamała. A po pijaku to wszystko może być możliwe, zwłaszcza u niej.
Gdy przechodziliśmy obok grupki ludzi, chłopaki zaczęli gwizdać i patrzeć na Jo, jak na jakiś obiekt zainteresowań. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. Chyba nawet nie wiedziała jakie wywołuje wrażenie na innych facetach. Po prostu jest tego nieświadoma. Ale wystarczyło tylko jedno moje spojrzenie na nich, a zamknęli się na dobre. Czy oni są głupi? Myślą, że jak dziewczyna jest trochę wstawiona to mogą wyprawiać takie cyrki i jeździć wzrokiem po jej ciele z góry na dół? No chyba im się coś w głowach poprzewracało. Nie ze mną takie numery, ja nie pozwolę na to aby jakiś obcy facet patrzył na moją Jo. Tylko ja tak mogę, bo ona jest cała moja. Na zawsze.
Przeszliśmy na korytarz, przynajmniej tutaj było ciszej niż w tamtym pokoju. A i można było oddychać czystszym powietrzem, niezatrutym dymem papierosowym.
Otworzyłem drzwi do łazienki i zapaliłem światło. Jo weszła do środka i odwróciła się do mnie twarzą. Przez chwilę przypatrywała się mi dziwnym wzrokiem, a po chwili poczułem jak jej ręce zaciskają się na mojej koszuli ciągnąc w jej stronę.
- Jo? - zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi, bo dziewczyna zaatakowała moje usta. Wplotła palce w moje włosy lekko za nie ciągnąc, a w nagrodę otrzymała gardłowy jęk prosto z mojego gardła. Uśmiechnęła się tryumfalnie i odsunęła się ode mnie, po czym przeszła w stronę drzwi i zamknęła je na klucz. W łazience nie było za dużo miejsca, była ona chyba najmniejszym pomieszczeniem w całym mieszkaniu.
- Jesteś pewna, że chcesz abym tutaj był, jak ty no wiesz. - powiedziałem wskazując ręką na toaletę.
Dziewczyna tylko zaśmiała się i podchodząc bliżej mnie. Przeciągnęła przez swoje ciało czarną sukienkę, gdy tylko to zobaczyłem wciągnąłem głośno powietrze jednocześnie otwierając szeroko oczy.
- Jesteś mi potrzebny. Bardzo. - odpowiedziała wypowiadając dokładnie każde słowo. Rzuciła sukienkę na podłogę w łazience. Podeszła do mnie specjalnie bujając biodrami na prawo i lewo. Wiedziała, że w ten sposób doprowadza mnie tym do szału i wtedy sam nie wiem co się ze mną dzieje. Stanęła naprzeciwko mnie w samym staniku i rajstopach. Po chwili wzięła obie moje dłonie w swoje i położyła sobie na biodrach, a swoje palce wcisnęła za tasiemkę rajstop i ściągnęła je w dół. Przez cały ten czas patrzyliśmy sobie w oczy, nie oderwaliśmy wzroku od siebie chociaż na moment. Obserwowałem Jo, jak zwilżała swoje usta językiem. Ten widok doprowadzał mnie do szaleństwa, nie mogłem już dłużej wytrzymać i chwyciłem ją za uda podciągając w górę i sadzając na pralce. Urządzenie wydało z siebie dziwny dźwięk, jakby chciało zaprotestować, ale ja w tamtym momencie miałem to gdzieś. Dla mnie liczyła się tu i teraz moja dziewczyna. Stanąłem pomiędzy jej nogami pieszcząc i badając każdym fragment jej ciała opuszkami palców. Nie przestawaliśmy się całować dopóki Jo nie wydyszała.
- Chcę cię, tu i teraz. - odepchnęła mnie od siebie, a ja stałem na środku łazienki zmieszany i zdezorientowany, nie wiedząc co mam dalej robić. Jo zeskoczyła z pralki i podeszła do mnie.
- Siadaj. - nakazała wskazując palcem na stojący obok wanny taboret. Usiadłem na nim nie spuszczając z niej wzroku, podeszła do mnie, gdy ściągnęła z siebie rajstopy i rzuciła na leżącą już na kafelkach sukienkę. Położyła swoje dłonie na biodrach, wyglądała idealnie. W samej bieliźnie, a ja wtedy poczułem jak w spodniach robi mi się ciasno.
- Na co czekasz? Nie mamy dużo czasu. - powiedziała wskazując palcem na moje ubranie.
- Jak tylko sobie pani życzy. - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. wstałem i ściągnąłem najpierw swoje spodnie, a potem koszulę, która dołączyła do małego stosiku Jo.
Z powrotem usiadłem na krześle cały czas obserwując dziewczynę. Byłem ciekaw do czego tym razem się posunie. Podeszła do mnie bliżej i siadła na mnie okrakiem. Położyła swoje dłonie na moim torsie jeżdżąc nimi w górę i w dół. Badając każdy fragment mojego ciała. Mój oddech przyspieszył, gdy jej drobne ręce zjechały na sam dół mojego brzucha, a jej odważne palce wślizgnęły się do moich bokserek. Zamknąłem na chwilę oczy, gdy objęła mnie swoją dłonią. Jeszcze nigdy tak mnie nie dotykała, ale jak na pierwszy raz robiła to świetnie. Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to to jak jej policzki stają się czerwone. Uniosłem obie dłonie i dotknąłem jej twarzy. Jo popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się nieśmiało w moją stronę, a za chwilę nachyliła się i pocałowała mnie w usta. Wślizgnęła swój język do moich ust i zaczęliśmy się poruszać w ustalonym tempie. Jej dłonie w moich bokserkach i to w jaki sposób mnie całowała, wiedziałem że długo nie wytrzymam.
Nagle dziewczyna ze mnie zeszła i stanęła na zimnych kafelkach. Ściągnęła z siebie majtki i została w samym staniku. Po chwili pociągnęła mnie za rękę i ja także stanąłem. Zaczęła mnie całować zjeżdżając pocałunkami w dół mojego brzucha, a jej zręczne palce powoli, bardzo powoli ściągały ze mnie bieliznę.
Nie myślałem, że ten wieczór tak się skończy i że Jo będzie taka chętna, aby to ze mną zrobić. Ale jak widać po alkoholu ludzie stają się odważniejsi.
Nagle odepchnęła mnie od siebie, co się z nią dzisiaj dzieje? Zachowuje się nie jak moja Jo, ale podoba mi się to. Aby się nie potknąć i nie skręcić sobie karku usiadłem na krześle, a chwilę później poczułem jak Jo siada na mnie okrakiem i nabija się na mnie. Już chciałem krzyknąć, że przecież się nie zabezpieczyliśmy, ale dziewczyna zasłoniła mi usta swoimi.
- Jo, ale my nie... - chciałem jej przerwać, ale nie miałem jak. Gdybym ją tylko odepchnął od siebie, wiem że by się na mnie wkurzyła i najprawdopodobniej strzeliła z otwartej dłoni prosto w twarz.
Więc pomyślałem skoro tak chce to rozegrać, to proszę bardzo.
Złapałem ją za biodra wycofując się z niej i jednym ruchem uniosłem ją i posadziłem na siebie. Wydała z siebie głośny jęk, kładąc dłonie na moich ramionach i wbijając paznokcie w moje bicepsy.
Wyszedłem z niej i powtórzyłem to samo, ale o wiele szybciej i bardziej na nią napierając. Wydała z siebie jeszcze głośniejszy krzyk, a ja cieszyłem się że w mieszkaniu jest tyle ludzi i że nas nie słychać.
Perspektywa Jo
Wyszliśmy z łazienki z ogromnymi uśmiechami na ustach. Czułam, że w moich żyłach krąży jeszcze dość alkoholu, bo przecież wypiłam aż trzy szklanki wódki z sokiem. Ale dzięki Louisowi czuję się odprężona i zrelaksowana. Czuję, że żyję. Popatrzyłam na Louisa, który właśnie gasił światło w łazience uśmiechał się od ucha do ucha, a to wszystko dzięki mnie. Może i nie wiedziałam co robię zabierając go do łazienki, bo nieźle szumiało mi w głowie, ale wiedziałam że muszę na chwilę wyjść z tego zadymionego pokoju. Nie mogłam już dłużej patrzeć na tą dziewczynę, jak jej tam było? Abby? Nie wiem co ona chciała pokazać swoją krótką i odkrywającą o wiele za dużo sukienką, a właściwie to skrawkiem materiału, którym się dziś przysłoniła. Widziałam, jak prawie wszyscy faceci patrzyli na nią. Na szczęście mój Louis obserwował tylko i wyłącznie mnie, co mi się bardzo podobało i za to właśnie dostał swoją nagrodę. Widziałam jaki był załamany, gdy Elliot bezczelnie nam przerwał więc postanowiłam coś z tym zrobić. A że po alkoholu staję się bardziej odważna i gotowa zrobić wszystko to pomyślałam, dlaczego nie? I obojgu nam to wyszło na dobre, bo szczerzyliśmy się jak idioci.
Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na poprzednich miejscach. Zauważyłam, że ubyło nas trochę i nie ma ani śladu po Elliocie i Marcie. Ciekawe gdzie oni poszli, to była nasza podwózka. Gdybym wiedziała, że Louis nie będzie dziś pił namówiłabym go abyśmy pojechali samochodem. Ale to ja miałam dziś nie pić i dlatego zadecydowałam, że lepiej będzie jak pojedziemy z kimś, bo nie lubię jeździć po nocy.
- Gdzie jest Elliot? - zapytałam jakąś dziewczynę siedzącą obok mnie na kanapie.
- Poszli już. Marcie jakoś niespecjalnie się czuła. - odpowiedziała popijając piwo z puszki. Super. I co teraz zrobimy? A która jest w ogóle godzina? Spojrzałam na nadgarstek Louisa i dostrzegłam, że dochodzi pierwsza w nocy. Ale się zasiedzieliśmy, ja jutro nie wstanę na zajęcia. A właściwie to już dziś.
- Lou idziemy. - powiedziałam wstając z kanapy.
- Już? - zapytał również wstając i żegnając się z kumplami.
- Stary, nie daj się podporządkować kobiecie. - skomentował jeden z kolegów siedzących obok chłopaka. Lou tylko się zaśmiał, ale gdy zobaczył moją minę wrócił do normalnego wyrazu twarzy.
- Uuuuu nieźle. - powiedział inny, a ja popatrzyłam na niego zwężając swoje oczy.
- Odwołuję. - powiedział skruszony i uniósł dłonie w obronnym geście.
- Chodź. - nakazałam ciągnąc Louisa w stronę wyjścia. Chłopak tylko krzyknął do innych słowa pożegnania i wyszliśmy z pokoju. Słyszałam tylko głośny śmiech Abby, ale postanowiłam ją zignorować i nie dać jej tej satysfakcji, że wyprowadziła mnie z równowagi.
- Idziecie już? - zapytał Stan wychodząc z kuchni.
- Tak, jutro zajęcia. - odpowiedział Louis zakładając buty.
- Dzięki za zaproszenie. Było świetnie. - powiedziałam wkładając płaszcz, ale kątem oka obserwowałam reakcję Louisa. Uśmiechnął się sam do siebie pewnie przypominając sobie poprzednią sytuację, która miała miejsce w łazience. Pewnie za każdym razem, gdy będę tu przychodzić będzie mi się przypominało co myśmy tam robili. Aż na samo wspomnienie coś mi się dzieje.
- Dzięki stary za wszystko. Widzimy się jutro na uczelni? - zapytał Louis podając Stanowi dłoń.
- Nie wiem czy będę w stanie. - zaśmiał się chłopak, a Lou za chwilę do niego dołączył śmiejąc się głośno.
- Dobra to w takim razie. Do zobaczenia kiedyś tam.
- Pozdrów Meg ode mnie i podziękuj. - krzyknęłam jeszcze z korytarza, zanim Louis zamknął drzwi.
- A jak właściwie dotrzemy do domu? - zapytał Louis, gdy schodziliśmy schodami w dół.
- Myślałem, żeby zadzwonić po taksówkę. - odpowiedział wyciągając telefon z kieszeni spodni.
- A masz jakieś pieniądze? - zapytałam, a chłopak pokręcił głową.
- Nie wziąłem portfela z domu, a ty?
- Ja też nic nie mam. Pozostaje nam albo jechać autobusem o ile jeszcze jakieś dziś jeżdżą, albo z buta. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Wybieram opcję drugą. - odpowiedział, gdy wyszliśmy na zewnątrz, na którym było okropnie zimno.
- Chodź im szybciej zaczniemy iść, tym szybciej zrobi nam się chociaż trochę cieplej. - zasugerował Louis pociągając mnie w stronę ścieżki.
Gdybym wiedziała, że dzisiejszy wieczór tak się skończy nigdy w życiu nie pozwoliłabym na to abyśmy gdziekolwiek poszli. Gdyby nie to pewnie leżałabym sobie w cieplutkim łóżeczku i co najlepsze spała przytulona do Louisa, a tak to błąkam się po ulicach Londynu w zimnie.
- Wiesz w ogóle gdzie iść? - zapytałam, gdy skręciliśmy w jakąś uliczkę.
- Tak. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem i pocierając je, aby zrobiło mi się trochę cieplej. Ale to nic nie dało, bo i tak nadal było mi przeraźliwie zimno.
- Podobało mi się to w łazience. - szepnął w moją stronę, gdy znowu znaleźliśmy się w jakimś przedziwnym miejscu.
- Mi też. - odpowiedziałam z zarumienionymi policzkami. - Chociaż tak naprawdę to nie wiem co we mnie wstąpiło, aby tak zrobić.
- Też się nad tym zastanawiam, ale jeśli tak się zachowujesz po alkoholu to będę musiał cię częściej upijać. - zaśmiał się, a ja walnęłam go z całej siły w ramię.
- Ej za co to? - zapytał.
- Ty wiesz za co, zboczuchu jeden. - odpowiedziałam z poważną miną, a w środku cała się trzęsłam ze śmiechu.
- Jesteśmy. - poinformował mnie Louis, gdy naszym oczom ukazał się nasz blok.
- Wreszcie, bo nie czuję już nóg. - odpowiedziałam i nim się obejrzałam byłam niesiona przez Louisa na górę.
- Puść mnie. - szepnęłam, gdy chłopak wspinał się na górę. Nie chciałam obudzić sąsiadów naszymi krzykami.
- Pod drzwiami cię puszczę. - odpowiedział. Skoro tak bardzo tego chcesz, to proszę bardzo nieś mnie nawet na sam dach.
Pod drzwiami Louis wypuścił mnie ze swoich objęć, a ja znalazłam w torebce klucze i otworzyłam drzwi od mieszkania. Ustawiliśmy termostat na pokojową temperaturę, ale i tak nie odczuwałam że było ciepło w mieszkaniu. Louis podszedł i zwiększył temperaturę i po chwili poczułam jak robi się cieplej.
Od razu po wejściu udałam się do sypialni, aby się przebrać. Ściągnęłam z siebie ciuchy i włożyłam grube bawełniane spodnie od pidżamy i bluzkę Louisa, którą mam do spania, a do tego jeszcze grube skarpety. I tak wyszykowana poszłam do łazienki zmyć makijaż i umyć zęby.
Pięć minut później wskoczyłam do łóżka, obok Louisa. Cmoknęłam go w policzek i gasząc lampkę wtuliłam się w jego pierś i chwilę później zasnęłam usypiana miarowymi oddechami mojego chłopaka.
Abby.
Co ona do jasnej cholery tutaj robi? Nie myślałem, że Stan ją zna.
Jo była tak spięta, gdy ją tylko zobaczyła, że myślałem że zaraz zażąda abyśmy poszli stąd bo nie chce być w jej pobliżu.
Ale moja Jo jest silna i odważna i da sobie radę, a ja będę cały czas przy niej aby ją wspierać. Nawet na moment jej nie spuszczę z oka, aby przypadkiem coś jej się nie stało.
Po chwili, która dla mnie trwała wieki Jo pociągnęła mnie w stronę kanapy, na której siedzieli już Elliot z Marcie, swoją dziewczyną. Usiedliśmy obok nich, a ja od razu objąłem Jo ramieniem, aby pokazać innym że mam piękną i atrakcyjną dziewczynę przy swoim boku. Jo była lekko zmieszana moim nagłym gestem, ale po chwili przysunęła się bliżej mnie i położyła swoją dłoń na moim udzie rozluźniając się.
Widziałem jak Abby nam się przygląda. Mimo, że była zajęta rozmową z jakąś dziewczyną, to kątem oka obserwowała nas. Było to trochę niekomfortowe, bo nie czułem się za dobrze mając świadomość iż ktoś się na mnie gapi.
- Coś do picia? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Stana stojącego obok nas z butelką czystej. Czy on zwariował? W środku tygodnia pić?
- Miałam nie pić, ale. - powiedziała Jo uśmiechając się sztucznie do Stana.
- I to mi się podoba. - zachwycony Stan klasnął w dłonie.
- Lou? - zwrócił się do mnie.
- Ja podziękuję. Wolę zatrzymać trzeźwość umysłu.
- Ej, nie rób mi tego. - zajęczał Stan, a Jo parsknęła śmiechem.
- Serio, dzięki. Dziś nie piję. - odpowiedziałem przyciągając moją dziewczynę bliżej siebie.
- Dobra, skoro tak chcesz. - odpowiedział Stan oddalając się w stronę kuchni.
- Jesteś pewna, że chcesz pić? - zapytałem Jo po chwili. - Jutro masz zajęcia. - dodałem, aby uzasadnić swoją wypowiedź.
- Wiem, ale jak się dziś nie wyluzuję to będzie kiepsko. - odpowiedziała wskazując palcem w stronę Abby, która śmiała się z czegoś. Pewnie jakiegoś dennego żartu innych kolesi.
- Proszę bardzo, drink dla szanownej pani. - powiedział żartobliwie Stan wręczając Jo szklankę z żółtą cieczą. Dziewczyna tylko się zaśmiała i odebrała od niego naczynie.
- Dziękuję drogiemu panu. - powiedziała puszczając oczko w stronę Stana, który tylko posłał jej buziaka i zniknął między ludźmi.
- Czy ty flirtujesz z moim przyjacielem? - zapytałem lekko oburzony. Ale to tak w żartach. Chciałem rozładować napiętą atmosferę, to wszystko. A wiedziałem, że Jo sobie żartuje w stosunku do Stana, więc nie miałem się o co martwić.
- Z naszym przyjacielem kochany. - odpowiedziała głaszcząc mnie po policzku. A ja wtuliłem go w jej dłoń zamykając na chwilę oczy.
Dwie godziny później impreza rozkręciła się na dobre. Dziewczyny zaczęły tańczyć na stole, musiały być już nieźle upite. Nigdy nie zrozumiem po co ktoś pije. Na drugi dzień głowa tylko boli i czuje się suchość w ustach. Nie ogarniam niektórych rzeczy na tym świecie. Większość facetów zgromadzonych w pokoju obserwowali jak dziewczyny poruszają się na stołach. Ja sam bałem się, że zaraz te stoły się złamią, ale na szczęście nikt nie ucierpiał, dopóki tam byliśmy.
- Lou? - moją uwagę zwróciła Jo klepiąca mnie po ramieniu.
- Tak skarbie? - odwróciłem głowę w jej stronę przyglądając się jej z troską wymalowaną na twarzy.
- Muszę do toalety. - powiedziała. Wypiła już chyba ze trzy szklanki wódki z sokiem. Myślałem, że dziś nie będzie pić. Zawsze była nastawiona negatywnie do picia, a teraz proszę. Ale wiem, że to wina Abby, siedzącej teraz na kolanach jakiegoś kolesia. Chyba kolegi Stana z wydziału, bo był nieźle wysportowany.
- Chodź. - powiedziałem wstając i podając jej swoją dłoń, aby przypadkiem się gdzieś nie potknęła i czegoś sobie nie złamała. A po pijaku to wszystko może być możliwe, zwłaszcza u niej.
Gdy przechodziliśmy obok grupki ludzi, chłopaki zaczęli gwizdać i patrzeć na Jo, jak na jakiś obiekt zainteresowań. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. Chyba nawet nie wiedziała jakie wywołuje wrażenie na innych facetach. Po prostu jest tego nieświadoma. Ale wystarczyło tylko jedno moje spojrzenie na nich, a zamknęli się na dobre. Czy oni są głupi? Myślą, że jak dziewczyna jest trochę wstawiona to mogą wyprawiać takie cyrki i jeździć wzrokiem po jej ciele z góry na dół? No chyba im się coś w głowach poprzewracało. Nie ze mną takie numery, ja nie pozwolę na to aby jakiś obcy facet patrzył na moją Jo. Tylko ja tak mogę, bo ona jest cała moja. Na zawsze.
Przeszliśmy na korytarz, przynajmniej tutaj było ciszej niż w tamtym pokoju. A i można było oddychać czystszym powietrzem, niezatrutym dymem papierosowym.
Otworzyłem drzwi do łazienki i zapaliłem światło. Jo weszła do środka i odwróciła się do mnie twarzą. Przez chwilę przypatrywała się mi dziwnym wzrokiem, a po chwili poczułem jak jej ręce zaciskają się na mojej koszuli ciągnąc w jej stronę.
- Jo? - zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi, bo dziewczyna zaatakowała moje usta. Wplotła palce w moje włosy lekko za nie ciągnąc, a w nagrodę otrzymała gardłowy jęk prosto z mojego gardła. Uśmiechnęła się tryumfalnie i odsunęła się ode mnie, po czym przeszła w stronę drzwi i zamknęła je na klucz. W łazience nie było za dużo miejsca, była ona chyba najmniejszym pomieszczeniem w całym mieszkaniu.
- Jesteś pewna, że chcesz abym tutaj był, jak ty no wiesz. - powiedziałem wskazując ręką na toaletę.
Dziewczyna tylko zaśmiała się i podchodząc bliżej mnie. Przeciągnęła przez swoje ciało czarną sukienkę, gdy tylko to zobaczyłem wciągnąłem głośno powietrze jednocześnie otwierając szeroko oczy.
- Jesteś mi potrzebny. Bardzo. - odpowiedziała wypowiadając dokładnie każde słowo. Rzuciła sukienkę na podłogę w łazience. Podeszła do mnie specjalnie bujając biodrami na prawo i lewo. Wiedziała, że w ten sposób doprowadza mnie tym do szału i wtedy sam nie wiem co się ze mną dzieje. Stanęła naprzeciwko mnie w samym staniku i rajstopach. Po chwili wzięła obie moje dłonie w swoje i położyła sobie na biodrach, a swoje palce wcisnęła za tasiemkę rajstop i ściągnęła je w dół. Przez cały ten czas patrzyliśmy sobie w oczy, nie oderwaliśmy wzroku od siebie chociaż na moment. Obserwowałem Jo, jak zwilżała swoje usta językiem. Ten widok doprowadzał mnie do szaleństwa, nie mogłem już dłużej wytrzymać i chwyciłem ją za uda podciągając w górę i sadzając na pralce. Urządzenie wydało z siebie dziwny dźwięk, jakby chciało zaprotestować, ale ja w tamtym momencie miałem to gdzieś. Dla mnie liczyła się tu i teraz moja dziewczyna. Stanąłem pomiędzy jej nogami pieszcząc i badając każdym fragment jej ciała opuszkami palców. Nie przestawaliśmy się całować dopóki Jo nie wydyszała.
- Chcę cię, tu i teraz. - odepchnęła mnie od siebie, a ja stałem na środku łazienki zmieszany i zdezorientowany, nie wiedząc co mam dalej robić. Jo zeskoczyła z pralki i podeszła do mnie.
- Siadaj. - nakazała wskazując palcem na stojący obok wanny taboret. Usiadłem na nim nie spuszczając z niej wzroku, podeszła do mnie, gdy ściągnęła z siebie rajstopy i rzuciła na leżącą już na kafelkach sukienkę. Położyła swoje dłonie na biodrach, wyglądała idealnie. W samej bieliźnie, a ja wtedy poczułem jak w spodniach robi mi się ciasno.
- Na co czekasz? Nie mamy dużo czasu. - powiedziała wskazując palcem na moje ubranie.
- Jak tylko sobie pani życzy. - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. wstałem i ściągnąłem najpierw swoje spodnie, a potem koszulę, która dołączyła do małego stosiku Jo.
Z powrotem usiadłem na krześle cały czas obserwując dziewczynę. Byłem ciekaw do czego tym razem się posunie. Podeszła do mnie bliżej i siadła na mnie okrakiem. Położyła swoje dłonie na moim torsie jeżdżąc nimi w górę i w dół. Badając każdy fragment mojego ciała. Mój oddech przyspieszył, gdy jej drobne ręce zjechały na sam dół mojego brzucha, a jej odważne palce wślizgnęły się do moich bokserek. Zamknąłem na chwilę oczy, gdy objęła mnie swoją dłonią. Jeszcze nigdy tak mnie nie dotykała, ale jak na pierwszy raz robiła to świetnie. Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to to jak jej policzki stają się czerwone. Uniosłem obie dłonie i dotknąłem jej twarzy. Jo popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się nieśmiało w moją stronę, a za chwilę nachyliła się i pocałowała mnie w usta. Wślizgnęła swój język do moich ust i zaczęliśmy się poruszać w ustalonym tempie. Jej dłonie w moich bokserkach i to w jaki sposób mnie całowała, wiedziałem że długo nie wytrzymam.
Nagle dziewczyna ze mnie zeszła i stanęła na zimnych kafelkach. Ściągnęła z siebie majtki i została w samym staniku. Po chwili pociągnęła mnie za rękę i ja także stanąłem. Zaczęła mnie całować zjeżdżając pocałunkami w dół mojego brzucha, a jej zręczne palce powoli, bardzo powoli ściągały ze mnie bieliznę.
Nie myślałem, że ten wieczór tak się skończy i że Jo będzie taka chętna, aby to ze mną zrobić. Ale jak widać po alkoholu ludzie stają się odważniejsi.
Nagle odepchnęła mnie od siebie, co się z nią dzisiaj dzieje? Zachowuje się nie jak moja Jo, ale podoba mi się to. Aby się nie potknąć i nie skręcić sobie karku usiadłem na krześle, a chwilę później poczułem jak Jo siada na mnie okrakiem i nabija się na mnie. Już chciałem krzyknąć, że przecież się nie zabezpieczyliśmy, ale dziewczyna zasłoniła mi usta swoimi.
- Jo, ale my nie... - chciałem jej przerwać, ale nie miałem jak. Gdybym ją tylko odepchnął od siebie, wiem że by się na mnie wkurzyła i najprawdopodobniej strzeliła z otwartej dłoni prosto w twarz.
Więc pomyślałem skoro tak chce to rozegrać, to proszę bardzo.
Złapałem ją za biodra wycofując się z niej i jednym ruchem uniosłem ją i posadziłem na siebie. Wydała z siebie głośny jęk, kładąc dłonie na moich ramionach i wbijając paznokcie w moje bicepsy.
Wyszedłem z niej i powtórzyłem to samo, ale o wiele szybciej i bardziej na nią napierając. Wydała z siebie jeszcze głośniejszy krzyk, a ja cieszyłem się że w mieszkaniu jest tyle ludzi i że nas nie słychać.
Perspektywa Jo
Wyszliśmy z łazienki z ogromnymi uśmiechami na ustach. Czułam, że w moich żyłach krąży jeszcze dość alkoholu, bo przecież wypiłam aż trzy szklanki wódki z sokiem. Ale dzięki Louisowi czuję się odprężona i zrelaksowana. Czuję, że żyję. Popatrzyłam na Louisa, który właśnie gasił światło w łazience uśmiechał się od ucha do ucha, a to wszystko dzięki mnie. Może i nie wiedziałam co robię zabierając go do łazienki, bo nieźle szumiało mi w głowie, ale wiedziałam że muszę na chwilę wyjść z tego zadymionego pokoju. Nie mogłam już dłużej patrzeć na tą dziewczynę, jak jej tam było? Abby? Nie wiem co ona chciała pokazać swoją krótką i odkrywającą o wiele za dużo sukienką, a właściwie to skrawkiem materiału, którym się dziś przysłoniła. Widziałam, jak prawie wszyscy faceci patrzyli na nią. Na szczęście mój Louis obserwował tylko i wyłącznie mnie, co mi się bardzo podobało i za to właśnie dostał swoją nagrodę. Widziałam jaki był załamany, gdy Elliot bezczelnie nam przerwał więc postanowiłam coś z tym zrobić. A że po alkoholu staję się bardziej odważna i gotowa zrobić wszystko to pomyślałam, dlaczego nie? I obojgu nam to wyszło na dobre, bo szczerzyliśmy się jak idioci.
Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na poprzednich miejscach. Zauważyłam, że ubyło nas trochę i nie ma ani śladu po Elliocie i Marcie. Ciekawe gdzie oni poszli, to była nasza podwózka. Gdybym wiedziała, że Louis nie będzie dziś pił namówiłabym go abyśmy pojechali samochodem. Ale to ja miałam dziś nie pić i dlatego zadecydowałam, że lepiej będzie jak pojedziemy z kimś, bo nie lubię jeździć po nocy.
- Gdzie jest Elliot? - zapytałam jakąś dziewczynę siedzącą obok mnie na kanapie.
- Poszli już. Marcie jakoś niespecjalnie się czuła. - odpowiedziała popijając piwo z puszki. Super. I co teraz zrobimy? A która jest w ogóle godzina? Spojrzałam na nadgarstek Louisa i dostrzegłam, że dochodzi pierwsza w nocy. Ale się zasiedzieliśmy, ja jutro nie wstanę na zajęcia. A właściwie to już dziś.
- Lou idziemy. - powiedziałam wstając z kanapy.
- Już? - zapytał również wstając i żegnając się z kumplami.
- Stary, nie daj się podporządkować kobiecie. - skomentował jeden z kolegów siedzących obok chłopaka. Lou tylko się zaśmiał, ale gdy zobaczył moją minę wrócił do normalnego wyrazu twarzy.
- Uuuuu nieźle. - powiedział inny, a ja popatrzyłam na niego zwężając swoje oczy.
- Odwołuję. - powiedział skruszony i uniósł dłonie w obronnym geście.
- Chodź. - nakazałam ciągnąc Louisa w stronę wyjścia. Chłopak tylko krzyknął do innych słowa pożegnania i wyszliśmy z pokoju. Słyszałam tylko głośny śmiech Abby, ale postanowiłam ją zignorować i nie dać jej tej satysfakcji, że wyprowadziła mnie z równowagi.
- Idziecie już? - zapytał Stan wychodząc z kuchni.
- Tak, jutro zajęcia. - odpowiedział Louis zakładając buty.
- Dzięki za zaproszenie. Było świetnie. - powiedziałam wkładając płaszcz, ale kątem oka obserwowałam reakcję Louisa. Uśmiechnął się sam do siebie pewnie przypominając sobie poprzednią sytuację, która miała miejsce w łazience. Pewnie za każdym razem, gdy będę tu przychodzić będzie mi się przypominało co myśmy tam robili. Aż na samo wspomnienie coś mi się dzieje.
- Dzięki stary za wszystko. Widzimy się jutro na uczelni? - zapytał Louis podając Stanowi dłoń.
- Nie wiem czy będę w stanie. - zaśmiał się chłopak, a Lou za chwilę do niego dołączył śmiejąc się głośno.
- Dobra to w takim razie. Do zobaczenia kiedyś tam.
- Pozdrów Meg ode mnie i podziękuj. - krzyknęłam jeszcze z korytarza, zanim Louis zamknął drzwi.
- A jak właściwie dotrzemy do domu? - zapytał Louis, gdy schodziliśmy schodami w dół.
- Myślałem, żeby zadzwonić po taksówkę. - odpowiedział wyciągając telefon z kieszeni spodni.
- A masz jakieś pieniądze? - zapytałam, a chłopak pokręcił głową.
- Nie wziąłem portfela z domu, a ty?
- Ja też nic nie mam. Pozostaje nam albo jechać autobusem o ile jeszcze jakieś dziś jeżdżą, albo z buta. - powiedziałam wzruszając ramionami.
- Wybieram opcję drugą. - odpowiedział, gdy wyszliśmy na zewnątrz, na którym było okropnie zimno.
- Chodź im szybciej zaczniemy iść, tym szybciej zrobi nam się chociaż trochę cieplej. - zasugerował Louis pociągając mnie w stronę ścieżki.
Gdybym wiedziała, że dzisiejszy wieczór tak się skończy nigdy w życiu nie pozwoliłabym na to abyśmy gdziekolwiek poszli. Gdyby nie to pewnie leżałabym sobie w cieplutkim łóżeczku i co najlepsze spała przytulona do Louisa, a tak to błąkam się po ulicach Londynu w zimnie.
- Wiesz w ogóle gdzie iść? - zapytałam, gdy skręciliśmy w jakąś uliczkę.
- Tak. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem i pocierając je, aby zrobiło mi się trochę cieplej. Ale to nic nie dało, bo i tak nadal było mi przeraźliwie zimno.
- Podobało mi się to w łazience. - szepnął w moją stronę, gdy znowu znaleźliśmy się w jakimś przedziwnym miejscu.
- Mi też. - odpowiedziałam z zarumienionymi policzkami. - Chociaż tak naprawdę to nie wiem co we mnie wstąpiło, aby tak zrobić.
- Też się nad tym zastanawiam, ale jeśli tak się zachowujesz po alkoholu to będę musiał cię częściej upijać. - zaśmiał się, a ja walnęłam go z całej siły w ramię.
- Ej za co to? - zapytał.
- Ty wiesz za co, zboczuchu jeden. - odpowiedziałam z poważną miną, a w środku cała się trzęsłam ze śmiechu.
- Jesteśmy. - poinformował mnie Louis, gdy naszym oczom ukazał się nasz blok.
- Wreszcie, bo nie czuję już nóg. - odpowiedziałam i nim się obejrzałam byłam niesiona przez Louisa na górę.
- Puść mnie. - szepnęłam, gdy chłopak wspinał się na górę. Nie chciałam obudzić sąsiadów naszymi krzykami.
- Pod drzwiami cię puszczę. - odpowiedział. Skoro tak bardzo tego chcesz, to proszę bardzo nieś mnie nawet na sam dach.
Pod drzwiami Louis wypuścił mnie ze swoich objęć, a ja znalazłam w torebce klucze i otworzyłam drzwi od mieszkania. Ustawiliśmy termostat na pokojową temperaturę, ale i tak nie odczuwałam że było ciepło w mieszkaniu. Louis podszedł i zwiększył temperaturę i po chwili poczułam jak robi się cieplej.
Od razu po wejściu udałam się do sypialni, aby się przebrać. Ściągnęłam z siebie ciuchy i włożyłam grube bawełniane spodnie od pidżamy i bluzkę Louisa, którą mam do spania, a do tego jeszcze grube skarpety. I tak wyszykowana poszłam do łazienki zmyć makijaż i umyć zęby.
Pięć minut później wskoczyłam do łóżka, obok Louisa. Cmoknęłam go w policzek i gasząc lampkę wtuliłam się w jego pierś i chwilę później zasnęłam usypiana miarowymi oddechami mojego chłopaka.
________________________________________________________________________________
I jak?
A co Wy myślicie na temat tego rozdziału? Piszcie czy Wam się podobało czy też nie.
Zaktualizowałam bohaterów opowiadania, więc zapraszam TU
Zaktualizowałam bohaterów opowiadania, więc zapraszam TU
15 komentarzy=kolejny
Miłego długiego weekendu Wam życzę :)
Miłego długiego weekendu Wam życzę :)
Do następnego :)
Super rozdział :) Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCzuję, że nie bez powodu zaznaczyłaś, że zrobili TO bez zabezpieczsń. Ale to się okaże w następnych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się ten podobał.
Ola
Ohoho ;) świetny rozdział ,jestem bardzo ciekawa co będzie dalej xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Super rozdział
OdpowiedzUsuńAhh te gołąbki :) bardzo mi się podoba :p
OdpowiedzUsuń@claudialech