niedziela, 16 lutego 2014

ROZDZIAŁ 69.

Louis leżał na łóżku, gdy ja robiłam dla nas coś do jedzenia. Niestety biedak tak się spiekł na plaży, że ledwo może siedzieć, a o leżeniu na plecach nie ma mowy. Ciekawa jestem jak wrócimy do domu. To znaczy ja mogę prowadzić, nie ma problemu, ale czy on to wytrzyma? Z jednej strony śmiać mi się chce, bo jego plecy wyglądają tak jakby były przypalone żelazkiem, czerwone jak pomidor. A z drugiej współczułam mu bardzo, bo nie powinien przez to przechodzić, bo sama wiem jak to boli. Nawet zadzwoniłam do lekarza, aby zapytać się co to może być, to znaczy wiem że się oparzył, ale czy nie będzie z tego później jakichś kłopotów. Na szczęście lekarz powiedział, że to nic poważnego i nawet przepisał mu jakieś maści i leki przeciwbólowe jakby coś się działo w nocy, a po nich będzie lepiej i chłopak nawet nie poczuje, że ma spieczone plecy. Od razu po wyjściu lekarza poszłam do apteki i do sklepu spożywczego po jakieś zakupy, aby potem nie zaprzątać sobie tym głowy i móc być cały czas przy Louisie. Więc z zakupami wróciłam do domku i od razu pobiegłam sprawdzić co z chłopakiem. Biedak leżał na brzuchu w poprzek łóżka i miał zamknięte oczy. Chyba zasnął, więc wróciłam do kuchni, aby zrobić coś do jedzenia, bo pewnie zgłodniał, chociaż jak myślę jest wręcz przeciwnie, bo najadł się strachu, a ja przy nim. Powinnam zadzwonić do jego mamy, ale wiem że nie byłaby za bardzo szczęśliwa jakby usłyszała co się stało z jej jedynym synem, a co najgorsze jestem pewna że przyjechałaby tutaj do nas. Wzięłam z kuchni szklankę z sokiem oraz miskę z zupą dla Louisa, którą na szybko ugotowałam. Weszłam cicho do pokoju i i podeszłam do łóżka. Tacę z naczyniami położyłam na stoliku stojącym obok łóżka i usiadłam na skraju łóżka obok leżącego chłopaka. Położyłam się na boku, twarzą do Louisa i pogłaskałam go po policzku.
- Lou. - szepnęłam cichutko. Chłopak poruszył się i otworzył oczy, zamrugał kilka razy i spojrzał w moją stronę. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym nachyliłam się w jego stronę i dała całusa w policzek.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- Jak sucharek. - odpowiedział, a ja zaśmiałam się.
- Nie powinieneś zasypiać na takim słońcu. - powiedziałam.
- Wiem, ale byłem tak zmęczony że padłem. - wyjaśnił i próbował się podnieść.
- Nie wstawaj. Mam dla ciebie zupę, mogę cię nakarmić. - powiedziałam, a Lou pokręcił głową i mimo moich próśb zaczął wstawać.
- Miła propozycja, ale za chwilę, bo muszę iść do toalety. - powiedział i powoli zaczął wstawać z łóżka.
- Czekaj, mam maść na oparzenia, to cię nasmaruję i wtedy pójdziesz do łazienki. - dodałam szybko. Chłopak kiwnął głową i położył się z powrotem na łóżku. Nałożyłam sobie na dłoń trochę maści i ostrożnymi ruchami i aby nie urazić pleców Louisa zaczęłam wmasowywać w skórę maść. Syknął, gdy dotknęłam jego skóry, ale spokojnie leżał i się nie ruszał.
- Gotowe. - oznajmiłam i zakręciłam tubkę z maścią, po czym położyłam na stoliku nocnym. Louis wstał powoli, cmoknął mnie w policzek i ruszył do łazienki. Po kilku minutach wrócił do sypialni, wziął miskę z zupą i usiadł na środku łóżku, tak aby nic nie dotykało jego pleców. Ja również usiadłam na przeciwko niego ze skrzyżowanymi nogami i patrzyłam jak w ekspresowym tempie pochłania zupę.
- Dziękuję. - powiedział i odstawił miskę na stolik. Uśmiechnęłam się do niego i zmieniłam swoją pozycję także siedziałam teraz obok niego, a nasze nogi były wyciągnięte wzdłuż łóżka.
- Uwielbiam jak nosisz sukienki, bo mogę wtedy podziwiać twoje nieziemskie nogi. Jak również je dotykać, co bardzo mi się podoba. - powiedział i popatrzył mi w oczy, a następnie położył swoją dłoń na moim gołym kolanie i zaczął jechać dłonią w górę.
- Louis? Co ty robisz? - zapytałam, gdy jego dłoń znajdowała się pod moja sukienką, a dokładnie na udzie. Popatrzył na mnie, po czym nachylił się i pocałował mnie w usta. Zmienił swoją pozycję także teraz znajdował się między moimi nogami, za które po chwili pociągnął i mnie przyciągnął do siebie i leżałam na plecach. Chłopak pochylił się nade mną i zaczął mnie całować. Jedna jego dłoń znajdowała się na moim udzie, a drugą jeździł przez brzuch, aż dotarł do piersi. Zaczął je lekko ściskać, a ja za każdym jego dotykiem jęczałam mu w usta. Dłoń, która przed chwilą dotykała moich ud teraz znalazła się przy tasiemce dolnej części stroju kąpielowego.
- Lou, nie. - szepnęłam wprost w jego usta i odciągnęłam jego dłoń od mojego ciała. Chłopak odsunął się ode mnie i popatrzył pytającym wzrokiem.
- Dlaczego? - zapytał. - Dlaczego nie? - powtórzył, gdy ja nic nie odpowiedziałam i tylko wpatrywałam się w ścianę po mojej prawej stronie.
- Nie wiem, po prostu nie. - odpowiedziałam cicho.
- Źle ci było ze mną ostatniej nocy? - zapytał z wyraźnie słyszalnym smutkiem w głosie i przekręcił moją głowę, także teraz patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie, było bosko. Ale ja na razie nie chcę tego zmieniać. Jest dobrze tak jak jest. - wyjaśniłam i chciałam go pocałować w usta, ale w porę się odsunął. Podniósł się na rękach i wyszedł z pokoju. Po prostu mnie zostawił. Samą. Dlaczego? Co ja takiego powiedziałam albo zrobiłam? Odkąd wróciliśmy z plaży troszczyłam się o niego i pomagałam mu we wszystkim.
- Louis! - krzyknęłam za nim, gdy otrząsnęłam się i zdałam sobie sprawę co się dzieje. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do salonu. Louis zakładał buty, czyżby się gdzieś wybierał ?
- Gdzie idziesz? - zapytałam, ale nic mi nie odpowiedział. Popatrzył na mnie tylko groźnym wzrokiem, po czym wrócił do sypialni i założył na siebie koszulkę. Zaklął przy tym kilka razy, zabrał ze stolika klucze i telefon i skierował się do wyjścia.
- Louis do jasnej cholery. Co ty robisz? Gdzie idziesz? - wykrzyknęłam w jego stronę, ale nie odpowiedział mi. Był zły, tylko ja nie wiem na co. Za to, że nie chciałam znów tego zrobić. Może nie pomyślał, że nie czuję się na siłach aby ponownie między nami do tego doszło.
- Powiedz mi o co ci chodzi. Możemy porozmawiać? - poprosiłam i złapałam go za ramię, ale wyszarpnął mi się i trzaskając drzwiami wyszedł z domku. Zostałam sama, całkiem sama ze swoimi myślami. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Osunęłam się na podłogę i siadłam pod ścianą. Dlaczego on mnie zostawił? Co ja takiego zrobiłam, to że nie chciałam znowu tego zrobić? Bo może nie byłam przygotowana na drugi krok, który miałby coś dla nas znaczyć. Jestem beznadziejna i głupia. Myślałam, że Louis mnie kocha. Tyle razy mi to powtarzał, ale jak coś nie poszło po jego myśli to od razu mnie zostawia. Teraz już wiem, że facetom tylko jedno w głowie. Zostałam sama na tym pustkowiu, nie mam nawet jak wrócić do domu, a do rodziców na pewno nie zadzwonię, nie ma takiej opcji. Wstałam z zimnej podłogi, otarłam mokre policzki i wróciłam do sypialni. Położyłam się na pościeli, która pachniała nim. Nie wytrzymałam już dłużej i znowu się rozpłakałam. Kiedy on wróci? Czy wszystko z nim dobrze? Gdzie poszedł? Zadawałam sobie te pytania, ale tak naprawdę nie znałam odpowiedzi na nie. Leżałam tak kilka dobrych godzin, a gdy zdecydowałam się wstać i wyciągnąć telefon z torebki, drzwi wejściowe otworzyły się, a ja mimo że leżałam na łóżku mogłam zobaczyć zdyszanego i spoconego Louisa stojącego po środku salonu. Przypatrywałam się mu cały czas odkąd wpadł do środka, ale żadne z nas się nie odzywało. Nagle chłopak podniósł głowę do góry i nasze oczy się spotkały. Widziałam jak oczy chłopaka są zaszklone, co oznaczałoby że płakał. Wpatrywaliśmy się w siebie, moje mokre od łez oczy i jego również. Nie mogłam uwierzyć, ze wrócił. Nie wiedziałam tylko czy do mnie czy dlatego że nie miał gdzie się podziać. Nagle zobaczyłam jak idzie w moją stronę, siedziałam na środku łóżka i patrzyłam co robi. Poczułam jak robi mi się sucho w gardle, gdy podszedł do łóżka i stanął obok niego twarzą skierowaną w moją stronę. Nie spuszczał ze mnie wzroku, smutnego wzroku. Mogłam z jego oczu wyczytać różne uczucia, jak na przykład smutek i przygnębienie.
- Przepraszam. - szepnął patrząc wprost w moje oczy. Nic nie odpowiedziałam, nie miałam mu nic do powiedzenia. - Jo, przepraszam słyszysz? - zapytał łamiącym się głosem, ale na mnie to nie działało. Myślał, że zrobi mi coś tak okropnego i za chwilę przyjdzie i po prostu mnie przeprosi, a ja mu wybaczę? Myślę, że to tak nie działa, no na pewno nie ze mną. - Słyszysz mnie? Kochanie. - ponowił.
- Słyszę cię i nie nazywaj mnie kochaniem, nie w tej chwili. Wiesz jak ja się czuję? Pewnie nie, bo przecież ciebie to nie obchodzi. Liczysz się tylko ty i twoje potrzeby, nie ja. - wykrzyczałam. Nie mogłam już dłużej tego w sobie ukrywać, musiało to wyjść na zewnątrz.
- Jo, ja ... - chciał coś powiedzieć, pewnie jak mu przykro w tej sytuacji, ale ja nie dałam mu dojść do słowa.
- Nie mów nic, dla ciebie liczy się tylko jedno. Myślałam, że mnie kochasz Louis naprawdę. Myliłam się, jak ja mogłam być aż tak bardzo głupia. - wychlipałam, nie chciałam aby widział moje łzy, ale nie mogłam się powstrzymać i jeszcze bardziej się rozkleiłam.
- Jo, ja naprawdę ...
- Zamknij się. Nie chcę cię słuchać. - odpowiedziałam i wstałam z łóżka.
- Nie mów tak. Kocham cię. - powiedział i chciał mnie przytulić do siebie, ale szybko uchyliłam się i nawet mnie nie dotknął.
- Taa jasne, ile razy mnie jeszcze okłamiesz? Chciałeś tylko jednego ode mnie, więc to dostałeś. - powiedziałam i otarłam mokre policzki dłońmi. - Gdzie ten głupi telefon? - zadałam sobie pytanie i zaczęłam szperać w torebce leżącej na podłodze obok szafy.
- Jo posłuchaj mnie, proszę. - poprosił Louis, ale ja go wcale nie słuchałam skupiłam się na poszukiwaniach cholernego urządzenia.
- Nie. Za dużo mi wyrządziłeś krzywd. Chciałeś się tylko dobrać do moich majtek, prawda ? - zapytałam i popatrzyłam na niego w górę. Przypatrywał się mi, ale nie odpowiedział. - Nie zaprzeczasz co oznacza, że tak jest. Boże jaka ja byłam głupia wierząc ci, że mnie możesz kochać. Tobie zależało tylko na jednym tak?
- Nie, oczywiście że nie. Kocham cię, jesteś dla mnie najważniejszą kobietą na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. I nie zależało mi tylko na jednym, mogłaś mi powiedzieć że nie chcesz jeszcze tego ze mną zrobić, abym poczekał ile byłoby trzeba. - wyjaśnił, ale ja miałam gdzieś jego tłumaczenia.
- Nie obchodzi mnie to jest już za późno Louis. Dlaczego wyszedłeś i mnie zostawiłeś? - zapytałam i wstałam z podłogi z telefonem w ręce. Zaczęłam szukać numeru mojego taty, może da się namówić i po mnie przyjedzie.
- Nie wiem, po prostu myślałem, że mnie nie chcesz po tym co ci zrobiłem. Po tym jaki ból ci wyrządziłem, i jak przez mnie czułaś się źle. - odpowiedział, a ja czułam cały czas na sobie jego wzrok.
- Przecież już ci mówiłam, że wszystko jest dobrze, więc nie wiem o co ci przedtem chodziło i dlaczego uciekłeś jak odmówiłam. - powiedziałam i popatrzyłam na niego. Stał blisko mnie i patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Chciałam go przytulić i poczuć jak jego ramiona oplatają się wokół mojej talii, ale nie mogłam, nie po tym co zrobił.
- Wiem, ale gdy powiedziałaś że nie chcesz coś mnie tknęło i pomyślałem, że zrobiłem ci za dużą krzywdę zeszłej nocy i musiałem to wszystko przemyśleć, dlatego wyszedłem. - wytłumaczył i chciał mnie do siebie przyciągnąć, ale ja zrobiłam krok do tyłu.
- Nie zrobiłeś mi krzywdy, ile razy mam ci to powtórzyć. - powiedziałam nieco głośniejszym tonem niż normalnie.
- Ty tak twierdzisz. Ale uwierz mi, jak zobaczyłem dziś rano twoją minę, gdy cię podniosłem to uwierz mi moje serce pękło na kilka kawałków. Nie chciałem sprawić ci bólu, nie taki miałem zamiar. A gdy przedtem chciałem cię tam dotknąć, a ty odmówiłaś utwierdziłem się w poprzednich myślach i wiedziałem że to prawda, że zadałem ci ogromny ból. - wytłumaczył ze słyszalnym smutkiem w głosie, a mnie zamurowało. On chciał dla mnie jak najlepiej, ale jedno mnie zastanawia. Skoro widział, że sprawia mi to nieco bólu to dlaczego chciał mnie tam dotykać? Może chciał sprawdzić czy ze mną wszystko dobrze? Może powinnam go zapytać, ale to nie jest najlepsze miejsce i czas na takie pytania, pomyślałam. Popatrzyłam na Louisa, miał spuszczoną głowę. Cała złość mnie opuściła, gdy go takiego zobaczyłam. Podeszłam bliżej chłopaka, palcem wskazującym podniosłam jego podbródek, aby spojrzał na mnie. Łzy spływały po jego policzkach strumieniami, a ja nie mogłam już dłużej wytrzymać przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam. Poczułam jak jego ramiona obejmują mnie w talii i jak kładzie głowę między moim ramieniem, a szyją. Staliśmy tak objęci, nie wiem jak długo. Jakby ktoś teraz wszedł do pokoju i zobaczył nas w takim uścisku jestem pewna, że pomyślałby sobie że oboje z tych osób bardzo się kochają i nie mogą oderwać się od siebie. Ale prawda była całkiem inna, o której tylko ja i Louis wiedzieliśmy.
Po kilkunastu minutach, które według mnie trwały jak godziny Lou odsunął się ode mnie, a ja popatrzyłam na niego. Otarłam jego mokry policzek, a on tak jakby chciał mnie mieć bliżej siebie wtulił swoją twarz w moją dłoń. Kocham tak bardzo tego chłopaka, że nie wyobrażam sobie bez niego życia. Zakochałam się w nim odkąd odnowiliśmy naszą przyjaźń. Wiem, że jestem wielką szczęściarą że go mam. Bo gdyby nie on moje życie byłoby szare i bezbarwne, a gdy jest blisko mnie wiem, że jest ono kolorowe i mam takie przeczucie, że wszystko mi się uda.
- Wszystko dobrze? - zapytałam po chwili. Lou tylko kiwnął głową.
- A z tobą? - zapytał, a  ja potaknęłam. Mimo, że to ja zawsze na początku naszej kłótni jestem poszkodowana, to kończy się tym, że Louis i tak mnie przeprasza, a ja mu wybaczam. Bo chyba na tym polega miłość oraz kompromisy obydwóch stron, tak ? Mimo, że kłócimy się to i tak potrafimy sobie wybaczać i to jest piękne.
- Lou? - szepnęłam w stronę chłopaka, kiedy leżeliśmy na łóżku, a ja byłam w objęciach chłopaka.
- Hmm? - mruknął i popatrzył w dół na moją twarz.
- Nie zostawiaj mnie, dobrze? - poprosiłam, a on słysząc te słowa mocniej mnie do siebie przytulił i szepnął.
- Nigdy, obiecuję. - po czym pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego bardziej i zamknęłam oczy. Gdy byłam na granicy jawy i snu usłyszałam jak Louis mówi.
- Kocham cię mała i nigdy nie przestanę. - uśmiechnęłam się na te słowa po czym odpłynęłam do krainy snów.

_________________________________________________________________________________
Hello ! To znowu ja przychodzę tutaj do Was z wspaniałą wiadomością ! Myślę, że domyślacie się co to jest :) Tak, tak nowy rozdział :)
Mała kłótnia między naszymi zakochanymi nastąpiła, ale na szczęście wszystko jest dobrze :)
Oczywiście jak za każdym razem       10 komentarzy = następny rozdział
Do następnego :)

10 komentarzy:

  1. Ach te kłótnie. Prawie jak stare, dobre małżeństwo, nie uważasz? : )

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  2. Meegaa. Nie spodziewalam sie tego xd ale jest okej. Czekam na następny.
    #Verii

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej tak nie mogłam się doczekać tego rozdziału.Czekam na strasznie długiego nexta.W wolnej chwili zapraszam cię na nowy rozdział na blogu http://bring-me-to-happy-life.blogspot.com/
    Jeśli masz ochotę obejrzyj także zwiastun.

    OdpowiedzUsuń
  4. a już myślałam że będzie mieć coś gorszego na tych plecach

    OdpowiedzUsuń
  5. Juz myslalam ze Jo odejdzie od Louisa a rozdzial jest super czekam nn:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała kłutnia, serio mała. Ona była bardzo duża. Wnioskuje z tego iż Jo nie umie się złościć, a to bardzo kłopotliwe.
    ,, Oswoić znaczy stwożyci więzy " tak powiedział lis do Małego księcia. Tak terz można stwierdzić iż pomiędzy Joanną, a Louis'em istnieją takie więzy. Czekam na NN

    Pozdrawiam,
    Szpinak

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne ; )) / Misiaczkę.

    OdpowiedzUsuń