Tak bardzo się cieszę, że już wszystko między nami jest dobrze. Louis w końcu wytłumaczył mi co zaszło między nią, a tą dziewczyną, a właściwie to nic nie zaszło między nimi. Byłam głupia, że na początku nie chciałam dać mu szansy na wyjaśnienie. Może wtedy uniknęlibyśmy nieprzespanych nocy i zamartwiania się o siebie nawzajem.
Dziś jest już dobrze i mam nadzieję, że tak zostanie na bardzo długo, bo nie lubię się kłócić z Louisem i patrzeć na to jaki jest smutny.
Dziś też jest impreza organizowana przez Meg i Stana. Mieszkają oni w wynajętym mieszkaniu razem z trójką innych znajomych: dwoma dziewczynami i jednym chłopakiem. Myślę, że Meg jest strasznie zazdrosna o te dziewczyny, bo za każdym razem gdy się spotykamy to tak bardzo na nie narzeka, że jak to one patrzą na jej Stana, że ma ochotę powyrywać im te ich kudły z głowy. A ja zawsze się śmieje, bo wiem że Stan nie należy do tych chłopaków, którzy gdy tylko nadarzy się okazja flirtuje z innymi. Myślę, że nie zrobiłby tego Meg, za bardzo ją kocha. A skąd to wiem? Meg mi się wygadała, że w końcu się do tego oboje przyznali. Cieszę się z ich szczęścia, naprawdę. Bo wiem jakie to uczucie, gdy ktoś odwzajemnia twoje uczucia.
Dziś mamy środę co nie jest dobrym dniem na organizowanie imprezy, bo przecież jutro mamy zajęcia. Ale Louis tak bardzo mnie błagał abyśmy tak poszli, że nie mogłam mu odmówić. Postanowiłam, że nie będę pić, bo na drugi dzień jestem ledwo żywa i nie zdolna do czegokolwiek, więc nie ma opcji abym spożyła coś mocniejszego tego wieczora.
- Jo. - zajęczał Louis zza drzwi łazienki, a ja przewróciłam oczami. Czy ja naprawdę nie mogę mieć chwili prywatności w tym mieszkaniu?
- Czego? - warknęłam poirytowana. Głównie byłam zła na niego, że co chwila puka mi do tych drzwi dekoncentrując mnie na malowaniu kresek na powiekach. Za każdym razem, gdy dojeżdżam do końca powieki, on puka i kreska wychodzi mi krzywa.
- Mam potrzebe. - zajęczał, a ja się zaśmiałam. Podeszłam do drzwi łazienki i otworzyłam je, także tylko wystawiłam głowę. Popatrzyłam na Louisa, który opierał się o przeciwległą ścianę i no cóż trzymał obie dłonie na dolnych partiach swojego ciała. Zachichotałam zanim otworzyłam drzwi szerzej, aby przepuścić chłopaka i żeby w końcu mógł oddać się rozkoszy.
- Dziękuję. - zamruczał i szybko prześlizgnął się obok mnie całując w czubek czoła, a ja zaśmiałam się i przeszłam do sypialni. Pomyślałam, że za ten czas gdy Louis będzie korzystał z łazienki ja ubiorę strój na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam się na sukienkę. Kupiłam ją już jakiś czas temu. Była cała czarna. Rękawy miała krótkie, a na ramionach naszyte kilka złotych cekinów. W pasie był przewiązany czarny pasek, który odgradzał górną część sukienki od dolnej i podkreślał biodra. Była nieco luźna, ale to mi wcale nie przeszkadzało. Można ją było nosić jako tunikę, na przykład z leginsami w różne wzorki, albo tak jak ja dzisiaj, jako sukienkę.
Gdy sukienka leżała na mnie idealnie do sypialni bezceremonialnie wparował Louis. Na mój widok stanął na środku pomieszczenia i po prostu zaniemówił. Stał z szeroko otwartą buzią i wgapiał się bezczelnie we mnie.
W końcu odzyskał zdolność mowy, gdy podeszłam do niego i zapytałam.
- I jak?
- Jo, brak mi słów. Wyglądasz idealnie. - powiedział i chwytając mnie za biodra pochylił się i pocałował mnie w usta. Objęłam jego szyję obiema rękoma i przyciągając jego głowę bliżej siebie pogłębiłam pocałunek. Dłonie chłopaka błądziły po moich nagich udach, aż w końcu zatrzymały się na tasiemce koronkowych majtek. Odsunął się ode mnie i podciągając skraj mojej sukienki spojrzał w dół. Jego reakcji można było się domyślić. Wciągnął głośno powietrze, a następnie spojrzał w moje oczy.
- Chcesz mnie zabić? - zapytał popychając mnie w stronę łóżka, na którym za chwilę usiadłam.
- Ale czym? - zapytałam z miną niewiniątka trzepocząc rzęsami, gdy Louis wspinał się na miejsce obok mnie. Przesunął mnie na środek materaca, a sam za chwilę pochylał się nade mną i całował szyję.
- Tym. - wysapał pomiędzy pocałunkami, jednocześnie dotykając mojego miejsca intymnego. Tym razem ja wciągnęłam głośno powietrze, gdy chłopak zaczął je pieścić swoimi opuszkami palców.
- Lou. - jęknęłam cicho, ale ten pocałował mnie w usta tłumiąc moje jęki. Nie mogłam dłużej się powstrzymać i zaczęłam rozpinać guziki od jego granatowej koszuli. Chciałam poczuć jego gołą skórę, chciałam go dotykać - wszędzie. Tak długo tego nie robiłam, że zatęskniłam za tym dotykiem i zapachem jego umięśnionego ciała.
Nagle oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, zanim Louis znowu zaatakował moje usta.
Ale tym razem coś nam przerwało. Jakby dzwonek do drzwi? Albo pukanie do nich? Nie wiem, ale było to na tyle głośne, że usłyszeliśmy to w sypialni.
- Ktoś chyba jest za drzwiami. - powiedziałam, gdy usta Louisa pieściły moją szyję.
- Może zaczekać. - odpowiedział mi i wrócił do całowania moich ust.
- Idź zobacz kto to. - nakazałam mu, a ten tylko westchnął głośno odrywając się ode mnie i niechętnie wstając po drodze zapinając swoją koszulę, bezczelnie rozpiętą przeze mnie.
Poprawiłam swoją sukienkę naciągając ją w dół, gdy wstałam z łóżka. Usłyszałam w korytarzu jakieś niewyraźne głosy. Podeszłam bliżej i stając obok ściany przysłuchiwałam się uważnie kto nas nawiedził.
- Pomyśleliśmy, że zabierzemy was po drodze. - powiedział jakiś głos, a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc do kogo on należy. Nasłuchiwałam więc dalej. Tym razem jakiś damski głos się odezwał.
- Chyba, że wolicie jechać sami, to nie ma problemu. - kto to był? Nie mam pojęcia. Ale kilka sekund później zagadka została rozwiązana, gdy w salonie zobaczyłam Elliota, kolegę Louisa z uczelni. A zaraz za nim weszła bardzo atrakcyjna blondynka, pewnie jego dziewczyna.
- Czekajcie, zawołam Jo i ona zadecyduje. - powiedział Louis pojawiając się za nimi.
- Jo? - zapytał, a ja migiem przemknęłam do sypialni i usiadłam na łóżku zakładając na siebie czarne rajstopy.
Louis wszedł do sypialni i gdy tylko zobaczył, jak przejeżdżam palcami po moich nogach, od palców u stóp, a kończąc na udzie.
- Co jest? - zapytałam, jak gdyby nigdy nic.
- Wiesz, bo Elliot przyjechał i pyta czy zechcielibyśmy pojechać z nimi. - wyjaśnił obserwując moje ruchy wygłodniałym wzrokiem.
- Pewnie, czemu nie. Nie lubię jeździć autem po nocy. - powiedziałam podnosząc na niego wzrok i śmiejąc się z jego miny.
- Albo wiesz co? Powiem, żeby spadali. A dojedziemy, gdy będziemy gotowi. - odpowiedział podchodząc do mnie niespiesznie i patrząc cały czas w oczy.
- Nie, nie jak już tutaj są to lepiej, żeby nas wzięli. Mówiłam ci, nie lubię jeździć po nocy. - powiedziałam mijając go i wchodząc do salonu.
- Cześć. - przywitałam się z naszymi gości uściskiem. Mimo, że widziałam dziewczynę Elliota pierwszy raz, to wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Miała na sobie prześliczną, czerwoną sukienkę nad kolano, a do tego czarną, skórzaną kurtkę i ciemne, wysokie buty. Prezentowała się nieźle. Długie blond włosy związała w wysokiego kucyka, także ani jedno pasmo z niego nie wychodziło. Usta pomalowała czerwoną szminką w takim samym kolorze jak jej sukienka.
- Jedziecie z nami? - zapytał Elliot wstając z kanapy. Pokiwałam głową uśmiechając się przyjaźnie to chłopaka, a ten tylko przytaknął i informując mnie, że zaczekają na nas na dole, w samochodzie i wyszli z mieszkania.
Wróciłam do łazienki, aby przejrzeć się ostatni raz w lusterku i dokonać ostatecznych poprawek. Nie wyglądałam najgorzej. Musnęłam jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki kierując się do sypialni, aby zabrać stamtąd torebkę. Louis siedział na skraju łóżka z opartymi na kolanach łokciami i głową opartą na złożonych dłoniach.
- Jedziemy? - zapytałam podchodząc do szafki nocnej i sięgając po telefon, a następnie chowając go do torebki.
- Tak się fajnie zaczynało robić. - stwierdził podnosząc na mnie swój wzrok i bacznie mnie obserwując.
- Co mówiłeś? - zapytałam ignorując poprzednie zdanie wypowiedziane przez chłopaka.
- Tak bardzo chciałbym cię dotknąć. - powiedział wstając z łóżka i podchodząc do mnie. Ja natomiast udawałam, że w ogóle nie wiem co on zamierza zrobić. Minęłam go i przeszłam do salonu. W korytarzu ubrałam czarne buty za kostkę i granatowy, jesienny płaszcz. Louis za chwilę pojawił się obok mnie i zamiast zacząć się ubierać, bo Elliot czeka na nas na dole to on pociągnął mój podbródek do góry i po chwili jego usta dotknęły moich. Język chłopaka był taki łakomy i badał wnętrze mojej jamy ustnej.
- Odbiorę to sobie późnej. - zakomunikował odsuwając się ode mnie i narzucając na siebie kurtkę otworzył drzwi i czekał aż ja przez nie przejdę. Nie powiem, ale zaskoczył mnie tym pocałunkiem i te jego słowa. Chyba domyślam się co miał na myśli że odbierze to sobie później.
Lekko zdezorientowana i na chwiejnych nogach wyszłam z mieszkania. Po chwili Lou dołączył do mnie i chwytając moją dłoń zeszliśmy na dół. Wsiedliśmy do ciepłego auta kolegi chłopaka i odjechaliśmy w stronę mieszkania naszych przyjaciół.
Perspektywa Louisa
Cholera jasna, było tak blisko abyśmy z Jo... Gdyby nie Elliot wszystko by poszło po mojej myśli i mógłbym kochać się ze swoją dziewczyną, a tu bum i wszystko znikło. Widziałem, że Jo bardzo tego chciała. Pokazała mi to ruchami swojego szczupłego ciała.Uwielbiałem to w niej, że była taka chudziutka. Może innym chłopakom nie podobają się takie dziewczyny, ale dla mnie Jo była idealna. Pod każdym względem.
Gdy wsiedliśmy do samochodu złapałem dłoń dziewczyny i do końca drogi jej nie puszczałem. Przejeżdżałem tylko kciukiem po jej kostkach i kątem oka zauważyłem jak jej ciało całe się spina pod moim dotykiem. Mogłem też słyszeć jej ciche jęki. Uśmiechnąłem się tryumfalnie sam do siebie i wróciłem do patrzenia za szybę.
Piętnaście minut później dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę wejścia do bloku. Bałbym się tutaj mieszkać. Okolica nie zachęcała do przechadzania się tędy, zwłaszcza w nocy. Dziewczyny szły przed nami, a ja mogłem obserwować idealne ciało mojej dziewczyny. To jak jej biodra kołysały się w seksowny sposób, to jak wiatr podmuchiwał jej włosy i jak starała się je jakoś odczepić od swojej twarzy.
Gdy zobaczyłem ją w tej sukience to myślałem, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wyglądała bosko. Sukienka podkreślała jej idealne kształty, szerokie biodra i wcięcia w talii. No po prostu zajebiście wyglądała. Inaczej nie da się tego opisać.
Weszliśmy do środka i udaliśmy się schodami na drugie piętro. Podobno Meg ze Stanem mieszkali jeszcze z trójką znajomych. Zastanawiałem się dlaczego nie wynajmą sobie mieszkanie tylko we dwoje. Moim zdanie tak byłoby łatwiej. Mieliby całe mieszkanie tylko dla siebie, a nie z przeszkadzającymi lokatorami.
- Cześć. - przywitała nas Meg z ogromnym uśmiechem na ustach. Myślę, że była już nieźle napita, co było wyraźnie widać po jej oczach. Dziewczyny przywitały się z nią szybkim całusem w policzek, a następnie zdjęły swoje nakrycia i zniknęły, jak się domyślam w centrum tej imprezy - największym pokoju w tym mieszkaniu.
My z Elliotem po uprzednim przywitaniu się z Meg dołączyliśmy do dziewczyn. I gdy tylko zobaczyłem minę Jo, wiedziałem że coś było nie tak. Podszedłem bliżej niej i objąłem ramionami w talii całując ją w miejscu pod uchem. Była cała spięta, ale gdy tylko podniosłem głowę wiedziałem kto był tego przyczyną.
Wróciłam do łazienki, aby przejrzeć się ostatni raz w lusterku i dokonać ostatecznych poprawek. Nie wyglądałam najgorzej. Musnęłam jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki kierując się do sypialni, aby zabrać stamtąd torebkę. Louis siedział na skraju łóżka z opartymi na kolanach łokciami i głową opartą na złożonych dłoniach.
- Jedziemy? - zapytałam podchodząc do szafki nocnej i sięgając po telefon, a następnie chowając go do torebki.
- Tak się fajnie zaczynało robić. - stwierdził podnosząc na mnie swój wzrok i bacznie mnie obserwując.
- Co mówiłeś? - zapytałam ignorując poprzednie zdanie wypowiedziane przez chłopaka.
- Tak bardzo chciałbym cię dotknąć. - powiedział wstając z łóżka i podchodząc do mnie. Ja natomiast udawałam, że w ogóle nie wiem co on zamierza zrobić. Minęłam go i przeszłam do salonu. W korytarzu ubrałam czarne buty za kostkę i granatowy, jesienny płaszcz. Louis za chwilę pojawił się obok mnie i zamiast zacząć się ubierać, bo Elliot czeka na nas na dole to on pociągnął mój podbródek do góry i po chwili jego usta dotknęły moich. Język chłopaka był taki łakomy i badał wnętrze mojej jamy ustnej.
- Odbiorę to sobie późnej. - zakomunikował odsuwając się ode mnie i narzucając na siebie kurtkę otworzył drzwi i czekał aż ja przez nie przejdę. Nie powiem, ale zaskoczył mnie tym pocałunkiem i te jego słowa. Chyba domyślam się co miał na myśli że odbierze to sobie później.
Lekko zdezorientowana i na chwiejnych nogach wyszłam z mieszkania. Po chwili Lou dołączył do mnie i chwytając moją dłoń zeszliśmy na dół. Wsiedliśmy do ciepłego auta kolegi chłopaka i odjechaliśmy w stronę mieszkania naszych przyjaciół.
Perspektywa Louisa
Cholera jasna, było tak blisko abyśmy z Jo... Gdyby nie Elliot wszystko by poszło po mojej myśli i mógłbym kochać się ze swoją dziewczyną, a tu bum i wszystko znikło. Widziałem, że Jo bardzo tego chciała. Pokazała mi to ruchami swojego szczupłego ciała.Uwielbiałem to w niej, że była taka chudziutka. Może innym chłopakom nie podobają się takie dziewczyny, ale dla mnie Jo była idealna. Pod każdym względem.
Gdy wsiedliśmy do samochodu złapałem dłoń dziewczyny i do końca drogi jej nie puszczałem. Przejeżdżałem tylko kciukiem po jej kostkach i kątem oka zauważyłem jak jej ciało całe się spina pod moim dotykiem. Mogłem też słyszeć jej ciche jęki. Uśmiechnąłem się tryumfalnie sam do siebie i wróciłem do patrzenia za szybę.
Piętnaście minut później dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę wejścia do bloku. Bałbym się tutaj mieszkać. Okolica nie zachęcała do przechadzania się tędy, zwłaszcza w nocy. Dziewczyny szły przed nami, a ja mogłem obserwować idealne ciało mojej dziewczyny. To jak jej biodra kołysały się w seksowny sposób, to jak wiatr podmuchiwał jej włosy i jak starała się je jakoś odczepić od swojej twarzy.
Gdy zobaczyłem ją w tej sukience to myślałem, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Wyglądała bosko. Sukienka podkreślała jej idealne kształty, szerokie biodra i wcięcia w talii. No po prostu zajebiście wyglądała. Inaczej nie da się tego opisać.
Weszliśmy do środka i udaliśmy się schodami na drugie piętro. Podobno Meg ze Stanem mieszkali jeszcze z trójką znajomych. Zastanawiałem się dlaczego nie wynajmą sobie mieszkanie tylko we dwoje. Moim zdanie tak byłoby łatwiej. Mieliby całe mieszkanie tylko dla siebie, a nie z przeszkadzającymi lokatorami.
- Cześć. - przywitała nas Meg z ogromnym uśmiechem na ustach. Myślę, że była już nieźle napita, co było wyraźnie widać po jej oczach. Dziewczyny przywitały się z nią szybkim całusem w policzek, a następnie zdjęły swoje nakrycia i zniknęły, jak się domyślam w centrum tej imprezy - największym pokoju w tym mieszkaniu.
My z Elliotem po uprzednim przywitaniu się z Meg dołączyliśmy do dziewczyn. I gdy tylko zobaczyłem minę Jo, wiedziałem że coś było nie tak. Podszedłem bliżej niej i objąłem ramionami w talii całując ją w miejscu pod uchem. Była cała spięta, ale gdy tylko podniosłem głowę wiedziałem kto był tego przyczyną.
_________________________________________________________________________________
Hejooo dziubaski :)
Jak myślicie kto tam był? I przede wszystkim jak zareaguje Louis?
Komentujcie, bo chcę wiedzieć co o tym myślicie.
15 komentarzy=następny rozdział
Dziękuję za 20 komentarzy po ostatnim rozdziałem.
Dziękuję za 20 komentarzy po ostatnim rozdziałem.
A i mam już napisany 93, a dzieje się w nim że wooow :)
Więc mam propozycję, jako że ten rozdział nie należy do najdłuższych to pomyślałam, że jeśli będzie 15 komentarzy dzisiaj pod tym postem to dodam jeszcze dziś następny, co Wy na to?
Więc mam propozycję, jako że ten rozdział nie należy do najdłuższych to pomyślałam, że jeśli będzie 15 komentarzy dzisiaj pod tym postem to dodam jeszcze dziś następny, co Wy na to?
Rozdział bardzo spoko :)
OdpowiedzUsuńA Lou tylko jedno w głowie, jednak Jo nie daje za wygraną. Dobrze, że się pogodzili.
OdpowiedzUsuńA tak wgl sama bym poszła na jakąś imprezkę. :D
@claudialech
Boski kocham tego bloga bardzo mi się podoba że wprowadziłaś perspektywe louisa <3
OdpowiedzUsuńMyślę że to Josh. Oj będzie bójka :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze boski. Nie mogę sie doczekac kolejnego. Fajnie by bylo gdybyś dzisiaj wstawiła :)
OdpowiedzUsuńKocham cię i ten blog. Dodaj dzisiaj plssssssss
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki kgbjsdhjbajdbjk Kocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next , oby dzisiaj :-):-)
OdpowiedzUsuńGENIALNY OBY NEXT BYŁ DZISIAJ :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba styl twojego pisania :-)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie Josh więc kto nam zostaje? Łukasz. To będzie on. No a Louis… zrobi … coś. Dokładnie. Louis zrobi Centralną Oczyszczalnie Ścieków. Czekam (as always)
OdpowiedzUsuńOla
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńRozdział :) :)
OdpowiedzUsuń