PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM, WAŻNE
Jechaliśmy jakieś 30 minut, aż w końcu ukazał nam się piękny, żółty dom. Tata zaparkował przed bramą. Wysiedliśmy z samochodu, ja wzięłam na wpół śpiącego Maxa, a rodzice poszli przed nami. Tata otworzył duże, brązowe drzwi. Już nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć dom od środka. Tuż za drzwiami był hol, ściany koloru jasnego pomarańczowego z płytkami na podłodze koloru beżowego, wszystko do siebie pasowało, po prawej stronie stała szafa na ubrania i buty. Dalej znajdował się bardzo duży salon, ściany koloru żółtego z panelami na podłodze. Pamiętam jak mama mówiła, że zawsze marzyła, o tym aby mieć w domu przestrzeń, nie lubiła małych pomieszczeń. Teraz jej się nie dziwię. Salon był połączony z kuchnią jedynie dużym blatem coś podobnego do baru, obok znajdowała się jadalnia, nie było jeszcze stołu ani krzeseł. Zaraz koło kuchni była łazienka z prysznicem, wc i umywalką, kafelki koloru zielonego. Obok łazienki były schody prowadzące na górę. Weszłam po nich, a za mną rodzice. Po prawej stronie znajdowała się druga łazienka. Była ona o wiele większa od tej na dole. Miała niebieskie kafelki oraz wszystkie dodatki również były niebieskie. Trochę mnie to zdziwiło, że wszystko praktycznie jest wykończone. Przecież mama mówiła, że musimy jeszcze zrobić remont. Odwróciłam się do rodziców, którzy stali za mną w drzwiach i zapytałam.
Jechaliśmy jakieś 30 minut, aż w końcu ukazał nam się piękny, żółty dom. Tata zaparkował przed bramą. Wysiedliśmy z samochodu, ja wzięłam na wpół śpiącego Maxa, a rodzice poszli przed nami. Tata otworzył duże, brązowe drzwi. Już nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć dom od środka. Tuż za drzwiami był hol, ściany koloru jasnego pomarańczowego z płytkami na podłodze koloru beżowego, wszystko do siebie pasowało, po prawej stronie stała szafa na ubrania i buty. Dalej znajdował się bardzo duży salon, ściany koloru żółtego z panelami na podłodze. Pamiętam jak mama mówiła, że zawsze marzyła, o tym aby mieć w domu przestrzeń, nie lubiła małych pomieszczeń. Teraz jej się nie dziwię. Salon był połączony z kuchnią jedynie dużym blatem coś podobnego do baru, obok znajdowała się jadalnia, nie było jeszcze stołu ani krzeseł. Zaraz koło kuchni była łazienka z prysznicem, wc i umywalką, kafelki koloru zielonego. Obok łazienki były schody prowadzące na górę. Weszłam po nich, a za mną rodzice. Po prawej stronie znajdowała się druga łazienka. Była ona o wiele większa od tej na dole. Miała niebieskie kafelki oraz wszystkie dodatki również były niebieskie. Trochę mnie to zdziwiło, że wszystko praktycznie jest wykończone. Przecież mama mówiła, że musimy jeszcze zrobić remont. Odwróciłam się do rodziców, którzy stali za mną w drzwiach i zapytałam.
- Możecie mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Mamo powiedziałaś, że zanim się wprowadzimy to potrzebny jest remont. A ja widzę, że wszystko jest już zrobione.
- Jak kupiliśmy ten dom był on w stanie surowym, od razu wynajęliśmy ekipę remontową, aby zrobić remont i takie są efekty. - tata wskazał ręką ma pomieszczenie.
- Podoba mi się i to bardzo. Szkoda, że nie powiedzieliście mi od razu. - powiedziałam.
- Bo chcieliśmy zrobić ci niespodziankę. Zawsze mówiłaś, że chciałabyś się przeprowadzić do Doncaster, by być bliżej dziadków i nie tylko. - mama puściła mi oczko. - Więc zastanawialiśmy się z tatą nad tym bardzo długo i doszliśmy do wniosku, dlaczego nie? - wytłumaczyła.
- Ok, ok wybaczam wam. - uśmiechnęłam się. - Ale i tak nadal jestem ciekawa jak wygląda mój pokój. - dokończyłam.
- Bo, wiesz Jo, twój pokój nie całkiem jest skończony. Są tylko panele, bo nie wiedzieliśmy na jaki kolor pomalować ściany, bo nie chcieliśmy, abyś potem miała do nas pretensje, że ci się nie podoba. -odpowiedział tata.
- Ok, ok wybaczam wam. - uśmiechnęłam się. - Ale i tak nadal jestem ciekawa jak wygląda mój pokój. - dokończyłam.
- Bo, wiesz Jo, twój pokój nie całkiem jest skończony. Są tylko panele, bo nie wiedzieliśmy na jaki kolor pomalować ściany, bo nie chcieliśmy, abyś potem miała do nas pretensje, że ci się nie podoba. -odpowiedział tata.
- Czyli, że mogę sama pomalować swój pokój?
- Jak najbardziej. To będzie twój pokój, więc nie widzimy z tatą żadnych przeszkód. - powiedziała mama.
- Ale super. A mam pytanie. Czy wszystko jest tutaj skończone i możemy się wprowadzać?
- Nie, jeszcze nie możemy. Jeszcze jakieś dwa, trzy tygodnie będą trwały prace. Tak więc masz dużo czasu na zastanowienie się nad kolorem. - odpowiedział mi tata.
- A mogę zobaczyć wszystkie pokoje, a w szczególności mój? Czy to również jakaś tajemnica jest? - zapytałam lekko rozbawiona.
- Oczywiście, że możesz, nawet nie musisz pytać. - powiedziała mama z uśmiechem, widziałam że rozbawiłam ją moim ostatnim zdaniem.
Poszliśmy więc dalej zwiedzać. Obok łazienki znajdował się mój pokój. Otworzyłam drzwi i mnie normalnie zamurowało.
- Jaki on ogromny. - powiedziałam.
Puściłam Maxa, bo strasznie się wiercił, pewnie też chciał pozwiedzać nasz nowy domek. Weszłam w głąb pokoju, był on jednym wielkim kwadratem, naprzeciwko drzwi było okno. Już wiedziałam jak będzie wyglądał jego wystrój. Po prawej stronie na całej długości ściany będzie szafa z przesuwanymi drzwiami. Na wprost od wejścia będzie stało łóżko. Po lewej stronie będzie biurko, a obok niego komoda i szafka na książki. Tak, tak to będzie wyglądać. Nie wiem jeszcze jaki kolor będą mieć ściany, ale na to mam czas żeby się zdecydować. Wyszłam z mojego pokoju i poszłam oglądać resztę pomieszczeń. Naprzeciwko mojego pokoju był pokój Maxa. Nie był on taki duży jak mój, ale nawet przytulny. Idealny dla małego. Natomiast koło mojego pokoju, zaraz za ścianą była sypialnia rodziców. Weszłam do niej i stanęłam koło taty.
- Wow, podoba mi się. A wiecie na jaki kolor pomalujecie sypialnie i pokój Maxa? - zapytałam.
- Sypialnie prawdopodobnie na szaro, a pokój Maxa na niebiesko. A ty coś wymyśliłaś? - zapytał tata.
- Oo to widzę, że wy już zdecydowani. Ja nie jestem jeszcze pewna, ale prawdopodobnie na zielono, jasny zielony, tak zdecydowanie. - odpowiedziałam.
- To dobrze, ale pamiętaj nie musisz się śpieszyć z wyborem koloru, masz czas. - odpowiedziała mama i wzięła małego na ręce, a ten przytulił się do niej, bo prawie zasypiał.
- Dobra, jedźmy już, bo Max prawie śpi.
Zeszliśmy na dół, tata zamknął dom na klucz. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do naszego starego domu. Już kocham ten dom, tak bardzo mi się podoba, że jakbym mogła to wprowadziłabym się do niego już dzisiaj. Ciche, spokojne osiedle, blisko dziadków i Louisa, to jest w tym wszystkim najfajniejsze.
Po około dwóch godzinach jazdy byliśmy już pod domem, tata zaparkował na podjeździe i wysiedliśmy. Mama wzięła Maxa, a ja pomogłam tacie z bagażami. Weszliśmy do domu, położyliśmy torby na ziemi przy wejściu.
- Już późno Jo, idź spać. - powiedział tata.
- Dobrze, dobranoc tatku. - odpowiedziałam i ucałowałam go w policzek.
- Śpij dobrze skarbie. - powiedział, po czym udał się do kuchni, a ja ruszyłam schodami na górę. Aby dotrzeć do mojego pokoju musiałam przejść obok pokoju Maxa. Słyszałam, że mama jest jeszcze w jego pokoju i prawdopodobnie go usypia. Najciszej jak mogłam udałam się do swojego pokoju, wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wreszcie mogłam położyć się spać. Gdy już prawie zasypiałam mój telefon zaczął dzwonić, chyba dostałam smsa. Nie chciało mi się wstawać z ciepłego łóżka, ale może to coś ważnego. Podeszłam do torby i wyciągnęłam z niej telefon, po czym od razu wskoczyłam pod kołdrę. Odblokowałam klawiaturę i zobaczyłam, że to sms od Louisa. Na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Lou: Jak Wam minęła podróż ? Tęsknię za Tobą. Nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy.
Od razu odpisałam.
Jo: Podróż minęła w ekspresowym tempie. Byliśmy jeszcze zobaczyć nasz nowy dom. Jest wspaniały, nie mogę się doczekać, aby w nim zamieszkać. Ja również za Tobą tęsknię, mam nadzieję, że szybko się spotkamy.
Chwilę później dostałam wiadomość.
Lou: Cieszę się, że szczęśliwie dojechaliście. Też chciałbym go zobaczyć, mam nadzieję, że mnie kiedyś zaprosisz :) A co do spotkania, to zobaczymy się wcześniej niż myślisz. A teraz śpij, pewnie jesteś zmęczona. Dobranoc, Jo.
Nic już nie odpisałam. Ciekawiło mnie dlaczego napisał, że zobaczymy się wcześniej niż myślę. Ale to nie jest moment na rozmyślania nad tym, jestem zmęczona i chce mi się spać. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Wstałam około 8. Do szkoły mam na 9:30, więc spokojnie powinnam zdążyć. Udałam się do łazienki z ubraniami. Jest ciepło, więc postanowiłam,ubrać dżinsy, podwinęłam w nich nogawki i do tego białą bluzkę i moje ukochane białe conversy. Zeszłam na dół do kuchni, czekało już na mnie śniadanie z karteczką:
Napisałam mamie smsa, że oczywiście odbiorę małego i nie ma się o co martwić i dziękuję za samochód. Mama odpisała, że mam na siebie uważać i, że mi dziękuje.
Zjadłam szybko śniadanie, spakowałam książki, wsiadłam do samochodu i pojechałam do szkoły.
Lekcje skończyły się o 13:30, miałam więc jeszcze godzinę, aby odebrać Maxa. Wychodząc ze szkoły, udałam się na parking. Gdy zbliżałam się do samochodu, zauważyłam że ktoś stoi i opiera się o niego. A tym kimś był mój kochany Louis. Kiedy mnie zauważył od razu się uśmiechnął, odwzajemniłam to i szybkim krokiem podeszłam do niego.
- A co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś na uczelni? I skąd wiesz, gdzie chodzę do szkoły? - zapytałam.
- A może tak na początku przywitałabyś się ze mną, co? - odpowiedział z uśmiechem.
- Przepraszam, cześć Lou. - przytuliłam chłopaka. - Co ty tu robisz? - zapytałam ponownie.
- Przecież napisałem ci, że spotkamy się wcześniej niż myślisz. - powiedział i popatrzył mi w oczy z czułością.
- No tak, ale nie myślałam, że to będzie tak szybko. - uśmiechnęłam się. - Dlaczego nie jesteś na uczelni? I skąd wiedziałeś, gdzie chodzę do szkoły?
- Skończyłem dzisiaj wcześniej, a skąd wiem, gdzie chodzisz do szkoły? Od twojej mamy. - powiedział, a mi szczęka opadła. Nie no ta moja mamuśka jest niesamowita, chce mnie z nim zeswatać i to jak najszybciej. - Nie cieszysz się z tego, że mnie widzisz? - dodał po chwili.
- Dlaczego tak myślisz? Bardzo się ciesze, jestem po prostu zaskoczona, bo nie myślałam że tak szybko się spotkamy. - odpowiedziałam.
- To dobrze, bo miałem inne odczucie. A co teraz będziesz robić? Bo jak widzę to skończyłaś lekcje, tak? - Tak, na dzisiaj koniec. Własnie zamierzałam jechać do sklepu po zakupy, a potem po Maxa do przedszkola. Chcesz jechać ze mną?
- Pewnie.
Louis prowadził, a ja siedziałam obok. Naprawdę się ciesze, że go widzę.
- Wow, podoba mi się. A wiecie na jaki kolor pomalujecie sypialnie i pokój Maxa? - zapytałam.
- Sypialnie prawdopodobnie na szaro, a pokój Maxa na niebiesko. A ty coś wymyśliłaś? - zapytał tata.
- Oo to widzę, że wy już zdecydowani. Ja nie jestem jeszcze pewna, ale prawdopodobnie na zielono, jasny zielony, tak zdecydowanie. - odpowiedziałam.
- To dobrze, ale pamiętaj nie musisz się śpieszyć z wyborem koloru, masz czas. - odpowiedziała mama i wzięła małego na ręce, a ten przytulił się do niej, bo prawie zasypiał.
- Dobra, jedźmy już, bo Max prawie śpi.
Zeszliśmy na dół, tata zamknął dom na klucz. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do naszego starego domu. Już kocham ten dom, tak bardzo mi się podoba, że jakbym mogła to wprowadziłabym się do niego już dzisiaj. Ciche, spokojne osiedle, blisko dziadków i Louisa, to jest w tym wszystkim najfajniejsze.
Po około dwóch godzinach jazdy byliśmy już pod domem, tata zaparkował na podjeździe i wysiedliśmy. Mama wzięła Maxa, a ja pomogłam tacie z bagażami. Weszliśmy do domu, położyliśmy torby na ziemi przy wejściu.
- Już późno Jo, idź spać. - powiedział tata.
- Dobrze, dobranoc tatku. - odpowiedziałam i ucałowałam go w policzek.
- Śpij dobrze skarbie. - powiedział, po czym udał się do kuchni, a ja ruszyłam schodami na górę. Aby dotrzeć do mojego pokoju musiałam przejść obok pokoju Maxa. Słyszałam, że mama jest jeszcze w jego pokoju i prawdopodobnie go usypia. Najciszej jak mogłam udałam się do swojego pokoju, wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wreszcie mogłam położyć się spać. Gdy już prawie zasypiałam mój telefon zaczął dzwonić, chyba dostałam smsa. Nie chciało mi się wstawać z ciepłego łóżka, ale może to coś ważnego. Podeszłam do torby i wyciągnęłam z niej telefon, po czym od razu wskoczyłam pod kołdrę. Odblokowałam klawiaturę i zobaczyłam, że to sms od Louisa. Na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Lou: Jak Wam minęła podróż ? Tęsknię za Tobą. Nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy.
Od razu odpisałam.
Jo: Podróż minęła w ekspresowym tempie. Byliśmy jeszcze zobaczyć nasz nowy dom. Jest wspaniały, nie mogę się doczekać, aby w nim zamieszkać. Ja również za Tobą tęsknię, mam nadzieję, że szybko się spotkamy.
Chwilę później dostałam wiadomość.
Lou: Cieszę się, że szczęśliwie dojechaliście. Też chciałbym go zobaczyć, mam nadzieję, że mnie kiedyś zaprosisz :) A co do spotkania, to zobaczymy się wcześniej niż myślisz. A teraz śpij, pewnie jesteś zmęczona. Dobranoc, Jo.
Nic już nie odpisałam. Ciekawiło mnie dlaczego napisał, że zobaczymy się wcześniej niż myślę. Ale to nie jest moment na rozmyślania nad tym, jestem zmęczona i chce mi się spać. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Wstałam około 8. Do szkoły mam na 9:30, więc spokojnie powinnam zdążyć. Udałam się do łazienki z ubraniami. Jest ciepło, więc postanowiłam,ubrać dżinsy, podwinęłam w nich nogawki i do tego białą bluzkę i moje ukochane białe conversy. Zeszłam na dół do kuchni, czekało już na mnie śniadanie z karteczką:
Kochanie, w przedpokoju w miseczce są klucze od samochodu, możesz nim pojechać do szkoły.I mam prośbę, mogłabyś odebrać Maxa z przedszkola o 14:30, bo nie dam rady. Miłego dnia. Kocham, mama.
Napisałam mamie smsa, że oczywiście odbiorę małego i nie ma się o co martwić i dziękuję za samochód. Mama odpisała, że mam na siebie uważać i, że mi dziękuje.
Zjadłam szybko śniadanie, spakowałam książki, wsiadłam do samochodu i pojechałam do szkoły.
Lekcje skończyły się o 13:30, miałam więc jeszcze godzinę, aby odebrać Maxa. Wychodząc ze szkoły, udałam się na parking. Gdy zbliżałam się do samochodu, zauważyłam że ktoś stoi i opiera się o niego. A tym kimś był mój kochany Louis. Kiedy mnie zauważył od razu się uśmiechnął, odwzajemniłam to i szybkim krokiem podeszłam do niego.
- A co ty tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś na uczelni? I skąd wiesz, gdzie chodzę do szkoły? - zapytałam.
- A może tak na początku przywitałabyś się ze mną, co? - odpowiedział z uśmiechem.
- Przepraszam, cześć Lou. - przytuliłam chłopaka. - Co ty tu robisz? - zapytałam ponownie.
- Przecież napisałem ci, że spotkamy się wcześniej niż myślisz. - powiedział i popatrzył mi w oczy z czułością.
- No tak, ale nie myślałam, że to będzie tak szybko. - uśmiechnęłam się. - Dlaczego nie jesteś na uczelni? I skąd wiedziałeś, gdzie chodzę do szkoły?
- Skończyłem dzisiaj wcześniej, a skąd wiem, gdzie chodzisz do szkoły? Od twojej mamy. - powiedział, a mi szczęka opadła. Nie no ta moja mamuśka jest niesamowita, chce mnie z nim zeswatać i to jak najszybciej. - Nie cieszysz się z tego, że mnie widzisz? - dodał po chwili.
- Dlaczego tak myślisz? Bardzo się ciesze, jestem po prostu zaskoczona, bo nie myślałam że tak szybko się spotkamy. - odpowiedziałam.
- To dobrze, bo miałem inne odczucie. A co teraz będziesz robić? Bo jak widzę to skończyłaś lekcje, tak? - Tak, na dzisiaj koniec. Własnie zamierzałam jechać do sklepu po zakupy, a potem po Maxa do przedszkola. Chcesz jechać ze mną?
- Pewnie.
Louis prowadził, a ja siedziałam obok. Naprawdę się ciesze, że go widzę.
________________________________________________________________________________
PO PIERWSZE:
Mam do Was małą prośbę !
Proszę WSZYSTKICH, POWTARZAM WSZYSTKICH o zostawienie komentarza pod tym rozdziałem. Chcę sprawdzić ile osób czyta mojego bloga.
PO DRUGIE:
Jest mi smutno, ponieważ ja staram się jak mogę, aby pisać i dodawać rozdziały. Czasami siedzę nawet po kilka dni, aby coś napisać. A Wam nawet się nie chce, aby zostawić choć krótki komentarz. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, może nie podoba Wam się mój styl pisania, jeśli tak jest to proszę napiszcie mi o tym, a postaram się to zmienić. Jak zaczynałam pisać to opowiadanie, to myślałam, że będzie to przyjemność i jest, ale jeśli wchodząc na bloga widzę ponad 40 wejść w danym dniu, a tylko 2 komentarze pod rozdziałem, to wiecie jak mi się robi smutno? Bardzo smutno. Czasami zastanawiam się nad tym, aby usunąć bloga, bo myślę, że nie ma sensu pisać dalej, skoro i tak nikt tego nie czyta.
Dziękuję, bardzo dziękuję tym osobom, które czytają i komentują, nawet nie wiecie jaką sprawiacie mi przyjemność. Gdy czytam Wasze komentarze, od razu mam uśmiech na twarzy. Nawet nie wiecie jakie to jest miłe. Dziękuję jeszcze raz, za każde słowo.
Hejo :) Stara co Ty gadasz piszesz ZAJEBIASZCZO i WYCHUJTOPLAŚNICZO. Wiem co czujesz z tymi wejściami i komentarzami. To strasznie nie miłe :/ Ale śledzę i czekam na dalsze losy Jo i Lou. :D
OdpowiedzUsuń@bananowamarchew
Aha +poleciłam Twojego bloga na TT. Nie obrazisz się za to? :)
UsuńDziękuje z te hmm niezwykłe słowa :) Jest mi strasznie przykro z tego powodu, ale już chyba nic na to nie poradzę.
UsuńMiałabym się za to obrazić ? Zwariowałaś ? Jest mi bardzo miło i dziękuję Ci za to i oczywiście za to, że czytasz :)
Nawet mi nie myśl o usuwaniu go ! Ja po prostu nim żyję. hahahah. A tak serio uwielbiam twój styl pisania, wszystko mi się podoba i nie miałabym do czego się przyczepić, więc pisz ile wlezie a ja cierpliwie będę czekała na następny. : )
OdpowiedzUsuńTen rozdział oczywiście świetny, jak pozostałe. : )
Cantina
Blog naprawdę fajny :) kontynuuj !
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba jak piszesz, nie musisz nic zmieniać Kochanie :****
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze GENIALNY ♥
Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
Rozdział jest jak zwykle fantastyczny.
OdpowiedzUsuńPiszesz zdumiewająco i zazdroszczę ci tak wspaniałych pomysłów.
Z twojego opisu ten dom wydaje się przepiękny. Sama się nie spodziewałam że tak szybko spotka Louisa, ale to fajnie. Widać że mu na niej zależy. A gdy go zobaczyła przy aucie to ja już miałam nadzieje że podbiegnie i go pocałuje to by było takie słodkie :)
.....
Nie zastanawiaj się juz nigdy nad usunięciem bloga bo to co piszesz jest naprawdę bardzo dobre. A jakby ci kiedykolwiek coś odbiło i byś go skasowała to cię znajdę i udusze... Tak bardzo: kocham cię <3
To na tyle tego jakże to dziwnego komentarza.
Życzę Ci weny i pozdrawiam. <3
JEJKU!! nie moge sie doczekac next'a ! twoj blog jest swietny!! az zaluje ze nie znalazlam go wczesniej (konkretnie dzisiaj) prosze pisz szybciutko bo jest na serio swietnie!!! mam tylko pytanie bo mowilas ze ta historia sie przydazyla tobie, a ten chlopak ktorego obrazuje Louis tez mial 4 siostry czy to tylko na potrzeby prawdy tak dodalas?? zycze weny kochana :) :3 @SieemNatalia
OdpowiedzUsuńTen chłopak ma siostrę i brata, ale nie chciałam już mieszać, więc uznałam że Lou w moim opowiadaniu będzie miał 4 siostry (tak jak ma w rzeczywistości) A gdzie znalazłaś mojego bloga ? Jeśli mogę wiedzieć :)
UsuńBlog na szóstke z plusem
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie. Czytam dalej. ;)
OdpowiedzUsuń