niedziela, 22 września 2013

ROZDZIAŁ 21.

- Yyy tato? Jaka imprezka? O czym ty mówisz? - zapytałam, a tata popatrzył na mnie.
- Miałem na myśli, aby przynieść z piwnicy radio i głośniki i puścimy muzykę. Co wy na to? - popatrzyłam na Louisa, do którego zdążyłam już dojść i oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Ja myślałam, że ty to mówisz serio, tato. - powiedziałam, gdy się trochę uspokoiliśmy.
- Ale ja to mówię na serio, Jo. - co? - Myślałem, że sobie potańczymy, wyluzujemy się i odetchniemy.
- Oh nie no dobra. Skoro tak bardzo chcesz. - ja sobie tego normalnie nie wyobrażam. Mój tata chce zrobić imprezę. To się w głowie nie mieści.
Louis poszedł do dzieciaków, które znowu okupywały zjeżdżalnie. Ja tym czasem podeszłam do taty, który robił miejsce, jak się mogę domyślać, do tańczenia. Mama i pani Jay, gdzieś zniknęły. Pewnie są w kuchni, a pan Mark gdzieś poszedł.
- Tatku, po co robić tą imprezkę, skoro nasi goście zaraz pojadą do domu. Opłaca się to wszystko wyciągać i podłączać na chwilę? - zapytałam, a tata wstał i popatrzył na mnie.
- Jak zaraz pojadą? Przecież oni zostają u nas na noc. - odpowiedział i wrócił do poprzedniej czynności. Co? Naprawdę? Nie to nie może być prawda. Lou zostaje u mnie na noc, a w dodatku to będzie pierwsza noc w nowym domu. Życie potrafi zaskakiwać.
- Naprawdę? - zapytałam, bo wytrąciło mnie to z równowagi.
- Tak kochanie. Louis ci nie powiedział? - tata wstał i pogładził mój policzek.
- Nie nic mi nie powiedział.
- Pewnie chciał ci zrobić niespodziankę. - odpowiedział.
- Znając jego to pewnie tak. Dobra już ci nie przeszkadzam. A może pomóc ci w czymś?  - zapytałam odchodząc.
- Możecie z Louisem przynieść cały sprzęt z piwnicy. Naprawdę się nie pogniewam. - tata uśmiechnął się do mnie. Widać było, że jest szczęśliwy. Już dawno mówił mamie, żeby poszli gdzieś do jakiegoś klubu. Potańczyć, napić się drinka, po prostu wyluzować się. Ja oczywiście zaoferowałam się, że zostanę z Maxem i się nim zaopiekuję, ale mama jak to mama jest osobą, która woli odpoczywać w domu, niż gdziekolwiek wychodzić. Taka już jest i nie cieszy ją takie coś. Mówi też, że byłoby tam dużo młodych ludzi, a ona czułaby się tam staro. Natomiast mój tata to bardziej imprezowy gość. On mógłby chodzić na imprezy przynajmniej raz w tygodniu. Tata jest całkowitym przeciwieństwem mamy, no ale przecież przeciwieństwa się przyciągają. Ja i tak ich kocham, a oni kochają siebie, co codziennie udowadniają przez 20 lat.
Wracając do rzeczywistości to popatrzyłam na w stronę Louisa i prawie wybuchnęłam śmiechem. Na szczęście zakryłam sobie buzie dłonią i wybuchłam niepohamowanym, dzikim śmiechem. A co mnie tak rozśmieszyło? Widok mojego biednego Louisa, na którym uwiesiły się wszystkie dzieciaki. Max był na rękach chłopaka, Daisy i Phoebe trzymały się jego nóg, a Lottie i Fizzy robiły im zdjęcia i śmiały się z nich, tak że prawie tarzały się po ziemi ze śmiechu. Gdy ja tak stałam i przypatrywałam się ich wyczynom, Louis jakimś cudem odwrócił się w moją stronę i bezgłośnie powiedział.
- Pomóż. - szybko zebrałam się i ruszyłam z odsieczą.
- Kto chce lody? - zapytałam, gdy już byłam blisko.
- JA! - wszyscy jednocześnie krzyknęli.
- To biegnijcie szybko do kuchni. - odkrzyknęłam. Młodsze dziewczynki odkleiły się od nóg Louisa, Max tak się wiercił, że w chłopak nie mógł go utrzymać, więc postawił go na ziemi. Natomiast starsze dziewczynki już stały obok drzwi i czekały na resztę. Jedna z nich wzięła Maxa na ręce i udały się do domu, do kuchni.
- Dzięki, że mnie uratowałaś. Mało brakowało, a twój brat by mnie udusił. - Louis wyrwał mnie z zamyślenia i obiema rękami masował swoją szyję i kark.
- Nie ma za co. Widziałam właśnie co się dzieje. - odpowiedziałam. - A teraz chodź, bo musisz mi pomóc przynieść cały sprzęt z piwnicy. Tata mnie prosił.
- Ok, to chodźmy. - chłopak wziął mnie za rękę i udaliśmy się w stronę piwnicy. Po drodze minęliśmy pana Marka i słyszeliśmy śmiechy dochodzące z kuchni. A najbardziej to było słychać Maxa, niby najmłodszy z towarzystwa, a najbardziej hałaśliwy. Doszliśmy do odpowiednich drzwi prowadzących na dół do piwnicy. Muszę przyznać, że w tym pomieszczeniu jeszcze byłam. Znalazłam na ścianie po prawej stronie włącznik światła i go wcisnęłam. Od razu rozbłysło światło, a my mogliśmy bezpiecznie zejść po schodach w dół.
- Tata mówił, że ma być duże pudło z napisem "sprzęt elektroniczny". - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się na samym dole. Zaczęłam rozglądać się po całej powierzchni i szukać danego pudła. W takim więc celu udałam się na prawo. Nagle poczułam jak Louis łapie mnie za ramię i odwraca twarzą do siebie. Popatrzyłam na niego i dostrzegłam malutki uśmiech na jego ustach.
- Z czego się śmiejesz? - zapytałam i przysunęłam się bliżej niego.
- Z niczego. Jestem szczęśliwy, że cię mam. - odpowiedział. Objął mnie w talii i pocałował. Ten pocałunek nie trwał długo, bo oczywiście ktoś musiał nam przerwać. No kurde. Czy my nie możemy mieć chwili prywatności?
- Jo? - to tata.
- Tak? Stało się coś? - odsunęłam się od Louisa, na bezpieczną odległość, aby tata nie mógł dostrzec co się przed chwilą działo.
- Długo was nie było, więc postanowiłem zobaczyć, czy coś się nie stało.
- Wszystko w porządku. - Louis odpowiedział.
- A znaleźliście to pudło?
- No właśnie szukamy. - odpowiedziałam. Tata chyba nic nie podejrzewa co robiliśmy przed jego niespodziewaną wizytą i  bardzo dobrze jeszcze tego brakuje, żebym musiała się tatowi tłumaczyć.
- Szukacie, tak? - oboje kiwnęliśmy głowami. - To wy chyba ślepi jesteście, naprawdę. - tata wskazał rękę na pudło stojące obok naszych nóg. - Ej dzieciaki, dzieciaki. Co z was wyrośnie? - tata pokręcił głową, wziął pudło i wyszedł z piwnicy. Louis zaoferował się, że mu pomoże, ale tata odpowiedział, że nie trzeba, a pudło nie jest takie ciężkie. Tak więc my również udaliśmy się na górę, a gdy byliśmy już na górze od razu udaliśmy się do ogrodu.

______________________________________________________________________________
Bardzo Was przepraszam za beznadziejny i krótki rozdział. 

2 komentarze:

  1. Mało akcji, ale rozdział bardzo mi się podabał. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba :-)


    Cantina

    OdpowiedzUsuń