środa, 8 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 52.

Serce podeszło mi do gardła, gdy odgłosy kroków zbliżały się do drzwi. Ręce zaczęły mi się strasznie trząść, nogi pode mną się prawie ugięły, kiedy drzwi zostały otwarte, a w nic stanął mój ukochany tata. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać, czy to było zaskoczenie czy może złość, a może radość? Stanął jak zamurowany naprzeciw mnie, a ja uśmiechnęłam się szeroko do niego i łzy zaczęły mi płynąć po policzkach.
- Ja chyba nie wierzę, Jo to ty? - odezwał się w końcu tata, po krótkiej chwili gdy tak staliśmy naprzeciw siebie i patrzyliśmy prosto w oczy.
- Tak tatku, to ja. - odpowiedziałam, po czym rzuciłam torby na ziemię i rzuciłam się w jego otwarte ramiona. Przytulił mnie mocno do siebie, a ja zarzuciłam mu ręcę na szyję i zaczęłam głośno płakać.
- Kochanie nie płacz. Tak bardzo się cieszę, że jesteś w domu, ale jak, kiedy ? - powiedział, gdy odsunęliśmy się od siebie.
- To łzy szczęścia tatuś. Dzisiaj z Louisem mieliśmy samolot z Krakowa i tak oto jestem. - wyjaśniłam i wytarłam spływające łzy wierzchem dłoni.
- A babcia co na to? - zapytał.
- Babcia była jak najbardziej za. Wiem, że nie powinnam tak postępować, ale ja już tam nie wytrzymywałam bez was. - odpowiedziałam.
- Dobra rozumiem. Ale wiesz jak się mama ucieszy jak cie zobaczy, bo o Maxie to nawet nie chcę mówić. Będzie skakał z radości po całym domu. - powiedział tata, po czym wziął moją torbę, a ja weszłam do środka. Od mojego ostatniego pobytu tutaj nic się nie zmieniło. No dobra może zniknęły pudła z przedpokoju, ale to wszystko.
- Home sweet home. - powiedziałam,raczej sama do siebie, gdy weszłam w głąb domu.
- Tak bardzo się cieszę, że jesteś. Max cały czas się pytał kiedy przyjedziesz, nie dawał nam spokoju. - oznajmił tata i położył moją torbę w holu, pod ścianą.
- No właśnie, gdzie on jest? - zapytałam i położyłam swoją torebkę na kanapie w salonie.
- W ogrodzie, razem z mamą bawią się w piaskownicy. Max nam powiedział, że musi zrobić dużo babek z piasku, dla ciebie.
- Czyżby wyczuł, że dzisiaj przyjadę? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Wiesz, z tym dzieckiem wszystko jest możliwe. - odpowiedział tata, również z uśmiechem. - Chodźmy do nich, jestem ciekawy ich reakcji. - dodał, po czym wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę drzwi prowadzących do ogrodu.
Serce waliło mi jak szalone, bałam się że zaraz może mi wyskoczyć. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg ogrodu, od razu mój wzrok przykuł Max samotnie bawiący się w piaskownicy i faktycznie tak jak wcześniej mówił tata robił babki z piasku. Jak słodko wyglądał, w dżinsowych ogrodniczkach, białej bluzeczce, gumowych klapeczkach i kolorowej czapce z daszkiem na głowie. Uśmiechnęłam się na jego widok. Mama leżała sobie na kocu obok piaskownicy i jak się domyślam opalała się.
- Max. - powiedział tata w miarę głośno, aby mały usłyszał. Ten podniósł głowę popatrzył to na mnie, to na tatę i wrócił do zabawy. Dopiero po kilku sekundach znowu podniósł głowę i krzyknął na całe gardło.
- JO!!!!! - aż mama podniosła się z koca i popatrzyła w naszą stronę. Nawet nie zdążyłam zobaczyć jej reakcji, bo ukucnęłam i złapałam Maxa biegnącego w moją stronę. Był cały brudny od piasku, ale to się nie liczyło w tamtym momencie. Najważniejsze było, że mogłam go wreszcie do siebie przytulić i pocałował jego pulchny policzek. Tak bardzo tęskniłam za tym malcem.
- Cześć maluchu. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Jo, moja kochana Jo wróciła. Mamo, tato Jo wróciła! - mały tak krzyczał, że wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nawet mama, którą teraz zauważyłam i tak samo jak ja miała łzy w oczach. Wzięłam Maxa na ręce i wstała do pozycji stojącej. Mały tak się przykleił do mojej szyi, że prawie mnie dusił. Objęłam mamę wolną ręką i przytuliłam do siebie.
- Co ty tu robisz wariatko? - zapytała mama i otarła sobie policzki pełne łez.
- Przyjechałam do was, nie cieszycie się? - popatrzyłam na nich wyraźnie zaskoczonych moim nagłym przyjazdem.
- Pewnie, że się cieszymy. Ale miałaś wrócić nieco później.
- Wiem, ale nie wytrzymałabym tam bez was i Louisa. - wyjaśniłam i postawiłam Maxa na ziemi. On wziął moją rękę i pociągnął mnie w stronę piaskownicy.
- Cieszę się bardzo, że mam córkę w domu. - stwierdził tata i zniknął w domu. Mama uśmiechnęła się do mnie ciepło i poszła w ślady taty i również zniknęła w głębi domu. Ja i Max zaczęliśmy się bawić w piaskownicy. Robiliśmy różne i dziwne kształty z piasku. A ile przy tym zabawy było. Uwielbiam spędzać czas z moim młodszym bratem, mimo że na początku byłam przeciwna posiadania rodzeństwa. Ale teraz widzę, że to był błąd. Fajnie jest wracać do domu i wiedzieć, że ktoś za tobą tęskni i czeka na twój powrót.
Po kilku minutach wrócił tata z trzema szklankami i jakimś drogim alkoholem w butelce.
- Tato? Co to jest? - zapytałam i wskazałam ręką na rzeczy przez niego przyniesione.
- Dostałem w szkole, na zakończenie mojej pracy jakiś mega drogi alkohol i pomyślałem, że moglibyśmy się napić. No wiesz taka okazja to, aż żal się nie napić co nie ? - odpowiedział i otworzył butelkę.
- Jaka okazja? - ponownie zapytałam, choć wiedziałam co tata ma na myśli.
- Twój przyjazd, oczywiście. - odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się do niego promiennie. No tak jedyna córka wróciła do domu, to jest okazja do świętowania. Wstałam i otrzepałam resztki piasku znajdujące się na moich ubraniach. Wzięłam od taty szklankę, po chwili wróciła mama z jakimś pysznym jedzonkiem i wznieśliśmy toast.
- Za córkę, która wróciła do nas i za dostanie się przez nią na studia. - oznajmił tata, po czym upił łyk alkoholu. O żesz ty, zapomniałam sprawdzić wyników w internecie. Zrobiłam przerażoną minę, a rodzice od razu wyłapali że coś jest nie tak.
- Jo? Co się dzieje? - zapytała mama z troską w głosie.
- Zapomniałam. - szepnęłam.
- Zapomniałaś? Ale czego zapomniałaś dziecko? - mama ponownie zapytała.
- Zapomniałam sprawdzić wyników. - odpowiedziałam pewniejszym głosem.
- To leć po komputer i sprawdzaj, na co czekasz? - zapytał tata, a ja od razu pobiegłam do przedpokoju po laptopa, wcześniej zostawiając na stole szklankę. Kilka sekund później logowałam się na specjalną stronę. Trzęsącymi się rękami wpisywałam hasło. Rodzice usiedli po obu stronach mnie, mama trzymając Maxa na kolanach, a tata objął mnie ramieniem w pasie. Wcisnęłam enter i czekałam, aż strona mi się załaduje. Po siedmiu długich minutach w końcu wyskoczyła mi tabelka, w której pisało że dostałam się na uczelnię w Doncaster oraz na uczelnię w Londynie. Co mnie bardzo zdziwiło, bo nie składałam papierów na uczelnię w Londynie. Popatrzyłam na tatę, ale on patrzył w niebo i sobie gwizdał pod nosem. Odwróciłam głowę w stronę mamy, a ta patrzyła w ekran jak zahipnotyzowana. Co by oznaczało, że ona też nie miała o niczym pojęcia. Czyli to wszystko sprawka mojego taty.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam tatę.
- Wiedziałem, że nie chcesz iść na studia do Doncaster i przez całe trzy lata mieszkać z rodzicami. - odpowiedział i upił łyk ze szklanki.
- Ale taki był mój zamiar. - powiedziałam cicho. Nie no to już się w głowie nie mieści. - Po co mi to zrobiłeś? Ja nie chcę studiować w Londynie. - dodałam nieco głośniej.
- Dlaczego? Podobno ta uczelnia ma lepszy program nauczania niż ta w Doncaster. - wyjaśnił.
- Ale ty nie rozumiesz tato, ja chcę studiować tutaj, bo chcę być blisko was. - powiedziałam.
- Nie prawda, chcesz być blisko Louisa. I takie rozwiązanie będzie najlepsze. - odpowiedział.
- Może i chcę, ale to nic nie zmienia. Ja będę studiować w Doncaster i koniec kropka. - oznajmiłam i zamknęłam komputer. Wstałam gwałtownie od stołu, wzięłam laptopa i skierowałam się w stronę drzwi. Ale jestem zła, jak on mógł tak zrobić i nawet się mnie o zdanie nie zapytać?
- A jakbyś zamieszkała z Louisem? - zapytał, gdy byłam już przy drzwiach.
- Co? - odwróciłam się i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- Pytałem czy jakbyś zamieszkała z Louisem w jednym mieszkaniu to czy poszłabyś na studia do Londynu. - wyjaśnił, a ja tak samo jak moja mama zrobiłyśmy wielkie oczy.
- Ty nie mówisz poważnie. - stwierdziłam. - Chcesz mnie tylko przekonać, żebym tam poszła. To jest taka twoja gra. - dodałam.
- Nie, to nie jest żadna gra. Po prostu tutaj będę więcej zarabiał i pomyślałem czy nie wynająć wam mieszkania, abyście mogli razem zamieszkać i studiować na jednej uczelni. - wyjaśnił tata, a mi normalnie szczęka opadła. To się nie dzieje naprawdę. Zamieszkać z Louisem i mieć go cały czas przy sobie. Spać z nim w jednym łóżku, zasypiać w jego ramionach i budzić się u jego boku. Kusząca propozycja, ale czy Lou się na to zgodzi?
- Serio? Zrobiłbyś to? W sumie ciekawa propozycja, ale ja muszę zapytać się Louisa co on na to. - powiedziałam i już nie byłam taka zła na tatę. On chce dla mnie jak najlepiej i żebym była szczęśliwa, teraz to widzę. Tak właśnie postępują rodzice, ale dlaczego nic mi wcześniej nie powiedział? Ah tak wiem dlaczego, bo pewnie myślał, a raczej już to wiedział, że się nie zgodzę.
- Jego rodzice się już zgodzili, po za tym oboje jesteście dorośli, więc nie widzę przeszkód abyście nie mogli razem zamieszkać. - wyjaśnił tata.
- Nie wiedziałeś czy się dostanę na te studia, a już pytałeś się państwa Tomlinson o zgodę? Jesteś niemożliwy. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Wiedziałem, że się dostaniesz. Bo zdolna z ciebie bestia. - odpowiedział mi również z uśmiechem, a ja niewiele myśląc wskoczyłam mu na kolana i przytuliłam do jego szyi.
- Kocham cię, wiesz? I dziękuję ci za wszystko, za to że we mnie wierzysz i mi ufasz. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Tata wolną ręką, tą którą mnie nie obejmował w pasie pokazał na swój drugi policzek, a ja zrobiłam to samo co poprzednio.
- Ufam ci w pełni, ale o wnuki to moglibyście się postarać. - zaśmiał się, a ja dźgnęłam go z całej siły w brzuch. Z uśmiechem na ustach udawał, że umiera ale ja wiedziałam że udaje. Wstałam z jego kolan i popatrzyłam na mamę. Ta miała łzy w oczach, a Max patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i buzią. Chyba zastanawiał się co się dzieje i dlaczego uderzyłam tatę w brzuch. Wzięłam go od mamy, a on od razu wtulił się w moja szyję.
- Moja mała córeczka idzie na studia. - powiedziała mama i otarła sobie łzy z policzków.
- Jaka mała, dorosła jest. - sprostował tata, po czym dodał. - I gotowa na moje wnuki.
- Tato przestań z tymi wnukami, dopiero co się na studia dostałam a ty już o wnukach myślisz. Czy nie jesteś jeszcze za młody na wnuki? - zapytałam z uśmiechem.
- No w sumie masz rację, jestem jeszcze za młody, więc wstrzymajcie się z dziećmi okej?
- Ok, ok. - zapewniłam i całą czwórką zaczęliśmy się śmiać. Z jednej strony się cieszę, że dostałam się na studia w Londynie, ma to dużo plusów, ale jednym i najważniejszym jest - wspólne mieszkanie z Louisem. To było dla mnie kiedyś odległe marzenie, a teraz dzięki mojemu szalonemu tacie może się spełnić. Natomiast z drugiej strony czy nas na to stać? W sumie tata powiedział, że będzie dużo więcej tutaj zarabiał, co oznacza że raczej tak. Po za tym pewnie Louis ma stypendium za dobre wyniki w nauce i pewnie dostaje stypendium sportowe, więc myślę że jakoś damy radę. Ja też będę się starać, aby uzyskać takie stypendium, więc może wtedy będziemy samowystarczalni i niezależni od naszych rodziców.
Resztę wieczoru spędziliśmy na śmianiu się i opowiadaniu sobie różnych historyjek, gdy byłam mała. Dowiedziałam się, że byłam w miarę spokojnym dzieckiem, ale nieraz potrafiłam dopalić rodzicom w nocy. Natomiast Max to przy mnie aniołek. Taki mały i słodki aniołek, którego tata położył spać wcześniej, bo zasnął mi na kolanach, a tata już do nas nie wrócił. Musiał paść zmęczony na łóżko i zasnąć. To chyba przez te wszystkie emocje i mój niespodziewany przyjazd do domu. Kiedy byłyśmy już nieźle z mamą wstawione zapytała się mnie o prawdziwy powód mojego przyjazdu do domu. Bo jak stwierdziła, to że się za nimi stęskniłam i nie wytrzymałabym bez nich jakoś ją nie przekonało. Na początku nie chciałam powiedzieć prawdy, ale po drugiej szklance drogiego alkoholu mojego taty wygadałam się. Powiedziałam jej o wszystkim, o Łukaszu, mojej panice, gdy zaprosił mnie na wesele, o konfrontacji jego i Louisa. Gdy wyrzuciłam to z siebie od razu na sercu zrobiło mi się lżej. Nie wiedziałam, że rozmowa z mamą może mi tak pomóc. Powiedziała, żebym się nim nie przejmowała, a cieszyła się życiem i tym że mam tak wspaniałego i kochanego chłopaka, jakim jest Louis. I doceniała to oraz mówiła mu bardzo często, że go kocham bo to pomaga w związku i jeśli wiesz, że ta druga osoba cię kocha to tobie żyje się lepiej.
Gdy wypiłyśmy całą butelkę zgodnie stwierdziłyśmy, że czas najwyższy iść spać. Chwiejącym krokiem jakoś udało mi się wdrapać na górę, do mojego pokoju po drodze zabierając torbę i torebkę z przedpokoju. Nie byłam w stanie się umyć, więc znalazłam w torbie jakąś czarną bluzkę, to nie moje, pomyślałam i od razu przeciągnęłam ją przez głowę. Już wiedziałam czyja to własność, Louisa to jego koszulka nawet nim pachnie. Ściągnęłam spodnie i w samej koszulce i majtkach położyłam się do łóżka. Sprawdziłam jeszcze telefon. Dwa nieodebrane połączenia od Louisa i jedna wiadomość od Domi.

Domi: Dojechałaś?

Jo: Tak. Sorki, że dopiero teraz odpisuje, ale miałam długie powitanie z rodzicami. Odezwę się jutro, kocham.

Odpisałam, a następnie wybrałam numer chłopaka i nie zważając, która jest godzina wcisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po trzech sygnałach.
- Jo? Stało się coś? - zapytał zaspanym głosem. Ups obudziłam go. Zachichotałam cicho i odpowiedziałam.
- Nic się nie stało. Dzwoniłeś i pomyślałam, że oddzwonię.
- Dzwoniłem o osiemnastej, a teraz jest druga nad ranem. Dlaczego ty jeszcze nie śpisz? I chyba jesteś pijana.
- Sorka, nie wiedziałam że to już tak późno jest. Opijałam z rodzicami moje dostanie się na studia. No w sumie jestem lekko pijana, ale to nie zmienia faktu, że cię kocham. Bo cię kocham wiesz o tym?
- Nawet pijana jesteś słodka. - odpowiedział chyba z uśmiechem na ustach, tak mi się przynajmniej zdaje. Ale jestem mega pijana, chyba powinna iść już spać.
- Ty też jesteś słodki, zwłaszcza jak śpisz, a ja mogę ci się przyglądać godzinami. - odpowiedziałam z rozmarzeniem w głosie.
- Co? - zapytał.
- Nic, nic. Ja już pójdę spać, bo chyba gadam głupoty, a  przyjedziesz do mnie jutro? Bo muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Jasne. A teraz lepiej idź już spać, pogadamy jutro.
- Okej. Kocham cię, dobranoc. - powiedziałam.
- Też cię kocham. Dobranoc śpij dobrze. - odpowiedział i się rozłączyłam. Położyłam telefon na podłodze, zgasiłam lampkę i zasnęłam.

_________________________________________________________________________________
Oto rozdział 52. Większość z Was myślała, że to będzie ktoś z rodziny Jo i nie myliliście się :) Jak myślcie co zrobi Jo? Zamieszka z Louisem, a może jednak zdecyduje się na studia w Doncaster i mieszkanie razem z rodzicami ?
Mam dla Was jedną propozycję. Naprawdę nie wiem co się dzieje, że jest tak mało komentarzy, a wejść na bloga czasem ponad  300. Dlatego pomyślałam, że gdy pojawi się 6 komentarzy do piątku, to rozdział 53 będzie w piątek. Co Wy na to ? A jeśli nie uda Wam się uzbierać tylu komentarzy to dopiero po weekendzie. Wiem, że to wygląda na szantaż, ale też wiem że jak chcecie to potraficie :) Więc liczę na Was.
To co do piątku? Mam nadzieję, że tak :)

7 komentarzy:

  1. Max jest taki słodki <3
    Ja myślę, że Jo zamieszka z Lou

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Jo zgodzi się na to mieszkanie razem. Ona może jeszcze tego nie wie, ale widać że tam będzie jej miejsce. Louis na 100% będzie chciał mieszkać z swoją ukochaną.
    Czekam na następny rozdział, bo jak znam życie (pamiętajmy o tym, że moje przeczucie czasem jest błędne) Jo zapomni, że sie umawiała z Louisem i wyjdą z tego ciekawe rzeczy.
    Już sie nie moge doczekać!
    Mam nadzieję, że każdy kto wejdzie na tego bloga napisze komentarz. Dalej ludzie- PISAĆ KOMENTARZE, BO ZWIĄŻĘ I UDZUSZĘ SKARPETĄ!
    Pozdrawiam, pozdrawiam serdecznie
    OLA

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam taka nadzieję że Jo zamieszka z Louisem ;)
    Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ale nie miałam jak :/
    a co do dzisiejszego to jest świetny :) końcówka najlepsza :D

    Pozdro

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Megaa rozdział!! Jak zawsze. Ja twm mówie, zeby Lou i Jo zamieszkali razem! Ok czekam na następny rozdział! Weny życzę

    ~Vveri

    OdpowiedzUsuń
  5. jakas osoba 3 by sie przydala w opowiadaniu xd osoba ktora bedzie podrywac Lou :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ja się nie zgadzam! Wystarczy że jest Łukasz .

      Usuń
  6. ŚWIETNY, JESTES NAJLEPSZA :)

    OdpowiedzUsuń