Gdy byliśmy już na ścieżce prowadzącej do pobliskiego parku Louis chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
- Lou, nie. Proszę. - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Dlaczego nie? Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - wyczuwałam smutek w jego głosie.
- Nie, no coś ty. To nie twoja wina. - uśmiechnęłam się miło. - Chciałam pójść z Tobą na spacer, ponieważ muszę wyjaśnić ci kilka spraw. - dodałam.
- Ok, w takim razie zamieniam się w słuch. - odpowiedział.
Doszliśmy do ławki znajdującej się na obrzeżach parku i usiedliśmy na niej. Nie chciałam, aby ktokolwiek nas widział, a to miejsce zapewniało nam spokój, jaki teraz potrzebowałam, aby zebrać myśli.
- Więc, od czego by tu zacząć. - zapytałam sama siebie.
- Najlepiej od początku. - powiedział Louis. Wiedziałam, że chciał dodać mi odwagi.
- Nie mówiłam ci, bo nie było czym się chwalić, ale ostatnio rozstałam się z chłopakiem. - popatrzyłam na Louisa. Również na mnie patrzył, był to wzrok pełen współczucia.
- A jak to się stało? To znaczy wasze rozstanie? - widziałam, że chce wiedzieć.
- Opowiem ci wszystko od początku. - powiedziałam. Lou kiwnął głową na znak, że się zgadza, a ja kontynuowałam. - Miał na imię Josh, był starszy ode mnie o rok i był moim pierwszym chłopakiem. Poznaliśmy się na imprezie organizowanej przez moją koleżankę z klasy - Kate, z którą zaprzyjaźniłam się od pierwszego dnia szkoły. To ona pomogła mi się za klimatyzować w nowym mieście i w nowym kraju. Spotykałyśmy się kiedy tylko miałyśmy czas i ochotę. Często nocowałyśmy u siebie nawzajem, a ona zrobiła mi takie świństwo, ale to za chwilę. Wracając do Josha. - nienawidzę tego imienia, nienawidzę go wymawiać. - Spodobał mi się od razu, był inny niż wszyscy chłopcy, taki spokojny, poukładany. Ja też mu się spodobałam, wpadłam mu w oko, jak to mi później opowiadał. - uśmiechnęłam się na samą myśl, bo było to miłe, mimo tego że nienawidzę kolesia. - Pamiętam, że poprosił mnie do tańca, byłam wtedy prze szczęśliwa, bo najładniejszy chłopak z całej imprezy chciał ze mną zatańczyć, to było niewiarygodne. Po skończonym tańcu, odprowadził mnie na miejsce, gdzie wcześniej stałam. On również stanął obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać, tematy nam się nie kończyły, przegadaliśmy całą imprezę, czasem tańczyliśmy, ale głównie gadaliśmy. Dopiero, gdy wszyscy zaczęli się zbierać do domów, Josh zaoferował się, że mnie podwiezie. Mówiłam, że dam sobie radę i nie trzeba, ale on się uparł i nie mogłam mu odmówić. - zrobiłam chwilę przerwy i popatrzyłam na Louisa, słuchał mnie ze skupieniem.
- I co było dalej? - zapytał, wiedziałam, że chce wiedzieć wszystko. Taki był mój zamiar, powiedzieć mu wszystko ze szczegółami, chciałam żeby wiedział, w końcu jest moim przyjacielem.
- Odwiózł mnie pod sam dom i odprowadził pod same drzwi. Wymieniliśmy się numerami telefonów, zaczęliśmy ze sobą pisać, dzwonić, aż w końcu spotykać się, a że mieszkaliśmy niedaleko siebie, to widywaliśmy się prawie codziennie. W końcu między nami coś zaiskrzyło i zaczęliśmy spotykać się nie jako znajomi czy kumple, a jako para. Było nam ze sobą bardzo dobrze, moi rodzice go zaakceptowali, nawet Max go polubił. - przerwałam na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza i kontynuowałam. - Nagle po jakiś sześciu miesiącach Josh nie miał dla mnie w ogóle czasu, nie wiem co mu się stało. Zawsze chętnie się ze mną spotykał, aż tu nagle mówi mi, że nie da rady się spotkać. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy. Postanowiłam wtedy, że pójdę do niego do domu, żeby mi to wszystko wyjaśnił. Szłam sobie spokojnie chodnikiem słuchając muzyki, już prawie byłam na miejscu, ale chwila zamyślenia i wpadłam na kogoś. Tym kimś okazała się jakaś dziewczyna, gdy się odwróciła zobaczyłam, że to Kate. Miała dziwny wyraz twarzy jakby zdenerwowanie lub złość. Pamiętam wtedy, że zastanawiałam się, co ona tutaj robi, przecież mieszka na drugim końcu miasta. Już miałam się zapytać co tutaj robi, ale ktoś odwrócił moją uwagę, biegnąć i wołając jej imię. Popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam nie kogo innego jak Josha. Gdy mnie zobaczył to stanął w połowie drogi i się na mnie gapił, pewnie też myślał co ja tutaj robię, ale mogłabym zadać mu to samo pytanie. Ja tak stałam i patrzyłam raz na Kate raz na Josha. Gdy otrząsnęłam się podeszłam do Josha i zapytałam się go prosto w twarz, czy zdradza mnie z Kate. On nic nie powiedział tylko spuścił głowę, a ja już wiedziałam, że mi to zrobili. Uderzyłam go w twarz i pobiegłam do domu. - pozwoliłam moim łzom wreszcie wypłynąć na zewnątrz. Lou przytulił mnie i powiedział.
- Jak nie chcesz nie musisz mówić dalej, rozumiem cię.
- Nie, obiecałam powiedzieć ci wszystko to powiem. - Lou popatrzył na mnie ze współczuciem i kiwnął głową na znak, że się zgadza.
- Gdy wreszcie znalazłam się w domu od razu udałam się do mojego pokoju. W tamtym momencie chciałam być sama, chciałam położyć się w łóżku i nie myśleć o tym wszystkim, nie myśleć o Joshu i Kate. Ale tak niestety nie było, cały czas przypominał mi się obraz jak on na nią patrzył. Tak samo patrzył na mnie, rozumiesz? - powiedziałam i mocniej przytuliłam się do Louisa, on tylko pocałował mnie w czoło i umocnił nasz uścisk.
- Rozumiem kochanie. A jak na to twoi rodzice zareagowali? - zapytał, a ja wiedziałam że muszę skończyć moją opowieść o nieudanym pierwszym związku, więc kontynuowałam.
- Mama pobiegła za mną na górę, gdy tylko wbiegłam do domu, widziała że coś się stało, bo ja nigdy tak się nie zachowywałam, żeby wejść do domu i nie powiedzieć chociaż głupiego dzień dobry. Gdy zobaczyła mnie w jakim jestem stanie usiadła na moim łóżku i przytuliła mnie mocno. Ja zaczęłam tak głośno płakać, że aż tata z Maxem na rękach przyszli zobaczyć co się dzieje. Mama poprosiła, żeby wyszli i zostawili nas same. Wtedy zaczęłam opowiadać co się stało. Była nieźle zdenerwowana, widziałam to. Powiedziała, że przepisze mnie do innej szkoły, żebym nie musiała spotykać się z Kate. W nowej szkole nikt nie zna mojej przeszłości i dlaczego przepisałam się w ostatnim roku. Nie mam żadnej bliższej koleżanki, takiej jaką była dla mnie Kate.
- Ej, ale pamiętaj, że masz mnie, a ja zawsze ci pomogę. - powiedział Louis, a ja uśmiechnęłam się na jego słowa.
- Dzięki Lou, na ciebie zawsze można liczyć. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
- A jak zareagował twój tata? - zapytał po chwili ciszy.
- Tata też nieźle się wkurzył, jak mu o wszystkim powiedziałam. Wiesz, że on poszedł do Josha? Podobno tak na niego nakrzyczał, że chłopak się przestraszył i zaczął mojego tatę przepraszać. Powiedział mu, że porozmawia ze mną i mi wszystko wyjaśni, a tata zabronił mu się do mnie zbliżać. - powiedziałam.
- Nie wiedziałem, że twój tata jest taki odważny, bo wiesz nie widać po nim tego.
- Mój tata jest jedyny w swoim rodzaju i faktycznie nie widać po nim tego, ale jeśli chodzi o rodzinę to zrobi wszystko, żeby nas bronić. - dokończyłam.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, a ja rozmyślałam nad tym czy dobrze zrobiłam, że powiedziałam o wszystkim Louisowi. Stwierdzam, że bardzo dobrze zrobiłam, bo w końcu jest to mój przyjaciel, a przyjaciołom takim jak Lou można powiedzieć wszystko.
Nagle zadzwonił telefon chłopaka, odebrał, a ja usiadłam w normalnej pozycji i starałam się dowiedzieć kto dzwoni. Po chwili Louis oznajmił, że to jego mama dzwoniła i powiedziała, że obiad jest już gotowy i musimy wracać do domu. Wstaliśmy z ławki i udaliśmy się tą samą drogą. Chwyciłam Louisa za rękę i splotłam nasze palce razem, popatrzyłam w górę i widziałam jak się uśmiechnął, nie spodziewał się chyba tego.
- Przepraszam cię Lou, za to że tak zareagowałam, gdy chciałeś spleść nasze palce razem. Z Joshem tak często trzymaliśmy się za ręce i to mi się z nim kojarzy, a nie mam z tym dobrych skojarzeń. - powiedziałam.
- Rozumiem cie, kochana. Wiem, że potrzebujesz czasu, a ja cię do niczego nie zmuszam. Jesteśmy przyjaciółmi i trzymamy się za ręce jak przyjaciele. - odpowiedział i mocniej ścisnął moją dłoń.
- Lou, nie. Proszę. - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Dlaczego nie? Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - wyczuwałam smutek w jego głosie.
- Nie, no coś ty. To nie twoja wina. - uśmiechnęłam się miło. - Chciałam pójść z Tobą na spacer, ponieważ muszę wyjaśnić ci kilka spraw. - dodałam.
- Ok, w takim razie zamieniam się w słuch. - odpowiedział.
Doszliśmy do ławki znajdującej się na obrzeżach parku i usiedliśmy na niej. Nie chciałam, aby ktokolwiek nas widział, a to miejsce zapewniało nam spokój, jaki teraz potrzebowałam, aby zebrać myśli.
- Więc, od czego by tu zacząć. - zapytałam sama siebie.
- Najlepiej od początku. - powiedział Louis. Wiedziałam, że chciał dodać mi odwagi.
- Nie mówiłam ci, bo nie było czym się chwalić, ale ostatnio rozstałam się z chłopakiem. - popatrzyłam na Louisa. Również na mnie patrzył, był to wzrok pełen współczucia.
- A jak to się stało? To znaczy wasze rozstanie? - widziałam, że chce wiedzieć.
- Opowiem ci wszystko od początku. - powiedziałam. Lou kiwnął głową na znak, że się zgadza, a ja kontynuowałam. - Miał na imię Josh, był starszy ode mnie o rok i był moim pierwszym chłopakiem. Poznaliśmy się na imprezie organizowanej przez moją koleżankę z klasy - Kate, z którą zaprzyjaźniłam się od pierwszego dnia szkoły. To ona pomogła mi się za klimatyzować w nowym mieście i w nowym kraju. Spotykałyśmy się kiedy tylko miałyśmy czas i ochotę. Często nocowałyśmy u siebie nawzajem, a ona zrobiła mi takie świństwo, ale to za chwilę. Wracając do Josha. - nienawidzę tego imienia, nienawidzę go wymawiać. - Spodobał mi się od razu, był inny niż wszyscy chłopcy, taki spokojny, poukładany. Ja też mu się spodobałam, wpadłam mu w oko, jak to mi później opowiadał. - uśmiechnęłam się na samą myśl, bo było to miłe, mimo tego że nienawidzę kolesia. - Pamiętam, że poprosił mnie do tańca, byłam wtedy prze szczęśliwa, bo najładniejszy chłopak z całej imprezy chciał ze mną zatańczyć, to było niewiarygodne. Po skończonym tańcu, odprowadził mnie na miejsce, gdzie wcześniej stałam. On również stanął obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać, tematy nam się nie kończyły, przegadaliśmy całą imprezę, czasem tańczyliśmy, ale głównie gadaliśmy. Dopiero, gdy wszyscy zaczęli się zbierać do domów, Josh zaoferował się, że mnie podwiezie. Mówiłam, że dam sobie radę i nie trzeba, ale on się uparł i nie mogłam mu odmówić. - zrobiłam chwilę przerwy i popatrzyłam na Louisa, słuchał mnie ze skupieniem.
- I co było dalej? - zapytał, wiedziałam, że chce wiedzieć wszystko. Taki był mój zamiar, powiedzieć mu wszystko ze szczegółami, chciałam żeby wiedział, w końcu jest moim przyjacielem.
- Odwiózł mnie pod sam dom i odprowadził pod same drzwi. Wymieniliśmy się numerami telefonów, zaczęliśmy ze sobą pisać, dzwonić, aż w końcu spotykać się, a że mieszkaliśmy niedaleko siebie, to widywaliśmy się prawie codziennie. W końcu między nami coś zaiskrzyło i zaczęliśmy spotykać się nie jako znajomi czy kumple, a jako para. Było nam ze sobą bardzo dobrze, moi rodzice go zaakceptowali, nawet Max go polubił. - przerwałam na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza i kontynuowałam. - Nagle po jakiś sześciu miesiącach Josh nie miał dla mnie w ogóle czasu, nie wiem co mu się stało. Zawsze chętnie się ze mną spotykał, aż tu nagle mówi mi, że nie da rady się spotkać. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy. Postanowiłam wtedy, że pójdę do niego do domu, żeby mi to wszystko wyjaśnił. Szłam sobie spokojnie chodnikiem słuchając muzyki, już prawie byłam na miejscu, ale chwila zamyślenia i wpadłam na kogoś. Tym kimś okazała się jakaś dziewczyna, gdy się odwróciła zobaczyłam, że to Kate. Miała dziwny wyraz twarzy jakby zdenerwowanie lub złość. Pamiętam wtedy, że zastanawiałam się, co ona tutaj robi, przecież mieszka na drugim końcu miasta. Już miałam się zapytać co tutaj robi, ale ktoś odwrócił moją uwagę, biegnąć i wołając jej imię. Popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam nie kogo innego jak Josha. Gdy mnie zobaczył to stanął w połowie drogi i się na mnie gapił, pewnie też myślał co ja tutaj robię, ale mogłabym zadać mu to samo pytanie. Ja tak stałam i patrzyłam raz na Kate raz na Josha. Gdy otrząsnęłam się podeszłam do Josha i zapytałam się go prosto w twarz, czy zdradza mnie z Kate. On nic nie powiedział tylko spuścił głowę, a ja już wiedziałam, że mi to zrobili. Uderzyłam go w twarz i pobiegłam do domu. - pozwoliłam moim łzom wreszcie wypłynąć na zewnątrz. Lou przytulił mnie i powiedział.
- Jak nie chcesz nie musisz mówić dalej, rozumiem cię.
- Nie, obiecałam powiedzieć ci wszystko to powiem. - Lou popatrzył na mnie ze współczuciem i kiwnął głową na znak, że się zgadza.
- Gdy wreszcie znalazłam się w domu od razu udałam się do mojego pokoju. W tamtym momencie chciałam być sama, chciałam położyć się w łóżku i nie myśleć o tym wszystkim, nie myśleć o Joshu i Kate. Ale tak niestety nie było, cały czas przypominał mi się obraz jak on na nią patrzył. Tak samo patrzył na mnie, rozumiesz? - powiedziałam i mocniej przytuliłam się do Louisa, on tylko pocałował mnie w czoło i umocnił nasz uścisk.
- Rozumiem kochanie. A jak na to twoi rodzice zareagowali? - zapytał, a ja wiedziałam że muszę skończyć moją opowieść o nieudanym pierwszym związku, więc kontynuowałam.
- Mama pobiegła za mną na górę, gdy tylko wbiegłam do domu, widziała że coś się stało, bo ja nigdy tak się nie zachowywałam, żeby wejść do domu i nie powiedzieć chociaż głupiego dzień dobry. Gdy zobaczyła mnie w jakim jestem stanie usiadła na moim łóżku i przytuliła mnie mocno. Ja zaczęłam tak głośno płakać, że aż tata z Maxem na rękach przyszli zobaczyć co się dzieje. Mama poprosiła, żeby wyszli i zostawili nas same. Wtedy zaczęłam opowiadać co się stało. Była nieźle zdenerwowana, widziałam to. Powiedziała, że przepisze mnie do innej szkoły, żebym nie musiała spotykać się z Kate. W nowej szkole nikt nie zna mojej przeszłości i dlaczego przepisałam się w ostatnim roku. Nie mam żadnej bliższej koleżanki, takiej jaką była dla mnie Kate.
- Ej, ale pamiętaj, że masz mnie, a ja zawsze ci pomogę. - powiedział Louis, a ja uśmiechnęłam się na jego słowa.
- Dzięki Lou, na ciebie zawsze można liczyć. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
- A jak zareagował twój tata? - zapytał po chwili ciszy.
- Tata też nieźle się wkurzył, jak mu o wszystkim powiedziałam. Wiesz, że on poszedł do Josha? Podobno tak na niego nakrzyczał, że chłopak się przestraszył i zaczął mojego tatę przepraszać. Powiedział mu, że porozmawia ze mną i mi wszystko wyjaśni, a tata zabronił mu się do mnie zbliżać. - powiedziałam.
- Nie wiedziałem, że twój tata jest taki odważny, bo wiesz nie widać po nim tego.
- Mój tata jest jedyny w swoim rodzaju i faktycznie nie widać po nim tego, ale jeśli chodzi o rodzinę to zrobi wszystko, żeby nas bronić. - dokończyłam.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, a ja rozmyślałam nad tym czy dobrze zrobiłam, że powiedziałam o wszystkim Louisowi. Stwierdzam, że bardzo dobrze zrobiłam, bo w końcu jest to mój przyjaciel, a przyjaciołom takim jak Lou można powiedzieć wszystko.
Nagle zadzwonił telefon chłopaka, odebrał, a ja usiadłam w normalnej pozycji i starałam się dowiedzieć kto dzwoni. Po chwili Louis oznajmił, że to jego mama dzwoniła i powiedziała, że obiad jest już gotowy i musimy wracać do domu. Wstaliśmy z ławki i udaliśmy się tą samą drogą. Chwyciłam Louisa za rękę i splotłam nasze palce razem, popatrzyłam w górę i widziałam jak się uśmiechnął, nie spodziewał się chyba tego.
- Przepraszam cię Lou, za to że tak zareagowałam, gdy chciałeś spleść nasze palce razem. Z Joshem tak często trzymaliśmy się za ręce i to mi się z nim kojarzy, a nie mam z tym dobrych skojarzeń. - powiedziałam.
- Rozumiem cie, kochana. Wiem, że potrzebujesz czasu, a ja cię do niczego nie zmuszam. Jesteśmy przyjaciółmi i trzymamy się za ręce jak przyjaciele. - odpowiedział i mocniej ścisnął moją dłoń.
_________________________________________________________________________________
Znowu długo mnie nie było, ale na szczęście jestem i mam dla Was nowy rozdział. Był to najtrudniejszy do tej pory rozdział do napisania dla mnie, naprawdę. Sama w niektórych momentach się popłakałam.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
Jeśli jest ktoś kto chciałby być informowany o nowych rozdziałach na twitterze, to niech napisze nick swojego twittera w komentarzu, a będę go informowała :)
Przypominam, że możecie zadawać mi pytania na ASKU :)
A tak wyglądam, jak czytam Wasze komentarze:
Jejku ten rozdział jest taki wzruszający. Popłakałam się w paru momentach. Kocham to jak piszesz. Myślę co by mogło być dalej, ale wiem ze ty i tak napiszesz coś jeszcze fajniejszego.
OdpowiedzUsuńNom to życzem weny i pozdrawiam. <3