Nie mogłam tak po prostu odejść, po tym co stało się w nocy. To nie w moim typie tak robić. Zostawiać kochanego chłopaka samego ze swoimi myślami. A jakby zrobił sobie coś złego, nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Dlatego postanowiłam zostać. Louis obiecał, że będzie się normalnie zachowywał oraz że będzie bardzie uważał na słowa. Myślę, że jak on sobie coś postanowi, a raczej mi obieca to dotrzyma danego słowa i tak będzie.
- Przepraszam. - szepnął wprost w moje usta.
- Csiii . -mruknęłam tylko i pocałowałam go w czubek nosa. - Wszystko jest dobrze. Jestem tutaj i nie zamierzam nigdzie pójść. - dodałam, a Louis otworzył oczy także teraz patrzyliśmy sobie prosto w nie. Uśmiechnęłam się lekko i chłopak to odwzajemnił. Uwielbiam jak ona się uśmiecha, nie chodzi mi tu o wymuszony uśmiech, bo taki to można powiedzieć, że jest fałszywy. A ten to był prawdziwy i przeznaczony tylko dla mnie, sięgający po kąciki oczu.
- Kocham cię wariacie. - powiedziałam patrząc w jego niebieskie tęczówki.
- Ja też cię kocham wariatko. - odpowiedział, a ja szerzej się uśmiechnęłam.
- To co powiesz na kąpiel w morzu, a potem leniuchowanie na kocu na plaży. - zaproponował Louis, a ja już wiedziałam że po lekkim załamaniu nie ma ani śladu.
- Brzmi kusząco i przyjmuję propozycję. - odpowiedziałam. Lou wziął moją torbę i zaniósł ją do sypialni. Położył obok swojej leżącej na podłodze i wrócił do salonu z małą torbą, w której wcześniej spakowałam ręczniki, koce, jakieś olejki i coś do jedzenia oraz mnóstwo wody. Ja w tym czasie, gdy on wrócił się po torbę, szukałam klucza do domku i pozamykałam wszystkie okna, bo lepiej dmuchać na zimne, a nie chciałabym aby ktoś jeszcze nas okradł. Obładowani, a raczej Louis obładowany torbą na ramieniu, ruszyliśmy na plażę. Wyszliśmy na główną ulicę, a Louis złapał mnie za rękę i popatrzył na mnie. Podniosłam nieco głowę, aby zobaczyć jego twarz. W okularach przeciwsłonecznych na nosie i z wielkim uśmiechem na twarzy patrzył na mnie (kliknijcie tutaj), a mnie w środku aż zrobiło się ciepło gdy go takiego zobaczyłam. Żadnych łez spływających po policzkach, żadnego smutku na twarzy, a uśmiech od ucha do ucha. Odwzajemniłam się tym samym i przyciągnęłam jego ramię bliżej siebie także objęłam go drugą ręką w pasie, a Lou pocałował mnie w czoło.
Doszliśmy na plażę, na której było mnóstwo ludzi. Jak się domyślam nie tylko mieszkańcy, ale też turyści, tak jak my. Prawie cała plaża była zajęta przez plażowiczów, co prawda gdzieniegdzie można było dostrzec puste miejsca, więc szybko ruszyliśmy z Louisem w tamtą stronę. Zajęliśmy je pomiędzy starszą parą, a jakimiś młodym ludźmi, którzy co chwila śmiali się z czegoś. Louis rozłożył koc na piasku, a ja powyjmowałam z torby olejki, aby nas porządnie natrzeć, byśmy się nie spiekli za bardzo. Ściągnęłam sukienkę przez głowę, a Louis spodnie i koszulkę. Usiadłam na kocu, ze skrzyżowanymi nogami, a Lou siadł za mną, aby nasmarować mi plecy i ramiona, a za chwilę ja zrobiłam to samo jemu.
- Jak się czujesz? - zapytał, gdy położyliśmy się na brzuchu. Nałożyłam okulary na nos i popatrzyłam na niego. W okularach i obcisłych kąpielówkach, wyglądał tak bardzo seksownie, że gdyby nie ci wszyscy ludzie nas otaczający, jestem pewna że rzuciłabym się na niego. Skanowałam jego nagie ciało od czubka głowy po sam dół. Zastanawiam się dlaczego to akurat ja jestem taką szczęściarą i mam go blisko siebie.
- Jo? - głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia.
- Hmm ? - mruknęłam i otrząsnęłam się.
- Pytałem jak się czujesz, a ty patrzysz na mnie takim wzrokiem że chciałbym teraz bardzo zrobić coś fajnego. - wyjaśnił i zaczął wymownie poruszać brwiami.
- Mówiłam ci, że erotoman z ciebie, co nie? To powtarzam, przestań erotomanie jeden tak mówić. A tak po za tym to czuję się świetnie, tego mi trzeba było. Plaża, słońce i ty obok. Jestem w niebie. - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
- To dobrze, bo ja też tak uważam. - powiedział, po czym nachylił się w moją stronę aby dać mi całusa.
Po jakichś trzydziestu minutach leżenia na brzuchu postanowiłam zmienić pozycję. Położyłam się na plecach, gdy obracałam się dostrzegłam że Louis śpi obok mnie na brzuchu lekko pochrapując. Ciekawiło mnie dlaczego śpi w ciągu dnia, ale chyba każdy wie co było tego przyczyną. Delikatnie nasmarowałam mu plecy, żeby się aż tak bardzo nie spiekł. Coś tam mruczał pod nosem, ale nie zwracałam na to uwagi. Po prostu nawet go nie zrozumiałam. Sama posmarowałam sobie brzuch i nogi po czym położyłam się na plecach z okularami na nosie i zamknęłam oczy.
Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego nagiego brzucha. Zdezorientowana otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Okazało się, że to Louis jeździł opuszkami palców po moim brzuchu i dzięki temu mnie obudził.
- Lou, co ty robisz ? - zapytałam lekko schrypniętym głosem.
- Nudzi mi się. Idziemy popływać ? - zapytał i zaczął kręcić kółka po całej powierzchni mojego brzucha, a czasem zahaczając o piersi.
- Daj mi spokój. Kurde Louis tak mi się fajnie spało. - wysyczałam przez zęby zła jak osa.
- Przepraszam. Po prostu chciałem cię wziąć do wody i popływać. - powiedział na swoją obronę.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinnam tak reagować. Po prostu wyrwałeś mnie z błogiego snu, w którym ty byłeś głównym bohaterem. - wyjaśniłam i pogłaskałam go po policzku, na co uśmiechnął się od ucha do ucha i przybliżył swoją twarz do mojego ucha i szepnął.
- Domyślam się co to było. - i zaczął poruszać swoimi brwiami.
- Louis, tobie tylko jedno w głowie. - powiedziałam nieco oburzona i uderzyłam go w ramię. Wzruszył ramionami, tak jakby chciał dać mi znać, że zgadza się z moimi słowami.
- To co zgadzasz się na kąpiel w morzu ze swoim mężczyzną? - zapytał zabawnym tonem, a ja nie mogłam się mu oprzeć i patrzyłam na jego piękną twarz rozmarzonym wzrokiem. Dobrze, że nie widział moich oczu, bo były zasłonięte przez okulary. Bałam się co mógłby sobie o mnie pomyśleć. Ja go przezywam od erotomanów, oczywiście w pozytywnym sensie, a sama co robię. Chłopak wyciągnął do mnie swoją dłoń, a ja ujęłam ją i wstaliśmy z koca, po czym ruszyliśmy w stronę wody.
- Mój mężczyzno czy masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - zapytałam, gdy oboje mokrzy od wody leżeliśmy na kocu próbując się wysuszyć od słońca.
- Myślałem o jakiejś kolacji, a potem na przykład możemy po obściskiwać się na kanapie przed telewizorem. Mamy jeszcze wino z wczoraj, więc myślę że powinno być miło. Co ty na to? - zapytał, a ja przytaknęłam na tą propozycję. Wiedziałam jedno - będzie ciekawie.
- Dobry pomysł, wchodzę w to. - oznajmiłam i położyłam głowę na kocu. Lou pochylił się nade mną i cmoknął mnie w usta.
- Jo? - zapytał po kilku minutach ciszy.
- Hmm. - mruknęłam nie otwierając oczu.
- O co chodzi z tą rocznicą ślubu twoich dziadków? - zapytał.
- Moi dziadkowie, a dokładniej rodzice mojej mamy, mają w przyszłą sobotę pięćdziesiątą rocznicę ślubu. I jak co roku mają mszę w ich intencji, a następnie albo w domu albo w jakiejś restauracji jest obiad i można posiedzieć, pogadać i pośmiać się. No wiesz taka rodzinna imprezka. - wyjaśniłam nie podnosząc głowy z koca i patrząc w błękitne niebo, na którym nie było ani jednej chmurki.
- Rodzinna? To może powinnaś iść sama? - zapytał ze smutkiem w głosie.
- Lou, ale ty też należysz do rodziny. - odpowiedziałam i popatrzyłam na niego. Siedział smutny na kocu i bawił się piaskiem. Nawet na mnie nie popatrzył, więc podniosłam się do pozycji siedzącej i położyłam dłoń na jego kolanie. Zwróciłam na siebie jego uwagę i kontynuowałam. - Więc idziesz tam ze mną i nie zamartwiaj się. Wszyscy cię uwielbiają, moi rodzice, dziadkowie i Max. Więc nie widzę problemów, abyś tam ze mną nie poszedł. - chłopak uśmiechnął się do mnie niepewnie, a ja wiedziałam że jest już mój. - Po za tym jak co roku ja będę się bardzo nudzić, bo większość osób to będą moje ciotki i wujkowie w wieku moich rodziców. A nie będzie żadnych młodych osób, oprócz Maxa. Ale on ma dwa lata, więc nie wlicza się w to. - dokończyłam i złapałam chłopaka za rękę. Ścisnęłam ją mocniej, aby przekonać chłopaka do moich wcześniej wypowiedzianych słów i chyba przekonał się, bo odwzajemnił uścisk, a na jego ustach dostrzegłam niewinny uśmiech. Nietypowy jak na niego, co by oznaczało że podoba mu się moja propozycja i to jak o nim właśnie powiedziałam.
- To w takim razie idę z tobą, abyś nie musiała się nudzić. - oznajmił i uśmiechnął się do mnie szeroko, a po niewinnym i nie w jego typie uśmieszku nie było ani śladu.
- W takim razie załatwione. Tylko wiesz co, obowiązują eleganckie stroje. - powiedziałam.
- Co? Serio? - zapytał i znacznie się wyprostował. Pokiwałam głową i wzruszyłam ramionami.
- Ok w takim razie poświęcę się i specjalnie dla ciebie założę garnitur. - oznajmił i puścił moja dłoń, którą następnie przeczesał mokre od wody włosy.
- Wystarczy jak ubierzesz czarne eleganckie spodnie i białą koszulę. No może przydałby się jeszcze krawat. - powiedziałam i popatrzyłam na Louisa, a ten spoglądał na mnie przerażonym wzrokiem.
- Ok to mogę zrobić, ale nie zmuszaj mnie do krawatu. - poprosił.
- Ale Louis, wyobraź sobie jak idziesz i wszystkie dziewczyny odwracają się za tobą i kiwają głowami z uznaniem. I myślą sobie co to za przystojniak. - powiedziałam, a Louisowi dało to do myślenia, bo zrobił minę jakby faktycznie myślał nad tym, ale po chwili się odezwał.
- Mi tam na innych nie zależy, aby na mnie patrzyły. Dla mnie ważna jest jedna dziewczyna, siedząca teraz obok mnie i przyglądająca się mi z uśmiechem na ustach. I mam nadzieję, że spodobam jej się w garniturze. - powiedział, a mnie normalnie zatkało. Otworzyłam usta ze zdziwienia i miałam już coś powiedzieć, ale słowa nie chciały wylecieć z moich ust.
- Lou ty mi się w każdym wydaniu podobasz. - odpowiedziałam, gdy odzyskałam zdolność mowy.
- O tobie mogę powiedzieć to samo. - powiedział i położył się na plecach i patrzył w niebo. On nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć, nawet takimi słowami, że chciałby mi się spodobać. On mi się bardzo podoba, w każdym wydaniu. Szczerze powiedziawszy to nie widziałam go jeszcze ubranego w garnitur, ale wiem że w takim stroju też wywoła w moim brzuchu motylki, a ja wtedy upewnię się jeszcze bardziej, że kocham go równie mocno jak do tej pory. I nie chodzi tutaj o to w co jest ubrany, tylko to jaki jest. Po prostu, kocham tego chłopaka tak mocno, że czasem mnie to przeraża i mam wrażenie to tylko i wyłącznie mój wymysł przed snem. Gdy wyobrażałam sobie, że mam chłopaka który mnie kocha mimo wszystko to jaka jestem i patrzy na mnie z miłością oraz akceptuje moje zachowania i postępowania w życiu. Ale patrząc na tego tutaj leżącego obok mnie chłopaka wiem, że to jest cała prawda, a nie mój wymysł. A potwierdzeniem tego była poprzednia noc, kiedy to się kochaliśmy i było nam razem dobrze, mimo bólu i porannej kłótni. Ale to się teraz nie liczy, bo my z każdej opresji czy kłótni wychodzimy na prostą i nie ma takiego problemu którego nie pokonamy.
Poszłam w ślad Louisa i również położyłam się na plecach, chciałam trochę obeschnąć zanim wrócimy do domku. Patrząc w niebo rozmyślałam praktycznie nad wszystkim. Nad tym co będzie, gdy zamieszkamy razem. Czy nadal będziemy mieć dla siebie tyle czasu co teraz. Szczerze w to wątpię, bo nauka, obowiązki w domu zabiorą nam mnóstwo wolnego, ale wiem że jakoś damy radę to przeżyć i jak sobie pomyślę, że każdego wieczora będę zasypiać przy boku Louisa, usypiana jego miarowym oddechem przy moim uchu oraz że każdego ranka będę się budzić przy nim, witana najpiękniejszym uśmiechem na całej ziemi, to wiem że życie naprawdę potrafi być piękne mimo tego, że dużo ludzi uważa iż takie nie jest. A ja wiem, że szczęście, które daje druga osoba jest tak samo ważne jak dążenie do celu czy spełnianie swoich najskrytszych marzeń. Wiem też, że miłość którą każdy człowiek powinien zaznać w życiu jest tak samo ważna jak szczęście. Bo czym byłoby szczęście bez miłości? Niczym. Można powiedzieć, że i miłość i szczęście jest na tym samym poziomie i jest tak samo ważne dla człowieka.
Ciąg moich rozmyślań na temat życia i innych spraw przerwało głośnie chrapanie Louisa, co by oznaczało że znowu usnął. Tym razem przekręcił się na brzuch, a głowę miał opartą na skrzyżowanych ramionach. Mogłabym mu się tak przyglądać cały dzień, ale niestety nie tym razem. Mój brzuch wydał dźwięk mówiący: Daj mi jeść. Więc nie miałam innego wyjścia, jak zjedzenie czegoś dobrego. Usiadłam na kocu, okulary przesunęłam na czubek głowy i przysunęłam w swoją stronę torbę z jedzeniem. Wyciągnęłam z niej wcześniej przygotowane kanapki, które Louis zrobił rano po tym jak zjedliśmy śniadanie oraz sok, który leżąc w torbie nie nagrzał się tak bardzo, więc był w miarę zimny. Siedząc na kocu i jedząc kanapkę, jednocześnie popijając pomarańczowym sokiem prosto z kartonu, przypatrywałam się ludziom kąpiącym się w morzu lub spacerującym wzdłuż niego. Niektórzy z dziećmi trzymającymi za rączkę albo młodzi ludzie zapatrzeni w siebie i uśmiechnięci od ucha do ucha spacerujący. Biła od nich miłość, można było ją zobaczyć po tym jak na siebie patrzą albo po ich gestach czy nawet z oczu wyczytać. Popatrzyłam na Louisa, który spał obok i wyglądał tak niewinnie. Lekko rozchylone usta, włosy już wyschnięte stojące we wszystkie strony świata, które zazwyczaj są idealnie ułożone i ani jeden włosek nie może być przypadkiem ułożony w przeciwną stronę. Perfekcyjność w każdym calu. Nagle chłopak się poruszył i ściągnął z nosa okulary, zmrużył oczy i zaczął się rozglądać wokół siebie. Po krótkiej chwili jego wzrok zatrzymał się na mnie i uśmiechnął się, a następnie próbując wstać z pozycji leżącej do pozycji siedzącej skrzywił z bólu. Szybko zorientowałam się co się dzieje i doskoczyłam do chłopaka. Chwyciłam go za ramię i pomogłam się podnieść.
- Lou co się stało? Boli cię coś? - pytałam i jestem pewna, że na mojej twarzy wymalowało się zmartwienie.
- Plecy ... strasznie mnie pieką. - odpowiedział i syknął z bólu, gdy próbował przekręcić głowę, aby je obejrzeć. Popatrzył na mnie dając mi znak, abym zobaczyła co się takiego stało, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie i zrobiłam wielkie oczy z przerażenia.
- Jo? Co jest? - zapytał chłopak i popatrzył na mnie przestraszony. Ale ja nie potrafiłam nic mu odpowiedzieć, zakryłam tylko sobie usta dłonią i wyszeptałam.
- O kurwa.
_________________________________________________________________________________
Cześć ! Nie wiem o czym mam napisać, więc podziękuję za 12 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
- Przepraszam. - szepnął wprost w moje usta.
- Csiii . -mruknęłam tylko i pocałowałam go w czubek nosa. - Wszystko jest dobrze. Jestem tutaj i nie zamierzam nigdzie pójść. - dodałam, a Louis otworzył oczy także teraz patrzyliśmy sobie prosto w nie. Uśmiechnęłam się lekko i chłopak to odwzajemnił. Uwielbiam jak ona się uśmiecha, nie chodzi mi tu o wymuszony uśmiech, bo taki to można powiedzieć, że jest fałszywy. A ten to był prawdziwy i przeznaczony tylko dla mnie, sięgający po kąciki oczu.
- Kocham cię wariacie. - powiedziałam patrząc w jego niebieskie tęczówki.
- Ja też cię kocham wariatko. - odpowiedział, a ja szerzej się uśmiechnęłam.
- To co powiesz na kąpiel w morzu, a potem leniuchowanie na kocu na plaży. - zaproponował Louis, a ja już wiedziałam że po lekkim załamaniu nie ma ani śladu.
- Brzmi kusząco i przyjmuję propozycję. - odpowiedziałam. Lou wziął moją torbę i zaniósł ją do sypialni. Położył obok swojej leżącej na podłodze i wrócił do salonu z małą torbą, w której wcześniej spakowałam ręczniki, koce, jakieś olejki i coś do jedzenia oraz mnóstwo wody. Ja w tym czasie, gdy on wrócił się po torbę, szukałam klucza do domku i pozamykałam wszystkie okna, bo lepiej dmuchać na zimne, a nie chciałabym aby ktoś jeszcze nas okradł. Obładowani, a raczej Louis obładowany torbą na ramieniu, ruszyliśmy na plażę. Wyszliśmy na główną ulicę, a Louis złapał mnie za rękę i popatrzył na mnie. Podniosłam nieco głowę, aby zobaczyć jego twarz. W okularach przeciwsłonecznych na nosie i z wielkim uśmiechem na twarzy patrzył na mnie (kliknijcie tutaj), a mnie w środku aż zrobiło się ciepło gdy go takiego zobaczyłam. Żadnych łez spływających po policzkach, żadnego smutku na twarzy, a uśmiech od ucha do ucha. Odwzajemniłam się tym samym i przyciągnęłam jego ramię bliżej siebie także objęłam go drugą ręką w pasie, a Lou pocałował mnie w czoło.
Doszliśmy na plażę, na której było mnóstwo ludzi. Jak się domyślam nie tylko mieszkańcy, ale też turyści, tak jak my. Prawie cała plaża była zajęta przez plażowiczów, co prawda gdzieniegdzie można było dostrzec puste miejsca, więc szybko ruszyliśmy z Louisem w tamtą stronę. Zajęliśmy je pomiędzy starszą parą, a jakimiś młodym ludźmi, którzy co chwila śmiali się z czegoś. Louis rozłożył koc na piasku, a ja powyjmowałam z torby olejki, aby nas porządnie natrzeć, byśmy się nie spiekli za bardzo. Ściągnęłam sukienkę przez głowę, a Louis spodnie i koszulkę. Usiadłam na kocu, ze skrzyżowanymi nogami, a Lou siadł za mną, aby nasmarować mi plecy i ramiona, a za chwilę ja zrobiłam to samo jemu.
- Jak się czujesz? - zapytał, gdy położyliśmy się na brzuchu. Nałożyłam okulary na nos i popatrzyłam na niego. W okularach i obcisłych kąpielówkach, wyglądał tak bardzo seksownie, że gdyby nie ci wszyscy ludzie nas otaczający, jestem pewna że rzuciłabym się na niego. Skanowałam jego nagie ciało od czubka głowy po sam dół. Zastanawiam się dlaczego to akurat ja jestem taką szczęściarą i mam go blisko siebie.
- Jo? - głos Louisa wyrwał mnie z zamyślenia.
- Hmm ? - mruknęłam i otrząsnęłam się.
- Pytałem jak się czujesz, a ty patrzysz na mnie takim wzrokiem że chciałbym teraz bardzo zrobić coś fajnego. - wyjaśnił i zaczął wymownie poruszać brwiami.
- Mówiłam ci, że erotoman z ciebie, co nie? To powtarzam, przestań erotomanie jeden tak mówić. A tak po za tym to czuję się świetnie, tego mi trzeba było. Plaża, słońce i ty obok. Jestem w niebie. - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
- To dobrze, bo ja też tak uważam. - powiedział, po czym nachylił się w moją stronę aby dać mi całusa.
Po jakichś trzydziestu minutach leżenia na brzuchu postanowiłam zmienić pozycję. Położyłam się na plecach, gdy obracałam się dostrzegłam że Louis śpi obok mnie na brzuchu lekko pochrapując. Ciekawiło mnie dlaczego śpi w ciągu dnia, ale chyba każdy wie co było tego przyczyną. Delikatnie nasmarowałam mu plecy, żeby się aż tak bardzo nie spiekł. Coś tam mruczał pod nosem, ale nie zwracałam na to uwagi. Po prostu nawet go nie zrozumiałam. Sama posmarowałam sobie brzuch i nogi po czym położyłam się na plecach z okularami na nosie i zamknęłam oczy.
Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego nagiego brzucha. Zdezorientowana otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Okazało się, że to Louis jeździł opuszkami palców po moim brzuchu i dzięki temu mnie obudził.
- Lou, co ty robisz ? - zapytałam lekko schrypniętym głosem.
- Nudzi mi się. Idziemy popływać ? - zapytał i zaczął kręcić kółka po całej powierzchni mojego brzucha, a czasem zahaczając o piersi.
- Daj mi spokój. Kurde Louis tak mi się fajnie spało. - wysyczałam przez zęby zła jak osa.
- Przepraszam. Po prostu chciałem cię wziąć do wody i popływać. - powiedział na swoją obronę.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinnam tak reagować. Po prostu wyrwałeś mnie z błogiego snu, w którym ty byłeś głównym bohaterem. - wyjaśniłam i pogłaskałam go po policzku, na co uśmiechnął się od ucha do ucha i przybliżył swoją twarz do mojego ucha i szepnął.
- Domyślam się co to było. - i zaczął poruszać swoimi brwiami.
- Louis, tobie tylko jedno w głowie. - powiedziałam nieco oburzona i uderzyłam go w ramię. Wzruszył ramionami, tak jakby chciał dać mi znać, że zgadza się z moimi słowami.
- To co zgadzasz się na kąpiel w morzu ze swoim mężczyzną? - zapytał zabawnym tonem, a ja nie mogłam się mu oprzeć i patrzyłam na jego piękną twarz rozmarzonym wzrokiem. Dobrze, że nie widział moich oczu, bo były zasłonięte przez okulary. Bałam się co mógłby sobie o mnie pomyśleć. Ja go przezywam od erotomanów, oczywiście w pozytywnym sensie, a sama co robię. Chłopak wyciągnął do mnie swoją dłoń, a ja ujęłam ją i wstaliśmy z koca, po czym ruszyliśmy w stronę wody.
- Mój mężczyzno czy masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - zapytałam, gdy oboje mokrzy od wody leżeliśmy na kocu próbując się wysuszyć od słońca.
- Myślałem o jakiejś kolacji, a potem na przykład możemy po obściskiwać się na kanapie przed telewizorem. Mamy jeszcze wino z wczoraj, więc myślę że powinno być miło. Co ty na to? - zapytał, a ja przytaknęłam na tą propozycję. Wiedziałam jedno - będzie ciekawie.
- Dobry pomysł, wchodzę w to. - oznajmiłam i położyłam głowę na kocu. Lou pochylił się nade mną i cmoknął mnie w usta.
- Jo? - zapytał po kilku minutach ciszy.
- Hmm. - mruknęłam nie otwierając oczu.
- O co chodzi z tą rocznicą ślubu twoich dziadków? - zapytał.
- Moi dziadkowie, a dokładniej rodzice mojej mamy, mają w przyszłą sobotę pięćdziesiątą rocznicę ślubu. I jak co roku mają mszę w ich intencji, a następnie albo w domu albo w jakiejś restauracji jest obiad i można posiedzieć, pogadać i pośmiać się. No wiesz taka rodzinna imprezka. - wyjaśniłam nie podnosząc głowy z koca i patrząc w błękitne niebo, na którym nie było ani jednej chmurki.
- Rodzinna? To może powinnaś iść sama? - zapytał ze smutkiem w głosie.
- Lou, ale ty też należysz do rodziny. - odpowiedziałam i popatrzyłam na niego. Siedział smutny na kocu i bawił się piaskiem. Nawet na mnie nie popatrzył, więc podniosłam się do pozycji siedzącej i położyłam dłoń na jego kolanie. Zwróciłam na siebie jego uwagę i kontynuowałam. - Więc idziesz tam ze mną i nie zamartwiaj się. Wszyscy cię uwielbiają, moi rodzice, dziadkowie i Max. Więc nie widzę problemów, abyś tam ze mną nie poszedł. - chłopak uśmiechnął się do mnie niepewnie, a ja wiedziałam że jest już mój. - Po za tym jak co roku ja będę się bardzo nudzić, bo większość osób to będą moje ciotki i wujkowie w wieku moich rodziców. A nie będzie żadnych młodych osób, oprócz Maxa. Ale on ma dwa lata, więc nie wlicza się w to. - dokończyłam i złapałam chłopaka za rękę. Ścisnęłam ją mocniej, aby przekonać chłopaka do moich wcześniej wypowiedzianych słów i chyba przekonał się, bo odwzajemnił uścisk, a na jego ustach dostrzegłam niewinny uśmiech. Nietypowy jak na niego, co by oznaczało że podoba mu się moja propozycja i to jak o nim właśnie powiedziałam.
- To w takim razie idę z tobą, abyś nie musiała się nudzić. - oznajmił i uśmiechnął się do mnie szeroko, a po niewinnym i nie w jego typie uśmieszku nie było ani śladu.
- W takim razie załatwione. Tylko wiesz co, obowiązują eleganckie stroje. - powiedziałam.
- Co? Serio? - zapytał i znacznie się wyprostował. Pokiwałam głową i wzruszyłam ramionami.
- Ok w takim razie poświęcę się i specjalnie dla ciebie założę garnitur. - oznajmił i puścił moja dłoń, którą następnie przeczesał mokre od wody włosy.
- Wystarczy jak ubierzesz czarne eleganckie spodnie i białą koszulę. No może przydałby się jeszcze krawat. - powiedziałam i popatrzyłam na Louisa, a ten spoglądał na mnie przerażonym wzrokiem.
- Ok to mogę zrobić, ale nie zmuszaj mnie do krawatu. - poprosił.
- Ale Louis, wyobraź sobie jak idziesz i wszystkie dziewczyny odwracają się za tobą i kiwają głowami z uznaniem. I myślą sobie co to za przystojniak. - powiedziałam, a Louisowi dało to do myślenia, bo zrobił minę jakby faktycznie myślał nad tym, ale po chwili się odezwał.
- Mi tam na innych nie zależy, aby na mnie patrzyły. Dla mnie ważna jest jedna dziewczyna, siedząca teraz obok mnie i przyglądająca się mi z uśmiechem na ustach. I mam nadzieję, że spodobam jej się w garniturze. - powiedział, a mnie normalnie zatkało. Otworzyłam usta ze zdziwienia i miałam już coś powiedzieć, ale słowa nie chciały wylecieć z moich ust.
- Lou ty mi się w każdym wydaniu podobasz. - odpowiedziałam, gdy odzyskałam zdolność mowy.
- O tobie mogę powiedzieć to samo. - powiedział i położył się na plecach i patrzył w niebo. On nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć, nawet takimi słowami, że chciałby mi się spodobać. On mi się bardzo podoba, w każdym wydaniu. Szczerze powiedziawszy to nie widziałam go jeszcze ubranego w garnitur, ale wiem że w takim stroju też wywoła w moim brzuchu motylki, a ja wtedy upewnię się jeszcze bardziej, że kocham go równie mocno jak do tej pory. I nie chodzi tutaj o to w co jest ubrany, tylko to jaki jest. Po prostu, kocham tego chłopaka tak mocno, że czasem mnie to przeraża i mam wrażenie to tylko i wyłącznie mój wymysł przed snem. Gdy wyobrażałam sobie, że mam chłopaka który mnie kocha mimo wszystko to jaka jestem i patrzy na mnie z miłością oraz akceptuje moje zachowania i postępowania w życiu. Ale patrząc na tego tutaj leżącego obok mnie chłopaka wiem, że to jest cała prawda, a nie mój wymysł. A potwierdzeniem tego była poprzednia noc, kiedy to się kochaliśmy i było nam razem dobrze, mimo bólu i porannej kłótni. Ale to się teraz nie liczy, bo my z każdej opresji czy kłótni wychodzimy na prostą i nie ma takiego problemu którego nie pokonamy.
Poszłam w ślad Louisa i również położyłam się na plecach, chciałam trochę obeschnąć zanim wrócimy do domku. Patrząc w niebo rozmyślałam praktycznie nad wszystkim. Nad tym co będzie, gdy zamieszkamy razem. Czy nadal będziemy mieć dla siebie tyle czasu co teraz. Szczerze w to wątpię, bo nauka, obowiązki w domu zabiorą nam mnóstwo wolnego, ale wiem że jakoś damy radę to przeżyć i jak sobie pomyślę, że każdego wieczora będę zasypiać przy boku Louisa, usypiana jego miarowym oddechem przy moim uchu oraz że każdego ranka będę się budzić przy nim, witana najpiękniejszym uśmiechem na całej ziemi, to wiem że życie naprawdę potrafi być piękne mimo tego, że dużo ludzi uważa iż takie nie jest. A ja wiem, że szczęście, które daje druga osoba jest tak samo ważne jak dążenie do celu czy spełnianie swoich najskrytszych marzeń. Wiem też, że miłość którą każdy człowiek powinien zaznać w życiu jest tak samo ważna jak szczęście. Bo czym byłoby szczęście bez miłości? Niczym. Można powiedzieć, że i miłość i szczęście jest na tym samym poziomie i jest tak samo ważne dla człowieka.
Ciąg moich rozmyślań na temat życia i innych spraw przerwało głośnie chrapanie Louisa, co by oznaczało że znowu usnął. Tym razem przekręcił się na brzuch, a głowę miał opartą na skrzyżowanych ramionach. Mogłabym mu się tak przyglądać cały dzień, ale niestety nie tym razem. Mój brzuch wydał dźwięk mówiący: Daj mi jeść. Więc nie miałam innego wyjścia, jak zjedzenie czegoś dobrego. Usiadłam na kocu, okulary przesunęłam na czubek głowy i przysunęłam w swoją stronę torbę z jedzeniem. Wyciągnęłam z niej wcześniej przygotowane kanapki, które Louis zrobił rano po tym jak zjedliśmy śniadanie oraz sok, który leżąc w torbie nie nagrzał się tak bardzo, więc był w miarę zimny. Siedząc na kocu i jedząc kanapkę, jednocześnie popijając pomarańczowym sokiem prosto z kartonu, przypatrywałam się ludziom kąpiącym się w morzu lub spacerującym wzdłuż niego. Niektórzy z dziećmi trzymającymi za rączkę albo młodzi ludzie zapatrzeni w siebie i uśmiechnięci od ucha do ucha spacerujący. Biła od nich miłość, można było ją zobaczyć po tym jak na siebie patrzą albo po ich gestach czy nawet z oczu wyczytać. Popatrzyłam na Louisa, który spał obok i wyglądał tak niewinnie. Lekko rozchylone usta, włosy już wyschnięte stojące we wszystkie strony świata, które zazwyczaj są idealnie ułożone i ani jeden włosek nie może być przypadkiem ułożony w przeciwną stronę. Perfekcyjność w każdym calu. Nagle chłopak się poruszył i ściągnął z nosa okulary, zmrużył oczy i zaczął się rozglądać wokół siebie. Po krótkiej chwili jego wzrok zatrzymał się na mnie i uśmiechnął się, a następnie próbując wstać z pozycji leżącej do pozycji siedzącej skrzywił z bólu. Szybko zorientowałam się co się dzieje i doskoczyłam do chłopaka. Chwyciłam go za ramię i pomogłam się podnieść.
- Lou co się stało? Boli cię coś? - pytałam i jestem pewna, że na mojej twarzy wymalowało się zmartwienie.
- Plecy ... strasznie mnie pieką. - odpowiedział i syknął z bólu, gdy próbował przekręcić głowę, aby je obejrzeć. Popatrzył na mnie dając mi znak, abym zobaczyła co się takiego stało, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie i zrobiłam wielkie oczy z przerażenia.
- Jo? Co jest? - zapytał chłopak i popatrzył na mnie przestraszony. Ale ja nie potrafiłam nic mu odpowiedzieć, zakryłam tylko sobie usta dłonią i wyszeptałam.
- O kurwa.
_________________________________________________________________________________
Cześć ! Nie wiem o czym mam napisać, więc podziękuję za 12 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
10 komentarzy = następny rozdział
Do następnego :)
Meega, co to moze byc na tych plecach?!?! I jak mogłas przerwać w takim momencie?!!!!! Foch xdd fajnie ze sie pogodzil ;) okok nie wiem co pisać, wiec lepiej nie przynudzam. Czekam nn
OdpowiedzUsuń~Verii
Wow ciekawe co lou miał na plecach
OdpowiedzUsuńMadlen☆☆☆
czyżby coś go ugryzło? ;>
OdpowiedzUsuńRozdział perfect <3
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co Louis ma z tymi plecami
Kiedy kolejny?
ciekawe co jest na tych plecach :P czekan na następny :)
OdpowiedzUsuńMam na Cb focha za to że przerwałaś w takim momencie xd Czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńCzyżby Lou spalił się na raczka ? :)
OdpowiedzUsuńJejku z chęcią zamieniłabym się z Jo miejscami :)
@claudialech
jak można skończyć w takim momencie?! :)
OdpowiedzUsuńepicki rozdzial, czekam nn
OdpowiedzUsuńBoskii !! <3 aaaaa mój komentarz jest 10 :3 koffam to opowiadanie ! Czekam na next !!
OdpowiedzUsuń@LauraOlejnik1
Epicki roździał. Zgaduje, że Lou będzie powarznie chory. :D
OdpowiedzUsuńDobra żartuje tylko się spalił i skura mu złazi (ochydne uczucie).
Czekam na NN
Pozdrawiam,
Szpinak
PRZEZAJEBIŚCIE PISZESZ, OBY TAK DALEJ ♥ PRZECZYTAŁAM WSZYSTKO I POSTANOWIŁAM TERAZ KOMENTOWAĆ KAŻDY KOLEJNY, TYLKO BŁAGAM DŁUŻSZE ;CC / MISIACZKĘ.
OdpowiedzUsuń