W końcu w domu.
Strasznie długo mi zeszło na tych zakupach. Musiałam kupić wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Odkąd zamieszkaliśmy z Louisem razem postanowiliśmy, że będziemy robić przynajmniej raz w tygodniu takie większe zakupy, bo nie będziemy mieli czasu aby codziennie biegać do sklepu. Pieczywo kupujemy codziennie, aby mieć świeże kanapki.
Weszłam na nasze piętro obładowana dwoma, ciężkimi torbami. Przez całą drogę do sklepu, podczas zakupów i w drodze powrotnej próbowałam rozszyfrować zachowanie Louisa przy Harrym. Przecież ten chłopak nic takiego nie zrobił. Zachowywał się najnormalniej w świecie, co nie często się zdarza. Był miły, uprzejmy i bardzo przystojny. Pod koszulką widziałam wyćwiczone mięśnie, co by oznaczało że chłopak musi albo chodzić na siłownię, albo coś trenuję. Niestety nie zdążyłam się go zapytać o to, bo Louis bezczelnie przerwał naszą miłą rozmowę i wkurzał się o byle co. No kto jak kto, ale on to najbardziej powinien uważać jeśli chodzi o te sprawy.
Weszłam do mieszkania i zastałam w nim ciemność. Dziwna sprawa, bo myślałam że Louis już będzie. Ja musiałam po drodze zatrzymać się w sklepie po zakupy, a on miał jechać prosto do mieszkania. Więc oczekiwałam, że będzie szybciej ode mnie. Ale cóż, może spotkał się z Abby, aby się jej wyżalić i naopowiadać jakiś niestworzonych bzdur o mnie.
Postawiłam torby na podłodze w korytarzu i zapaliłam światło. Ściągnęłam z siebie buty oraz kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Zabrałam torby i ruszyłam do kuchni, aby je rozpakować i ugotować jakiś obiad, bo jestem tak głodna, a od rana zjadłam tylko jednego, malutkiego pączka dostarczonego mi osobiście przez Louisa.
Gdy przechodziłam przez salon coś przykuło moją uwagę. Coś jakby... płomień? Jasne światło dochodziło z sypialni. Odstawiłam torby na stole w kuchni i szybkim krokiem przeszłam do pomieszczenia obok.
A tam...
Cała podłoga wysypana był płatkami czerwonych róż. Świeczki były pozaświecane i porozstawiane po całym pokoju, a moją uwagę przykuł Louis klęczący na jednym kolanie w ciemnych, eleganckich spodniach i nieskazitelnie białej koszuli oraz z krawatem zawieszonym na szyi.
Zakryłam sobie usta dłonią z niedowierzania i weszłam do środka. Stanęłam naprzeciwko chłopaka i patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, aż w końcu Louis przemówił.
- Jo, wiem że nie jestem dla ciebie dość dobry. Często popełniam błędy, których sam się potem wstydzę. Często cię krzywdzę, a potem przepraszam i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy, a ty mi wybaczasz. Kocham cię bardzo mocno. Staram się zapewnić ci bezpieczeństwo, bo chcę aby nic ci się nie stało. Wiem, że wkurzasz się na mnie, gdy jestem zazdrosny, ale to normalna zdrowa reakcja i przepraszam cię za to. Wiem, że nie powinienem tak się zachowywać, ale za bardzo cię kocham aby dzielić się z tobą z innymi. dlatego chcę cię o coś zapytać. Wyjdziesz za mnie? - jeju jeżeli to nie jest wyznanie miłosne, to ja nie wiem jak ono wygląda. Z moich ust wyrwał się szloch spowodowany tym pięknym wyznaniem i to jak Louis dobierał do siebie słowa. I to jak idealnie wszystko przygotował, to jak się ubrał, to jak właśnie teraz na mnie patrzy. Nie mogę już dłużej. Z moich oczu w końcu poleciały łzy, łzy szczęścia. Widziałam jak Louis wyciągnął z kieszeni spodni czerwone pudełeczko w kształcie serca i otworzył je. A moim oczom ukazał się elegancki, subtelny i klasyczny pierścionek. Moje ciało zalała fala uczuć. Podeszłam bliżej ukochanego chłopaka i nachyliłam się aby go pocałować. Tak bardzo go kocham, tak bardzo kocham tego idiotę, że nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że spotka mnie miłość. Że pokocham kogoś tak mocno, aż będzie mnie to przerażać.
- Czyli odpowiedź brzmi tak? - zapytał, gdy oderwałam się od jego ust. Pokiwałam lekko głową, a Louis wstał z kolan i wziął mnie w swoje objęcia i zaczął kręcić się ze mną po pokoju.
- Louis postaw mnie na ziemi. - nakazałam mu pomiędzy śmiechem, ale szybko wykonał moją prośbę i chwilę potem nakładał na mój palec śliczny pierścionek. Uniosłam dłoń w górę i zaczęłam uważnie mu się przyglądać.
- Dziękuję ci. - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Ale ja nie usłyszałem twojej odpowiedzi. - stwierdził przyglądając mi się z wciśniętymi dłońmi w tylne kieszenie spodni.
- Tak. - szepnęłam tak cicho, że tylko ja zdołałam to usłyszeć.
- Co? Mogłabyś powtórzyć, bo nie dosłyszałem? - zapytał nastawiając w moją stronę swoje ucho.
- Tak. - powiedziałam nieco głośniej.
- Słucham? - przybliżył się jeszcze bardziej w moją stronę.
- Tak! - krzyknęłam w końcu, a na twarzy Louisa zagościł przeogromny uśmiech.
- I to mi się podoba. - powiedział obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie.
- Nie spodziewałabym się, że mi się oświadczysz Lou. - powiedziałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i zataczając kółka na białej koszuli.
- Dlaczego? - zapytał podnosząc kciukiem moją brodę w górę, tak abym spojrzała mu w oczy.
- Bo myślałam, że ty naszego związku nie bierzesz na poważnie.
- Co? Wszystko co związane z tobą biorę na poważnie. - powiedział, a mi na sercu zrobiło się cieplej. - Myślisz, że dlaczego zamieszkałem z tobą w jednym mieszkaniu? Dlaczego tak bardzo staram się być dobrym człowiekiem? Dlaczego pozwalam ci jeździć moim autem? - zaśmiał się przy ostatnim wypowiedzianym zdaniu, a ja miałam łzy w oczach.
- Dziękuję ci Lou. Za wszystko, za to, że mnie kochasz, za to że jesteś przy mnie gdy cię potrzebuję. Ale musisz pamiętać, że nie podoba mi się to jak zachowujesz się, gdy tylko zobaczysz mnie z innym chłopakiem. - powiedziałam patrząc mu przy tym prosto w oczy. Chłopak przez chwilę patrzył na mnie, a potem zamrugał kilka razy.
- Rozumiem, postaram się już tak nie zachowywać. W końcu zgodziłaś się wyjść za mnie, więc będę musiał się hamować z tą moją zazdrością. - odpowiedział i pochylił się nade mną całując w czubek nosa. Niby taki nic nie znaczący gest, ale jak słodki. Zachichotałam spogladajac na niego. On również się uśmiechał. Teraz oboje byliśmy szczęśliwi, tylko zastanawiam się na ile?
Perspektywa Louisa
Zgodziła się! Nawet nie wiecie jak się cieszę, w końcu będzie tylko moja. Będę ją miał całą dla siebie. Jestem ciekaw jak zareagują nasi rodzice na to. Myślę, że moi będą zachwyceni mając taką synową u siebie w rodzinie. A co z rodzicami Jo? Nie wiem, mam tylko nadzieję że nie będą na mnie źli za to. Ale w sumie nie wiem na co mogą być źli? Przecież nie jestem taki najgorszy prawda? Raczej jej rodzina mnie uwielbia, więc myślę, że nie będzie problemów z zaakceptowaniem mnie.
- Lou? - głos Jo wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak? - zapytałem głaskając czule jej policzek, gdy leżeliśmy na łóżku odwróceni do siebie twarzami.
- Skąd nagle taki pomysł z tymi oświadczynami? - zapytała.
- Kiedy wracałem do domu myślałem nad tym jakby cię tu przeprosić. - uśmiechnąłem się niewinnie do niej, gdy jej mina zrzedła. Pewnie przypomniała sobie o tym okropnym zdarzeniu z uczelni. - I chciałem dać ci do zrozumienia, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i zauważyłem jubilera i niewiele myśląc postanowiłem wejść i zobaczyć co tam mają. - dodałem uśmiechając się niej czule. Jo odwzajemniła ten gest i pocałowała wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Kocham cię. - szepnęła w moją stronę i nachylając się nade mną złożyła na moich ustach niewinny pocałunek, a ja wplotłem swoje dłonie w jej włosy przyciągając ją bliżej.
- Kocham cię. - odpowiedziałem przyciągając ją do swojej klatki piersiowej, aby położyła się na mnie. Objąłem ją ramionami w niedźwiedzim uścisku i leżeliśmy na łóżku w swoich objęciach. Młodzi, zakochani i szczęśliwi.
Strasznie długo mi zeszło na tych zakupach. Musiałam kupić wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Odkąd zamieszkaliśmy z Louisem razem postanowiliśmy, że będziemy robić przynajmniej raz w tygodniu takie większe zakupy, bo nie będziemy mieli czasu aby codziennie biegać do sklepu. Pieczywo kupujemy codziennie, aby mieć świeże kanapki.
Weszłam na nasze piętro obładowana dwoma, ciężkimi torbami. Przez całą drogę do sklepu, podczas zakupów i w drodze powrotnej próbowałam rozszyfrować zachowanie Louisa przy Harrym. Przecież ten chłopak nic takiego nie zrobił. Zachowywał się najnormalniej w świecie, co nie często się zdarza. Był miły, uprzejmy i bardzo przystojny. Pod koszulką widziałam wyćwiczone mięśnie, co by oznaczało że chłopak musi albo chodzić na siłownię, albo coś trenuję. Niestety nie zdążyłam się go zapytać o to, bo Louis bezczelnie przerwał naszą miłą rozmowę i wkurzał się o byle co. No kto jak kto, ale on to najbardziej powinien uważać jeśli chodzi o te sprawy.
Weszłam do mieszkania i zastałam w nim ciemność. Dziwna sprawa, bo myślałam że Louis już będzie. Ja musiałam po drodze zatrzymać się w sklepie po zakupy, a on miał jechać prosto do mieszkania. Więc oczekiwałam, że będzie szybciej ode mnie. Ale cóż, może spotkał się z Abby, aby się jej wyżalić i naopowiadać jakiś niestworzonych bzdur o mnie.
Postawiłam torby na podłodze w korytarzu i zapaliłam światło. Ściągnęłam z siebie buty oraz kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Zabrałam torby i ruszyłam do kuchni, aby je rozpakować i ugotować jakiś obiad, bo jestem tak głodna, a od rana zjadłam tylko jednego, malutkiego pączka dostarczonego mi osobiście przez Louisa.
Gdy przechodziłam przez salon coś przykuło moją uwagę. Coś jakby... płomień? Jasne światło dochodziło z sypialni. Odstawiłam torby na stole w kuchni i szybkim krokiem przeszłam do pomieszczenia obok.
A tam...
Cała podłoga wysypana był płatkami czerwonych róż. Świeczki były pozaświecane i porozstawiane po całym pokoju, a moją uwagę przykuł Louis klęczący na jednym kolanie w ciemnych, eleganckich spodniach i nieskazitelnie białej koszuli oraz z krawatem zawieszonym na szyi.
Zakryłam sobie usta dłonią z niedowierzania i weszłam do środka. Stanęłam naprzeciwko chłopaka i patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, aż w końcu Louis przemówił.
- Jo, wiem że nie jestem dla ciebie dość dobry. Często popełniam błędy, których sam się potem wstydzę. Często cię krzywdzę, a potem przepraszam i obiecuję, że to się więcej nie powtórzy, a ty mi wybaczasz. Kocham cię bardzo mocno. Staram się zapewnić ci bezpieczeństwo, bo chcę aby nic ci się nie stało. Wiem, że wkurzasz się na mnie, gdy jestem zazdrosny, ale to normalna zdrowa reakcja i przepraszam cię za to. Wiem, że nie powinienem tak się zachowywać, ale za bardzo cię kocham aby dzielić się z tobą z innymi. dlatego chcę cię o coś zapytać. Wyjdziesz za mnie? - jeju jeżeli to nie jest wyznanie miłosne, to ja nie wiem jak ono wygląda. Z moich ust wyrwał się szloch spowodowany tym pięknym wyznaniem i to jak Louis dobierał do siebie słowa. I to jak idealnie wszystko przygotował, to jak się ubrał, to jak właśnie teraz na mnie patrzy. Nie mogę już dłużej. Z moich oczu w końcu poleciały łzy, łzy szczęścia. Widziałam jak Louis wyciągnął z kieszeni spodni czerwone pudełeczko w kształcie serca i otworzył je. A moim oczom ukazał się elegancki, subtelny i klasyczny pierścionek. Moje ciało zalała fala uczuć. Podeszłam bliżej ukochanego chłopaka i nachyliłam się aby go pocałować. Tak bardzo go kocham, tak bardzo kocham tego idiotę, że nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że spotka mnie miłość. Że pokocham kogoś tak mocno, aż będzie mnie to przerażać.
- Czyli odpowiedź brzmi tak? - zapytał, gdy oderwałam się od jego ust. Pokiwałam lekko głową, a Louis wstał z kolan i wziął mnie w swoje objęcia i zaczął kręcić się ze mną po pokoju.
- Louis postaw mnie na ziemi. - nakazałam mu pomiędzy śmiechem, ale szybko wykonał moją prośbę i chwilę potem nakładał na mój palec śliczny pierścionek. Uniosłam dłoń w górę i zaczęłam uważnie mu się przyglądać.
- Dziękuję ci. - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Ale ja nie usłyszałem twojej odpowiedzi. - stwierdził przyglądając mi się z wciśniętymi dłońmi w tylne kieszenie spodni.
- Tak. - szepnęłam tak cicho, że tylko ja zdołałam to usłyszeć.
- Co? Mogłabyś powtórzyć, bo nie dosłyszałem? - zapytał nastawiając w moją stronę swoje ucho.
- Tak. - powiedziałam nieco głośniej.
- Słucham? - przybliżył się jeszcze bardziej w moją stronę.
- Tak! - krzyknęłam w końcu, a na twarzy Louisa zagościł przeogromny uśmiech.
- I to mi się podoba. - powiedział obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie.
- Nie spodziewałabym się, że mi się oświadczysz Lou. - powiedziałam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i zataczając kółka na białej koszuli.
- Dlaczego? - zapytał podnosząc kciukiem moją brodę w górę, tak abym spojrzała mu w oczy.
- Bo myślałam, że ty naszego związku nie bierzesz na poważnie.
- Co? Wszystko co związane z tobą biorę na poważnie. - powiedział, a mi na sercu zrobiło się cieplej. - Myślisz, że dlaczego zamieszkałem z tobą w jednym mieszkaniu? Dlaczego tak bardzo staram się być dobrym człowiekiem? Dlaczego pozwalam ci jeździć moim autem? - zaśmiał się przy ostatnim wypowiedzianym zdaniu, a ja miałam łzy w oczach.
- Dziękuję ci Lou. Za wszystko, za to, że mnie kochasz, za to że jesteś przy mnie gdy cię potrzebuję. Ale musisz pamiętać, że nie podoba mi się to jak zachowujesz się, gdy tylko zobaczysz mnie z innym chłopakiem. - powiedziałam patrząc mu przy tym prosto w oczy. Chłopak przez chwilę patrzył na mnie, a potem zamrugał kilka razy.
- Rozumiem, postaram się już tak nie zachowywać. W końcu zgodziłaś się wyjść za mnie, więc będę musiał się hamować z tą moją zazdrością. - odpowiedział i pochylił się nade mną całując w czubek nosa. Niby taki nic nie znaczący gest, ale jak słodki. Zachichotałam spogladajac na niego. On również się uśmiechał. Teraz oboje byliśmy szczęśliwi, tylko zastanawiam się na ile?
Perspektywa Louisa
Zgodziła się! Nawet nie wiecie jak się cieszę, w końcu będzie tylko moja. Będę ją miał całą dla siebie. Jestem ciekaw jak zareagują nasi rodzice na to. Myślę, że moi będą zachwyceni mając taką synową u siebie w rodzinie. A co z rodzicami Jo? Nie wiem, mam tylko nadzieję że nie będą na mnie źli za to. Ale w sumie nie wiem na co mogą być źli? Przecież nie jestem taki najgorszy prawda? Raczej jej rodzina mnie uwielbia, więc myślę, że nie będzie problemów z zaakceptowaniem mnie.
- Lou? - głos Jo wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak? - zapytałem głaskając czule jej policzek, gdy leżeliśmy na łóżku odwróceni do siebie twarzami.
- Skąd nagle taki pomysł z tymi oświadczynami? - zapytała.
- Kiedy wracałem do domu myślałem nad tym jakby cię tu przeprosić. - uśmiechnąłem się niewinnie do niej, gdy jej mina zrzedła. Pewnie przypomniała sobie o tym okropnym zdarzeniu z uczelni. - I chciałem dać ci do zrozumienia, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i zauważyłem jubilera i niewiele myśląc postanowiłem wejść i zobaczyć co tam mają. - dodałem uśmiechając się niej czule. Jo odwzajemniła ten gest i pocałowała wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Kocham cię. - szepnęła w moją stronę i nachylając się nade mną złożyła na moich ustach niewinny pocałunek, a ja wplotłem swoje dłonie w jej włosy przyciągając ją bliżej.
- Kocham cię. - odpowiedziałem przyciągając ją do swojej klatki piersiowej, aby położyła się na mnie. Objąłem ją ramionami w niedźwiedzim uścisku i leżeliśmy na łóżku w swoich objęciach. Młodzi, zakochani i szczęśliwi.
________________________________________________________________________________
Większość z Was zgadła, że Louis oświadczy się Jo, a ona UWAGA! zgodziła się, co chyba nikogo nie dziwi, prawda?
Jak myślicie co będzie dalej? Jak rozwinie się znajomość z naszym Harrym? Piszcie co myślicie :)
Zapomniałam ostatnio wspomnieć, że za aktualizowałam bohaterów, więc jeśli chcecie zobaczyć jak kto wygląda to zapraszam do zakładki po prawej stronie u góry.
15 komentarzy=następny rozdział
Dziękuję za tyle miłych i baaaaardzo motywujących mnie komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Kocham Was i do następnego :)
Kuuuurcze a myślałam, że powie nie :( ale rozdział i tak świetny jak zawsze zresztą, a co do Harry'ego to ciężko powiedzieć :)
OdpowiedzUsuń@claudialech
Ojejku jakie słodkie :) super piszesz. Kocham cię <3
OdpowiedzUsuńOjj! jak słodko ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Ps. Jesteś Boska !! <3
Rozdział super jak zawsze :) :) :) :)
OdpowiedzUsuńA więc znowu:
OdpowiedzUsuńDam dam dam daaaaaaaaaaaaaaaam witamy paręmłodą Louisa i Jo Tomlinson [słyszę oklaski].
Ciekawam jak będzie wygląfał ich ślub czy tam wesele (nie znam się na tych sprawach) ale przecÓwam że niedługo się dowiem.
Ola
Oooooooooooo jakie to słodkie , to najlepszy blog :-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :-)
OdpowiedzUsuńJeeeeej zgadłam Louis się oświadczył Jo :D
OdpowiedzUsuńCo do Harry'ego myślę że jest gejem XDDD
Dalej! Dalej! Dalej! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :-)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJuż po ostatnim rozdziale sądziłam , że Louis oświadczy się Jo. Bardzo uroczo ukazują sobie uczucia ;) Tylko ciekawi mnie jedno, ile takie życie ich bez problemów potrwa? Znając życie Harry coś namiesza, przy okazji , Abby znowu będzie przestawiać się do Louisa. Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAle fajny :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Harry będzie chciał być z Jo
OdpowiedzUsuńOoo wreszcie pojawił się ktoś inny z 1d? :> fajne to masz, mam nadzieję że jo zaprzyjaźni się z Harrym i lou nie będzie zazdrosny. Pozdrawiam i weny ~ Misia
OdpowiedzUsuń