piątek, 13 września 2013

ROZDZIAŁ 19.

Kocham Cię, te słowa cały czas dudniły w mojej głowie. Chłopak do którego coś czuję od dłuższego czasu powiedział, że mnie kocha. Czy życie nie jest piękne? Popatrzyłam na niego, uśmiechnęłam się i wtuliłam głowę w jego tors.
- Ja też cię kocham, Lou. - szepnęłam. Chłopak odsunął się ode mnie na długość swoich ramion, nadal trzymając mnie za ręce i spojrzał w oczy.
- Naprawdę? - zapytał. Był zaskoczony, chyba nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. No, ale co się dziwić. Ja również nie spodziewałam się, że wyzna mi miłość. Myślałam, że to ja pierwsza mu to powiem, a potem, albo to zaakceptuje, albo mnie wyśmieje. A tu taka niespodzianka. Kiwnęłam tylko głową, a on po raz kolejny mnie pocałował, tym razem bardziej zachłannie. Gdy oderwaliśmy się od siebie patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Ja uśmiechałam się jak głupia. Byłam szczęśliwa, mogę śmiało powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi. Wreszcie spełniło się jedno z moich marzeń. Spełniło się to, że ktoś powiedział, że mnie kocha. Szczerze kocha, a ja odwzajemniam te uczucia.
Mogłabym tak patrzeć w te jego niebieskie tęczówki do końca życia. Ale zazwyczaj jest tak, że ktoś musi przerwać. I tym kimś musiała być moja babcia, która bardzo znacząco odchrząknęła. My od razu odsunęliśmy się od siebie. Ja spuściłam wzrok, Lou tak samo.
- Oj dzieciaczki, nie wstydźcie się. - powiedziała głosem pełnym radości. Popatrzyłam na nią, a ona uśmiechała się do mnie szczerze. - Ja też kiedyś byłam młoda i naprawdę uwierzcie mi, miło się na was patrzy. Widać, że się kochacie. Ale teraz powinniście przyjść do ogrodu, bo twoja mama Jo zastanawia się gdzie jesteście i co robicie. - puściła mi oczko. - Chciała nawet pójść i sprawdzić.
- Ale ty zaproponowałaś, że to sprawdzisz. - przerwałam jej i uśmiechnęłam się.
- No tak. Babcia zawsze na posterunku. - powiedziała, a Louis parsknął śmiechem.
- Przepraszam. - powiedział, ale nie przestał się śmiać.
- Nic nie szkodzi kochaniutki. Rozumiem, że to cię bardzo rozśmieszyło, ale taka jest prawda. Musisz wiedzieć, że ja zawsze swoje wnuki obronię, w każdej sytuacji. - Lou kiwnął głową i trochę mina mu zrzedła, a babcia uśmiechnęła się do nas.
- Dobra dzieciaki, chodźcie do ogrodu, bo tam wszyscy czekają, a trzeba zaczynać. Bo jak wiesz Jo, twój brat jest bardzo niecierpliwy i chce już zdmuchiwać świeczki.
- Dobrze babciu, chodźmy. - odpowiedziałam.
Babcia poszła przodem. Louis wziął mnie za rękę, a ja posłałam mu miłe spojrzenie i skierowaliśmy się do ogrodu. Chłopak jeszcze zdążył dać mi buziaka w policzek i weszliśmy do ogrodu.
- Jo, Louis wreszcie jesteście. Gdzie byliście tyle czasu? - zapytała mama, gdy tylko przekroczyliśmy próg.
- Rozmawialiśmy na korytarzu. - odpowiedziałam.
- I nie tylko. - dodała cicho babcia. Louis ścisnął mocniej moją dłoń. Również to usłyszał. Popatrzyłam na babcię, przyłożyłam sobie palec wskazujący do ust i szepnęłam.
- Csii. - babcia zrozumiała, bo kiwnęła głową w moją stronę i puściła oczko.
Po naszej cichej konwersacji usiedliśmy przy stole na drewnianej ławce. Babcia usiadła naprzeciw nas, pewnie dlatego, aby mieć na nas oko i nas obserwować. Obok niej siedziała moja mama, dalej tata, pan Mark, pani Jay i dziadek. Po mojej lewej stronie siedziały dziewczynki, a między nimi Max. Natomiast po mojej prawej stronie siedział mój ukochany LouLou. Nagle poczułam dłoń Louisa na swoim biodrze, która przysunęła mnie bliżej chłopaka. Ja położyłam swoją dłoń na jego kolanie. Chłopak wzdrygnął się, popatrzyłam na niego i zauważyłam lekki uśmiech na jego twarzy, chyba mu się to podobało. Był tak pochłonięty rozmową z moim dziadkiem, że nie zauważył jak bezczelnie się na niego gapię. Nagle mama z panią Jay wstały od stołu i udały się do kuchni po tort. Po chwili wróciły, a Maxowi oczy się zaświeciły. Patrzył na ten tort jak w jakiś obrazek. Tata zaświecił świeczki i wziął małego na ręce. Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy śpiewać "Happy Birthday". Gdy skończyliśmy tata pochylił się z Maxem nad stołem, aby Młody mógł zdmuchnąć świeczki.
- Pomyśl życzenie. - powiedziałam, a Max popatrzył na mnie oczkami pełnymi szczęścia. Widziałam, że jest zadowolony, ale kto by nie był, jakby miał taką imprezę urodzinową. Uśmiechnął się do mnie i zdmuchnął za pierwszym razem wszystkie świeczki. W sumie nie było to takie trudne zadanie, bo były tylko dwie. Mama wzięła się za krojenie tortu. Już nie mogłam się doczekać, aby go spróbować. Mam nadzieję, że smakuje tak jak wygląda. A znając moją mamuśkę to na pewno tak jest. Gdy dostałam wreszcie swój kawałek od razu zaczęłam jeść. Był przepyszny, malinowy. Taki jaki uwielbiam, moja mama wie co dobre. Gdy skończyliśmy jeść, pomogłam mamie posprzątać ze stołu. Zabrałyśmy brudne talerze i poszłyśmy z nimi do kuchni. Niestety jeszcze nie mamy zamontowanej zmywarki, więc musimy myć ręcznie.
- Ja pozmywam. - powiedziała mama.
- Nie, ja pozmywam, a ty idź do gości. - odpowiedziałam.
- Naprawdę? - zapytała. Kiwnęłam głową. - Dobrze w takim razie idę. - powiedziała.
- Idź, idź. - powiedziałam i zaczęłam zmywać. Po chwili poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam kto to. Zakręciłam wodę, odwróciłam się i zobaczyłam Louisa.
- Chcę ci coś powiedzieć Jo. Za chwilę cię pocałuję. - powiedział.
- Ale ... - nie było mi dane odpowiedzieć, bo chłopak przyłożył mi swój palec wskazujący do ust, tym samym mnie powstrzymując.
- Jak odwzajemnisz mój pocałunek zostaniesz moją dziewczyna, a jeżeli nie... - nie dokończył, bo mu przerwałam pocałunkiem. Poczułam jak się uśmiechnął i go odwzajemnił. Oderwaliśmy się od siebie, a ja uśmiechałam się do niego jak głupia.
- Kocham cię, Jo i chcę z tobą być na dobre i na złe. - powiedział po chwili.
- Ja też cię kocham Lou i również pragnę z tobą być. - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.

_________________________________________________________________________________
Witajcie kochani !
Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten rozdział i skomentujecie :)

Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach na twitterze, niech napisze swój nick w komentarzu :)

PYTANIA ------->   ASK lub TWITTER

Miłego weekendu :)

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze boski Kochana ! :)
    nie skomentowałam poprzednich rozdziałów bo dość długo nie wchodziłam na tego bloga i miałam trochę zaległości :D
    świetnie piszesz ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity <3

    Cantina

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Moim zdaniem ciut przesłodzony, ale nie słuchaj mnie, bo jest cudny. Naprawde niesamowity.
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń