środa, 20 listopada 2013

ROZDZIAŁ 37.

I co ja mam teraz zrobić? Iść porozmawiać z nim? Wytłumaczyć mu, że przecież nic się nie stało? Dam mu chwilę czasu. Muszę poszukać babci i dopytać się dlaczego musi jeździć na rehabilitację i nic mi o tym nie powiedziała.
Rozłożyłam wszystkie zakupy na swoich miejscach. Umyłam jeszcze nasze kubki po kawie. Gdy wycierałam je ścierką do kuchni weszła babcia. Uśmiechnęłam się do niej, po czym włożyłam kubki do szafki i odwróciłam się do niej twarzą.
- Babciu dlaczego nie powiedziałaś mi, że musisz jeździć na rehabilitację? - zapytałam prosto z mostu. 
- Nie powiedziałam ci, żeby cię nie martwić.
- No to trudno, bo już wszystko wyszło na jaw. A teraz opowiedz mi wszystko od początku jak to się stało, że potrzebne ci są takie zajęcia.
- Muszę teraz? Idź lepiej porozmawiaj z Louisem. Słyszałam waszą kłótnię.
- Lou może poczekać, lepiej, żeby ochłonął. Dajmy mu chwilę czasu, nie chcę się z nim jeszcze bardziej pokłócić. A ty powiedz mi o co chodzi i co się stało. - nakazałam, nie dam za wygrana muszę wszystko wiedzieć.
- No dobrze, usiądźmy. - powiedziała i wskazała ręką na krzesła stojące obok stołu. Usiadłyśmy, a babcia zaczęła.
- Kilka miesięcy temu miałam poważny wypadek. Spadłam ze schodów i złamałam sobie rękę. Zabrali mnie do szpitala, zrobili prześwietlenie i wsadzili rękę w gips. Po kilku tygodniach zadowolona pojechałam do szpitala, aby mi go zdjęli. Ale to co mi lekarz powiedział lekko mnie załamało. - babcia zrobiła sobie małą przerwę i odetchnęła głęboko, po czym kontynuowała. - Okazało się, że niektóre kości nie zrosły się prawidłowo i mogę mieć niedowład kończyny. - zakryłam dłonią usta, aby nie zacząć płakać. Nie mogłam w to uwierzyć, moja kochana babcia miałaby być niepełnosprawna? Przysunęłam się bliżej niej i złapałam za dłoń. Babcia uśmiechnęła się do mnie smutnie i kontynuowała. - Lekarz zrobił mi prześwietlenie i potwierdził najgorsze. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja czułam się świetnie i nic mi nie dolegało. Nawet ręka mnie nie bolała, a powinnam zwijać się z bólu. - no tak przy takim złamaniu człowiek nie wytrzymałby bez środków przeciwbólowych. - Na początku oczywiście trochę mnie pobolewało, ale z czasem przestało. Nawet dostałam mocne środki na ból, ale ich nie brałam. Nie miałam takiej potrzeby.
- I co było dalej? - zapytałam.
- Lekarz, który mnie przyjął tamtego dnia prowadził mój przypadek do końca, chciał dowiedzieć się dlaczego tak się stało i przede wszystkim co było tego powodem.
- I?
- Okazało się, że czasem się tak zdarza i akurat trafiło na mnie. Nie potrafię ci wyjaśnić tego fachowymi słowami, tak jak lekarz.- wyjaśniła babcia i uścisnęła moja dłoń.
- Ale teraz jest już wszystko w porządku prawda? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak. Odkąd chodzę na rehabilitacje to tak. - odpowiedziała, kamień spadł mi z serca.
- A ile razy musisz jeździć na tą rehabilitację?
- Dwa. W sobotę i w niedzielę. Tylko wtedy Łukasz ma czas.
- Rozumiem, mogę cię wozić póki tutaj jestem. - zaproponowałam.
- Dziękuję, ale nie trzeba. Łukasz ma niedaleko nas innego klienta i gdy jego odwozi to mnie bierze po drodze. Więc nie ma problemu. - uśmiechnęła się do mnie.
- Lubisz tego całego Łukasza, co nie? - zapytałam.
- Jest miły, uprzejmy i zawsze mi pomoże. - odpowiedziała.
- No tak jasne, a do tego taki przystojny. - dodałam.
- No właśnie. - babcia uśmiechnęła się do mnie jeszcze szerzej.
- A dużo mu o mnie mówiłaś? - zapytałam.
- Coś tam wspominałam. Że maturę w tym roku zdawałaś, że masz młodszego brata i takie tam podstawowe wiadomości.
- A o Louisie wspominałaś? - byłam ciekawa czy akurat tę podstawową informację przekazała.
- Oczywiście, powiedziałam że bardzo się kochacie.
- Cieszę się. A babciu jeszcze jedno pytanko. Dlaczego rodzicom nic nie powiedziałaś?
- Nie chciałam ich martwić. Znając twojego tatę wsiadłby w pierwszy samolot do Polski i przyleciał. Nie chciałam wam głowy zawracać moimi problemami.
- Co ty mówisz? Jesteśmy rodziną, a rodzina powinna sobie pomagać. Nie rozumiem dlaczego nie zadzwoniłaś. A co do taty to na pewno by przyleciał, bo to jest w końcu twój syn i się o ciebie martwi.
- Wiem. A teraz idź do Louisa, bo musicie sobie pewne rzeczy wyjaśnić. - powiedziała, a ja wstałam nie chętnie od stołu i ruszyłam w stronę schodów. - Jo, bądź dla niego delikatna. - dodała.
- Zawsze jestem delikatna babciu. - odpowiedziałam i puściłam do niej oczko. Babcia tylko wzruszyła ramionami i powiedziała cicho: "Ach ta młodzież". Zachichotałam i ruszyłam na górę. Musiałam stawić czoło pewnej  bardzo upartej osobie. Trochę się boję konfrontacji z nim, ale przecież ja nic nie zrobiłam, byłam uprzejma i tyle. Ale muszę przyznać, że Łukasz jest naprawdę miły i sympatyczny. Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do pokoju Louisa. Zapukałam dwa razy, ale nie uzyskałam pozwolenia na wejście. Zapukałam jeszcze raz i tym razem również nic. Zaniepokoiłam się tym faktem i otworzyłam drzwi. Weszłam, ale nikogo tam nie zastałam.
- Lou? - zapytałam i zamknęłam za sobą drzwi. - Louis? - powtórzyłam nieco głośniej. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, postanowiłam więc wejść dalej. Torba stoi obok łóżka, to znak że nigdzie nie wyjechał. A co jak uciekł? Nie. Przecież zobaczyłabym go i usłyszała jak schodzi po schodach. Gdzie on może być ? I w tym momencie zobaczyłam, że drzwi balkonowe są otwarte. Pewnie siedzi na balkonie, pomyślałam. Ruszyłam szybkim krokiem w ich stronę, chciałam jak najszybciej się przekonać czy Lou faktycznie się tam znajduje. Jaka była moja radość, gdy po przekroczeniu progu zobaczyłam go całego i zdrowego siedzącego na płytkach na balkonie. Można powiedzieć, że kamień spadł mi z serca. Chłopak mnie nie zauważył, bo nawet nie drgnął gdy weszłam na balkon. Usiadłam obok niego i przytuliłam do jego ramienia. W tym momencie Lou wzdrygnął się i popatrzył w moją stronę.
- Jo? - zapytał, po czym wyciągnął słuchawki z uszu. Zagadka rozwiązana, dlaczego mnie nie słyszał. - Ale mnie przestraszyłaś. - dodał, ale za chwilę wyraz jego twarzy spoważniał i próbował mnie od siebie odsunąć.
- Przepraszam. - szepnęłam. Pokręcił głową, jakby nie wiedział o co mi chodzi. - Za to, że cię przestraszyłam. - wyjaśniłam. Kiwnął głową, wstał i podszedł bliżej barierki.
- Czyli już mnie nie chcesz? - zapytałam smutnym głosem i spuściłam głowę.
- Co?
- Nie chcesz mnie. - stwierdziłam nie podnosząc głowy.
- Jak to? - jeju czy on nie rozumie kilku, prostych słów?
- Odepchnąłeś mnie od siebie. - powiedziałam cicho, a łzy leciały mi po policzkach. Chłopak klęknął przede mną i palcem wskazującym podniósł moją brodę, także teraz patrzyliśmy sobie w oczy.
- Przepraszam. - szepnął. - Nie chciałem cię odpychać, po prostu mnie przestraszyłaś. Przepraszam, że to tak odebrałaś. I nie płacz proszę, nie mogę patrzeć na to jak dziewczyna, którą kocham płacze przeze mnie. - dodał. Uśmiechnęłam się lekko i Louis tak samo. Znowu wyznał mi miłość, czyli kolejny kryzys w naszym związku zażegnany? Miejmy nadzieję.
- Jesteś na mnie zły? - zapytałam i pociągnęłam nosem. Lou usiadł obok mnie i za chwilę ja znalazłam się na jego kolanach.
- Nie siedź na zimnych płytkach. - powiedział. - Nie jestem na ciebie zły. To na tego kolesia jestem zły, jak mu było? - zaczął się zastanawiać.
- Łukasz. - odpowiedziałam.
- Ah tak Lukas. - zaczęłam się śmiać, bo w jego ustach to imię tak fajnie brzmiało. - Z czego się śmiejesz? - zapytał i kciukiem otarł samotnie spływającą łezkę z mojego policzka.
- Z ciebie. - odpowiedziałam.
- Ze mnie? Dlaczego?
- Bo tak śmiesznie wymawiasz jego imię. - wyjaśniłam i pogłaskałam go po policzku. Louis zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył widać w nich było miłość, miłość do mnie. Patrzył tak na mnie swoimi, pięknymi niebieskimi oczami, a ja nie mogłam już wytrzymać i pocałowałam go.
- Nie kłóćmy się więcej, proszę. - szepnęłam prosto w jego usta. - Nie lubię się z tobą kłócić Lou. Za bardzo cię kocham, aby tracić czas na bezsensowne kłótnie. - dodałam i oparłam swój policzek o jego.
- Też nie lubię się z tobą kłócić i patrzeć jak przeze mnie płaczesz i jesteś przygnębiona.
- Co? Skąd wiesz, że byłam przygnębiona? Przecież nie widziałeś mnie, bo przez cały czas siedziałeś tutaj. - wskazałam ręką na miejsce obok.
- Ale ja nie mówię o dzisiejszym dniu. - odpowiedział spokojnie, tak jakby chciał wybadać moją reakcję. - Chodzi mi o naszą ostatnią kłótnię, no wiesz o twój wyjazd. - wytłumaczył.
- No i co z tym związanego? Nie chcę o tym mówić, było minęło. - odpowiedziałam i próbowałam wstać z jego kolan, ale zatrzymał mnie przy sobie.
- Chciałem tylko powiedzieć, że widziałem cię po tym wszystkim. To znaczy jak byłaś w domu.
- Śledziłeś mnie? - zapytałam i odsunęłam się.
- Nie, oczywiście, że nie. Chciałem się pogodzić, bo wiedziałem że to ja zawaliłem. Ale gdy zobaczyłem cię taką smutną to nie mogłem, po prostu nie mogłem stanąć z tobą twarzą w twarz. Przepraszam wiem, że to głupie z mojej strony, ale nie mogłem. A potem jak wieczorem byłaś na skype to miałem taką ochotę do ciebie zadzwonić.
- To dlaczego tego nie zrobiłeś? - zapytałam i popatrzyłam w jego oczy.
- Nie wiem. Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. - wyjaśnił.
- A wiesz, że ja też chciałam do ciebie zadzwonić?
- To dlaczego tego nie zrobiłaś?
- Nie wiem. Rozmawiałam z Domi, a później ciebie już nie było. - wzruszyłam ramionami.
- To chyba myślimy podobnie, co nie? - uśmiechnął się i już wiem, że wrócił do mnie mój ukochany Louis.
- A co do Łukasza, to ja naprawdę nie wiem co w ciebie wstąpiło, że aż tak zareagowałeś. - stwierdziłam.
- Sam nie wiem. Po prostu, gdy widziałem jak on na ciebie patrzył, to chciałem się na niego rzucić z pięściami. - powiedział, a jego wszystkie mięśnie nagle się napięły, a ja czułam je bardzo dobrze.
- Zwariowałeś? Pomyśl jak babcia by na to zareagowała. W ogóle co ci odbiło, aby rzucać się na niewinnego chłopaka?
- Przepraszam. Ja naprawdę nie wiem co się wtedy ze mną działo i przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałem i cię oskarżałem. Teraz już wiem, że miałaś rację mówiąc, że jesteś niewinna i niczego nie zrobiłaś. - powiedział cicho. - To jego wina. Mam nadzieję, że nie będziesz miała okazji go już więcej spotkać. - dodał i pocałował mnie w skroń.
- To nie będzie takie proste. - odpowiedziałam. Lou popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja dalej kontynuowałam. - Babcia ma dwa razy w tygodniu rehabilitację i to właśnie z nim. - wytłumaczyłam.
- I za każdym razem on przyjeżdża i odwozi babcię? - zapytał.
- Tak, podobno ma jakiegoś innego klienta mieszkającego gdzieś blisko, a babcię bierze po drodze. Oczywiście zaproponowałam, że mogę ją tam zawozić, ale babcia powiedziała że nie ma takiej potrzeby.
- To dobrze, bo nie będziesz miała okazji go spotykać.
- Znowu zaczynasz?
- Nie skądże. Ja tylko stwierdzam fakty.
- Taa. - bąknęłam. - Jesteś już spakowany? - zapytałam po chwili.
- Nie do końca. - odpowiedział.
- To chodź pomogę ci, a potem zejdziemy na dół na obiad. - wstałam z jego kolan, a Lou zaraz za mną. Cieszę się, że po kryzysie nie ma już ani śladu.

_________________________________________________________________________________
Rozdział nie jest za długi, ale myślę że wszystko wyjaśniający. Mam na myśli sprawę z babcią Jo i mega przystojnym Łukaszem :)
A właśnie jakby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda Łukasz zapraszam do zakładki bohaterowie. Tak ja go sobie wyobrażam :) Myślę, że się Wam spodoba :)
Jak Wam się podoba nowa płyta chłopaków ? Musze przyznać, że zaskoczyli mnie bardzo pozytywnie i jestem bardzo z nich dumna. Cieszę się, że mój kochany LouLou ma tyle solówek na tej płycie, wreszcie ! Rozdział pisany głównie przy tych piosenkach, miałam przy nich natchnienie :) A Wam która z piosenek się najbardziej podoba?
Miłego dnia :)

8 komentarzy:

  1. Jeszcze płyty nie słuchałam ale muszę posłuchać. Co do rozziału to mega jak zawsze. Mam przeczucie że Łukasz jeszcze odegra kluczową role. Czekam na nn i pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Half a heart jest zajebista,You&I też jest boska ale i tak wszystkie uwielbiam bo to w końcu Nasi Chłopcy śpiewają ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie jest, szkoda że Lou musi wyjechać,ale czuję że ten Łukasz będzie ją podrywał. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. cudooooooooo! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :D czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny :D woedziałam że się pogodzą :)

    OdpowiedzUsuń