piątek, 17 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 57.

- Jesteście szaleni. - powiedziałam, gdy oderwałam się od nich. Popatrzyłam na mamę, a ta miała łzy w oczach, a tata niesamowicie wielki uśmiech na twarzy.
- Cieszysz się? - zapytał tata, gdy z powrotem usiadłam na łóżku.
- Pytanie. Oczywiście, że się cieszę. - odpowiedziałam.
- Jakoś tego po tobie nie widać. - powiedział, a ja popatrzyłam w jego oczy. 
- Dziękuję Wam bardzo. Naprawdę nie musieliście, aż tak się wykosztowywać na mnie. Studia, mieszkanie, a teraz jeszcze samochód. - szepnęłam, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Byłam bardzo szczęśliwa, ale w głowie siedział mi obraz Josha, śmiejącego się głupio ze mnie i mówiącego mi jaka ja to byłam ślepa, że nie widziałam jak mnie zdradzał. Byłam w nim zakochana i nie widziałam tego co mi robił. Może miłość faktycznie jest ślepa i widzisz tylko te dobre strony drugiej osoby, w której jesteś zakochany. Nie wiem, ale z Louisem tak nie jest. Widzę jego wady i zalety. Po za tym jesteśmy dopiero ze sobą miesiąc, więc to mało czasu aby poznać siebie bardzo dobrze i wszystko o sobie wiedzieć. Nad związkiem trzeba pracować, aby coś dobrego z niego było. 
Mama, gdy zobaczyła co się ze mną dzieje, wiedziała że coś jest nie tak. Kazała tacie wziąć Maxa i poprosiła aby wyszli, a sama usiadła obok mnie na łóżku i mocno do siebie przytuliła, a ja zaczęłam coraz bardziej płakać.
- Jo co się dzieje? - zapytała cicho.
- Byłam z Maxem na placu zabaw. 
- I co to jest takie straszne, że płaczesz? - zapytała.
- Nie. Josh tam był. - wyjaśniłam. Czułam jak mama cała się spina, dlatego mocniej się do niej przytuliłam.
- A co on tutaj robi? - zapytała przez zęby.
- Nie wiem, ale nie interesuje mnie to. Mamo jak ja go zobaczyłam, to wróciły do mnie wszystkie wspólne chwile. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, ani jak się zachować, dlatego szybko się zebrałam i poszłam do domu. Ale on zaczął mnie obrażać i mówić mi jaka ja byłam głupia i ślepa, że nie widziałam jak mnie zdradzał z Kate, rozumiesz? A na koniec powiedział mi, że pożałuję tego że uderzyłam go w twarz. - wyjaśniłam, a mama aż wciągnęłam powietrze gdy usłyszała moje ostatnie zdanie.
- Co zrobiłaś?
- Uderzyłam go w twarz i to bardzo mocno.
- Dobra dziewczynka. - mama uśmiechnęła się i pogładziła mnie po włosach, po czym dodała. - Rozumiem cię kochanie w pełni. Nie przejmuj się nim, nie warto. To przeszłość, wiem że bardzo bolesna przeszłość dla ciebie, ale proszę cię nie rozmyślaj już o tym. Nie mogę patrzeć na ciebie jak płaczesz. 
- Przepraszam mamo, powinnam was wycałować i dziękować za to wszystko co dla mnie robicie, za niesamowity prezent, ale spotkanie z nim zepsuło mi cały dzień i nie potrafię o nim zapomnieć. - wychlipałam.
- Wiem kochana i nie przepraszaj. Masz prawo płakać i należy ci się to. A może pojedziemy na zakupy, co ty na to ? Może poprawi ci się dzięki temu humor. Chcesz? Wypróbujemy twój nowy samochód. - zapytała mama, ale ja odmówiłam nie mam ochoty na zakupy, ani jakieś wycieczki. Pragnę zakopać się w pościeli i przespać resztę dnia.
- Dobrze jeśli nie chcesz to rozumiem. ale pamiętaj możesz zawsze na mnie liczyć.- powiedziała i ucałowała mnie w czoło.
- Wiem mamuś i dziękuję za wszystko. - powiedziałam, a mama wstała z łóżka i wyszła z mojego pokoju. Usłyszałam tylko jak tata na korytarzu pyta się jej co się stało, a mama powiedziała że wytłumaczy mu na dole. I takim oto sposobem zniknęli, a ja po kilkunastu minutach zasnęłam. Zmęczyło mnie to spotkanie z byłym chłopakiem, po za tym chciałam zapomnieć o wszystkim.

***

Obudziłam się zdezorientowana, bo nie wiedziałam co się stało. Dopiero po chwili przypomniałam sobie i poczułam niesamowity ból w klatce piersiowej spowodowany obrazem byłego chłopaka. Wiem, że nie powinnam o nim myśleć, ani nie rozdrapywać starych ran, ale nie potrafię. Taka już jestem, wspominam bolesną przeszłość, a nie powinnam bo wiem jak to na mnie działa i potem czuję się tak jak teraz. Musiałam spać kilka godzin, bo na zewnątrz się ściemniło. Zastanawiam się nad tym czy powiedzieć o wszystkim Louisowi. Może lepiej będzie jak mu o niczym nie powiem. I tak już wie wystarczająco dużo o moim poprzednim i pierwszym związku, który okazał się klapą i nie chcę mówić mu jeszcze o tym nieprzyjemnym spotkaniu. Więc i lepiej dla mnie, bo nie będę musiała mu tego mówić i znowu pewnie przy tym płakać. I lepiej dla niego, bo im człowiek wie mniej tym lepiej śpi. Zeszłam z łóżka i szurając nogami o podłogę poszłam do łazienki. Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, to myślałam że padnę na zawał serca. Jeśli przestraszyłam się na swój widok, to jest ze mną bardzo źle. Rozmazany tusz i czerwone oczy od płaczu. Szybko przemyłam twarz wodą i zeszłam na dół. Ciekawe co robią rodzice i Max. Weszłam do salonu, ale nikogo w nim nie zastałam, przeszłam więc do kuchni i przy okazji napiłam się wody, ale tam również nikogo nie było. Zobaczyłam, że drzwi do ogrodu są uchylone, więc obstawiam że muszą tam być. Niepewnie przekroczyłam próg i zobaczyłam wszystkich moich domowników siedzących przy stole i żywo o czymś rozmawiających. Zauważyłam, że nawet grill jest rozpalony, więc pomyślałam że dobrze się bawią. Podeszłam bliżej nich, a gdy mnie zobaczyli na ich ustach pokazały się uśmiechy od ucha do ucha. Zastanawiam się tylko dlaczego się uśmiechają. Nagle usłyszałam jak ktoś zza moich pleców woła moje imię, głos wydawał się znajomy. Odwróciłam się i zamarłam. W moją stronę pewnym krokiem zmierzał Josh z tym swoim złośliwym uśmieszkiem. Podszedł do mnie bliżej i pocałował w policzek, tak jak ktoś bardzo mi bliski, ktoś kogo kocham całym sercem - Louis.
Obudziłam się nagle, cała spocona. Usiadłam gwałtownie na łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i doszło do mnie, że to był tylko głupi sen, a ja jestem w moim pokoju. Nagle ktoś zapalił lampkę stojącą na biurku, a ja popatrzyłam w tamtą stronę. Zmrużyłam oczy, gdy światło lekko mnie oślepiło i po chwili dostrzegłam osobę siedzącą na krześle.
- Lou? - zapytałam, bo nie byłam pewna czy to na pewno on. Chłopak wstał, wziął z biurka szklankę i mi ją podał oraz usiadł obok mnie na łóżku.
- Proszę połknij to i popij wodą. - powiedział, a ja popatrzyłam na niego, a potem na wyciągniętą w moją stronę jego dłoń. Wzięłam dwie pigułki i od razu włożyłam je do ust, a następnie popiłam dużą ilością wody.
- Co ty tu robisz? - zapytałam, gdy wypiłam całą zawartość szklanki.
- Nie mogłem się do ciebie dodzwonić, więc zadzwoniłem do twojej mamy, a ona mi wszystko powiedziała, co cię dzisiaj spotkało, no wiesz na placu zabaw. Wsiadłem szybko w samochód i jestem. - wyjaśnił.
- I patrzyłeś jak śpię? - zapytałam, a następnie przesunęłam się w stronę łóżka, czym zrobiłam chłopakowi miejsce obok mnie.
- Nie do końca. - odpowiedział, ściągnął buty i wślizgnął się na miejsce obok mnie. Przytulił mnie do siebie, a ja objęłam go ramieniem w pasie i położyłam głowę na jego torsie. - Przyjechałem jakieś pół godziny temu, twoja mama powiedziała mi co się stało, a tutaj siedzę od jakichś dziesięciu minut. - dodał i ucałował mnie w czoło.
- Cieszę się, że tutaj jesteś. - szepnęłam.
- Serio?
- Tak. Chciałabym żebyś zawsze przy mnie był i zawsze mnie obronił, w każdej sytuacji. Ale wiem, że tak niestety nie może być. - powiedziałam i lekko zadrżałam. Louis to zauważył, bo po chwili okrył nas kocem i mocniej mnie do siebie przytulił.
- Żałuję, że mnie tam z tobą nie było. Mógłbym mu nakopać, za to co ci zrobił i co powiedział. - odpowiedział.
- Ja też tego żałuję. Wiesz co? Szkoda, że nie powiedziałam ci żebyś po mnie przyjechał, no wiesz gdy rozmawialiśmy przez telefon. Nawet mogłabym posprzątać twój pokój, żeby tylko się z nim nie spotkać. - powiedziałam.
- A ja żałuję, że pomimo twoich sprzeciwów tego nie zrobiłem. Gdybym przyjechał nie byłoby tej nieprzyjemnej sytuacji, a ty byłabyś teraz uśmiechniętą Jo. - powiedział, a moje serce zatrzepotało z radości. On się naprawdę o mnie martwi i mnie kocha. Podniosłam się i pocałowałam go w samiutkie usta. Chłopak się chyba tego nie spodziewał. Popchnął mnie lekko, także teraz ja leżałam na plecach, a on wisiał nade mną. Byłam zaskoczona jego reakcją, ale w tym momencie potrzebowałam tego. Czuć usta Louisa na moich i jego rąk dotykających mojego ciała. Tak bardzo kocham tego chłopaka, że nawet sobie nie mogę tego wyobrazić. Oddałabym mu wszystko co mam, bo wiem że to on jest tym jedynym. I chyba wiem, że jestem na to gotowa. Tak, na pewno jestem. Wiem, że on pragnie tego samego, mimo iż mówi mi że poczeka i nigdzie mu się nie spieszy, ale ja wiem że tego bardzo chce, ja również.
- Kocham cię. - szepnął pomiędzy pocałunkami. Moje serce zabiło szybciej na te słowa. Sięgnęłam rękami w dół i zaczęłam podnosić jego koszulkę w górę. Lou uniósł się i jednym ruchem ściągnął ją przez głowę i rzucił na podłogę. Wrócił do całowania mojej szyi, a ja mogłam spokojnie jeździć rękami po jego nagiej skórze na plecach. Nagle poczułam jak dłonie chłopaka znajdują się na moim brzuchu i po chwili ja też nie miałam na sobie koszulki, dołączyła ona do leżącej na ziemi koszulki Louisa, a ja leżałam w staniku i krótkich spodenkach. Gdy popatrzył na moją klatkę piersiową wciągnął głośno powietrze, a na moich policzkach od razu pojawił się ogromny rumieniec. Próbowałam rękami zakryć swoje nagie ciało, ale Louis odciągnął moje dłonie i pokręcił głową, że się na to nie zgadza. Czułam, że moje policzki mają kolor dojrzałego pomidora.
- Nie zakrywaj się. Nie przede mną. - mruknął zachrypniętym głosem i popatrzył mi prosto w oczy. Biło od nich pożądanie i miłość. Miłość do mnie, miłość o której zawsze marzyłam, prawdziwa miłość, o której mogłam sobie kiedyś pomarzyć. - Nie masz nic do ukrycia. Jesteś piękna i nie powinnaś się zakrywać. - dodał po chwili, gdy nasze oczy nadal wpatrywały się w siebie.
- Kocham cię. - szepnęłam, a chłopak puścił moje dłonie i pochylił się nade mną. Pocałował mnie długo i namiętnie. Jego dłonie zaczęły jeździć po moim ciele i zatrzymały się na piersiach. Ujął je w swoje obie dłonie, a następnie lekko ścisnął. Z moich ust wyleciał cichy jęk i poczułam jak Lou się uśmiecha. Ja nie byłam mu dłużna, ścisnęłam w miarę mocno jego pośladki i tak samo usłyszałam gardłowe jęknięcie z jego strony. Widać, że podoba mu się ta zabawa. Raz się żyję, klepnęłam go w tyłek, a chłopak zaśmiał się w moje usta, mi też to się udzieliło i razem śmialiśmy się z naszego pierwszego takiego intymnego momentu. Ale jak to mówią, nic co dobre nie trwa wiecznie. Ktoś musiał nam przeszkodzić. Nagle z Louisem usłyszeliśmy głośne kroki na schodach. Chłopak szybko wstał ze łóżka, schylił się i rzucił we mnie moją koszulką, a swoją ubrał w ekspresowym tempie. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły i stanął w nich mój tata. Louis na szczęście szybko usiadł obok mnie na łóżku.
- Jo, wszystko w porządku ? Przyniosłem wam kanapki i herbatę, bo pewnie zgłodnieliście. - powiedział i położył tacę z jedzeniem na biurku.
- Co robiliście? - zapytał i zaświecił lampę wiszącą na suficie.
- Rozmawialiśmy. - odpowiedziałam szeptem, a tata popatrzył znacząco na Louisa, a potem przeniósł wzrok na mnie.
- Tak? - dopytywał.
- Tak. - odpowiedziałam stanowczo, gdy nasze oczy się złączyły.
- Ok, to w takim razie wam nie przeszkadzam. Smacznego. - powiedział i wyszedł z pokoju. Gdy zamknął za sobą drzwi, opadłam na łóżko. Lou siedział cicho i dopiero po chwili się odezwał.
- Dlaczego twój tata tak dziwnie na mnie patrzył? - zapytał i popatrzył na mnie. Usiadłam obok niego i popatrzyłam na niego. Zjechałam wzrokiem w dół i dopiero teraz się zorientowałam, że Lou ma ubraną koszulkę na tę stronę co nie trzeba. Zaczęłam się głośno śmiać, a Lou zrobił zdziwioną minę i pewnie zastanawiał się z czego ja się tak śmieje. Gdy się uspokoiłam wskazałam palcem na jego bluzkę, a chłopak zaraz do mnie dołączył i razem padliśmy na łóżku śmiejąc się.
- Kurde, ale wtopa. - powiedział Lou.
- Mogłoby być gorzej, jakby wszedł kilka sekund wcześniej i zobaczył nas bez górnych części ubrania i w dziwnej pozycji. Ty trzymający moje piersi w swoich dłoniach, a ja klepiąca cię w tyłek. - zaśmiałam się, po czym razem wstaliśmy z łóżka. Lou poprawił swoją koszulkę, a ja wzięłam tacę i z powrotem usiadłam na łóżku. Po chwili chłopak do mnie dołączył i zajadaliśmy się pysznymi kanapkami zrobionymi, jak się mogę domyślać, przez mojego tatę. Dobrze, że Lou do mnie przyjechał. Przynajmniej mnie nieco rozweselił i na chwilę zapomniałam o całej sprawie z Joshem. Wiem, że to już przeszłość i nie powinnam się nim tak bardzo przejmować, ale bardzo dotknęło mnie to co mi powiedział i to jak się ze mnie śmiał. Czasem zastanawiam się jak ja mogłam z nim kiedyś być i go kochać. Teraz wiem, że to nie było takie uczucie jakim darzę Louisa. To uczucie nazywa się miłością, miłością do osoby którą naprawdę kochasz i szanujesz oraz oddajesz mu całą siebie. Teraz wiem, że nie oddałabym tego co łączy mnie z Louisem nikomu. On jest mój i tylko mój.

_________________________________________________________________________________
Hejooooo ! To znowu ja :) Tak jak napisałam, że gdy będzie 10 komentarzy pod poprzednim rozdziałem będzie nowy i oto on :)
Niektórzy z Was zgadli co to za prezent był w pudełku, myślałam że się nie zorientujecie, ale zdolne z Was bestie :)
Większość myślała, że tajemniczą postacią będzie Łukasz. Nie wiem dlaczego tak myśleliście, przecież Łukasz jest w Polsce :) hahah :) Ja wiem, że za nim nie przepadacie i tak mi się zdaje, że do tej grupy dołączy też Josh. Bo nieźle po nim jechaliście w komentarzach, ale cóż nie dziwię się Wam. Pewnie też bym tak zrobiła jakbym była na Waszym miejscu :)
Jak zawsze nie zawiedliście mnie z liczbą komentarzy, a że uwielbiam je czytać to pozostajemy przy magicznej 10.
                                    10 komentarzy = następny rozdział :)

Muszę się Wam czymś pochwalić. W tym tygodniu pobiłam swój rekord dodawania rozdziałów. Zazwyczaj dodawałam 2, jak dobrze poszło to nawet 3, ale ten dzisiejszy rozdział będzie 4 w tym tygodniu. Nie wiem co mam na to powiedzieć, bo sama jestem zdziwiona tym faktem :) I pozytywnie zaskoczona, że potrafię napisać kilka rozdziałów w przód.
Mam nadzieję, że ten Wam się spodoba. A zwłaszcza jednej osobie, której narobiłam na niego smaka (ta osoba bardzo dobrze wie kogo mam na myśli)  :)
Tyle na dzisiaj i do następnego :)

12 komentarzy:

  1. Super.. Cieszę się, że dodałaś ten rozdział tak szybko i mam nadzieję, że następny będzie wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeest zgadłam! Chyba zacznie sie bawic w zgadywanki xd ugh moja głupota nie zna granic ale taka juz jestem. Tata mógł poczekac z tymi kanapkami! A zapowiadało sie tak ciekawie xd okeej teraz tylko pozostaje mi czekac na nastepny. I mam nadzieje ze będzie jutro! Jak nie to foch! Okeej, okeej ja juz lepiej nic nie mówie. Aaaa... i jestem z Ciebie dumna, ze tyle rozdziałów dodałaś i oby tak daleeej! Dobra koniec! Do....napisania
    ~~Veriii

    OdpowiedzUsuń
  3. Myśle że gdyby tata nie wszedł to by Jo i Lou kontynuowali swoją zabawę :P i rozdział jak zawsze super czekam na następny :)
    /Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra dziewczynka :) jest po prostu świetny <3 ahh normalnie nie mogłam się oderwać. :) do tego ten tatuś :p

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, koszulka ubrana na odwrót hahah :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wymyślasz historię głównej bohaterki, czyli na 100% jesteś z nią jakoś takoś powiązana- cechy, wygląd itp.itd. Więc czemu nie nienawidzisz Łukasza i Josha? Piszesz o nich że spoko i lajcik (poza rozdziałami) tak jakby niby nigdy nic. No okay Łukasz nic nie zrobił, ale jednak jest dziiiiwny.
    A co do rozdziału to dziwie się, że oni usłyszeli kroki na schodach, gdy robili takie rzeczy. Oj Louis Louis- pamiętać trza było o tym jak się koszulke ubiera.
    Do zobaczenia przy nexcie
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski.:D
    Uśmiałam się z powodu tej koszulki.xD.
    Czekam na następny rozdzial.:3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :-D czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta koszulka:-D OMG Genialne

    OdpowiedzUsuń
  10. Normalnie sie popłakałam ze śmiechu hahaha. Rozdział boski.

    Julcik;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział w sumie jak zawsze :) Uśmiałam się przy koszulce :D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie wiem co pisać w komentarzach... Rozdział super, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń