poniedziałek, 20 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 58.

Rano obudziłam się z całkiem innym nastawieniem do życia. Można powiedzieć, że byłam szczęśliwa, mimo wczorajszej nieprzyjemnej sytuacji na placu zabaw. A końcówka dnia była boska, oczywiście gdyby nie tata (co znowu się zdarzyło, któryś raz z kolei), wiem że doszłoby między nami do czegoś więcej. Chociaż bałabym się, że ktoś znienacka wparuje do pokoju i złapie nas na gorącym uczynku. Ale wiem też, że jestem gotowa aby to zrobić i psychicznie i fizycznie. Po prostu wiem, że to Louis jest tym jedynym, któremu pragnę oddać wszystko co mam. Jestem taka szczęśliwa, że go mam. Zawsze marzyłam, aby być z kimś kto mnie naprawdę pokocha, a nie na pokaz lub żeby tylko mnie wykorzystać albo coś z tych rzeczy. Odkąd go poznałam moje życie zmieniło się - na lepsze, oczywiście. Zanim zaczęliśmy się spotykać było takie szare i bezbarwne. A teraz? Jest całkiem inaczej. Jest kolorowe i wszystko mi się układa. Dostałam się na wymarzone studia, mam śliczny samochód, a do tego zamieszkam razem z ukochana osobą, czy to nie jest wspaniałe?
Dzisiejszy dzień zapowiada się świetnie. Razem z Louisem jedziemy do Londynu na uczelnię, aby złożyć papiery na studia oraz poszukać jakiegoś w miarę taniego i przytulnego mieszkania. Lou mówił mi, że ma już jakieś wypatrzone i że to mieszkanie kogoś znajomego, ale nie powiedział dokładnie czyje ono jest. Więc zostaje mi uwierzyć mu na słowo. Wczorajszy wieczór zaliczam do w miarę udanych. Mimo mojego okropnego snu. Lou nie pytał się co mi się śniło, ani nie naciskał żebym mu powiedziała. A ja sama nie miałam na to ochoty, ani chęci do mówienia co to było. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów na moim laptopie oraz rozmowie. Oboje bardzo się cieszymy, że zamieszkamy razem. A Louis nie raz mi mówił, że planuje wynająć tylko dla siebie jakieś małe mieszkanie, bo nie lubi dzielić pokoju w akademiku z kilkoma kolegami. Mówił, że nie ma się jak skupić przed egzaminami, aby spokojnie się pouczyć. A jak zorganizują imprezę w środku tygodnia to już w ogóle nie ma szans na zrobienie czegokolwiek. I biedny musi się włóczyć po bibliotekach, aby czegokolwiek się nauczyć. Lou powiedział mi również wczoraj, że zarezerwował domek w miasteczku, w którym byliśmy kilka dni temu. Cieszę się, że tam pojedziemy na ten weekend, Louis tak samo, bo jak twierdzi mojego towarzystwa nigdy dosyć.
Z pozytywnym nastawieniem do życia wstałam z łóżka. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Umówiłam się z chłopakiem, że przyjadę do niego autem i razem pojedziemy do Londynu. Nic mu nie mówiłam o moim nowym nabytku. Poniekąd chcę mu zrobić niespodziankę, ale również zobaczyć jego minę, gdy podjadę pod jego dom, a on zobaczy mnie w niebieskim garbusie. Jestem pewna, że to był pomysł mojego taty. Nie raz z nim rozmawiałam na temat, który samochód mi się najbardziej podoba i takie tam. I mogę śmiało powiedzieć, że to on wpadł na ten pomysł z kupnem auta. W sumie się cieszę, ale nie musieli się aż tak bardzo na mnie wykosztowywać, wystarczy że będą płacić za mieszkanie. Ale tacy właśnie są moi rodzice, nieobliczalni i szaleni oraz zrobią wszystko dla swojej jedynej córki.
Wyszłam spod prysznica, wytarłam się i ubrałam ciuchy. Wybrałam w miarę elegancki i ładnie prezentujący się zestaw. Ciemna koszula z krótkim rękawem i czarne spodnie. Pogoda jakoś zbytnio nas dzisiaj nie rozpieszcza, więc założę jeszcze do tego czarną marynarkę. Myślę, że tak będzie wygodnie i będę się w miarę prezentować na uczelni. Włosy spięłam w koka, nałożyłam lekki podkład, a rzęsy wytuszowałam. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i wyszłam z łazienki. Wiem, że ten dzień zapowiada się świetnie. Weszłam jeszcze na chwilę do mojego pokoju po torebkę i telefon, a następnie zeszłam na dół. Aż się zdziwiłam, że na dole nikogo nie ma. Zobaczyłam na zegarek zapięty na nadgarstku, który aktualnie wskazywał godzinę 9:10. Więc pewnie wszyscy jeszcze śpią. Z Louisem umówiłam się około 10, więc jak wyjadę za dwadzieścia minut, powinnam spokojnie zdążyć. Nastawiłam wodę na kawę w czajniku i w międzyczasie zrobiłam sobie dwie kanapki z dżemem. Gdy woda się zagotowała zalałam kawę i usiadłam przy stole w kuchni. Mój wzrok co jakiś czas spoglądał na kalendarz zawieszony na przeciwnej ścianie i po chwili przypomniało mi się, że za jakiś miesiąc jest koncert, na który mam dwa bilety. Oczywiście jeden jest dla Louisa. Na początku myślałam, że Domi przyjedzie do mnie i razem pójdziemy na koncert naszego idola, ale niestety nie jest to możliwe. Dowiedziałam się, że biedaczka nie zdała matury z matematyki i teraz spędzi całe lato na wkuwaniu. A o studiach za granicą to może sobie pomarzyć, tak przynajmniej powiedział jej tata, nie ma takiej opcji żeby wyjechała. I takim oto sposobem zostałam sama tutaj. Ale zaraz, nie sama. Przecież mam Louisa, rodziców, brata i ukochanych dziadków, do których mam niecałą godzinę drogi. Uśmiechnęłam się sama do siebie, aż dziwne to jest dziś od rana cały czas się śmieje. Coś mam dzisiaj dobry humor. Umyłam talerz i kubek, ubrałam granatowe balerinki i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz, bo nigdy nie wiadomo co może się stać, a następnie wyjęłam kluczyki od samochodu z torebki i nacisnęłam guzik go otwierający. Mój samochodzik wesoło zamrugał światłami, a ja znowu uśmiechnęłam się do siebie. Wsiadłam do niego i od razu mi się spodobał. Wczoraj nie miałam okazji się nim przejechać, więc dzisiaj jest ten pierwszy raz. Przekręciłam kluczyk w stacyjce, a auto od razu obudziło się do życia. Zapięłam pas bezpieczeństwa i wyjechałam na drogę.
Po dwudziestu minutach jazdy, bez żadnych przeszkód, czytaj korków, dojechałam na miejsce. Zaparkowałam na podjeździe i zgasiłam silnik. Ledwo zdążyłam wysiąść z auta, gdy w drzwiach domu pojawił się Louis. Kiedy nasze oczy się spotkały na jego ustach zagościł piękny uśmiech od ucha do ucha, oczywiście na moich również, przynajmniej nie śmieję się sama do siebie, pomyślałam i ruszyłam w stronę chłopaka. Lou zdążył do mnie zejść po schodkach i teraz mogłam mu się spokojnie przyjrzeć. Był ubrany w czarne spodnie i niebieską koszulę w kratę, w której rękawy miał podwinięte do łokci. Włosy oczywiście tworzyły artystyczny nieład na jego głowie, co osobiście mi się bardzo podoba.
- Cześć skarbie. - powiedział i pocałował mnie w usta.
- Cześć. Jedziemy? - zapytałam z uśmiechem. Już się nie mogę doczekać, aż zobaczę moją uczelnię i nasze nowe mieszkanie.
- Aha tylko wezmę kluczyki od samochodu. - odpowiedział.
- Możemy jechać moim. - powiedziałam, a na twarzy Louisa wymalowało się zdziwienie.
- Jak to "moim"? - zapytał zaskoczony.
- No moim samochodem, który stoi na twoim podjeździe. - odpowiedziałam i wskazałam palcem za siebie.
- Serio? - zapytał i podążył wzrokiem za moją ręką.
- Tak. Rodzice mi go wczoraj kupili, gdy podobno załatwiali "ważne" sprawy. - odpowiedziałam ze śmiechem. Louis nie mógł od auta oderwać wzroku, nawet zignorował moją ostatnią wypowiedź i zaczął iść w jego stronę.
- Lou? - zapytałam, ale chłopak nic nie odpowiedział.
- Louis! - krzyknęłam głośniej i wtedy mogłam zobaczyć jego oczy. Stał obok mojego samochodu i patrzył na mnie zdziwionym wzrokiem, tak jakby nic inne się nie liczyło, a tylko niebieski obiekt stojący przed nami.
- Tak?
- Co tak? Coś ty się tak wpatrzył w ten samochód. Pierwszy raz coś takiego widzisz? - zapytałam już nieźle zirytowana.
- Nie, tylko nie mogę uwierzyć własnym oczom. Dasz poprowadzić? - zrobił maślane oczka, a ja z rozbawieniem pokiwałam głową na nie. - Dlaczego? - dopytywał i wygiął swoją wargę.
- Nie ma opcji. To mój samochód, ja prowadzę. - powiedziałam stanowczo i zaczęłam iść w stronę drzwi od strony kierowcy.
- Ej, to nie fair. Ja ci dałem się przejechać moim samochodem, teraz twoja kolej. - odpowiedział, a ja wtedy przypomniałam sobie naszą pierwszą przejażdżkę do sklepu. Gdzie to niby mieliśmy kupić kilka najpotrzebniejszych produktów, a okazało się że wyszła z tego cała lista. Było zabawnie wtedy, a ja nie wiedziałam że ten chłopak stojący przede mną i lekko się do mnie uśmiechający będzie dla mnie taki bliski i najważniejszy.
- Proszę Jo. - powiedział błagającym głosem, a ja bałam się że zaraz przede mną klęknie i będzie mnie błagał na kolanach. Więc co miałam zrobić, zgodziłam się.
- Ok, tylko mi go nie zarysuj. - odpowiedziała i wręczyłam mu kluczyki. Louis podskoczył w miejscu ze szczęścia i usiadł na miejscu kierowcy. Ja też zajęłam swoje miejsce i odjechaliśmy w stronę Londynu.
Po jakichś dwóch godzinach parkowaliśmy na parkingu przy uczelni. Wysiadłam z auta i normalnie zaniemówiłam. Za chwilę obok mnie pojawił się Louis, gdy zobaczył moją reakcję uśmiechnął się do mnie i powiedział.
- Robi wrażenie co nie? - nie umiałam nic powiedzieć, dlatego kiwnęłam tylko głową na znak, że się zgadzam.
- Chodź załatwimy sprawę i pójdziemy oglądać nasze nowe gniazdko. - powiedział i zatrzasnął za mną drzwi od samochodu i zamknął go na klucz. Wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę sekretariatu. Nawet nie wiedziałam, że ta uczelnia jest taka ogromna. Moja poprzednia szkoła była taka malutka, a sale lekcyjne to już w ogóle szkoda gadać. A tutaj? Ja nie wiem jak się do tego ogromu przyzwyczaję.
- Tutaj. - wskazał Lou, gdy doszliśmy na miejsce. Musieliśmy chwilę czekać na swoją kolej, bo była przed nami grupka ludzi.
- Poczekasz tutaj? Ja pójdę tylko do łazienki. - powiedział Lou, a ja kiwnęłam głową. Dał mi tylko całusa w policzek i uciekł. Louis odkąd tutaj przyjechaliśmy jest jakiś dziwny. Całą drogę się do mnie nie odzywał, ja w sumie też, byłam za bardzo przejęta tą podróżą i wszystkim co ma się dziś wydarzyć. Wracając do Louisa to zazwyczaj jest taki wygadany, a dzisiaj strasznie milczy. Może denerwuje się tym wszystkim. Naszym wspólnym zamieszkaniem? Mówił mi, że znalazł jakieś w miarę tanie mieszkanie. Jemu bardzo się spodobało i może to go smuci i myśli że mi się nie spodoba. Ale taka jest prawda, że gdzie będzie on, ja będę szczęśliwa.
Po chwili chłopak wrócił, tym razem nie sam. Obok niego zauważyłam naszego dobrego i starego przyjaciela  z dzieciństwa - Stana. Louis wydawał się przy nim jakiś smutny, nie wiem co mu się dzisiaj dzieje.
- Cześć Jo. - powiedział chłopak i przytulił mnie do siebie.
- Cześć Stan. Co słychać? - zapytałam i popatrzyłam na Louisa. Stał obok nas w rękami wciśniętymi w kieszenie spodni i głową spuszczoną w dół.
- Wszystko dobrze, a co wy tu robicie? Razem? - zapytał i wskazał palcem to na mnie, to na Louisa.
- Składam papiery na uczelnię. Dostałam się tutaj na studia. - wytłumaczyłam i wróciłam wzrokiem na przyjaciela.
- Będziesz mieszkać razem z Louisem w akademiku? - zapytał. Co on taki ciekawski dzisiaj jest?
- Nie, moi rodzice wynajmą nam mieszkanie. - odpowiedziałam.
- Nam? - zapytał zaskoczony. Kiwnęłam głową i popatrzyłam na Louisa. Cały czas stał w takiej samej pozycji i nawet nie wtrącił się w naszą rozmowę o wspólnym mieszkaniu.
- Nie no stary szalejesz. - powiedział Stan ze śmiechem i klepnął chłopaka w ramię.
- Zamknij się Stan. - odpowiedział Louis przez zaciśnięte zęby i popatrzył wrogo na przyjaciela. Stan się go chyba przestraszył, bo uniósł ręce w obronnym geście i cofnął się o krok. Ciekawe dlaczego tak się zachowują, myślałam że dogadują się i są w dobrych relacjach, a tu takie coś. O co w ogóle chodzi?
- Lou? Co się dzieje? - zapytałam.
- Nic kochanie, idź teraz twoja kolej. - powiedział Louis z wymuszonym uśmiechem, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że nadeszła moja kolej. Odwróciłam się i weszłam do pokoju. Wszystkie formalności zajęły mi mniej niż piętnaście minut i takim oto sposobem jestem studentką. Już chciałam zacząć skakać w miejscu z radości, ale na szczęście powstrzymałam się od tego. Podziękowałam młodej kobiecie za biurkiem i wyszłam z pomieszczenia. Louisa znalazłam siedzącego na ławce po przeciwnej stronie. Podeszłam do niego, a on uśmiechnął się do mnie słabo. Położyłam na jego kolanach torebkę i skupiłam się na wkładaniu do niej wszystkich dokumentów.
- Jo? Co się dzieje? - zapytał po chwili, gdy ja bardziej skupiona byłam na pakowaniu mojej torby niż patrzeniu na niego.
- To może ty mi powiedz co się dzieje? Jesteś jakiś dziwny, nie odzywasz się do mnie przez całą drogę, potem stoisz i nic nie mówisz, gdy Stan był obok nas. Powiedz mi proszę, co się dzieje? - poprosiłam i usiadłam obok niego na ławce, ścisnęłam jego splecione dłonie i popatrzyłam w oczy. Ale Louis milczał, cały czas milczał co doprowadzało mnie do szaleństwa. Gdybym wiedziała co się dzieje, mogłabym mu jakoś pomóc, a tak to nic nie mogę zrobić.
- Wracajmy do domu. - powiedziałam i chciałam wstać z ławki, gdy Louis chwycił mnie za łokieć. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, a on pociągnął mnie do siebie tak że teraz siedziałam mu na kolanach.
- Przepraszam. - przytulił się do mnie i szepnął do mojego ucha, a ja nic się nie odzywałam. Tyle razy prosiłam go, aby powiedział mi co się dzieje i to nic nie dawało, więc to musi wyjść od niego, ja nie będę naciskać i zmuszać.
- Przepraszam. - powtórzył, a ja nadal nic nie mówiłam. Czekam na jakieś wyjaśnienia, a nie przeprosiny.
- Jo powiedz coś. - szepnął prosto do mojego ucha.
- Ale co mam ci powiedzieć? Odkąd tutaj przyjechaliśmy zachowujesz się bardzo dziwnie. Denerwujesz się? A może coś się stało? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. - odpowiedziałam i odwróciłam głowę tak, aby widzieć całą twarz chłopaka. Widziałam w jego oczach smutek, czyli coś musi być na rzeczy, tylko dlaczego nie chce mi nic powiedzieć?
- Boję się. - szepnął i spuścił głowę.
- Czego? - zapytałam. Jeśli teraz mi nie powie, wsiadam w auto i jadę do domu.
- Wszystkiego. Nie wydaje ci się, że to jest tak piękne, że aż nierealne? - wyjaśnił, a ja już wiedziałam czym się zamartwia.
- Czasem boję się, że jak się rano obudzę to wszystko okaże się tylko snem. No wiesz ty i wszystko dobre co mi się do tej pory przytrafiło. - dodał, a ja miałam łzy w oczach.
- Lou nie mów tak, ani tak nie myśl. Jestem tutaj i nie zamierzam nigdzie iść. Kocham cię głupolu, nie widzisz tego? - powiedziałam i uniosłam jego głowę, tak że dzieliło nas tylko kilka milimetrów.
- Ja też cię kocham, bardzo mocno. Ale dziwię się dlaczego to akurat we mnie się zakochałaś.
- Dlatego, bo wiedziałam że jesteś wyjątkowy i potrafisz się o mnie zatroszczyć. - wcięłam mu się w zdanie, a następnie pocałowałam. Czułam jak po policzkach Louisa spływają łzy. On płacze. Nie, proszę nie teraz.
- Lou, nie płacz, proszę. - szepnęłam wprost jego usta.
- Kocham cię. - odpowiedział i ponownie pocałował. Tyle razy powtarzałam mu co do niego czuję, a on teraz nie jest tego pewien. Chyba będę musiała mu to częściej mówić albo jakoś to udowodnić. I już wiem w jaki sposób to zrobię.

_________________________________________________________________________________
Hejoooooooo ! Kto ma już ferie? Przyznawać się, pewnie leniuchujecie i śpicie do południa co nie?Szczęściarze :)
Co sądzicie o tym rozdziale. Niby zaczął się tak miło i przyjemnie, a tu proszę nagle taka nagła zmiana w Louisie. Jak myślicie co będzie dalej? Co nasi zakochani zrobią?

Jak Wam się podoba nowy nagłówek ? Bo mi bardzo, normalnie nie mogę przestać na niego patrzeć. Pomyślałam sobie, że skoro w życiu głównych bohaterów zaczyna się nowy rozdział to dlaczego by nie zmienić czegoś na blogu. I takim oto sposobem mamy całkiem inny wygląd i układ bloga. Myślę, że się połapiecie co gdzie i jak :)
Oczywiście 10 komentarzy = następny rozdział
Dziękuję za 12 niesamowitych komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście wspaniali :) Tak trzymać :)
Do następnego :)

13 komentarzy:

  1. Ochhh rozbawiła mnie ta akcja z samochodem :D ale louisss jak się ucieszył że może prowadzić ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dzieci. Zajebisty rozdzial, nie mam do czego sie przyczepić, niestety :/ a szkooda bo lubie pisac długie komy... Okeeej nie przynudzam... i czekam nn i bd jutro c"nie?
    ~~Verii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy tylko i wyłącznie od Was i 10 komentarzy :)

      Usuń
  3. Boskieee! Mam nadzieje że szybko pojawi się następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha ja mam ferie ;) Rozdział Boski i czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam ferie i tylko odliczam dni do piątku xd
    Chłopacy i samochody. Norma. Hahaha

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. myślalam że tu jakaś dziewczyna się kryje pod tym humorkiem lou xd czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww.... Boskie <3 Czekam na next ;*****

    OdpowiedzUsuń
  10. No sieeeeeema!
    Nwm co napisać bo tak jakoś przez cały dzień mam głowę w chmurach. Oglądałam film i cały czas moje myśli są przy jego akcji. Nie chce pisać dennego komentarza, więc napisze tyle: znasz moją opinię na temat tego bloga, a rozdział jest dokładnie taki sam, a nawet lepszy.
    Życzę Ci weny bo nad moja dzisiaj to tylko plakac.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba nowy nagłówek :) Nie mogę doczekać następnego rozdziału myślę że coś będzie między Jo a Lou xD

    karolina

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie zapraszam do nowo założonej recenzalni "Kolorowe recenzje"! Zapraszam do zgłoszenia swojego bloga do naszej recenzalni. Poznasz recenzję swojego bloga i dowiesz się, co jest idealne, a co musisz jeszcze poprawić.
    http://kolorowe-recenzje.blogspot.com/
    Poszukuję kogoś do współpracy, na mojej podstronie i w aktualnościach znajduje się kontakt do mnie. Przyjmę każdego na okres próbny, a później zobaczymy co będzie dalej. :)

    OdpowiedzUsuń