środa, 28 maja 2014

ROZDZIAŁ 106.

Obudziłam się, a gdy tylko otworzyłam oczy białe światło mnie lekko oślepiło. Znajdowałam się w szpitalu. Podobno miałam wypadek samochodowy, ale ja nic z niego nie pamiętam. Normalnie mam pustkę w głowie. Dziwna sprawa. Raczej powinnam pamiętać co się stało. Ostatnią rzeczą która siedzi mi w głowie jest obraz Abby całującej się z Louisem. Jak on mógł mi to zrobić? I to w dodatku z nią? Faceci myślą tylko o jednym i tylko jedno im w głowie. Chyba nigdy nie zrozumiem natury mężczyzn. Niby to proste istoty, ale tak naprawdę są bardzo zagmatwani i trzeba mieć sposób, aby do nich dotrzeć. Niestety ja z Louisem już nie dojdę do porozumienia. Nie chcę go widzieć, ani znać. Nienawidzę go. Za to co mi zrobił i jak się zachował, ja mam go dalej kochać i żyć z nim? Nie ma takiej opcji. Ale prawda jest bardzo bolesna. Ja go nadal kocham! Wiem, niemożliwe, ale jednak. Kocham tego chłopaka, bardzo mocno. A co najgorsze, nie potrafię wyobrazić sobie świata bez niego. Wiem, że nie powinnam o nim myśleć. Ale on sam przychodzi do mojej głowy. Nawet w snach. Śni mi się codziennie. Zawsze lubiłam sny z Louisem w roli głównej, ale teraz zmieniłam zdanie. Jest okropnie. Każdej nocy widzę te jego niebieskie tęczówki spoglądające na mnie.
Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że moje życie tak się potoczy. Że będę miała chłopaka, potem narzeczonego, a na końcu będę w ciąży w wieku osiemnastu lat! A potem stracę i dziecko i miłość mojego życia. Gdybym mogła przewidzieć co stanie się w przyszłości starałabym się do tego nie doprowadzić i postępować tak, aby nic z tych rzeczy nigdy się nie wydarzyło. Ale niestety nie da się tak zrobić. Życie jest strasznie pogmatwane i nigdy nie wiadomo co nas czeka.
Straciłam dziecko. Moją maleńką kruszynkę, o której nie wiedziałam nawet 24 godziny. Może gdybym nie wsiadła do samochodu pod wpływem nerwów i zdenerwowania przez Louisa i tą wywłokę Abby, moja kruszynka byłaby nadal ze mną.
Żałuję tylko, że nie podeszłam do nich i nie strzeliłam im obojgu w twarz za to. Ale myślę, że to byłoby już za dużo i też za dużo by mnie to kosztowało.
- Cześć Jo. - przywitał się ze mną Harry, gdy tylko wszedł do mojej sali strzepując z włosów płatki śniegu. Nawet nie wiem kiedy zaczął padać śnieg. Przeoczyłam ten moment, gdy byłam w śpiączce.
- Hej Harry. Jak podróż? - zapytałam uśmiechając się. Co prawda był to bardziej wymuszony uśmiech niż naturalny, ale zawsze coś prawda?
- A bardzo dobrze. Pożyczyłem od rodziców samochód i oto jestem. - uśmiechnął się podchodząc bliżej mnie i składając na mym czole czuły pocałunek, czym mnie zaskoczył. Pamiętam, że przed wypadkiem pocałowałam Harry'ego w policzek, chyba ze dwa razy. A teraz on robi to samo mnie. Leżę w szpitalu w Doncaster, podobno od początku wypadku tutaj się znajduję.
- A ja bardzo się cieszę, że jesteś. Bo normalnie nudzi mi się tutaj strasznie. - odpowiedziałam obserwując jak chłopak wyjmuje z torby przeróżne soki i ciastka i kładzie je na stoliku stojącym obok mojego łóżka.
- Dlatego mam coś dla ciebie. - powiedział sięgając jeszcze raz do torby i wyjmując kilka egzemplarzy różnych książek, a także, czym mnie zaskoczył, pudełko ze Scrabblami.
- Będziemy grać? - zapytałam z nadzieją w głosie. Harry tylko podniósł głowę i popatrzył na mnie tymi zielonymi oczami, a ja wtedy zapragnęłam, aby mnie pocałował. Czy to było dziwne? Może po prostu potrzebowałam czyjeś bliskości o dotyku?
- Pewnie, jak będziesz tylko chciała. - odpowiedział siadając na krześle.
- Jestem chętna na wszystko. - powiedziałam z entuzjazmem. Chciałam podnieść się do siadu, aby być w dobrej pozycji do grania, ale jedną ręką wcale nie było to takie proste, bo przecież w drugiej miałam wbity wenflon.
- Czekaj pomogę ci. - zaproponował Harry, a ja chętnie przyjęłam jego pomoc. Nachylił się nade mną i wyciągnął zza moich pleców poduszkę oraz podciągnął ją do góry. Gdy trwał w takiej pozycji mogłam doskonale wyczuć zapach jego boskich perfum. Były takie męskie. Ale coś mi się zdaje, że wylał na siebie pół buteleczki. No ale nie wypomnę mu tego, bo przecież nie jestem aż tak bardzo wredna. A bardzo się cieszę, że chłopak mnie odwiedził, bo przecież zanudziłabym się tutaj na śmierć.
- Już dobrze? - zapytał odsuwając się ode mnie, a jego palce powędrowały na moją twarz, gdzie jeden z kosmyków moich włosów wyleciał z warkocza. Harry założył je za moje ucho, a następnie sama nie wiem jak to się stało jego usta dotknęły moich.


Perspektywa Louisa

- Louis wstań w końcu z tego łóżka i idź się ogarnij. - krzyknęła moja mama, gdy tylko przekroczyła próg mojego pokoju. Nie chciało mi się żyć, nie chciało mi się nawet wstać z łóżka, a co dopiero mówienie że mam iść i coś zrobić ze sobą.
- Daj mi spokój mamo. Chcę spać. - odpowiedziałem jej zakrywając się szczelniej kołdrą, gdy ta odsłoniła rolety w oknie, a jasne światło wpadło prosto do pomieszczenia.
- Nie będziesz spał. Jest południe Lou. Musisz coś ze sobą zrobić. - odpowiedziała zbierając z mojego biurka brudne talerze i kubki z całego tygodnia.
- Nie mam powodów do życia mamo. Jo mnie nie chce twierdząc, że zniszczyłem jej życie i że to moja wina iż straciła dziecko. A teraz nie chce mnie znać. - odpowiedziałem przekręcając się na drugą stronę i leżąc twarzą w stronę ściany. Mama usiadł obok mnie na łóżku i czule głaskała mnie po ramieniu, a z moich oczu poleciały łzy. Czułem się źle, czułem jak moje życie w jednej sekundzie się wypala. Zrobiłbym wszystko dla tej dziewczyny, ponieważ ją kocham. Tak bardzo mocno, że nie wyobrażam sobie bez niej życia. To jest straszne, mając świadomość, że osoba na której najbardziej ci zależy cie nie chce. A co jak Jo mnie już nie kocha? Co jak z nami koniec? Zawaliłem sprawę, wiem że to wszystko moja wina.
Jo powinna być z kimś takim jak Harry. Czuły, troskliwy, sympatyczny chłopak. A nie ze mną - wrodzone zło. Niszczę wszystko na czym mi zależy nie patrząc na konsekwencję. Tyle razy zraniłem Jo, a ona za każdym razem do mnie wracała, mówiąc, że jakoś razem damy rady. Że przebrniemy przez całe zło, że się kochamy, a miłość jest najważniejsza. Chciałbym, aby i tym razem wypowiedziała do mnie te słowa. Chciałbym, ale chcieć, a móc to przeciwieństwa. Tak bardzo za nią tęsknię. Tęsknię za jej dotykiem, za jej czułymi słowami, za jej śmiechem, gdy zrobię coś nie tak. Boże jak ja kocham tą dziewczynę. Zawaliłem, bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę. Chciałbym to naprawić, ale chyba już nie ma dla nas szans. Jo mnie nie chce. Powiedziała mi to wielokrotnie. Nie chce mnie, brzydzi się mną. I co ja mam teraz począć? Co mam teraz zrobić?
- Louis to wszystko da się naprawić. Musicie tylko siąść i porozmawiać na spokojnie. - powiedziała mama. Obróciłem się do niej, a ona z troską wymalowaną na twarzy otarła moje łzy. Nie powinienem płakać, nie wypada facetowi w moim wieku wzruszać się. Ale nie mogę tak dłużej.
- Mamo, ale ja to wszystko zepsułem. - szepnąłem.
- Nie. Jeśli o miłość się walczy Louis to staje się ona silniejsza. Ile razy musieliście o nią walczyć, co? Ile razy wam się udawało? Myślę, że tym razem też się uda. Jo nadal cię kocha synu. Musisz w to uwierzyć. - powiedziała mama pewnie.
- A co jeśli będzie inaczej? Jo mnie już nie będzie chciała? Z resztą ona mnie już nie chce. Nie mamo, to nie ma sensu. Jo na pewno mi nie wybaczy. - powiedziałem i zakopałem się ponownie w pościeli.
- To, że Jo powiedziała że nie chce cię znać to nic nie znaczy. - oznajmiła mama, a ja popatrzyłem na nią wściekle.
- Jak to nic nie znaczy? Odtrąciła mnie, nie chce mieć ze mną nic wspólnego! - wykrzyknąłem.
- Nie krzycz, proszę cię. - poprosiła mama, a ja cicho przeprosiłem. Nie wiem co mnie poniosło. - Kobiety mówią różne rzeczy, a potem tego żałują. Myślę, że Jo też teraz żałuje tych kilku wypowiedzianych słów do ciebie. Uwierz mi Louis ona cię kocha. Widziałam jak na ciebie patrzy, gdy byliście u nas. Widziałam jak o tobie mówi, gdy nie było cię obok nas, a ona zachwycała się na twoją osoba. I wiem, że nadal mocno cię kocha. Więc rusz ten swój szanowny tyłeczek i jedź do szpitala. Porozmawiajcie na spokojnie, może uda się to jeszcze uratować. Ja wierzę w was, uda się uwierz mi. - powiedziała mama składając czuły pocałunek na mym czole i wstając z łóżka, po czym wyszła z mojego pokoju. Może i mama faktycznie ma rację? Może powinienem pojechać do Jo, do szpitala i poprosić aby mnie wysłuchała? A wtedy może uda nam się? Możemy spróbować od nowa, możemy spróbować wszystko naprawić.
Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki. Tam spędziłem dziesięć minut na odświeżenie się i ubranie czystych ciuchów. Trochę źle wyglądałem. Oczy podkrążone, blada cera, zarost.
- Wychodzę! - krzyknąłem tylko, gdy założyłem na siebie grubą kurtkę, szalik i czapkę. Na zewnątrz przywitał mnie silny i zarazem zimny wiatr, który o tej porze roku był nieco uciążliwy.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik i odjechałem w stronę szpitala. W mojej głowie pojawiały się tylko myśli jak przeprosić Jo. Jakich słów używać, aby mi wybaczyła.


Perspektywa Jo



- Przepraszam. Nie wiem co mnie poniosło. - powiedział Harry, gdy oderwał swoje usta od moich. Tylko Harry jest chłopakiem, który potrafi przeprosić za to, że pocałował jakąś dziewczynę.
- Nic nie szkodzi. To było zaskoczenie. - odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- Dla mnie również, zawsze chciałem to zrobić, ale jakoś nigdy nie było okazji. A teraz jak już jesteś wolna, to możemy...
- Zaraz, zaraz. Jak to jestem wolna? Co masz na myśli? - zapytałam marszcząc czoło. On chyba nie mówi poważnie. To, że jestem pokłócona z Louisem, nie znaczy że mam od razu zacząć spotykać się z innymi.
- No rozstaliście się z Louisem, prawda? - zapytał patrząc mi cały czas prosto w oczy.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Mamy mały kryzys, ale to nie oznacza że od razu się rozstaliśmy. Jest wiele niewyjaśnionych spraw między nami, ale nie wiem jeszcze na czym stoimy. - wyjaśniłam i usłyszałam tylko ciche jęknięcie zawodu ze strony Harry'ego.
- Rozumiem. - szepnął tylko, a ja pokręciłam głową.
- Nie rozumiesz tego. Ja sama tego nie ogarniam. Za szybko wszystko się dzieje, najpierw te zaręczyny, potem ciąża, a teraz mój wypadek. Sama nie wiem co mam zrobić. - odpowiedziałam łapiąc się za włosy i lekko je ciągnąc z frustracji.
- Jak to ciąża? Jesteś w ciąży? - zapytał spoglądając na mój brzuch przykryty jedynie białą kołdrą.
- Byłam. Straciłem dziecko w wypadku. - odpowiedziałam cicho.
- Nie wiedziałem, tak mi przykro Jo. - powiedział łapiąc mnie za dłoń i ściskając ją. I taki właśnie Harry mi się podoba - jako przyjaciel, a nie ktoś z kim mogłabym spędzić resztę życia. Tym kimś ma być Louis i tylko on.
- Już jest po wszystkim. Nie ma dziecka, nie ma jego ojca, więc... - nie dokończyłam, bo drzwi od sali się otworzyły, a nich stanął Louis. O wilku mowa, pomyślałam. Jego oczy zaczęły skanować moją i Harry'ego twarz, a następnie zjechały w dół, na nasze złączone dłonie. Był to raczej przyjacielski uścisk, niż coś znaczącego, przynajmniej dla mnie. Na razie sprawa z Louisem nie jest wyjaśniona, ale skoro on teraz, tutaj jest to może porozmawiamy na spokojnie.
- Louis. - szepnęłam tylko, a gdy dotarło do mnie, że chłopak ciągle patrzy na nasze dłonie, szybko wyrwałam ją z uścisku Harry'ego, a ten popatrzył na mnie pytająco. Nic mu nie odpowiedziałam, nawet nie popatrzyłam na niego. Mój wzrok ciągle był utkwiony w tym pięknym, a zarazem zranionym chłopaku stojącym teraz na końcu sali z pięknym kwiatami w ręku.
- Dzień dobry Jo. - powiedział i ruszył w moją stronę. - Harry. - odezwał się do niego i kiwnął tylko w jego stronę głową.
- Cześć Louis. - przywitał się z nim Harry jednocześnie wstając z miejsca. Czułam, że atmosfera w pokoju zagęszcza się, a mi brakuje powietrza. A ego tych dwóch chłopaków staje się coraz to większe.
- To ja już pójdę Jo. Przyjadę do ciebie jutro i pogramy w tą grę. - powiedział Harry sięgając po torbę i kurtkę przewieszone przez oparcie krzesła.
- Dziękuję ci Harry, że do mnie przyjechałeś. I jedź ostrożnie. - odpowiedziałam. Cały czas czułam na sobie wzrok Louisa stojącego z boku sali przy umywalce i nalewającego do wazonu wody dla kwiatów. Ciekawa jestem co sobie teraz myśli. Kątem oka spostrzegłam jak jego barki są napięte, co by oznaczało że jest albo zazdrosny, albo zły. Albo i jedno i drugie, aż boję się o tym pomyśleć.
- Nie ma za co, czego nie robi się dla przyjaciół. - odpowiedział śmiejąc się, dzięki czemu u mnie też wywołał śmiech. Podszedł do mnie i nim się spostrzegłam złożył czuły pocałunek na moim czole, a gdy trochę się odsunął widziałam jak patrzy na moje usta i przybliża się do nich. W porę zorientowałam się, że chce mnie pocałować i odwróciłam głowę w drugą stronę także jego usta znalazły się na moim policzku. Odsunął się zrezygnowany i ze spuszczoną głową oraz smutną miną ruszył do drzwi. Nie minęły dwie sekundy, a Louis stał obok mnie z wazonem z kwiatami i kładł je na stoliku obok łóżka.
- Czego on chciał? - zapytał surowo.
- A może tak grzeczniej co? - odpowiedziałam poprawiając swoją pozycję. - Nawet nie zapytałeś jak się czuję tylko od razu naskoczyłeś na mnie, jakbym ci coś zrobiła. - dodałam wkurzonym głosem. Tego już było za wiele. Przychodzi sobie tutaj jak gdyby nigdy nic i na wstępie pyta: Czego on chciał?
- Po prostu jestem zaskoczony jego obecnością tutaj. - wyjaśnił.
- To mój przyjaciel, więc ma prawo do mnie przychodzić.
- A ja jestem twoim narzeczonym i mi się to nie podoba. - powiedział.
- Co? - zaśmiałam się. - Tobie się to nie podoba? Wiesz co Louis? Śmieszny jesteś. - dodałam.
- Ja? Śmieszny? Niby czemu?
- Bo przychodzisz tutaj i myślisz, że coś się między nami zmieni? Że ja ci nagle wybaczę i wszystko będzie tak jak dawniej?
- Nie. - odpowiedział. - Yyy to znaczy miałem taką nadzieję. - dodał. - Ale najpierw chciałbym, abyśmy porozmawiali. Proszę. - poprosił siadając na krześle.
- Ależ my cały czas rozmawiamy, jakbyś nie zauważył. - odpowiedziałam krzyżując dłonie na piersiach. Wiem, że czeka nas długa rozmowa i albo się znowu pokłócimy, albo dojdziemy do porozumienia.

_________________________________________________________________________________
Ale się porobiło. Co teraz będzie między naszymi gołąbkami? Jak myślicie pogodzą się? 
A może jeszcze bardziej skłócą? 
A do tego ten pocałunek Harry'ego z Jo. Hmm jest ciekawie :)
Kogo wolicie Louisa i Jo, czy Jo i Harry'ego?

16 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) Ja wole Jo i Louisa proszę niech się pogodzą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wolę Jo i Hazzę :)
    A tak wgl yak myślałam, że Lou nie wytrzyma i wybuchnie przy Jo (chodzi mi o tą sytuację z Hazzą)

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wolę Lou i Jo są taką słodką parą :) Proszę niech się pogodzą i niech będą szczęśliwi razem. xx Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Louis i Jo. Nikt więcej. Louis i Jo, jo i Louis. Żaden Hazza. Żaden Harry. Tylko Jo i Louis. Czekam na tę rozmowę.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. harry i jo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie !
    Harry i Jo

    OdpowiedzUsuń
  7. harry i jo - błagam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym bardzo prosiła żeby Jo była z Harrym <3
    Przez jakieś kilkanaście rozdziałów żeby się mocno kochali <3
    A po kilkunastu może być znów z Louisem
    ( Ale mi naprawdę bardzo zależy na tym aby Jo i Harry byli razem )
    Chociaż na trochę niech Jo opisze jak jej podoba się Harryuś ;)
    NAPRAWDĘ BŁAGAM JO I HARRY

    /kocham tą książkę i jak by było tak jak napisałam - Harry i Jo to będę co rozdział pisała taki komentarz ale błagam Cię o to......Harry i Jo <3

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam się !!!!!!!
    Niech Jo będzie z Hazzą <3

    OdpowiedzUsuń
  10. TAK - Harry i Jo
    A potem może dojść do konfliktu między Harrym i Louisem np. Louis przyłapie w domu Jo i Hazzę........(domyślasz się w jakiej sytuacji ;) )

    OdpowiedzUsuń
  11. błagam Harry i jo

    życzę weny - harry i jo

    OdpowiedzUsuń
  12. Jo i Louis i koniec tematu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział :) JO I LOU

    OdpowiedzUsuń
  14. HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO
    HARRY I JO

    OdpowiedzUsuń
  15. Coo? Żaden Harry i Jo. W spisie opowiadań weszłam na zakładkę Louis, żeby sobie poczytać o Louisie w roli głównej a nie Harrym. Tak więc kończ to co zaczęłaś, jak ma być Harry to w innym opowiadaniu ;) tak poza tym to świetny rozdział ~ Misia

    OdpowiedzUsuń