sobota, 7 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 111.

Święta minęły w ekspresowym tempie. Nim się obejrzałam było już po nich. Czas strasznie szybko leci ostatnio. Nie mam nawet kiedy pomyśleć nad tym wszystkim co mnie ostatnio otacza i to co się w ogóle wokół mnie dzieje. Ktoś mógłby pomyśleć, że to nic takiego, ale według mnie to jest okropne. Świadomość, że coś jest nie tak, a ty nie masz na to żadnego wpływu.
Powiedziałam Louisowi, że potrzebuję więcej czasu, a on z oporem ale dał mi go. Nie dzwonił, nie pisał od Wigilii. Byłam na niego zła, bo myślałam, że zależy mu na mnie i da mi do zrozumienia, że chce abyśmy spróbowali od nowa. Ale on nic. Milczał. Milczał długie trzy dni. Może nie miał czasu? Wątpię, on zawsze go znajdzie żeby się ze mną jakoś skontaktować.
Postanowiliśmy, że zostaniemy, przynajmniej na razie - przyjaciółmi. Myślę, że takie wyjście z tej sytuacji będzie odpowiednie.
Lou się do mnie nie odzywa, ale za to Harry jest strasznie uciążliwy. Dzwoni do mnie co chwila i chce się spotkać. Wiem, że to mój przyjaciel i bardzo dużo mu zawdzięczam, ale nie chce nigdzie z nim wychodzić. Zdaje mi się wtedy, że zdradzam Louisa. Nasz pocałunek w szpitalu był chyba początkiem tego co teraz się zaczęło. A Harry myśli, że dzięki temu może się między nami coś zrodzić. Ale ja nie mogłabym z nim być, bo przecież nadal kocham Louisa i tak teraz jestem między młotem, a kowadłem. Gdyby jeszcze Louis jakoś się do mnie odezwał mogłabym pomyśleć, że widzi cień szansy dla naszego związku, ale on nic sobie z tego nie robi i nawet się do mnie nie odezwie.
- Jo! - mama krzyknęła z dołu. Właśnie ubierałam Maxa, bo chciał iść na zewnątrz, aby pobawić się na śniegu. A ja jako dobra siostra postanowiłam, że pójdę z nim.
- Idziemy! - odkrzyknęłam tylko zakładając małemu czapkę na głowę.
- Gotowy na super zabawę? - zapytałam brata, a ten pokiwał entuzjastycznie głową i zeszliśmy na dół.
- Mamuś my idziemy do ogrodu. - oznajmiłam, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni.
- Ktoś do ciebie przyszedł. - powiedziała mama  wskazując palcem w stronę stołu w kuchni. Widziałam jaka była zniesmaczona, gdy przekazywała mi tę informację. Odwróciłam gwałtownie głowę w tamtą stronę i na chwilę zamarłam.
- Harry? - zapytałam odwracając się do niego twarzą i bacznie mu się przyglądając. - Co ty tu robisz? - zapytałam z niedowierzaniem. Kątem oka widziałam jak mama zabrała Maxa na zewnątrz.
- Nie odbierałaś moich telefonów, więc postanowiłem przyjechać i sprawdzić co się z tobą dzieje. - odpowiedział wstając i znacznie górując nade mną wzrostem. Musiałam podnieść głowę, aby zobaczyć całą jego twarz.
- Nie miałam czasu, przepraszam. - skłamałam. Co prawda to prawda. Nie mogłam zaprzątać sobie głowy Harrym, gdy sprawa z Louisem nadal była niewyjaśniona.
- Okej nie gniewam się. Po prostu martwiłem się. - odpowiedział uśmiechając się łagodnie, a jego twarz przybliżała się do mnie. Usta chłopaka były milimetry od moich, gdy ja niespodziewanie cofnęłam się o krok.
- Nie, Harry. Nie możemy. - szepnęłam odwracając się do niego tyłem.
- Dlaczego? Przecież nie jesteś już z Louisem. - powiedział. Miał rację, miał stu procentową rację.
- Wiem. Po prostu nie mogę tak. To za szybko. - powiedziałam nie odwracając się i nie patrząc mu w twarz.
Chłopak podszedł bliżej mnie kładąc swoje duże dłonie na moich biodrach przysunął mnie bliżej siebie. Dotykałam plecami jego umięśnionego torsu, a on przeniósł swoje dłonie na mój brzuch i objął mnie ramionami kładąc głowę na ramieniu.
- Poczekam, tyle ile będzie trzeba. - szepnął w moje ucho, a mnie po kręgosłupie przeszedł dreszcz. Sama nie wiedziałam co robię, może potrzebowałam trochę intymności? Odwróciłam się w stronę Harry'ego i wpiłam w jego usta. Chłopak jęknął, gdy odwzajemnił pocałunek. Tego mi było trzeba, czyjeś bliskości i czułego dotyku. Wiem, że powiedziałam mu że nie możemy, ale to była decyzja podjęta pod wpływem chwili, gdy nie myśli się o konsekwencjach.
- Jo? - jakiś delikatny głos wypowiedział moje imię. Oderwałam się od ust Harry'ego, a mój wzrok powędrował w tamtą stronę. W tamtym momencie myślałam tylko o jednym: Jak ja mu to wszystko wytłumaczę?

Perspektywa Louisa

Minęły trzy, długie dni odkąd ostatni raz widziałem Jo. Nie dzwoniłem do niej, ani ona do mnie. Wiedziałem, że chciała czasu. Tylko nie wiedziałem ile.
Wytrzymałem trzy dni, ale dłużej nie wytrzymam. Postanowiłem dzisiaj rano, że pojadę do niej do domu. Może gdy będzie u siebie podejmie jakąś decyzję, która i mi i jej się spodoba i no cóż nie oszukujmy się - ale wyjdzie na dobre.
Z uśmiechem na ustach wyskoczyłem z łóżka i pognałem do łazienki. Nawet podśpiewywałem pod prysznicem co nie często mi się zdarzało, a robiłem to tylko wtedy gdy miałem dobry humor, albo wiedziałem że dzień będzie idealny i nic złego się nie wydarzy.
Wróciłem do pokoju i ubrałem na siebie granatowe rurki, a do tego białą koszulę, którą włożyłem do spodni. Postawiłem jeszcze włosy na żelu i mogłem wychodzić.
- Louis, a śniadanie? - zapytała mama wychodząc z kuchni w kolorowym fartuszku i z rekami brudnymi od mąki.
- Nie jestem głodny mamo. - odpowiedziałem wkładając na siebie zimowe buty i grubą kurtkę.
- A gdzie ty się wybierasz młody człowieku? - zapytała kładąc dłonie na biodrach i tupiąc przy tym nogą. - W dodatku taki elegancki? - dodała uśmiechając się w moją stronę.
- Jadę coś załatwić. - odpowiedziałem poprawiając fryzurę w lustrze wiszącym obok wieszaka.
- Jedziesz do Jo, prawda? - zapytała, a ja popatrzyłem na nią i skinąłem lekko głową. Nie było sensu jej okłamywać i tak prędzej czy później by się dowiedziała.
- Powodzenia kochanie. - powiedziała, a ja ucałowałem ją tylko w policzek i zniknąłem za drzwiami żegnany głośnym śmiechem mojej mamy.
Bardzo dobrze pamiętałem drogę do jej domu. Nie minęło w końcu, aż tyle czasu odkąd ostatni raz tutaj byłem. Podjechałem pod dom i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to nieznajomy samochód stojący przy krawężniku. Czyżby rodzice Jo kupili jej nowy samochód? Raczej nie, mają dość wydatków ostatnimi czasy, więc szczerze w to wątpię. Albo może ktoś z rodziny przyjechał? Może dziadkowie? Miło by było znowu ich zobaczyć.
Wysiadłem z samochodu, który później zamknąłem na klucz.
Podszedłem do drzwi, ale usłyszałem czyjś śmiech i głośne krzyki radości. Ze zmarszczonym czołem udałem się za dom, do ogrodu aby sprawdzić co się tam dzieje.
Ale to co zobaczyłem całkiem wybiło mnie z pantałyku. Mianowicie mama Jo śmiała się tak głośno, że myślę iż mogli ją spokojnie usłyszeć sąsiedzi, lepiąc bałwana ze śniegu. Sam uśmiechnąłem się na ten widok, ale zaraz za kobietą dostrzegłem małą, zieloną postać i domyśliłem się że to brat Jo. Ubrany była w zielony kostium, co bardzo śmiesznie wyglądało, bo w takim wydaniu malucha jeszcze nie widziałem.
Młody biegał dookoła dużego bałwana i klaskał w małe rączki. Widziałem jaki był podekscytowany tym stworem, większym od niego.
- Dzień dobry. - przywitałem się podchodząc bliżej. Głupio tak było stać i obserwować kogoś, kto nie miał o tym pojęcia. Pani Monk odwróciła się do mnie i położyła sobie obie dłonie po stronie serca.
- Louis, ale mnie przestraszyłeś. - powiedziała podchodząc do mnie bliżej.
- Nie chciałem pani przestraszyć. Przyjechałem do Jo, jest? - zapytałem z nadzieją w głosie, że dziewczyna siedzi w domu i nigdzie nie poszła.
- Yyy jest. - zawahała się pani Monk odpowiadając mi. Czyżby miała coś do ukrycia?
- A co robi? - zapytałem mając nadzieję, że wyciągnę z niej jakieś informacje, bo kobieta nie była dzisiaj za bardzo skora do rozmowy co mnie irytowało. Zazwyczaj buzia się jej nie zamykała i opowiadała mi różne i mało istotne historie. A teraz kiedy ja potrzebuję coś wyciągnąć z niej ona nie opowie mi co się dzieje.
- Nie wiem. - wiedziałem, że kłamie. Potrafię to wyczytać z oczu.
- Nie wie pani? Dziwne. - powiedziałem drapiąc się po brodzie i przyglądając kobiecie z podniesionymi brwiami.
- Jak chcesz to sam idź sprawdź. Ja naprawdę nie wiem co robi Jo. - powiedziała niepewnie. Chyba wcale nie chciała abym zajrzał do Jo. Wiedziałem że kobieta coś ukrywa.
- Pani coś przede mną ukrywa, widzę to. - oznajmiłem, a kobieta przełknęła głośno ślinę.
- Czyli to prawda. - szepnąłem spuszczając dłonie wzdłuż ciała. - Ktoś u niej jest? - zapytałem spoglądając w jej oczy. Pani Monk kiwnęła tylko głową potwierdzając moje najgorsze przypuszczenia.
Już nic nie powiedziałem odwróciłem się tylko i biegiem pokonałem długość do frontowych drzwi.
Wszedłem jak najciszej potrafiłem, aby nie przestraszyć Jo, chociaż może powinienem? Może dziewczyna opamiętałaby się wtedy i w końcu ze mną porozmawiała?
Zatrzymałem się przy wejściu do kuchni i wtedy mój wzrok padł na dwójkę osób całujących się bez opamiętania. Czułem jak w moich oczach gromadzą się łzy, ale nie pozwoliłem im wypłynąć. Nie chciałem pokazać jaki słaby jestem.
- Jo? - szepnąłem w stronę dziewczyny, a ta od razu oderwała się od ... Harry'ego? Jak mogłem kanalii nie poznać z daleka?
- Harry? - zapytałem podniesionym głosem. - Co ty tutaj do jasnej cholery robisz? - zapytałem podchodząc bliżej nich. Jo była przerażona, za to chłopak nic sobie z tego nie robił. Pewnie czuł się teraz świetnie, że w końcu ich sekret wyszedł na jaw.
- Jo? Co to znaczy? - zapytałem ponownie, gdy żadne z nich się nie odezwało. Czułem jak krew w żyłach mi szaleje. Ściskałem końce mojej kurtki tak mocno, aż mi kostki pobielały.
- Louis ja ci wszystko wyjaśnię. - powiedziała przerażonym głosem i zaczęła podchodzić do mnie bliżej.
- Ale tu nie ma co wyjaśniać. Zdradziłaś mnie. - powiedziałem spoglądając w jej oczy. Czułem, że długo nie wytrzymam, a obraz mi się całkiem zamazuje przez wstrzymywane łzy.
- Nie, ja ciebie nie zdradzi...
- Zdradziłaś mnie! - krzyknąłem. Jo próbowała do mnie jakoś dotrzeć przez dotykanie mnie, ale ja odepchnąłem ją lekko dając jej do zrozumienia, że nie chcę aby mnie dotykała, nie teraz.
Popatrzyłem na Harry'ego, który stał z boku i przyglądał się nam. Widziałem jak po nim to spływa, bo pewnie zdał sobie sprawę że teraz Jo jest wolna i w końcu może zatopić w niej swoje kły.
Podszedłem do niego na tyle blisko, że nasze oczy były na tym samym poziomie. Widziałem w nich błysk przerażenia, ale za chwilę zniknął.
- Możesz ją sobie wziąć jest twoja. - oznajmiłem patrząc mu przy tym prosto w oczy. Odwróciłem się do niego plecami i jeszcze na koniec popatrzyłem na zapłakaną Jo stojącą z boku. Pokręciłem tylko głową i wyszedłem z kuchni, a następnie kierowałem się wprost do wyjścia.
Nie chciałem i nie mogłem dłużej tam przebywać. Zdradziła mnie, zdradziła mnie z Harry'm. Ja chyba tego nie przeżyję.
- Louis! - nie zdawałem sobie sprawy, z tego że ktoś mnie woła dopóki nie odwróciłem się i nie ujrzałem Jo. Bez kurtki, butów a nawet i czapki. Czy ona zwariowała wychodząc w taką pogodę bez zimowych ubrań?
- Przepraszam. Słyszysz? Przepraszam cię. - powiedziała trzęsącym się głosem, zapewne od mrozu.
- Słyszę, ale jakoś nie wydaje mi się aby twoje słowa były prawdziwe. - odpowiedziałem otwierając samochód.
- Są prawdziwe. Przepraszam cię Louis. Nie chciałam tego zrobić, ale Harry wydawał się taki miły i troskliwy, że...
- Przestań, nie chcę tego słuchać. - oznajmiłem głośniej niż zamierzałem. Wsiadłem do samochodu zatrzaskując za sobą drzwi, ale Jo szybko podbiegła do nich i otworzyła je szeroko stając między nimi, a wejściem do auta.
- Brakowało mi ciebie, a Harry akurat pojawił się u mnie i ...
- I musiałaś go pocałować,tak? - zapytałem spoglądając w górę na jej twarz.
- Nie wiem. Potrzebowałam tego.
- Ale żeby zadzwonić do mnie to nie potrzebowałaś. Wiesz co Jo? Jesteś żałosna. Najpierw całujesz się z Harry'm, a potem biegniesz za mną i mówisz mi że tęsknisz za mną, ale przebywasz z innym. - powiedziałem patrząc przed siebie. - Wiesz jakie to jest pojebane? - zapytałem powracając wzrokiem na nią.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - odpowiedziała cicho naciągając końce rękawów swetra nas swoje dłonie.
- Idź lepiej do domu, bo się przeziębisz. - powiedziałem odpalając silnik i zapinając pas.
- Nie gniewaj się na mnie, proszę. - poprosiła, a ja tylko zaśmiałem się ironicznie kręcąc głową.
- Ja mam się na ciebie nie gniewać? - zapytałem. - Zdradziłaś mnie i to w dodatku z nim. Jestem na ciebie wkurwiony na maksa, ale ty myślisz że ja ci ot tak przebaczę i będziemy znowu żyli długo i szczęśliwie? - zapytałem, a Jo cała pobladła.
- Ty też mnie zdradziłeś Louis, więc nie udawaj świętego. Gdyby nie to pewnie nadal byłabym w ciąży i miałabym jedyną osobę, która by mnie kochała bezgranicznie i bezwarunkowo. - odpowiedziała ze wściekłością wypisaną na twarzy.
- Może to był znak, abyśmy nie mieli dzieci, co? Może niech Harry cię teraz zapłodni i wszyscy będą szczęśliwi, a zwłaszcza ty! - wykrzyknąłem, po czym zostałem obdarowany siarczystym uderzeniem w policzek.
- Pierdol się! - krzyknęła tylko i trzasnęła drzwiami od samochodu, a następnie uciekła do domu, gdzie w progu drzwi stał i czekał na nią Harry.
Teraz wiedziałem, że nie ma dla nas szans. A Jo mogła być już tylko wspomnieniem. Najlepszym wspomnieniem, które mi się w życiu przytrafiło.

_______________________________________________________________________________
I co to się porobiło?
Nie spodziewaliście się takiego obrotu sprawy, co nie?
Która para lepsza Jo i Louis, czy Jo i Harry?
Piszcie w komentarzach co myślicie :)

18 komentarzy:

  1. Ale się porobiło. Zdecydowanie wolę parę Jo i Lou. Harry mi jakoś nie pasuje na jej chłopaka, ale na przyjaciela jest idealny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebie Ci! Jo miała być z Louis'em no! :ccc Harry to ciota ( w opowiadaniu, rzecz jasna, bo go kocham serio, ale tu mnie wnerwia) i niech się odpierdoli. A Jo powinna zdać sobie sprawe w końcu z tego, że ona wszystko wyolbrzymia i to w dużej mierze przez nią rozstali się z Louis'em. Jego wina też jest oczywiście, ale to Jo robi na przekór swoim uczuciom i chyba nie zdaje sobie sprawy z tego. Powinna sie ogarnąć i zrobić coś z Lou.
    Tommo miał racje w tym że najlepiej żeby Harry ją zapłodnił, na pewno byłaby szczęśliwa.. Yhym bardzo :)
    -_-
    ~Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiscie że Lou i Jo to lepsza para ale niech przez pewien czas Jo bedzie z Harrym :) czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie pewnie jak większość jestem fanką Jouisa xd (hah jaki beznadziejny skrót,ale niestety to ta moja tworczość) Wydawało mi się,że Harry znowu coś zrobi:D Ale dzięki temu przynajmniej nie ma już sielanki,chciałabym żeby Louis wybaczył Jo,ale to nie będzie takie proste :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no. Niezły obrót akcji i bardzo mi się to podoba :)

    @claudialech

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry i Jo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    To świetny rozdział !!!
    Błagam niech Harry będzie z Jo !

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no nie psuj tego aż tak ;/ Jo ma być z Louisem dziękuję i do widzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Louis i Jo.
    Na więcej mnie dziś nie stać. Przepraszam.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  10. Jouis najlepsza para Forever <3
    Nie podpadł mi Harry tu .. ;c
    Lou ma racje . skoro tęskniła czm pocałowała Harrego ;/ Nie fair troche wobec LouLou ;c
    Czekam na dalszy rozdział ;* /Raisa

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry i jo błagam chociaż na trochę....... prosze prosze
    Harry i jo

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech Jo bedzie z harrym !!!!!!!!!!!!
    Harry idealnie pasuje do jo
    Chociaz na troche....
    Niech miedzy nimi cos bedzie.....
    A potem znowu moze byc z louisem ale blagam niech jo sie zgodzi na to aby byc z harrym BŁAGAM !!!!!

    Ja wiem że mój głos się dla ciebie nie liczy ale ta książka była by jeszcze lepsza gdyby jo wybrała hazze ! Błagam Cie !!!!!!
    tak to dla mnie bedzie nudne jak znów wróci do louisa.....
    A jak by byla z harrym to coś by sie dzialo...
    moze jakaś sprzeczka miedzy lou a hazza ????
    ale blagam niech jo bedzie z harrym
    Pasują do siebie !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie licz? Dla mnie każdy komentarz i każde słowo od Was się liczy :)
      Uwielbiam czytać Wasze rozmyślania na temat co będzie dalej :)
      Często się śmieje, gdy piszecie, że nie lubicie Jo czy Louisa, a nawet Harry'ego.
      Więc dla mnie KAŻDY głos, słowo, komentarz się liczy :)

      Usuń
  13. Jo i Harry chociaz przez moment :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jo i Louis :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jo i harry bagam !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń